Johansen Jorunn - Tajemnica Wodospadu 45 - Niepewny los.pdf

(763 KB) Pobierz
Jorunn Johansen
Tajemnica Wodospadu 45
Niepewny los
Rozdział 1
Fiński Las 1880
- O Boże!!! - krzyknęła Amalie z rozpaczą. Selma leżała bez ruchu
nieopodal jej stóp, oczka miała przymknięte.
Kobieta wzięła dziewczynkę na ręce, dotknęła jej piersi. Serduszko
biło, Selma na szczęście żyje!
Amalie z radości zakręciło się w głowie. Spojrzała w górę schodów,
słyszała stamtąd jakieś głosy. Po chwili zbiegły na dół Helga i Berte.
- Co się stało? - zawołała przerażona Helga.
- Selma spadła ze schodów. Dlaczego nikt jej nie pilnował? -
Gniew zaczynał wypierać strach.
- Zdaje się, że zasnęłam - przyznała Helga i z rozpaczą pokręciła
głową.
- I ja też - mruknęła Berte, spuszczając wzrok.
- Poślijcie natychmiast po lekarza! Położę ją na kanapie. Na
szczęście oddycha.
Nie czekając na odpowiedź, Amalie wniosła Selmę do salonu.
Dotknęła ostrożnie główki dziecka, ale nie wyczuła żadnego guza.
- Byłam pewna, że mała śpi. Leżała tak spokojnie, po chwili ja też
zasnęłam. Musiała jakoś wydostać się z łóżeczka. Nigdy przedtem tego
nie robiła.
- Ale kto jej otworzył drzwi? Sama nie zdołałaby przecież
dosięgnąć klamki.
Helga przygryzła wargę.
- Nie wiem. To dziwne, bo jestem pewna, że drzwi były zamknięte.
Amalie krążyła nerwowo po salonie. Miała nadzieję, że lekarz
wkrótce się zjawi. Selma straciła przytomność, na pewno uderzyła się w
główkę, spadając ze schodów. Czy zrobiła sobie coś złego?
- Amalie! - wykrzyknęła Helga. - Ona się budzi.
Amalie przyskoczyła do leżącej na kanapie dziewczynki. Selma
otworzyła oczy i poruszyła się. Po chwili zaczęła marudzić. Marudzenie
przerodziło się w płacz.
Amalie nie ośmieliła się jednak odetchnąć z ulgą. - Lekarz musi ją
zbadać. Może mieć jakieś wewnętrzne obrażenia.
Helga pokiwała głową w zamyśleniu.
- Selma, dziecko moje, jak ty się czujesz? Jak wyszłaś z pokoju?
Amalie też się nad tym zastanawiała. Czy to możliwe, że otworzył
jej drzwi człowiek w kapturze? Pojawił się przecież tak nagle przed
Amalie, słyszała jego złowieszczy śmiech, kiedy się pochylał nad
dziewczynką.
- Postać w kapturze stała nad dzieckiem i śmiała się, kiedy mała
spadła ze schodów - powiedziała Amalie i sama się zorientowała, jak
niemądrze to zabrzmiało.
Helga wytrzeszczyła oczy.
- Co ty mówisz? Chyba coś ci się przywidziało. Amalie pokręciła
głową.
- Widziałam go wyraźnie, Helgo. Śmiał się. Takim okropnym
złowieszczym śmiechem. Prawdopodobnie to on otworzył drzwi.
- Przestań, Amalie. Ciągle myślisz o tym duchu. Duchy nie potrafią
otwierać drzwi, chyba zdajesz sobie z tego sprawę.
Amalie nie mogła się z nią zgodzić. Widziała drzwi, które otwierały
się same z siebie. Była coraz bardziej przekonana, że to postać w
kapturze wywabiła dziewczynkę z pokoju i że skończyło się to
upadkiem.
Selma nadał głośno płakała, Amalie czuła, że dławi ją strach. Selma
zapewne cierpiała, a ona była całkiem bezradna, nie mogła jej pomóc.
Tymczasem wróciła zdyszana Berte.
- Doktor już jedzie. Biedne maleństwo - westchnęła i usiadła koło
Helgi, która kołysała Selmę w ramionach. - Całe szczęście, że żyje.
Helga z niedowierzaniem kręciła głową.
- Nie rozumiem, jak to się stało, że jej nie usłyszałam. Zazwyczaj
budzę się, gdy tylko poruszy się w łóżeczku.
- Ja też nic nie słyszałam - przyznała Berte.
Amalie wyjrzała przez okno. Na dworze było ciemno i cicho. Gdzie
się podział Ole? Powinien już tu być. Tymczasem za jej plecami płacz
dziecka przycichł.
Odwróciła się i omal nie zemdlała z wrażenia na widok Selmy
uśmiechającej się do Helgi. Przepełniło ją poczucie wdzięczności.
- Popatrzcie tylko na naszą dziewczynkę - powiedziała Helga z
radością, tuląc małą. - Wygląda na to, że czuje się dobrze.
- Rzeczywiście - wykrzyknęła Berte, uśmiechając się od ucha do
ucha.
Amalie podeszła do nich i pogłaskała dziewczynkę po głowie.
Selma się rozpromieniła. Czy płakała z bólu, czy tylko ze strachu? No
cóż, lekarz to musi ustalić.
Amalie, całkiem wyczerpana, opadła na kanapę. Dopiero teraz
uzmysłowiła sobie, w jakim była napięciu. Postać w kapturze osaczała
ich coraz bardziej. Selma mogła przecież się zabić, spadając ze
schodów. Co będzie dalej?
Drzwi gwałtownie się otworzyły, do salonu wpadł Ole, a za nim
doktor Jenssen.
- Co się stało? - zapytał wzburzony Ole, a doktor postawił torbę
lekarską na podłodze.
- Selma spadła ze schodów.
- Coś podobnego! Czy nikt w tym domu nie pilnuje dzieci? - Ole
był zły, ale Amalie wiedziała, że podnosi głos ze strachu.
- Zaraz zbadam dziecko - powiedział lekarz, a Helga trzymająca
małą na kolanach usiadła tak, żeby mu to ułatwić.
Doktor Jenssen osłuchał serduszko dziewczynki, obejrzał ciałko.
Selma śmiała się głośno, gdy dotykał jej szyi.
- Chyba ją to łaskocze - zauważyła Helga.
- Zdaje się, że nic jej nie jest.
- Straciła przytomność - powiedziała Amalie. Lekarz pokiwał
głową.
- Pewnie uderzyła się w główkę, ale to nic poważnego. Trzeba
dziękować Bogu, że tak to się skończyło.
Helga, Amalie i Berte odetchnęły z ulgą. Ole pokiwał głową.
- Cieszę się, że to słyszę, doktorze. Ale w dalszym ciągu nie
rozumiem, jak do tego doszło.
Lekarz zamknął torbę i zwrócił się do Helgi.
- Czuwaj nad nią tej nocy.
- Oczywiście, doktorze - oświadczyła Helga. - Zabiorę ją już na
górę.
- I zamknij drzwi na klucz - przykazała jej Amalie.
- Tak właśnie zrobię. - Helga wyszła z dzieckiem na ręku.
Tymczasem Ole zerwał się z miejsca.
- Odprowadzę doktora do drzwi.
- Życzę wszystkim miłego wieczoru - powiedział lekarz i ukłonił
się kobietom.
Kiedy mężczyźni wyszli, Amalie westchnęła. - Pójdę i położę się
spać. Tego było dla mnie za dużo.
Berte pokiwała głową.
- Zostawię drzwi do mojego pokoju otwarte. To się nie może
powtórzyć.
- Tak się przeraziłam na widok Selmy leżącej nieruchomo na
podłodze. To maleńkie ciałko... - Amalie umilkła, wolała sobie tego nie
wyobrażać ponownie.
- Ale wszystko się dobrze skończyło. Doktor miał rację: Pan Bóg
czuwał dziś nad Selmą.
- Rzeczywiście. Posiedzisz tu jeszcze trochę? - Amalie wstała,
spoglądając na służącą.
- Tak. Zgaszę potem światła.
- Dziękuję, Berte. Śpij dobrze.
- Ty też, Amalie.
Amalie wyszła z salonu i spotkała Olego w holu. - Jak ci poszło w
tartaku?
- Trudno ustalić, kto jest złodziejem, ale dałem znać nowemu
lensmanowi. Zobaczymy, czy rzeczywiście jest taki dobry, jak twierdzi
Arvid - mruknął.
- Miejmy nadzieję, że rozwiąże tę sprawę. Położymy się już?
Ole pokręcił przecząco głową.
- Muszę coś zjeść. Umieram z głodu. - Rozumiem. Ja idę do łóżka.
To było straszne przeżycie.
- Co się właściwie stało?
Amalie nie miała zbyt wielkiej ochoty opowiadać o postaci w
kapturze, ale Ole oczekiwał szczerej odpowiedzi, więc zdradziła mu
swoje podejrzenia.
Otworzył szeroko oczy.
- Nie mogę w to uwierzyć, Amalie. Żaden duch nie potrafi otwierać
drzwi.
- Selma nie otworzyłaby ich sama, Ole. Jest za niska.
- Może były uchylone?
- Nie. Helga zawsze zamyka drzwi. Widziałam go i słyszałam. Stał
w tym swoim kapturze nad Selmą i śmiał się głośno. Tak złowieszczo. -
Amalie zadrżała i poczuła, że zrobiło jej się naprawdę zimno. Starała się
wymazać ten obraz z pamięci, nie chciała o tym myśleć.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin