2015-02-21 NaszDziennik.pl - Bóg Ojciec jako „nienawidzący... tyran” według Marcina Lutra.pdf

(210 KB) Pobierz
Bóg Ojciec jako „nienawidzący... tyran”
według Marcina Lutra
Sobota, 21 lutego 2015 (02:05). Aktualizacja 9 marca 2015 (11:01)
W inspirowanej Duchem Świętym nauce Kościoła zbudowanego na św. Piotrze o Jezusie
Chrystusie jako Bogu i Człowieku konieczne jest przywołanie słów Jezusa z Jego modlitwy
arcykapłańskiej, w której Mesjasz Pan zwraca się do Ojca w Niebie: „aby wszyscy stanowili
jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie” (J 17,21). Niceańskie wyznanie wiary z 19
czerwca 325 r. artykułuje tę prawdę o „Jednorodzonym z Ojca” i będącym „jednej
substancji z Ojcem”, czyli jednej Boskości w sensie Natury Boskiej, ale istniejącym jako
narodzona z Osoby Boga Ojca Osoba Syna Bożego. „Jedność” w Naturze Boskiej, o której
nauczają Jezus i Kościół, pojawia się tylko pośród Osób Boskich.
Marcin Luter przez przyjęcie struktury myślenia neoplatońsko-neopitagorejskiego wykreśla
ze swojej protestanckiej opinii na temat Trójcy Świętej istnienie trzech Osób Boskich. Stąd,
gdy Luter mówi o Bogu Ojcu czy Bogu Synu, to mówi – jak już powiedzieliśmy („Nasz
Dziennik”, 7-8 lutego 2015 r.) – o „’modi’ (sposobach) istnienia Bóstwa”. Hegel w
następstwie teologii Lutra nazywa konsekwentnie „Trójcę Świętą Ojca, Syna i Ducha
Świętego” „dziecięcą (tzn. naiwną) relacją, dziecięcą, naturalną formą”, którą należy
„przezwyciężyć”.
Bóg Ojciec posyła Syna
Jezus modli się do Ojca za dzieci Boże: „Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał,
żeś Ty Mnie posłał” (J 17,23a). To pojęcie „posłał” zakłada Boga Ojca jako Osobę, bo tylko,
ogólnie patrząc, osoba może posyłać ze względu na to, że „posłanie” wymaga rozumu,
wolnej woli, pamięci i całej osoby, by także mieć plan posłania oraz jego cel, co mogą
określać tylko Osoby Boskie oraz osoby anielskie i ludzkie. Pośród świata zwierząt nie
występuje fakt jakiegokolwiek „posłania”. W przypadku przyjścia Syna Bożego w „postaci
ludzkiej” na ziemię mamy do czynienia z posłaniem Go „przez Boga” Ojca w celu
zbawienia, o czym nauczają w tradycji Kościoła katolickiego m.in. św. Klemens z Rzymu w
liście do Koryntian z około 96 r. po n.Chr., a także Sobór Trydencki w „Dekrecie o
usprawiedliwieniu” z 1547 r., że „Ojciec niebieski… posłał do ludzi… Jego Syna Chrystusa
Jezusa” jako „Zbawiciela”, co nie stoi w sprzeczności względem planu stworzenia. Wprost
przeciwnie, jak naucza bł. Papież Paweł VI, w kontekście ewangelizacji człowieka „nie
można oddzielać planu stworzenia od planu zbawienia”, ponieważ są „te związki w
najwyższej mierze porządkiem ewangelicznym, który jest porządkiem miłości” (Evangelii
nuntiandi, nr 31).
Luter zaś określa Boga Ojca „Bogiem-Tyranem”, przymuszającym Syna do przyjścia na
ziemię, a także „Bogiem nagim (nudus Deus)” lub „nagim Majestatem, którym jest sam Bóg
(nuda Maiestas, quae est Deus ipse)”, oraz porównuje Boga Ojca do kowala, który używając
kowalskiego młota, „unicestwia”, czyli „uśmierca”, upadłe stworzenie. Dlaczego? Ponieważ
Luter założył, że w Trójcy Świętej nie ma Osób, stąd jego postulat, by to, co się dzieje,
działo się w sposób apersonalny i koniecznościowy, jak tego przykłady mamy w stworzeniu
nierozumnym i niewolnym, czyli pośród zwierząt, roślin i materii nieożywionej, gdzie
panują prawa przyrody.
A przecież sam „najmiłosierniejszy Odkupiciel” (bł. ks. Michał Sopoćko) modli się do
swojego Ojca w Niebie i podkreśla: „Tyś ich umiłował, jak Mnie umiłowałeś” (J 17,23b),
tzn. zarówno Boskiego Syna, jak i wszystkich ludzi świata. Te słowa Chrystusa wskazują na
wiecznie osobową wolność i wiecznie osobową Miłość Ojca w akcie posłania wiecznego
Syna „w pełni czasu” (Ef 1,10; Gal 4,4), by „zbawił”: Żydów, „którzy byli pod prawem”
(Gal 4,5) śmierci; „pogan, którzy nie zabiegali o usprawiedliwienie, ale osiągnęli
usprawiedliwienie” (Rz 9,30) oraz wszystkich, „którzy… otrzymali przybrane synostwo” i
„dziedzictwo z woli Bożej” (Gal 4,5;7b), tzn. ze świętej miłości „Praojca wieków”.
Odwieczne Bóstwo
Zbawiciela wyzwaniem
Luter, pisząc o wcielonym Synu Bożym w kontekście Jego relacji z Ojcem, wzywa każdego
protestanta: „Odwróć oczy od Majestatu Boga i zwróć je ku Człowieczeństwu tego, który
leży w łonie Matki”. Dlaczego odwieczne Bóstwo Zbawiciela jest aż tak wielkim
wyzwaniem? Ponieważ „Bóstwo” Jezusa „może człowieka tylko przerazić”. Jak sobie z tym
poradzić? Należy, według Lutra, najpierw w ogóle „porzucić spekulacje” o Majestacie
Boga. „W walce przeciwko grzechowi i śmierci zostaw Boga, bo On jest tutaj nie do
zniesienia”, dodaje Luter. Jeżeli nadchodzi Bóg, to jest On „Panem”, który „nienawidzi”
zarówno grzechu pierworodnego, pożądliwości, jak i całego „ciała grzechu”.
Problem Lutra polega na tym, że ogłosił on całego człowieka upadłego „grzechem” i nadał
mu wskutek fałszywego pojęcia zła naturę, byt i imię „grzechu”. Stąd wyrasta pytanie o
zbawienie grzesznego człowieka, który jak każdy „grzech” musi być totalnie, czyli
całkowicie, przezwyciężony, co oznacza dla Lutra – na własne życzenie – całkowitą utratę
tego życia, co Luter wyraża pod pojęciem totalnej śmierci człowieka w jego duszy i w jego
ciele, bo osobą ludzką, tak czy inaczej, człowiek dla Lutra nigdy nie był. Dlatego Bóg
objawia się „zawsze” jako „najpierw Nienawidzący” naszego substancjalnie grzesznego i
całkowicie przeznaczonego do unicestwienia w śmierci człowieczeństwa.
Luter nie zgadza się z ockhamistami, którzy twierdzą, iż Pismo Święte przymusza nas do
wyznania: „Ponad tę miłość naturalną Bóg żąda także miłości, która jest przez Niego
podarowaną”. „Tym samym jest On” – dla Lutra – „tyranem i okropnym egzekutorem”.
Człowiek, według jego teologii protestanckiej, ani ze swej totalnie „zepsutej natury”, ani w
mocy miłości jako cnoty wlanej przez samego Boga w ludzką wolność nie może miłować,
ponieważ nie jest żadną osobą i taką bytowością, która byłaby zdolna do miłości. Ale
dlaczego pomimo tak radykalnej negacji miłości naturalnej i nadprzyrodzonej w człowieku
Luter przywołuje kwestię miłości?
W Komentarzu do Listu św. Pawła Apostoła do Rzymian Luter pisze, że dopiero na drodze
„zgody na Boga-Tyrana” człowiek dochodzi „do miłości do Ojca”. Ale co to bliżej znaczy?
Wprawdzie Luter nawiązuje do wypowiedzi tych, którzy „Boga nazywają w ich sercach
tyranem, nawet jeżeli nazywają Go swoimi ustami Ojcem. Oni powiadają ukrycie w ich
sercach: Bóg działa tyrańsko, nie jest żadnym Ojcem, lecz przeciwnikiem”. Luter
potwierdza tę zasadniczo wrogą opinię względem Świętości Osoby Boga Ojca i zarazem
Świętości Jego Miłości wiecznej: „On jest nim rzeczywiście”, ale ci ludzie „nie wiedzą”, iż
człowiek „musi się z tym przeciwnikiem”, czyli nienawidzącym Ojcem, pojednać. Luter
pociesza, że tenże Bóg Ojciec staje się później jednak „przyjacielem i Ojcem i nigdy kimś
innym”. Powstaje tylko pytanie, czyim „przyjacielem i Ojcem” staje się Pan Bóg, skoro On,
według Lutra, uśmierci już w akcie zbawienia od grzechu tego, którego rzekomo pragnie
miłować i zawrzeć z nim więź przyjaźni?
Pojednani z Bogiem przez Chrystusa
Luter głosi, iż Bóg Ojciec wbrew woli Syna „uczynił Go grzesznikiem” i jako takiego
„jedynym grzesznikiem” (simul summe iustus et summe peccator in Christus), ponieważ
przyjęcie natury ludzkiej oznacza utożsamienie Syna Bożego z grzechem, który jest tutaj
zsubstancjalizowany, czyli że człowiek jest „substancją grzechu”.
W opozycji do tej tezy reformacji św. Jan Paweł II, Papież z naszej Ojczyzny – Polski, w
encyklice „Sollicitudo rei socialis” (nr 31) przypomina naukę, że w „ten Boży plan,
zapoczątkowany od wieków w Chrystusie, doskonałym ’obrazie’ Ojca (por. Kol 1,15) i
osiągający swą doskonałość w Nim, ’Pierworodnym spośród umarłych’ (tamże 1,18),
wpisuje się nasza historia… przygotowująca nas do uczestniczenia w pełni, która
’zamieszkuje w Panu’ i której udziela On ’swemu Ciału, którym jest Kościół’ (por. tamże,
1,18; Ef 1,22-23), podczas gdy grzech, który zawsze zastawia na nas sidła i naraża na
niepowodzenie osiągnięcie naszych ludzkich celów, został zwyciężony i okupiony przez
’pojednanie’ dokonane przez Chrystusa (por. Kol 1,20)”.
O Miłości trzech Osób Boskich, których przecież jako Osób nie ma w myśli Lutra, nie może
być mowy, a zatem rzeczywiste stworzenie świata i „posłanie” Syna przez Boga Ojca w
celu odkupienia w teologii dialektycznej Lutra nie istnieją, tak jak nie można mówić o
wolnym akcie zbawienia dokonanym wyłącznie przez Chrystusa, ale też przez Boga Ojca i
Ducha Świętego, ponieważ trzy Osoby Boskie działają w stworzeniu i zbawieniu razem,
chociaż Syn Boży stał się Człowiekiem przy współudziale Boga Ojca i Ducha Świętego, a
Duch Święty został zesłany zarówno przez Boga Ojca, jak też przez Jezusa Chrystusa i
prowadzi obecnie Kościół św. ku pełni istnienia w Królestwie Niebieskim, czego przecież
naucza Jezus w Jego Ewangelii. Niech to będzie puentą dla powyższych myśli, ukazujących
cud istnienia miłującego i absolutnie sprawiedliwego Boga Ojca, oraz istotną korektą dla
protestanckiej zasady „sola scriptura”, która jest w sensie swojej treści – także dotyczącej
nauki biblijnej i eklezjalnej o Świętości Boga Ojca – nie tylko całkowitą pustką, lecz herezją
odcinającą dzieci Boże od prawdziwej wiary i prawdziwej miłości do Niego: „Ojcze, chcę,
aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwałę moją,
którą Mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem świata. Ojcze sprawiedliwy! Świat
Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem i oni poznali, żeś Ty Mnie posłał. Objawiłem im
Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w
nich” (J 17,24-26).
Ks. prof. Tadeusz Guz, kierownik Katedry Filozofii Prawa KUL
Artykuł opublikowany na stronie:
http://www.naszdziennik.pl/mysl/129727,bog-ojciec-jako-
nienawidzacy-tyran-wedlug-marcina-lutra.html
Zgłoś jeśli naruszono regulamin