Nowy25.txt

(19 KB) Pobierz
Proces. Usłyszawszy o nim poszukiwacz zadrżał.
 Czy to konieczne?  wyjškał.  Przecież jeli właciwie nic się nie stało...
 Oczywicie, że się stało  przerwał twardo mówca.  Jej najemnicy włamali się do wištyni, zniszczyli własnoć rodziny Thrr i ranili jednego ze strażników. Już to daje podstawę do wysunięcia dwóch poważnych oskarżeń.  Parsknšł z pogardš.  Najgorsze jest jednak to, że odmawia przyznania się do udziału w owej zbrodni. Twierdzi, iż jacy dwaj nieznani Zhirrzhowie z nie istniejšcej organizacji odwiedził; jš i zaproponowali pomoc.
Thrr-gilag spojrzał na Pierwszego.
 Może mówi prawdę.
 Organizacja, którš wymienia z nazwy, nie istnieje  odparł przywódca.  Mielimy mnóstwo czasu, aby to sprawdzić. Po prostu jej nie ma.
 Rozumiem  szepnšł poszukiwacz. To nie mogła być prawda. Po prostu nie mogła.  A wiec zostanie oskarżona i odbędzie się proces?
 W normalnych warunkach na pewno tak by się stało  odpowiedział gospodarz.  W tym jednak konkretnym przypadku  zerknšł na członka Zgromadzenia  mówca poprosił mnie w imieniu twoim i twojej matki o interwencję.
Thrr-gilag poczuł nagły przypływ nadziei. Cvv-panav, głowa najpotężniejszego klanu...
 Jest rzeczš oczywistš, iż taki proces odbiłby się niekorzystnie na opinii całego klanu Kee'rr  cišgnšł Pierwszy.  A przy okazji, z uwagi na planowane przez ciebie zaręczyny z Klnn-da-wan-a, ucierpiałby także prestiż Dhaa'rr. Mówcy Cvv-panavowi bardzo zależy na uniknięciu tego.
 Rozumiem  powtórzył Thrr-gilag, pozbawiony złudzeń. Teraz już wiedział, do 
czego zmierza cała ta rozmowa. I pojšł, dlaczego Cvv-panav zdecydował się działać pozornie w jego interesie.  Co proponujesz, mówco?
 Nie będzie żadnego procesu  odparł zapytany.  Twoja matka spędzi kilka łuków pod strażš, po czym wróci do domu. Akta trafiš do archiwów i na tym się skończy.
 Ach tak. A jakiej ceny żšdasz za tę wspaniałomylnoć?
 Nie używaj takich okreleń  powiedział spokojnie Cvv--panav.  Robię to dla Dhaa'rr, nie dla ciebie. Jest tylko jedno ale.  Zawiesił głos.  Oczywicie nie uda się całkowicie zapomnieć o tym, co się zdarzyło. O zajciu wiedzš przecież strażnicy wištyni Thrr, wojownicy, którzy zatrzymali Thrr-pifix-a oraz rejestratorzy Thrr, Kee'rr i Ponadklanowi. Twoja rodzina okryła się hańbš, poszukiwaczu. A mnie zależy, żeby uchronić przed tym klan Dhaa'rr.
 Jaka więc będzie cena?
Mówca popatrzył Thrr-gilagowi prosto w oczy.
 Twoje zaręczyny z Klnn-dawan-a nie odbędš się. To wszystko.
Twarz poszukiwacza przybrała wyraz gorzkiej ironii. Miał rację. Cvv-panav wykorzystał jego tragedię do własnych celów.
 Przypućmy, że odmówię.
 Zaręczyny nie dojdš do skutku  Pierwszy odezwał się cicho, lecz tonem wykluczajšcym wszelki sprzeciw.  Zaakceptuj to teraz albo zostaniesz do tego zmuszony, doznajšc upokorzeń, gdy twoja matka stanie przed sędziami.
Poszukiwacz podniósł na niego wzrok i ogarnęło go poczucie nieodwołalnoci zdarzeń. A także rezygnacji i dziwnego spokoju. Uczucie wolnoci wynikajšce z braku czegokolwiek do stracenia.
 Grozisz mi, Pierwszy?  zapytał.  Bo jeli tak...
 Doć tego  warknšł Cvv-panav.  Jak miesz odzywać się w ten sposób do...
 Mówco, zamilcz  powiedział przywódca. Jego głos nadal był spokojny, jednak emanowała z niego potężna siła. Cvv-panav popatrzył oburzony, lecz skapitulował.
Jeszcze przez uderzenie Pierwszy przewiercał go wzrokiem, po czym przeniósł go na Thrr-gilaga.
 To nie groba, poszukiwaczu, tylko stwierdzenie faktu. Bez wsparcia ze strony mówcy cała sprawa musiałaby skończyć się wysunięciem przeciw Thrr-pifix-a oficjalnego oskarżenia.
 Rozumiem.  A więc to już koniec. Dwaj najpotężniejsi Zhirrzhowie omówili sprawę i podjęli decyzję.  Nie mam żadnego wyboru, prawda?
Pierwszy potwierdził ruchem języka.
 Nie masz.
Przez kilka uderzeń w pomieszczeniu panowała cisza.
 A więc chyba wszystko jasne  rzekł Thrr-gilag wstajšc.  Dziękuję za powięcenie mi czasu, Pierwszy. Także w imieniu mojej matki.
 To zapłata za twojš służbę dla Zhirrzhów  odparł ten z grymasem jakby niesmaku na twarzy.  Służbę, która niestety w obecnej sytuacji musi dobiec końca. Jestem przekonany, że zrozumiesz, iż będzie lepiej, jeli kto inny uda się do Mrachów w imieniu klanu Kee'rr.
Poszukiwacz przytaknšł, kštem oka rejestrujšc, iż Cvv-panav sprawia wrażenie zaskoczonego. Może się tego nie spodziewał? Może Pierwszy sam zdecydował się na zadanie ostatecznego ciosu?
 Rozumiem.
 Przykro mi, że to musi nastšpić  rzekł przywódca.  Ale przecież wojna nie skończy się tak szybko, a ty na pewno potrafisz w jaki inny sposób służyć wspólnej sprawie.
Poszukiwacza ogarnęła trudna do pohamowana chęć zachwiania pewnoci siebie Pierwszego poprzez obalenie jego kłamstw. Przecież wszystko wskazywało na to, że wojna potrwa już krótko, a zakończy się, gdy tylko Ludzie-Zdobywcy użyjš CIRCE. Ciekawe, czy przywódca poinformował już Zgromadzenie o tej mierciononej broni. I jaka byłaby reakcja Cvv-panava, gdyby usłyszał całš prawdę. Tutaj i teraz...
Westchnšł ciężko i wciekłoć powoli zaczęła z niego ulatywać. Nie. Nie miał prawa zdradzić tajemnicy CIRCE. Powody jej utrzymywania nie zmieniły się.
 Na pewno  odpowiedział tylko.  Jestem gotów służyć ze wszystkich swoich sił.
 Nie mam co do tego wštpliwoci. Miłego popółłuku, poszukiwaczu.
Audiencja dobiegła końca. Skinšł głowš rozmówcom i odwrócił się do wyjcia...
 Jeszcze jedno  zatrzymał go Pierwszy.  Thrr-pifix-a znajduje się obecnie w centrum zatrzymań Miasta Jednoci. Jako że zostanie tu jeszcze przez kilka łuków, radziłbym ci udać się do jej domu i wybrać rzeczy osobiste, których mogłaby potrzebować. Klucze do domu i listę przedmiotów, które wolno jej dostarczyć, otrzymasz w głównym biurze Ponadklanowym.
 Dziękuję w imieniu matki  rzekł Thrr-gilag.  Dotarcie tam i powrót zajmš mi jednak sporo czasu.
 Powołaj się na mnie, gdy będziesz odbierał klucz. I masz zarezerwowane miejsce na statku Ponadklanowym, który udaje się w tamte strony.
 Dziękuję  powtórzył poszukiwacz. Po zburzeniu całego jego dotychczasowego życia Pierwszy wspaniałomylnie okazywał mu pomoc. Zapewne tylko po to, by udowodnić, że motywem jego postępowania nie sš osobiste animozje^ Jak zwykle pozory przede wszystkim.  Jestem ci bardzo wdzięczny.
 Zajmij się więc tym jak najszybciej.
Tym razem przywódca ostatecznie zakończył rozmowę. Thrr--gilag ponownie skłonił głowę i wyszedł.
Przez kilka miliłuków wędrował na olep korytarzami, nie zwracajšc uwagi na otoczenie. Znajdował się w takim nastroju, iż nie był w stanie nic odczuwać ani o niczym myleć. Ale otępienie nie mogło trwać wiecznie. Powoli zaczęły powracać ból i żal.
Jednak stało się. Wszystkie obawy, z którymi tu szedł, ziciły się. Bał się najgorszego i to najgorsze nastšpiło. Jednš decyzjš Dhaa'rr i Pierwszy odebrali mu wszystko, co naprawdę się dla niego liczyło. Karierę, honor, a przede wszystkim Klnn-dawan-a. Absolutnie wszystko.
Gdzie przed nim grupa Zhirrzhów zatrzymała się przed Starszym. Rozmawiali kilkanacie uderzeń, po czym Starszy zniknšł.
W tym uderzeniu Thrr-gilag uwiadomił sobie, że przynajmniej częciowo się myli. Rzeczywicie, obawiał się najgorszego. I przecież mogło być znacznie gorzej. Pierwszy i Cvv-panav zapomnieli o jednym.
O Prr't-zevisti.
Odetchnšł głęboko. Powoli w jego umyle rezygnację zastępowała determinacja. 
Nie, nie wszystko stracone. Jeszcze nie. Jeli Klnn-dawan-a zdoła przekazać próbnik Thrr-mezazowi, może uda się uratować Prr't-zevisti od pewnej mierci, na którš chciał skazać go klan Dhaa'rr. A gdyby cała akcja się powiodła, może zdołajš wykorzystać to przeciwko mówcy Cvv-panavowi.
Realnie patrzšc szansę były niewielkie. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę. 
Ale musiał ryzykować. Wstšpiła w niego nowa nadzieja. Miał przed sobš cel, a tego włanie teraz najbardziej potrzebował.
Wyprostował się, rozejrzał się przytomnym już wzrokiem i szybko ruszył do głównego biura Ponadklanowego. Skorzysta z propozycji Pierwszego i przywiezie rzeczy mogšce być potrzebne matce. A kiedy się z niš spotka, będzie pogodny, spokojny i gotowy do niesienia pomocy.
Bo nie odebrali mu rodziny. A może włanie tylko to naprawdę się liczyło.
 No i co?  zagadnšł Cvv-panav, zmieniajšc pozycję na sofie.  Bioršc wszystko pod uwagę, powiedziałbym, że poszło całkiem niele.
 Cieszę się, że jeste usatysfakcjonowany  rzekł Pierwszy, starajšc się nie zważać na wzbierajšce w nim poczucie winy. Wszystko to, co zrobił, było konieczne, lecz nie stanowiło powodu do zadowolenia. Wiedział z dowiadczenia, że łatwiej podejmuje się trudne decyzje, gdy nie wymagajš, aby stanšć oko w oko z tymi, których bezporednio dotyczš.
 A teraz, jeli pozwolisz, jeszcze przed rozpoczęciem sesji Zgromadzenia chciałbym obejrzeć pewien film.
 Nie żartuj, Pierwszy  syknšł mówca nie ruszajšc się ze swego miejsca.  Chyba nie zapomniałe o warunku, jaki ci postawiłem. Miałe opowiedzieć mi o broni zwanej CIRCE, pamiętasz?
 Oczywicie. Ale najpierw zamierzam obejrzeć owo nagranie. Może będziesz tak uprzejmy i pozostaniesz ze mnš.
ciana za ich plecami rozjaniła się, Pierwszy odwrócił się do niej. Tymczasem z miejsca, gdzie siedział Cvv-panav rozległo się stłumione westchnienie.
 Widzę, że rozpoznajesz tę okolicę  zauważył przywódca.  Zwróć uwagę na wspaniałš jakoć nagrania, pomimo doć mizernego owietlenia. Popatrz tu  jakże wyrane sš twarze Korthego i Dornta, gdy kładš sakiewkę zfsss pod drzwiami Thrr--pifix-a. 
Rozpoznawalny jest nawet przyozdabiajšcy jš wzór. Idealny dowód, do, nazwijmy to, celów identyfikacyjnych.
 Rzeczywicie można tak powiedzieć. Kto zrobił ten film? Thrr-pifix-a?  Mówca zaklšł pod nosem.  A więc miałem rację. To jedna z twoich agentek, a cała sprawa była tylko zaplanowanš pułapkš. Znalelicie sposób, żeby mnie zniszczyć.
Pierwsz...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin