Lessing Doris - Mrowisko.pdf

(2437 KB) Pobierz
Doris
Lessing
MROWISKO
Przełożyła
Agnieszka Glinczanka
Tytuł oryginału
Five short novels
Opracowanie graficzne
Piotr Gidlewski
Redaktor prowadzący serii
Kamil Piwowarski
Korekta
Jadwiga Piller, Jadwiga Przeczek
Księgarnia internetowa
www.piw.pl
Published in Paladin 1991
98765432 1
Previously published by Grafton Books 1969
Reprinted 1974 (twice), 1977, 1980, 1982, 1983,
1984 (twice), 1986 (twice)
First published in Great Britain by
Michael Joseph 1953
Copyright © Doris Lessing 1953
The Author asserts the moral right to
be identified as the author of this work
© Copyright for the Polish translation
by Agnieszka Glinczanka Estate, Warszawa 2007
© Copyright for the Polish edition
by Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2007
ISBN 978-83-06-03129-4
Dystrybucja:
Platon sp, z o.o.
ul. Kolejowa 19/21, 01-215 Warszawa
tel. 022 631 08 15
e-mail: platon@platon.com.pl
PRINTED IN POLAND
Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2007 r.
ul. Foksal 17, 00-372 Warszawa
e-mail: piw@piw.pl www.piw.pl
Wydanie drugie
Skład i łamanie: Oficyna „Polico-Art”, Warszawa
Druk i oprawa: ABEDIK SA, Poznań
Lobola
W dzisiejszych czasach, kiedy ludzie emigrują, nie czynią tego tak
bardzo w poszukiwaniu słońca, żywności albo nawet służby domo-
wej. Można powiedzieć, że rodzina wybierająca się do Australii czy
gdzie indziej ma przed oczyma wizję miłego domku lub mieszkania,
być może z kawałkiem ogródka. Nie wiem, jak było sto czy
pięćdziesiąt lat temu. Z książek wynika, że kolonizatorzy i
poszukiwacze przygód wypływali w świat gnani tęsknotą za nowym
życiem, nowymi krajami, szerokimi możliwościami i tak dalej. Teraz
jednak wszystko, czego pragną, to dachu nad głową.
Ciekawa rzecz: jak to się dzieje, że ludzie skądinąd rozsądni
wyobrażają sobie, iż tenże dach - ów, praktycznie biorąc, zanikający
towar - można z łatwością zdobyć po prostu przez spakowanie
manatków i wyjazd do innego kraju? Mimo wszystko przecież na-
główki w rodzaju „Światowy głód mieszkań” powtarzają się w gaze-
tach aż do znudzenia; nie ma też ani jednej broszury wydanej przez
wydziały imigracyjne, która by nie głosiła (choć najprawdopodobniej
drobniutkim drukiem, jakby dla zbagatelizowania tego faktu), iż
niedobrze fest wyjeżdżać z kraju, nie upewniwszy się wprzódy, że się
będzie miało gdzie mieszkać.
Marina Giles opuściła wraz z mężem Anglię z takim właśnie nasta-
wieniem. Od wielu lat mieszkali gdzie się dało, dzieląc z innymi
mieszkania, łazienki, kuchnie. Ilekroć kto zauważył z zazdrością:
„Podobno w Afryce niebo jest zawsze błękitne”, odpowiadała z
roztargnieniem: „Tak, i jak to będzie miło po tylu latach nareszcie
mieć porządny dom”.
Przyjechali do Południowej Rodezji i tu stanęli wobec wyboru
pomiędzy obozem dla imigrantów, składającym się z lepianek
korzystających ze wspólnego źródła wody, a hotelem. Wybrali hotel,
ponieważ byli, jak się to mówi, ludźmi niezależnymi materialnie. To
znaczy, posiadali paręset funtów, za które zamierzali zaraz po
przyjeździe kupić sobie dom. Kupno domu było, podobnie jak w
Zgłoś jeśli naruszono regulamin