ERICH MARIA REMARQUE-OPOWIADANIA.pdf

(171 KB) Pobierz
Erich Maria Remarque
OPOWIADANIA
Przełożył Ryszard Wojnakowski
WRÓG
MILCZENIE WOKÓŁ VERDUN
KARL BROEGER WE FLEURY
ŻONA JÓZEFA
DZIEJE MIŁOŚCI ANNETTE
OSOBLIWE LOSY JOHANNA BARTOKA
WRÓG
Kiedy zapytałem swego kolegę szkolnego, podporucznika Ludwiga
Breyera, jakie przeżycie wojenne utkwiło mu najżywiej w pamięci,
oczekiwałem, że usłyszę o Verdun, Sommie albo o Flandrii; w najgorszych
miesiącach był bowiem na wszystkich tych trzech frontach. Zamiast tego
opowiedział mi jednak poniższą historię:
Nie najżywsze, ale najtrwalsze z moich wrażeń
zaczęło się od tego, że zażywaliśmy spokoju w małej francuskiej wiosce
daleko na tyłach. Wcześniej zajmowaliśmy paskudny odcinek frontu, gdzie
ogień artyleryjski był wyjątkowo gwałtowny, i potem wycofano nas dalej niż
zwykle, bo mieliśmy ciężkie straty i musieliśmy z powrotem zebrać siły.
To był wspaniały tydzień: sierpień, cudowne, biblijne lato, a wszystko to
szło nam do głowy jak ciężkie złociste wino, które znaleźliśmy kiedyś w
jakiejś piwnicy w Szampanii. Zostaliśmy odwszeni; niektórym z nas dostała
się nawet czysta bielizna, inni wygotowali gruntownie swoje koszule w ko-
ciołkach na małych ogniskach; wszędzie panowała atmosfera czystości -
której urok zna jedynie żołnierz oblepiony skorupą brudu - pogodna jak
sobotni wieczór w owych bardzo już odległych czasach pokojowych, gdy jako
dzieci kąpaliśmy się w wielkiej wannie, a matka wyciągała z szafy świeżą
bieliznę, pachnącą krochmalem, niedzielą i ciastem.
Oczywiście wiesz, że to nie bajka, kiedy mówię, że szczęście tego
chylącego się ku końcowi sierpniowego popołudnia zalewało mnie słodką,
silną falą. Jako żołnierz człowiek ma zupełnie inny stosunek do przyrody niż
większość ludzi. Tysiączne zakazy, zahamowania i przymusy przestają
działać wobec twardej, straszliwej egzystencji na skraju śmierci; a w
minutach i godzinach przerw w walce, w dniach spo
koju, myśl wznosi się czasem ku życiu, czyli nagiemu faktowi, że jeszcze się
istnieje, że udało się wyjść obronną ręką, oraz ku czystej radości, że można
widzieć, oddychać i poruszać się swobodnie.
Pole w promieniach zachodzącego słońca, niebieskie cienie lasu, szum
topoli, czysty nurt płynącej wody sprawiały nieopisaną radość; ale głęboko,
niczym bat, niczym kolec, tkwił ostry ból biorący się z wiedzy, że za kilka
godzin, za kilka dni wszystko to będzie musiało odejść i zamienić się znowu
w wyschnięte krajobrazy śmierci. A uczucie to, tak dziwnie złożone ze
szczęścia, bólu, melancholii, smutku, tęsknoty i nadziei, było typowym
doświadczeniem odpoczywającego żołnierza.
Po kolacji wyszedłem z kilkoma kolegami kawałek za wioskę. Nie
mówiliśmy wiele; pierwszy raz od tygodni byliśmy w pełni zadowoleni i
wygrzewaliśmy się w ukośnych promieniach słońca, które świeciło nam
prosto w twarz. Tak doszliśmy w końcu do małego, smętnego budynku
jakiejś fabryki pośrodku rozległej ogrodzonej parceli, wokół której
rozstawiono wartowników. Na dziedzińcu pełno było jeńców, którzy czekali
na transport do Niemiec.
Wartownicy nie robili ceregieli i wpuścili nas do środka, żebyśmy mogli
się rozejrzeć. Ulokowano tam kilkuset Francuzów, którzy siedzieli lub leżeli
na ziemi, palili papierosy, rozmawiali i drzemali. Wtedy otworzyły mi się
oczy. Do tej pory z ludźmi zajmującymi nieprzyjacielskie okopy kojarzyłem
jedynie krótkie, przelotne wrażenia - pojedyncze i mgliste.
Może jakiś hełm wystający przez chwilę ponad brzegiem nasypu; ramię,
które coś rzucało i znikało z powrotem; kawałek szaroniebieskiego
materiału, postać wylatującą w powietrze - niemalże abstrakcyjne rzeczy,
które czaiły się za ogniem karabinowym, ręcznymi granatami i drutem
kolczastym. Tutaj po raz pierwszy zobaczyłem jeńców, i to wielu, siedzących,
leżących, palących - Francuzów bez broni.
Nagłe przeżyłem szok, ale w chwilę później musiałem śmiać się z siebie
samego. Otóż zaszokowało mnie, że oni są takimi samymi ludźmi jak my.
Faktem jednak było - doprawdy, jak tu się nie dziwić - że po prostu nigdy
dotąd nie zastanawiałem się nad tym. Francuzi? To byli wrogowie, których
należało zabić, ponieważ chcieli zniszczyć Niemcy. Ale tamtego sierpniowego
wieczoru uświadomiłem sobie ową zgubną tajemnicę, magię broni. Broń
zmienia ludzi. I ci niegroźni koledzy, ci pracownicy fabryczni, robotnicy
niewykwalifikowani, handlowcy, uczniowie, którzy siedzieli tutaj wokoło tacy
cisi i zrezygnowami, gdyby mieli tylko broń w ręku, w jednej chwili staliby
się na powrót wrogami.
Pierwotnie nie byli wrogami; stali się nimi dopiero, kiedy dano im broń do
ręki. Zastanowiło mnie to, chociaż wiedziałem, że moje rozumowanie może
być niezupełnie właściwe. Ale zaczynało mi świtać, że to broń zmusza nas do
tej wojny. Na świecie było tyle
broni, żc w końcu wzięła ona górę nad ludźmi i zamieniła ich we wrogów...
A potem, dużo później, we Flandrii, znów obserwowałem to samo: kiedy
szalała bitwa materiałowa, ludzie praktycznie nie byli już do niczego
potrzebni. Bronie w swoim szaleństwie same miotały w siebie pociski.
Człowiek musiał mieć wówczas odczucie, że nawet gdyby wszystko między
broniami było martwe, one same kontynuowałyby swoje dzieło aż do całko-
witego unicestwienia świata. Natomiast tu. na dziedzińcu fabryki, widziałem
tylko ludzi takich samych jak my. I po raz pierwszy pojąłem, że walczę prze-
ciwko ludziom; ludziom, którzy jak my zauroczeni są mocnymi słowami i
bronią; ludziom, którzy mają żony i dzieci, rodziców i jakiś zawód i którzy
może teraz - skoro to oni natchnęli mnie tą myślą - również się budzą i
powinni tak samo rozejrzeć się dokoła i zapytać: „Bracia, co my robimy? Po
co to wszystko?”
W parę tygodni później byliśmy znowu na spokojniejszym odcinku frontu.
Francuska linia przysunęła się do naszej dosyć blisko, ale nasze stanowiska
były dobrze umocnione, a poza tym, można by powiedzieć, prawie nic się nie
działo. Codziennie rano punktualnie
o siódmej artylerie wymieniały na dzień dobry po kilka strzałów; w południe
oddawano sobie jeszcze mały salut a pod wieczór zwyczajowe błogosławień-
stwo. Zażywaliśmy kąpieli słonecznych przed ziemiankami, a w nocy
posuwaliśmy się nawet do tego, że zdejmowaliśmy buty do spania.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin