The Draughtsman-s Contract.txt

(73 KB) Pobierz
00:00:20:www.NapiProjekt.pl - nowa jakoć napisów.|Napisy zostały specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu.
00:00:24:Pan Chandos spędzał więcej czasu|ze swoim ogrodnikiem, niż z żonš.
00:00:29:Omawiali liwy.|Do znudzenia.
00:00:34:Jego rodzina i służšcy|nienawidzili wrzenia,
00:00:37:ponieważ byli|raczeni liwkami,
00:00:39:póki ich brzuchy nie|burczały, niczym gromy,
00:00:41:a zadki nie bolały od|nadmiernego użycia.
00:00:44:Wybudował kaplicę|w Fovent,
00:00:46:gdzie siedziska były|z drewna liwowego.
00:00:48:Przypominał się więc mieszkańcom|przez ich tyłki w dwójnasób.
00:00:52:Również dzięki|drzazgom.
00:00:55:W ROLACH|GŁÓWNYCH
00:01:14:Jaki czas temu, dwóch dżentelmenów|wróciło do Amsterdamu
00:01:17:twierdzšc, że tutejsza okolica|przypominała im dom.
00:01:20:Z powodu|iloci wody.
00:01:22:Jest tu tyle ozdobnych stawów,|kanałów, studni oraz rezerwuarów.
00:01:27:Była nawet pompa|napędzana wiatrem.
00:01:29:Nie dane im było|zrozumieć, iż...
00:01:32:Mój ojciec przekształcił swe ziemie|w krainę zbiorników wodnych.
00:01:36:Ponieważ przeraliwie|bał się ognia.
00:01:40:Pod frontowymi schodami w domu|znajdowało się pomieszczenie,
00:01:43:gdzie znajdowało się|dwiecie wiader z wodš.
00:01:48:Wiem o tym, bo kiedykolwiek mnie|lub moich braci przycisnęło,
00:01:52:bieglimy tam, by|skorzystać z tych wiader.
00:01:57:Wiadra te napełniono przed|mierciš mej matki.
00:02:00:Domylam się, że|jeszcze tam sš.
00:02:03:Pewnie z tš samš wodš, co|trzydzieci lat temu.
00:02:07:No i z odrobinkš moich|dodatków, rzecz jasna.
00:02:10:Siusiałam|niczym koń.
00:02:13:Nadal tak|mam.
00:02:16:W POZOSTAŁYCH ROLACH
00:02:37:SIERPIEŃ|ROKU 1694
00:02:39:W Southampton jest dom,|który zawsze podziwiałem,
00:02:41:ponieważ z boku wyglšda|na bardzo płaski.
00:02:44:Zbudowany jest z białego kamienia,|a w chmurny dzień wyglšda,
00:02:47:jakby niebo miało|go na uwięzi.
00:02:49:- Zwłaszcza wieczorami.|- Jego włacicielkš jest
00:02:51:niejaka panna Anterim.|Jest to niezamężna dama.
00:02:54:Gdy się patrzy z boku,|nie jest ona godna uwagi.
00:02:57:Może dlatego, odmiennie od swego|domu, nie jest na uwięzi.
00:03:01:Bioršc pod uwagę tę|płaskoć, panie Neville,
00:03:04:jako malarz|i rysownik...
00:03:06:Mógłby pan się tam|dobrze zabawić.
00:03:08:Szczególnie|wieczorami,
00:03:10:z boku.
00:03:18:Podobno Hrabia De Corsey|zaprosił swojego hydraulika
00:03:22:na szczyt jednego z tutejszych,|wybudowanych wodospadów
00:03:25:i zapytał go, czy mógłby zbudować|dla kogo co tak wspaniałego.
00:03:28:Rzemielnik, po rozpłynięciu się|w podziękowaniach i pochlebstwach,
00:03:31:w końcu przyznał, iż przy|odpowiednim mecenacie, mógłby.
00:03:35:Hrabia De Corsey delikatnie|popchnšł hydraulika do wody,
00:03:39:co okazało się być ostatniš|kšpielš tego biedaka.
00:03:51:Panie Noyse, ma pan dla|mnie jakš spronš plotkę?
00:03:55:Pani, jestem tu by|zabawiać towarzystwo,
00:03:57:sšdzę więc, iż wczeniej czy|póniej, co dla pani wynajdę.
00:04:00:Więc zasługuję pan,|żeby tu być.
00:04:02:W przeciwieństwie do|reszty towarzystwa,
00:04:04:której głównym celem jest|zaspokojanie wiary w swoje bogactwo.
00:04:07:Pani, ty również jeste|częciš tego towarzystwa.
00:04:09:Mój bezwstydny zwišzek z panem|Seymourem był moim zaproszeniem.
00:04:15:Nie należę do towarzystwa,|choć jestem częciš mienia.
00:04:19:Skoro o tym towarzystwo|rozprawia i dyskutuje,
00:04:22:powinna być pani|zaszczycona.
00:04:24:Sam bym paniš|zaszczycił,
00:04:26:na tle dwóch klombów|i alei pomarańczy.
00:04:29:Pana komplementy nie sš|wysokich lotów, panie Noyse.
00:04:33:Nie jestem na tyle majętny, by zaoferować|co więcej, ale wkrótce się to zmieni.
00:04:36:W obecnym tu towarzystwie trzynastu osób|zarzšdzajšcych sporym kawałkiem Anglii,
00:04:39:Dwa klomby i aleja pomarańczy|to dopiero poczštek.
00:04:42:A skoro jest pani|zwolenniczkš włoskiej mody,
00:04:46:powinna pani docenić|wartoć pomarańczy.
00:04:48:Słodko pachnš i sš bardzo|orzewiajšce.
00:04:57:SCENARIUSZ|I REŻYSERIA
00:05:01:Czy sšdzisz, że twój ojciec poprosi|pana Neville'a, by narysował dom?
00:05:04:Czemu nie zaprosisz go sama, tym|samym zwiększajšc wasze szanse?
00:05:09:To zbyt wybujała, jak|na mnie, intryga.
00:05:13:Twój ojciec uważałby to za|niecodziennš zuchwałoć z mojej strony.
00:05:16:Więc zaskoczyłaby i jego,|i może również pana Neville'a.
00:05:21:Lecz jeli ten pomysł|cię przeraża, matko...
00:05:23:Winš zawsze możemy|obarczyć pana Neville'a.
00:05:25:W mych rękach jest rozkosz|lub cierpienie właciciela
00:05:28:poprzez ustawienie posiadłoci|w cieniu lub słońcu.
00:05:31:Być może dzierżę|także pewnš władzę
00:05:34:nad zawiciš lub|satysfakcjš męża.
00:05:38:W zależnoci od portretowania jego żony,|proszę pana, w ubraniu lub bez.
00:05:43:Pani Clement spytała mnie,|czy mam żonę!
00:05:46:To czysta|bezczelnoć!
00:05:48:Przecież wie, że mam ogród,|to czemu nie wie o żonie?!
00:05:51:Może dlatego, że chwalisz się|jednym, a drugim nie.
00:05:54:Taka skromnoć w oczach pani|Clement to czysta bezczelnoć.
00:05:59:Twoja matka uważa za skromnoć|trzymanie się tak z dala.
00:06:03:Czemu nie wychodzi częciej?!|Tylko kryje się po kštach.
00:06:06:Nie "kryje się",|ojcze.
00:06:08:A jeli tak, to dobrze wiesz, że|powodem tego jest twoja obojętnoć.
00:06:12:Dom, ogród,|koń, żona.
00:06:14:- W takiej kolejnoci.|- Bzdura.
00:06:16:Czekam ze zniecierpliwieniem na|pański rysunek domu mego męża.
00:06:21:A to czemuż,|pani?
00:06:23:Mój mšż to|dumny człowiek,
00:06:25:który jest zachwycony, gdy jest|kojarzony z każdš cegłš
00:06:28:i każdym drzewem swej posiadłoci,|w każdym momencie swego życia.
00:06:32:Na jawie, jak i we nie, choć|nie znam jego snów...
00:06:37:Pani, przy tak doskonałym|zwišzku męża z posiadłociš,
00:06:41:z pewnociš nie dba o jej kopię,|majšc oryginał na własnoć.
00:06:44:Nie podobajš mi sie młodzi|mężczyni, którzy się pyszniš.
00:06:47:Zarozumialstwo przewyższa|ich umiejętnoci...
00:06:49:Pan Neville ma wystarczajšco|umiejętnoci.
00:06:51:Wystarczajšco by oczarowywać,|kiedy nie może imponować,
00:06:53:a potrafi oczarowywać i imponować|żonom bogatych mężczyzn.
00:06:56:To nic nadzwyczajnego,|panie Seymour.
00:07:00:Niech pan wybierze się ze|mnš jutro do Southampton.
00:07:02:Pokażę panu, jak zaimponować|kobiecie dobrym widokiem.
00:07:06:Posiadłoć mego ojca, panie|Neville, jest doć skromna,
00:07:11:a skoro nie brzydzi się|pan skromnociš architektury,
00:07:14:może mogłabym poprosić pana, by|narysował pan dom mego ojca?
00:07:18:Ta sama propozycja,|ale od innej osoby.
00:07:21:Taki zbiorowy wysiłek wzmaga|we mnie ciekawoć,
00:07:24:ale mniemam, pani, iż, proszę|wybaczyć mi mojš miałoć,
00:07:27:paniš, ani pani matkę,|nie stać na moje usługi.
00:07:33:Czemu nie skorzysta|pan z naszej gociny?
00:07:35:Proszę jutro przejć się|ogrodem pana Herberta.
00:07:38:Pani, nie mogę powiedzieć,|że nie byłbym zachwycony,
00:07:40:ale obawiam się, że pomimo|pani uporczywoci,
00:07:43:czeka na mnie|praca tej jesieni
00:07:46:w służbie lorda Charborough,|aż do następnej zimy.
00:07:56:Twojej matce, pani, bardzo zależy,|by przenieć ten dom na papier.
00:08:00:Czy może jest to|pani zachcianka?
00:08:03:Może działa pani|w zastępstwie matki?
00:08:05:Przyznaję, panie Neville, że|spełniam probę mojej matki.
00:08:10:Ale ona nie chce rysunku dla|siebie, lecz dla jej męża.
00:08:13:Proba ta jest zaiste|zawiła i urozmaicona...
00:08:17:Pochlebia mi to.
00:08:19:Lecz, czy pan Herbert nie mógłby|samemu zadbać o swoje interesy?
00:08:22:W tym rzecz,|panie Neville,
00:08:24:by włanie|tego uniknšć.
00:08:26:Pan, panie Neville, ma być narzędziem|obiecujšcym pojednanie.
00:08:31:Panie Neville...
00:08:34:Jak mam pana przekonać, by został|pan w Compton Anstey?
00:08:38:Nie możesz,|pani.
00:08:42:Ale można pana kupić,|panie Neville.
00:08:45:- Ile by to kosztowało?|- Nie stać paniš, pani.
00:08:48:Ale muszę przyznać, pani,|że odmawiam z lenistwa,
00:08:51:cena wzrasta wraz z moimi|oczekiwaniami przyjemnoci.
00:08:55:Nie spodziewam się tu|wielkich przyjemnoci, pani.
00:09:09:Pani...
00:09:12:Muszę wyruszyć o brzasku|do Southampton.
00:09:14:Przyszedłem się teraz|z paniš pożegnać.
00:09:17:Trawa ma być|nieskoszona.
00:09:20:Ma pani nie opuszczać|posiadłoci i nie pić mojego wina.
00:09:24:Niech pani nie spodziewa się mojego|powrotu, bo wrócę, kiedy będę gotów,
00:09:27:co nastšpi najwczeniej|za czternacie dni.
00:09:30:Dobranoc,|pani.
00:09:36:Postanowiłam, że nade|wszystko musi pan tu zostać,
00:09:40:by wykonać dla mnie dwanacie|rysunków posiadłoci mego męża.
00:09:43:Wyjeżdża on do Southampton|przynajmniej na dwanacie dni.
00:09:47:- Czy wystarczy panu tyle czasu?|- Po pierwsze, pani,
00:09:49:żšda pani tego, jakbymy na ten|temat nie rozmawiali dzi wczeniej.
00:09:53:Po drugie, zwiększa pani|iloć rysunków do dwunastu.
00:09:55:Po trzecie, dodaje|pani limit czasowy.
00:09:57:Po czwarte, chce pani, bym|zaczšł natychmiastowo.
00:10:00:To tylko cztery warunki, panie Neville, a zapewniał|nas pan o swoim talencie i umiejętnociach.
00:10:08:Warunki sš|wygórowane.
00:10:13:Moje więc też|muszš takowe być.
00:10:16:KONTRAKT|RYSOWNIKA
00:10:28:Warunki zawarcia umowy,|panie Noyse, sš następujšce:
00:10:31:Wypożyczam moje usługi,|jako rysownika,
00:10:33:na dwanacie dni, bym mógł|sporzšdzić dwanacie rysunków
00:10:37:posiadłoci i ogrodów, parków|i sylwetek budynków pana Herberta.
00:10:42:Samemu wybieram widoki do rysunków,|kierujšc się przy tym radš pani Herbert.
00:10:50:Ja, Tomaszu, zobowišzuję się, iż|zapłacę osiem funtów za każdy rysunek.
00:10:55:Zapewnię panu Neville'owi i jego|służšcemu wikt i opierunek.
00:11:00:Oraz...
00:11:03:Oraz, pani?
00:11:06:Oraz zgadzam się spotykać ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin