Miernicki S. - Gocki Książę.pdf

(1259 KB) Pobierz
SEBASTIAN MIERNICKI
053
PAN
SAMOCHODZIK
I GOCKI
KSIĄŻĘ
WSTĘP
Książę umierał. Miał zaledwie
czterdzieści lat, ale nadchodził kres jego
dni. Na zewnątrz długiej drewnianej
chaty postawionej na lekkim wzniesieniu
zbierał się tłum jego ludzi. Niewielu
pozostało starych wojowników, z
którymi przekroczył stepy, wielkie rzeki,
pasmo gór, dzikie puszcze. Wreszcie
dotarli w rodzinne strony praojców
księcia. Przodkowie jego matki przybyli
z bardzo daleka.
Mag siedział
w
milczeniu.
Wiedział, że nie może pomóc, a czary?
Ich religia zabraniała czarów, chociaż
mag doskonale
pamiętał
pewne
skuteczne zaklęcia. Książę zastanawiał
się, czy postawa maga wynika z
głębokiej wiary, czy z oczekiwania na
śmierć wodza. Jego odejście mogło
zwiastować powrót do religii starych,
dobrych bogów.
Książę zmęczony przymknął oczy.
To działo się kilka zim wcześniej.
Po zamarzniętych bagnach i jeziorach
wojowie księcia ruszyli do grodów
miejscowych. Poganie nie znali siły
wiary krzyża. Książę wiedział, że jego
okuci w żelazo, niekiedy uzbrojeni w
doskonałe, pochodzące z dalekich
krajów miecze, wojownicy na koniach
mogli bez trudu pokonać każdą grupę
tubylców.
Niewielkie,
kilkunastoosobowe oddziały zdobywały
całe grody, wypędzały ludność i
zajmowały
otoczone
palisadami
warownie. Miejscowi na wiosnę
próbowali
odzyskać
domostwa.
Bezskutecznie.
Pozostało
im
podporządkować się woli najeźdźców,
do których dołączyły ich rodziny.
Wkrótce poganie docenili siłę ludu
nowego boga. Przybysze mieli lepsze
narzędzia,
znali
świat,
potrafili
polować, uprawiać ziemię, robić
wszystko, co było im potrzebne i do tego
handlować z kupcami z dalekich krajów.
Książę przebudził się. Kaszlnął, a
Zgłoś jeśli naruszono regulamin