Goodnight Linda - Tajemniczy książe.pdf

(683 KB) Pobierz
Linda Goodnight
Tajemniczy książę
1
PROLOG
Carson Benedict stał na balkonie, z którego roztaczał się widok na jego
posiadłość. Dziś obchodził urodziny, ale dzień zaczął się fatalnie.
W dużej mierze przyczyniła się do tego Teddi, jego trochę postrzelona
siostra. Sypała niczym z rękawa kolejnymi genialnymi pomysłami, jak ożywić
ich podupadające ranczo z pokojami gościnnymi.
- Posłuchaj, Carson, jeśli szybko czegoś nie zrobimy, będziemy
bankrutami - mówiła z ożywieniem, a gdy gestykulowała, jej bransoletki
pobrzękiwały niczym kastaniety.
- Nie dramatyzuj, nie jest tak
źle
- powiedział bez przekonania.
- W tym roku mamy znowu mniej rezerwacji. Ta cała romantyczna
otoczka związana z kowbojami i Dzikim Zachodem to już przeszłość. Trzeba iść
z duchem czasu, potrzebny jest
świeży
pomysł.
siostrą nie ma ucieczki.
Carson westchnął cicho i wszedł do gabinetu, choć wiedział,
że
przed
- Myślisz,
że
jeśli zamienimy to miejsce w gniazdko miłości, wyjdziemy
na swoje? Nie wiem, czy sobie poradzę.
- Spokojnie, przecież kiedyś prowadziłeś centrum holistycznej medytacji.
- Teddi dźgała go palcem niczym cała chmara rozwścieczonych komarów. -
Miłość to lekarstwo na wszystkie problemy. Miłość i aromaterapia.
Carson z trudem powstrzymał się od
śmiechu.
Jego młodsza siostra,
wielka propagatorka New Age, naprawdę wierzyła w pokój, miłość i wszelkie
zioła, z naciskiem na miłość.
- Kochanie, ja prowadzę ranczo, a nie burdel. - Nawet nieliczni goście
przeszkadzali w codziennej robocie, a co dopiero zakochane pary.
- No co ty! - Teddi potrząsnęła głową, a jej zielone kolczyki w kształcie
piramidek zalśniły w słońcu. - Pamiętasz „Statek miłości"? My możemy
RS
2
urządzić Ranczo Miłości, miejsce, w którym samotne serca znajdą swą bratnią
duszę.
- Nie.
- Carson, wszyscy zajmują się swataniem. Taką działalność prowadzi się
przez internet, w kościołach, na wyższych uczelniach. Biura matrymonialne to
niezły interes.
- Po moim trupie.
Jak uważasz. - Teddi z wystudiowaną nonszalancją wzruszyła ramionami.
- Udało ci się postawić na swoim. Jeśli zbankrutujemy, posiadłość kupi Kuzyn
Arnold i postawi tu następny supermarket. - Skrzyżowała ramiona i oparła się o
ścianę.
Carson dobrze wiedział, co oznacza ta poza. Wiedział również,
że
siostra
nie da mu spokoju. Będzie tak długo gadać o uzdrawiającej sile miłości,
że
Spojrzał ze wstrętem na papiery zaścielające biurko.
Jeśli nie uda mu się rozreklamować rancza i
ściągnąć
więcej klientów,
będzie musiał zwinąć interes. Uroki Dzikiego Zachodu okazały się rzeczywiście
mało atrakcyjne.
- Wymyśl coś lepszego niż Ranczo Miłości.
- Jesteś niemożliwy. Przestałeś wierzyć w istnienie prawdziwego uczucia,
odkąd Suzy rzuciła cię dla Brada Holdera.
Na wzmiankę o byłej
żonie
Carson niemal zazgrzytał zębami. Suzy
przysięgła mu miłość do grobowej deski i była wierna tej przysiędze, dopóki nie
spotkała niezwykle bogatego Brada Holdera.
- Koniec gadania. - Miał jeszcze trochę papierkowej roboty, później
musiał zająć się cielakami, a na koniec przetrwać przyjęcie urodzinowe.
- Nie. - Teddy ujęła się pod boki. Była niemal równie uparta jak Carson. -
To jest również mój dom i też mam tu coś do powiedzenia. Jeśli chcemy zdobyć
doprowadzi go do szaleństwa.
RS
3
więcej gości, pomyślmy o marketingu. Czy jest coś bardziej ekscytującego niż
romans?
- Połykanie
żyletek?
- A więc o to chodzi! - Groźnie zmrużyła oczy. Wiedział, co za chwilę
nastąpi, a jednak spytał z niewinną miną.
- O czym ty właściwie mówisz?
- O tobie, braciszku. Ty po prostu boisz się miłości, prawda?
- Nieprawda. Tylko nie podoba mi się twój pomysł. Owszem, już raz się
sparzyłem, ale nie boję się uczuć.
- Udowodnij to.
- Jak?
- Spróbuj wyswatać kogoś z naszych gości.
- Nie ma mowy.
tak nie dałbyś rady.
- A widzisz? - zatriumfowała. - Wiedziałam,
że
się nie zgodzisz. Zresztą i
Dobrze wiedziała, jak go podejść. Nic nie zmuszało go do działania lepiej
niż stwierdzenie,
że
sobie nie poradzi.
- Założysz się?
- Dobra. Wygrasz zakład, jeśli uda ci się skojarzyć dwoje samotnych
gości.
- I co, jeśli wygram?
- Ani słowem nigdy nie wspomnę o Ranczu Miłości. Jeśli przegrasz,
zrobimy po mojemu.
- Zgoda.
Teddi rzuciła mu się w ramiona.
- Cudownie. Chętnie ci pomogę.
- Chwileczkę. A to niby dlaczego?
- Chcę,
żebyś
uwierzył w siłę miłości. Wtedy sam zrozumiesz,
że
powinniśmy zmienić profil naszego rancza.
RS
4
- Nie
łudź
się. Obiecałaś nie wracać więcej do tego tematu.
- Zgoda, ale najpierw spróbuj skojarzyć jakąś parę. - Teddi zaczęła
tańczyć. -
Świetnie
się składa, bo mamy tu już jednego samotnego
przystojniaka.
- Jeśli mówisz o Lucu Gardnerze, to zapomnij.
- Przecież jest samotny, prawda?
Owszem, był samotny, a w dodatku niezwykle atrakcyjny, jednak Carson
obiecał swojemu wysoko urodzonemu przyjacielowi bezpieczną kryjówkę. Całe
szczęście,
że
Teddi nie miała pojęcia, kim naprawdę jest Luc Gardner.
- Zostaw Luca w spokoju - powiedział ostrzegawczo.
- Przykro mi, braciszku, ale to musi być on. Pamiętasz nasz zakład?
Z zewnątrz dobiegł odgłos silnika. Teddi podbiegła do okna i odsunęła
firankę. Po chwili odwróciła się rozpromieniona i klasnęła w dłonie.
brata w policzek i wybiegła jak burza z pokoju. - Pójdę ją przywitać! - zawołała
przez ramię, ale najpierw zatrzymała się gwałtownie. - Carson, pamiętaj o
naszym zakładzie. Jeśli będziesz oszukiwał, sprowadzisz na nasze ranczo bardzo
złą karmę. Chyba nawet ty wiesz, jak bardzo ważna jest kosmiczna harmonia.
Według Carsona „kosmiczna harmonia" właśnie mocno się
rozregulowała.
Trudno, skoro przyjął zakład, wywiąże się z obietnicy, jak zawsze. Był
gotów zrobić bardzo wiele dla swego ukochanego rancza.
- Właśnie przyjechała młoda kobieta. Ale mamy szczęście. - Pocałowała
RS
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin