Emily Henry - Miłość, która przełamała świat.pdf

(1742 KB) Pobierz
Emily Henry
Miłość, która przełamała świat
przełożyła Agnieszka Walulik
Tytuł oryginału:
The Love that Split the World
Copyright © 2016 Emily Henry
All rights reserved including the right of reproduction in whole or in part in any
form.
This edition published by arrangement with
Razorbill,
an imprint of Penguin
Young Readers Group, a division of Penguin Random House LLC.
Copyright © for the Polish edition by Grupa Wydawnicza Foksal, MMXVII
Copyright © for the Polish translation by Agnieszka Walulik, MMXVII
Wydanie I
Warszawa MMXVII
Tym, których miłość sprowadziła mnie na ten świat: dziękuję.
Tym zaś, którzy już się tym światem zmęczyli: kocham Was.
1
Przychodzi do mnie znowu nocą przed ostatnim dniem w liceum.
Wyczuwam jej obecność w pokoju, zanim jeszcze otwieram oczy. Tak
jak zawsze.
– Obudź się, Natalie – szepcze, choć wie, że nie śpię, bo obudziłaby
mnie nawet latająca po korytarzu mucha.
Wie też, że leżący przy łóżku zaśliniony i pochrapujący dywanik
w postaci psa bernardyna – którego rodzice kupili, żebym lepiej
sypiała – będzie się ślinił i pochrapywał przez całą naszą rozmowę.
Otwieram w ciemnościach oczy, odsuwam kołdrę i siadam. Za
oknem świerszcze grają jak szalone, a przez liście drzew pada na
dywan niebieskozielona poświata księżyca.
Jest, siedzi w fotelu na biegunach w kącie pokoju, dokładnie tak
jak zawsze, od czasu mojego dzieciństwa. Jej postarzała twarz skryta
jest w mroku, a gęste, czarne, choć przyprószone siwizną włosy
spływają luźno na ramiona. Ma na sobie te same popielate ubrania co
zawsze i choć upłynęły niemal trzy lata, nie wydaje się starsza, niż
kiedy widziałam ją po raz ostatni, a nawet po raz pierwszy. Wygląda
wręcz odrobinę młodziej. Ale to pewnie dlatego, że ja też się
zmieniłam i zmarszczki czy plamy wątrobowe nie przerażają mnie tak
jak kiedyś.
Zastanawiam się, czy nie zacząć krzyczeć albo przekręcić guzik
nocnej lampki, wykorzystać wszystkie sposoby, którymi w ciągu
osiemnastu lat życia nauczyłam się Ich odpędzać – tylko po to, by dać
jej nauczkę, że zostawiła mnie na tak długo, że pozwoliła mi sądzić, iż
wreszcie odeszła na dobre.
Mimo rozgoryczenia nie chcę jednak, żeby zniknęła, więc się nie
ruszam.
– Miło, że wpadłaś – szepczę. Słowa drapią mnie w gardło, które
jeszcze się nie wybudziło. Oczy też nadal się oswajają, składają
w całość szczegóły jej pomarszczonej twarzy, linie śmiechu wokół ust
i urocze kurze łapki w kącikach ciemnych oczu. – Gdzie się
Zgłoś jeśli naruszono regulamin