Amanda Prowse - Zła kobieta.pdf

(1158 KB) Pobierz
Amanda Prowse
Zła kobieta
Z angielskiego przełożyła
Katarzyna Rosłan
„Pozbieram wszystkie, nawet najmniejsze odłamki,
na które rozłupałeś mi życie i które leżą pochowane
w szufladach, pod dywanem i za poduszkami, i odbuduję się.
Osiągnę wszystko, co myślałam, że mogłabym w życiu osiągnąć.
Będę ścigać marzenia, które snułam, dopóki mnie nie złamałeś”.
Rozdział 1
Dziesięć lat wcześniej
K
athryn Brooker patrzyła, jak z męża uchodzi życie. Była
przekonana, że widzi czarnego ducha, który niczym wąż opuszcza
jego ciało, by spiralnym ruchem przeniknąć podłogę. Oparła się
o krzesło i wzięła głęboki wdech. Spodziewała się euforii,
a przynajmniej ulgi. Nie przewidziała, że ogarnie ją otępienie.
Wyobraziła sobie śpiące za ścianą dzieci. Zamknęła oczy
i w myślach życzyła im głębokiego, spokojnego snu. Wiedziała, że
odtąd nieprędko go zaznają. Jak zwykle najpierw pomyślała
o dzieciach.
Gdyby nie rozciągnięte w poprzek łóżka zlane krwią ciało, pokój
wydawałby się niemal pusty. Panowała w nim całkowita cisza
i optymalna temperatura.
Kathryn poczuła cień rozczarowania. Sądziła, że będzie jej
towarzyszyć więcej emocji.
Przebrała się w dżinsy, bluzę i spokojnie stanęła przy łóżku, na
którym leżały blade zwłoki męża. W pełnym skupieniu, po raz
pierwszy w życiu zadzwoniła pod numer alarmowy. Wykonując
czynność, którą – odkąd pamiętała – w nieskończoność ćwiczyła
w wyobraźni, czuła się jak przeniesiona do innej rzeczywistości.
Choć w zasadzie, gdy w myślach wybierała ten numer, sprawa
zawsze dotyczyła jakiegoś drobnego wypadku lub pożaru pustego
budynku w sąsiedztwie. Nigdy aż takiego dramatu.
– Numer alarmowy, z kim łączyć?
– O, dzień dobry, tak, nie jestem pewna, z kim właściwie.
– Nie jest pani pewna?
– Chyba z policją lub z pogotowiem, zresztą może i z tym, i z tym.
Przepraszam, nie wiem…
– W jakiej sprawie pani dzwoni?
– A, tak, oczywiście. Właśnie zamordowałam męża.
– Przepraszam, co pani zrobiła? Źle panią słyszę.
– Wiem, wiem, przepraszam. Spróbuję mówić głośniej. Sygnał
zanika, nawet przy miejscowych rozmowach. Pewnie dlatego, że
jestem w sypialni, tu jest zły zasięg. Mój syn uważa, że to przez
wysokie drzewa, przycięliśmy je rok temu, ale chyba nic nie
pomogło. I jeszcze są zakłócenia od komputerów z budynku obok –
zawsze miałam zamiar to gdzieś zgłosić, nieważne. Tak więc, jak
mówiłam, właśnie zamordowałam męża.
Kathryn przymknęła oczy, by odwrócić swoją uwagę od lekko
brzęczącej pod sufitem, od czasu do czasu mrugającej świetlówki.
Trzeba ją będzie wymienić. Na razie tylko rozprasza, ale niewiele
trzeba, by zaczęła irytować.
– Zrobiłaś to?
Pochylony nad stołem Roland Gearing całym ciężarem
muskularnego ciała opierał się na rozczapierzonych na kształt
piramid palcach dłoni. Zniżył głos o oktawę. Wiedział, że musi o to
zapytać, a jednocześnie obawiał się odpowiedzi, którą usłyszy.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin