Albert Einstein był plagiatorem i oszustem.pdf

(2936 KB) Pobierz
Albert Einstein był plagiatorem i oszustem.
Albert Einstein splagiatował wyniki prac wielu znanych naukowców, tworząc w roku
1905 swoją szczególną teorię względności.
Orędownicy Einsteina działali i działają w sposób zniekształcający prawdę historyczną.
Okrzyczany przez magazyn Time "Człowiekiem Stulecia" Albert Einstein (1879-1955)
opublikował w roku 1905 długi traktat na temat szczególnej teorii względności (jej
rzeczywisty tytuł brzmiał "O Elektrodynamice Ciał w Ruchu") nie podając
żadnych
odsyłaczy. Wiele przedstawionych w nim poglądów było znanych Lorentzowi (chociażby
transformacja Lorentza) i Poincare'owi, zanim jeszcze Einstein napisał swój słynny traktat.
Charakterystyczne dla Einsteina było to,
że
nie odkrywał teorii, ale po prostu je zawłaszczał.
Wybrał z istniejącego zasobu wiedzy to, co mu się najbardziej podobało, a następnie wplótł
do opowieści będącej jego wkładem w teorię względności. Wszystko to odbyło się przy
pełnej wiedzy i zgodzie ludzi z jego
środowiska
i czasów, takich jak na przykład jego
wydawcy z Annalen der Physik (Annały Fizyki).
Najbardziej charakterystycznym równaniem wszystkich czasów jest słynne E=mc
2
.
Zwyczajowo jest ono przypisywane wyłącznie Albertowi Einsteinowi (1905), jednak
konwersja materii w energię i energii w materię była znana już Isaacowi Newtonowi ("Ciała
stałe i
światło
są nawzajem wymienne..."; 1704). To równanie można też przypisać S.
Tolverowi Prestonowi (1875), Julesowi Poincare'owi (1900; według Browna, 1967) i
Olintowi De Pretto (1904) - wszyscy przed Einsteinem. Ponieważ Einstein nigdy poprawnie
nie wyprowadził równania E=mc
2
(Ives, 1952), wydaje się,
że
nie ma niczego, co by
łączyło
je z czymkolwiek będącym autorstwa Einsteina.
Selektywna prezentacja danych z zaćmienia Słońca w roku 1919 dokonana przez Arthura
Eddingtona, która miała rzekomo stanowić dowód słuszności ogólnej teorii względności
"Einsteina", jest z pewnością jedną z największych naukowych mistyfikacji XX wieku.
Eddington był znacznie bardziej zainteresowany pasowaniem Einsteina na króla wszechnauk,
niż chęcią sprawdzenia jego teorii.
Społeczność fizyków, przypuszczalnie bezwiednie, zaangażowała się w pewien rodzaj
oszustwa i cichego spisku, przyjmując postawę biernych gapiów przyglądających się owej
hiperinflacji danych i wzrostu reputacji Einsteina. To milczenie było z korzyścią dla
wszystkich jego popleczników.
WPROWADZENIE
Nauka ma ze względu na swoją naturę charakter zaściankowy. Chemicy czytają i piszą w
zasadzie tylko o chemii, biolodzy o biologii, zaś fizycy o fizyce. I wszyscy konkurują
zazwyczaj o tego samego dolara na badania (oczywiście w szerokim tego słowa znaczeniu).
To oznacza,
że
chcąc uzyskać dla siebie więcej pieniędzy, mogą postępować nieuczciwie, aby
przekonać sponsorów,
że
to ich dziedzina wiedzy jest ważniejsza od wszystkich innych. Jeśli
sponsorzy dadzą się przekonać, może to oznaczać kłopoty dla innych gałęzi nauki. Jednym ze
sposobów takiego postępowania jest stworzenie superbohatera, takiego jak na przykład
Einstein.
Pozycja Einsteina jest produktem ubocznym działań
środowiska
fizyków, jego zwolenników i
mediów. Każda z tych grup odnosi ogromne korzyści z wyniesienia Einsteina na ołtarze.
Fizycy otrzymują miliardy dolarów na badania, zwolennicy Einsteina są przyzwoicie
nagradzani, a korporacyjne media, takie jak magazyn Time, sprzedają miliony egzemplarzy
swoich pism w wyniku umieszczenia na okładce wizerunku Einsteina jako "Człowieka
Stulecia". Kiedy wybuchnie skandal,
środowisko
fizyków, poplecznicy Einsteina i media
będą starać się zbagatelizować niekorzystne wiadomości i nadać im pozytywny wydźwięk.
Ich niecne praktyki zostaną jednak obnażone, kiedy praca Einsteina "O Elektrodynamice Ciał
w Ruchu" zostanie oceniona, tak jak na to zasługuje - jako doskonały plagiat XX wieku.
