2015-07-03 NaszDziennik.pl - Małżeństwo i rodzina według Kanta (cz. 3).pdf

(252 KB) Pobierz
Małżeństwo i rodzina według Kanta (cz. 3)
Sobota, 4 lipca 2015 (03:15) Aktualizacja 6 lipca 2015 (13:07)
W tworzeniu subiektywistycznego porządku prawno-moralnego Kant, który nie respektuje
prawdy o realnej możliwości ludzkiego rozumu do poznania istnienia prawdziwego Boga,
najpierw zastępuje Boga jako najwyższego Prawodawcę, czyniąc „jednoczący się tłum w
całość jako prawodawcę”. Tak pojęty najwyższy autorytet prawno-moralny „wychodzi od
zasady: ograniczyć wolność każdego jednego do warunków, pośród których może on (tłum)
razem współistnieć z wolnością każdego drugiego według ogólnego prawa i gdzie ta ogólna
wola ustanawia prawny przymus zewnętrzny” do przestrzegania tych regulacji.
Naszkicujmy zatem strukturę powyższej definicji prawa, co jest niezbędne do zrozumienia
Kantowskiej koncepcji małżeństwa i rodziny.
„Maksyma” Najwyższym Prawodawcą
Zarówno w sensie prawnym, jak i moralnym Kant nie opiera swojej myśli na porządku
odniesień międzyludzkich określonych poprzez obiektywne, powszechne i absolutnie
każdego człowieka ziemi wiążące prawo naturalne. Jest ono niezależne od człowieka,
ponieważ dane jest człowiekowi jako osobie przez Boga w momencie poczęcia w łonie
matki; jest ono realnie obecne w każdym człowieku niezależnie od pochodzenia, religii i
kultury oraz jest ono absolutnie wiążące każdego w sumieniu. To klasyczne i zgodne z
objawioną nauką Jezusa Chrystusa prawo naturalne jest przez Kanta zakwestionowane i nie
ma ono Boga Objawionego za jego Stwórcę.
Wprawdzie Kant posiada jeszcze ambicje tworzenia „narodu Boga”, który „byłby zdolny do
czynienia dobrych dzieł”, ale jest to tylko „wewnętrzny” „postulat” jego odseparowanych
od Boskiego Prawodawcy, a tym samym zasadniczo zrelatywizowanych prawa i
moralności, ponieważ samo „istnienie Boga” jako „świętego Prawodawcy”, „dobrego
Rządcy” i „sprawiedliwego Sędziego” jest tylko subiektywistycznym „postulatem”
„czystego rozumu praktycznego”, nieumożliwiającym poznania „Istoty Najwyższej” „w
sobie samej”, czyli w Jej Naturze Boskiej. Jedyną „konstytucją czystego rozumu
praktycznego” jest – według Kanta – subiektywistyczna „maksyma”: „Postępuj tak, ażeby
maksyma twojej woli w każdym czasie mogła obowiązywać jako zasada ogólnego
prawodawstwa”.
Kto jest zatem dawcą prawa?
„Kategoryczny imperatyw”
Filozof z Królewca pisze, iż „autonomia woli jest jedyną zasadą wszystkich praw
moralnych i tych jej adekwatnych obowiązków”. Kant jednak nie jest pewien tej zasady:
„Czy możesz także chcieć, ażeby twoja maksyma stała się ogólnym prawem?”, ale pomimo
to dąży do „nierozerwalnego powiązania” „idei” „najwyższego Dobra”, którą „rozum
projektuje a priori o moralnej doskonałości”, z „pojęciem wolnej woli” człowieka. A zatem
„wszystkie pojęcia moralne mają swoje miejsce i początek całkowicie a priori w rozumie”
ludzkim „pospolitym” i „spekulatywnym”, co streszcza się w definicji „kategorycznego
imperatywu”: „Postępuj tylko według takiej maksymy, poprzez którą ty równocześnie
możesz chcieć, ażeby stała się prawem ogólnym”, względnie „ogólnym prawem
naturalnym”. Nie Pan Bóg jako „najwyższe Dobro”, które wprawdzie w idealizmie Kanta
jest „przedmiotem (Gegenstand) czystego rozumu praktycznego, tj.” także „czystej woli” –
w sensie „postulatu”, lecz „jedynie prawo moralne musi być postrzegane jako ta racja”.
Kant twierdzi jasno, iż „jedynie czysty rozum jest dla siebie praktyczny i daje
(człowiekowi) ogólne prawo, które nazywamy prawem moralnym”. To prawo nie jest
realnie obecne w każdym człowieku i nie nazywa się prawem naturalnym, bo nie pochodzi
od Boga chrześcijańskiego, jak uczy klasyczna nauka moralna katolicka, lecz jest „tylko
formalnym”, tzn. stanowi je „jedynie forma” nadmienionej „maksymy”, mającej według
Kanta charakter „ogólnie wiążącej ustawy” i utworzonej przez subiektywistyczne sumienie,
„abstrahujące ją jako rację określającą od wszelkiej materii, przeto od każdego przedmiotu
chcenia”. Nie Rozum Boski jest pojęty tutaj jako Dawca prawa moralnego, lecz wyłącznie
„czysty rozum praktyczny” człowieka staje u fundamentów bytowości prawa jako prawa
przy całej świadomości Kanta, iż „najmniejsza błędna interpretacja zafałszowuje
usposobienia” ludzkie. Otwarta pozostaje odpowiedź na pytanie, dlaczego Kant odmówił
Bogu Objawionemu w Chrystusie bycia absolutnie transcendentną metafizyczną Praracją
wszelkiego porządku prawno-moralnego. Być może przyczyną tego była wypowiedź
Marcina Lutra z jego „Komentarza do Listu św. Pawła Apostoła do Galatów” o „Chrystusie
jako Najwyższym Prawodawcy”, który pojmowany był przez Lutra z racji jego negacji
prawa jako „wcielony diabeł”.
Bóg nie jest Stwórcą wolności osoby
Zadziwia niekonsekwencja Kanta: skoro nie potrafi on poznać istoty człowieka, to jak może
„postulować”, że jesteśmy „wolni” czy posiadamy „ogólne”, tzn. wszystkich wiążące
prawo? A przecież nasza wolna wola stanowi samo serce naszej ludzkiej istoty. Bóg
chrześcijański w swoim akcie stwórczym zharmonizował z jednej strony porządek
rzeczywistości poprzez prawo, a z drugiej strony poprzez naszą wolność, dzięki której
możemy w sposób godny osoby ludzkiej, czyli wolny, przyjąć ten ład stworzenia i w
wolności tworzyć nasze życie na godne ostatecznie Najwyższego Dobra, tzn. Boga.
W myśli Kanta „wolność” jest „postulatem” jego „czystego rozumu praktycznego”, a nie
osobistym darem Boskiego Kreatora, stąd też ten „rozum” filozofa z Królewca rości sobie
absolutne pretensje do określania tejże wolności w sensie jurydycznym i moralnym,
ponieważ z racji uprzednio przyjętych założeń ideologicznych nie dochodzi na płaszczyźnie
„czystego rozumu teoretycznego” do poznania „natury naszej duszy”. Skoro tak, to pojęcie
„czystej wolnej woli” osoby ludzkiej, jak wcześniej pojęcie „czystego rozumu”, utworzone
zostało „całkowicie a priori przez czysty rozum, ale za pośrednictwem prawa moralnego”,
też przecież „czysto” subiektywistycznego. Na tej drodze Kant obiecuje dotarcie do
„przedmiotu i ostatniego celu czystego rozumu praktycznego”, czyli do „religii, tj. do
poznania wszystkich obowiązków jako Boskich przykazań”, ale nie w sensie „obcej woli”
Boga, lecz „każdej wolnej woli dla niej samej”, czyli każdego człowieka wiernego
wspomnianej „maksymie”. Pomimo to Kant jest przekonany, iż te prawa „muszą być
postrzegane jako przykazania najwyższej Istoty”.
Bóg i religia Kanta są zawężone do „wyobrażeń”, „pojęć” i „sądów” jego „czystego
rozumu” i jego „czystej woli”. Stąd Kant nie potrafi dla „wolności, nieśmiertelności” duszy
ludzkiej „i Boga” „znaleźć żadnej obiektywnej rzeczywistości”, ponieważ są one „tylko
czystymi pojęciami rozumu” człowieka. Kant uczynił przy tym błędne założenie, iż tylko to
jest dla naszego rozumu prawdziwe w porządku bytowym i poznawczym, co uprzednio
dane jest w „oglądzie” naszej ludzkiej zmysłowości. To było czymś realnym, ale tylko w
rajskim stanie łaski – jeszcze przed upadkiem grzechowym. Obecnie zaś z pozycji moralnej
nauki katolickiej człowiek potrzebuje cnoty wlanej w postaci łaski wiary, by uzyskać ten
poziom poznania, który Kant chce uzyskać poprzez zabieg naturalnej subiektywizacji
„rozumu teoretycznego”, „sumienia” jako „rozumu praktycznego” i „wolnej woli”,
prowadzących człowieka do „cnoty, tj. adekwatnego względem prawa usposobienia”, co
praktycznie oznacza odrzucenie depozytu wiary katolickiego chrześcijaństwa w aspekcie
rozumienia Boga jako Kreatora i zarazem Najwyższego Dawcy oraz Gwaranta prawno-
moralnego w sensie Źródła łaski jako „koniecznej” do uzyskania przez każdego człowieka
ostatecznej „świętości”. Choć samo wypełnienie „obowiązku” i zdobycie naturalnej „cnoty”
jako samo w sobie jest pozytywne, do czego dąży na swój sposób Kant, to jednak one same
nie wystarczą do osiągnięcia „Królestwa Boga” w sensie „nauki chrześcijańskiej”, której
Kant konsekwentnie nie traktuje jako „religii”, ponieważ ma swoją „religię” „czystego
rozumu”.
Antynomia „przyczynowości” i „wolności”
Problem sprzeczności Kantowskich uwidacznia się dalej w dualistycznym rozumieniu
człowieka jako „istoty zmysłowej” i „duchowej”. Jako „istota działająca” człowiek jest
„zjawiskiem (Erscheinung)”, ale w swoim wnętrzu tenże człowiek jest „noumenon” (das
Ding an sich), czyli istotą duchową. Jednak idealistyczny podział człowieka na „istotę
zmysłową” podlegającą „mechanizmom natury” na zasadzie „przyczynowości” oraz na
duchową „osobę działającą”, „wolną od praw przyrody”, tworzy właściwie
nieprzezwyciężalny hiatus (przepaść) intelektualny w myśli antropologicznej Kanta, w
którym brakuje zasady jedności bytowej w sensie jednej podmiotowości osobowej, w której
subsystuje cała jego natura duchowo-cielesna. Wprawdzie Kant mówi o „osobie”, ale nie
jest to rozumienie realistyczne np. w sensie Arystotelesa jako obiektywnej substancji ani też
w sensie chrześcijańskiej nauki o osobie ludzkiej jako „obrazie i podobieństwie Boga”
Osobowego.
„W porządku celów”, pojętych u Kanta subiektywistycznie, „człowiek (wraz z nim każda
rozumna istota) jest celem samym w sobie, tj. nigdy nie może być używany przez
kogokolwiek po prostu jako środek (nawet nie przez samego Boga)”. Gdzie jest ostateczna
racja tego, Kant nie potrafi już odpowiedzieć, co najwyżej wskazuje na człowieka jako
„podmiot prawa moralnego”. Co to jednak bliżej oznacza?
Subiektywistyczna i podwójna „legalność”
„Prawa wolności”, które określają „tylko zewnętrzne postawy” człowieka, nazywają się
„jurydyczne” i nie wiążą osoby ludzkiej wewnętrznie, czyli duchowo, ponieważ „legalność”
reguluje „tylko wolność w zewnętrznym użyciu”, natomiast „prawo moralne”, względnie
„moralność” w sensie „kategorycznego imperatywu”, określa „wolność w użyciu
wewnętrznym”. „Prawodawstwo prawne” w państwie ustanawia porządek „obowiązków
zewnętrznych” człowieka, zaś „prawodawstwo etyczne czyni wprawdzie także wewnętrzne
postawy obowiązkami, ale nie przy wykluczaniu zewnętrznych” obowiązków.
Dlaczego Kant potrzebuje podwójnego prawodawstwa? Z tej racji, że prawodawca
zewnętrzny nie ma dostępu poznawczego do wnętrza człowieka, on ma tylko powiązać go
poprzez „przymus zewnętrzny” z „obowiązkiem”. Dualizm antropologiczny Kanta
prowadzi go do dualizmu prawno-moralnego. W „ius”, tzn. w „prawie” zewnętrznym, tkwi
„prawodawstwo jurydyczne”, że np. „należy dotrzymać umowy”, „słowa”, „wierności”, ale
dopiero prawo moralne musi zadbać o wewnętrzne spełnienie tegoż prawa zewnętrznego.
„Nauka prawa” różni się więc od „nauki” etycznej o „cnotach” nie tylko z racji
„różnorodności prawodawstwa”, lecz także ze względu na ich „różne obowiązki” w
stosunku do zewnętrznego i do wewnętrznego człowieka, który zdefiniowany jest jako
„osoba”, która „nie jest poddana żadnym innym prawom jak takim, które ona (albo sama,
albo przynajmniej z innymi) daje sobie sama”. Pośród tych zewnętrznych praw (leges
externae) jedne nazywają się „naturalnymi”, które „rozum” poznaje „a priori”, a inne
„pozytywnymi”, które „w ogóle nie obowiązują bez rzeczywistego zewnętrznego
prawodawstwa”. Jakie skutki ma to subiektywistyczne pojęcie prawa i moralności dla
małżeństwa i rodziny w myśli Kanta?
Ks. prof. Tadeusz Guz, kierownik Katedry Filozofii Prawa KUL
Artykuł opublikowany na stronie:
http://www.naszdziennik.pl/mysl/139855,malzenstwo-i-rodzina-
wedlug-kanta-3.html
Zgłoś jeśli naruszono regulamin