SZCZEGÓLNA TEORIA WZGLĘDNOŚCI
Jules Henri Poincare (1854-1912) był wielkim naukowcem, który wniósł duży wkład do
szczególnej teorii względności. Intemetowa Encyklopedia Filozofii podaje,
że
Poincare:
(1) "nakreślił wstępną wersję szczególnej teorii względności";
(2) "stwierdził,
że światło
ma prędkość skończoną" (w pracy opublikowanej w roku 1904 w
28 numerze Buli. ofSci. Math. Poincare podkreśla: "...cała nowa mechanika, kiedy wzrost
bezwładności przy prędkości
światła
stanie się granicą, której nie będzie można
przekroczyć");
(3) sugerował,
że
"masa zależy od prędkości";
(4) "sformułował zasadę względności, zgodnie z którą
żaden
mechaniczny lub
elektromagnetyczny eksperyment nie jest w stanie odróżnić stanu spoczynku od stanu ruchu
jednostajnego";
(5) "wyprowadził transformację Lorentza".
Jest sprawą oczywistą,
że
był głęboko zaangażowany w szczególną teorię względności.
Nawet Keswani (1965) był zmuszony oświadczyć: "Już w roku 1895 innowator Poincare
przypuszczał,
że
jest niemożliwe określenie absolutnego ruchu" i
że
"w roku 1900 przedstawił
on zasadę względności ruchu, którą nazwał później w swojej opublikowanej w roku 1902
książce Science and Hypothesis (Nauka i hipotezy) prawem względności i zasadą
względności". Einstein nie potwierdził istnienia którejkolwiek z tych wcześniejszych prac
teoretycznych, kiedy w roku 1905 pisał swój pozbawiony odsyłaczy traktat. Poza zarysem
wstępnej wersji teorii względności Poincare dostarczył najistotniejszą część całego konceptu -
sposób traktowania czasu lokalnego. Od niego również pochodzi pomysł synchronizacji
zegarów, który jest kluczowy dla szczególnej teorii względności.
Charles Nordman czuł się zobowiązany do napisania: "Okaże się,
że
większość rzeczy
przypisywanych obecnie Einsteinowi opracował w rzeczywistości Poincare" oraz
że
"...według relatywistów pomiarowe pręty są tym, co tworzy przestrzeń, zaś zegary tym, co
tworzy czas. Wszystko to było znane Poincareowi i innym na długo przed Einsteinem i
przypisywanie ich odkrycia temu ostatniemu jest niesprawiedliwością".
Inni naukowcy wcale nie byli tak oszołomieni szczególną teorią względności "Einsteina", jak
to miało miejsce w przypadku zwykłych ludzi. "Kolejną dziwną cechą obecnie słynnej pracy
Einsteina z roku 1905 jest brak w niej odsyłaczy do Poincare'a oraz innych autorów" - napisał
Max Bom w Physics in My Generation (Fizyka mojego pokolenia). "Odnosi się wrażenie
zupełnie nowego pomysłu, ale, jak już próbowałem wyjaśnić, to wcale nie jest prawdą" (Bom,
1956).
G. Burniston Brown (1967) pisze: "Wynika z tego, wbrew powszechnej opinii,
że
Einstein
odegrał tylko podrzędną rolę w wyprowadzeniu użytecznych wzorów ograniczonej lub
szczególnej teorii względności, przy czym Whit-taker nazywał tę teorię teorią Poincare'a i
Lorentza..."
Ponieważ w pewnych kręgach szczególna teoria względności Einsteina była znana jako
szczególna teoria względności Poincare'a i Lorentza, ktoś mógłby pomyśleć,
że
Poincare i
Lorentz mieli jakiś związek z jej opracowaniem. Tym, co denerwuje w pracy Einsteina, jest
to,
że
mimo iż Poincare był największym na
świecie
znawcą teorii względności, odnosi się
wrażenie, jakby Einstein nigdy nie słyszał o czymkolwiek wartym wzmianki będącym
dziełem Poincare'a!
W publicznym wystąpieniu we wrześniu 1904 roku Poin-carć wygłosił kilka istotnych uwag
na temat szczególnej teorii względności. "Wszystkie te wyniki, jeśli zostaną potwierdzono,
oznaczają powstanie zupełnie nowej mechaniki... której charakterystyczną cechą byłoby
przede wszystkim to,
że
nie ma prędkości większej od tej, którą ma
światło...
ponieważ ciała
przeciwstawiłyby się rosnącej bezwładności wynikającej z przyczyn, które będą miały
tendencję do przyspieszania ich ruchu, i bezwładność ta urosłaby do nieskończoności przy
osiągnięciu prędkości
światła...
Tym bardziej dla obserwatora niesionego w ruchu
postępowym - on nie spodziewa się, by jakakolwiek pozorna prędkość mogła przewyższyć
prędkość
światła,
co byłoby sprzecznością, jeśli przypomnimy sobie,
że
ten obserwator nie
używałby tych samych zegarów, co obserwator pozostający w spoczynku, ale zegarów
mierzących w rzeczywistości ". (Poincare, 1905)
EINSTEIN PLAGIATOR
Nadszedł czas, aby powiedzieć wprost, kim był Einstein
- był plagiatorem. Był pozbawiony skrupułów i kradł prace innych, podając je jako własne.
To,
że
czynił to rozmyślnie, wydaje się oczywiste.
Oto fragment z książki Ronalda W. Ciarka Einstein: The Life and Times (Einstein -
życie
i
czasy), w której brak jest odwołań do Poincare, z wyjątkiem kilku nic nie znaczących
cytatów. I tak na stronie 101 czytamy: "Praca O Elektrodynamice Ciał w Ruchu... jest pod
wieloma względami jedną z najwybitniejszych prac naukowych, jakie kiedykolwiek napisano.
Nawet jej forma i styl są niezwykłe - brak w niej przypisów i odsyłaczy, które dodają wagi
najpoważniejszym opracowaniom... [pokreślenie moje R.M.]".
Dlaczego Einstein miałby przy jego doświadczeniu na stanowisku urzędnika patentowego nie
zdawać sobie sprawy z potrzeby podania przypisów i odsyłaczy do swojego artykułu o
szczególnej teorii względności? Należałoby się raczej spodziewać,
że
jako neofita raczej
przesadzi w ich ilości, a nie pominie je.
Czyż nie należało się również spodziewać trochę większych standardów ze strony wydawcy,
któremu przedstawiono długi elaborat, którego autor nie miał ustalonej pozycji? Najwyraźniej
zawiodła kontrola jakości, gdy Annalen der Physik kierował tę pracę do publikacji.
Wytrawniejsi wydawcy odrzuciliby taką pracę, nawet jej nie czytając. Jako minimum,
należałoby się spodziewać,
że
wydawca przejrzy literaturę, aby sprawdzić, czy roszczenia
Einsteina do pierwszeństwa są uzasadnione.
Max Bom stwierdził: "Uderzające [podkreślenie moje - R.M.] jest to,
że
ta praca nie zawiera
ani jednego przypisu do wcześniejszej literatury" (Bom, 1956). Wyraźnie uwypukla fakt,
że
brak przypisów jest sprawą nienormalną oraz
że
nawet jak na standardy początku XX wieku
było to bardzo dziwne, wręcz nieprofesjonalne.
Einstein kręcił i gmatwał wszystko, aby uniknąć oskarżeń o plagiat, lecz jego krętactwa były
ewidentne.
Bjerknes (2002) przytacza następujący ustęp autorstwa MacKaye'a: "Wyjaśnienie Einsteina
jest wielowymiarowym upostaciowieniem poglądu Lorentza... Tak więc teoria Einsteina nie
jest zaprzeczeniem bądź alternatywą tej, którą przedstawił Lorentz. To tylko duplikat lub
przebranie jej w inne szaty... Einstein utrzymuje,
że
teoria Lorentza jest prawidłowa, lecz
że
nie zgadza się z jej . Czyż więc to nie oznacza,
że
teoria Einsteina jest po prostu
przefasonowaniem teorii Lorentza, zaś pozorna niegodność w sprawie jest niczym innym jak
grą słów?
Poincare napisał 30 książek i ponad 500 prac z dziedziny filozofii, matematyki i fizyki.
Einstein pisał prace matematyczne, fizyczne i filozoficzne i jednocześnie utrzymywał,
że
wkład Poincare'a do fizyki był mu nieznany.
Mimo to wiele pomysłów Poincare'a - na przykład to,
że
prędkość
światła
jest górną granicą
oraz
że
masa wzrasta wraz z prędkością - zostało wplecionych w pracę Einsteina "O
Elektrodynamice Ciał w Ruchu" bez podania odnośników, skąd pochodzą.
Kradzież koncepcji zawartych w dziełach Lorentza i Po-incare'a, której dopuścił się Einstein,
aby umieścić je w swojej pracy, podniosła poprzeczkę plagiatorstwa na wyższy poziom. W
dobie współczesnej przy tak rozwiniętym przepływie informacji, tego rodzaju plagiat nie
przeszedłby
łatwo,
tym niemniej
środowisko
fizyków wciąż nie kwapi się do skorygowania
tej historii.
W swojej pracy z roku 1907 Einstein przedstawił własny pogląd na plagiatorstwo,
stwierdzając: "Wydaje mi się,
że
natura biznesu polega na tym,
że
to, co następuje, było już
Zgłoś jeśli naruszono regulamin