058. BBY 0003 - Moc wyzwolona.pdf

(856 KB) Pobierz
MOC WYZWOLONA
SEAN WILLIAMS
Przekład
Andrzej Syrzycki
Redakcja stylistyczna
Magdalena Stachowicz
Korekta
Jolanta Gomółka
Elżbieta Steglińska
Ilustracja na okładce
Petrol Advertising in conjunction with LucasArts
Skład
Wydawnictwo Amber
Jacek Grzechulski
Druk
Wojskowa Drukarnia w Łodzi Sp. z o.o.
Tytuł oryginału
The Force Unleashed TM
Copyright © 2009 by Lucasfilm Ltd. & TM.
All rights reserved.
Used Under Authorization.
For the Polish edition
Copyright © 2009 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o.
ISBN 978-83-241-3397-0
Warszawa 2009. Wydanie I
Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o.
00-060 Warszawa, ul. Królewska 27
tel. 620 40 13,620 81 62
www.wydawnictwoamber.pl
Mojej rodzinie: Amandzie, Xandrowi i Firnowi; a także Sebowi, zawsze
CZĘŚĆ
1. Imperialna
ROZDZIAŁ
1
Życie tajnego ucznia Dartha Vadera przybrało niezwykły obrót tego dnia, kiedy jego mistrz
pierwszy raz wymienił imię i nazwisko generała Rahma Koty.
Uczeń nie został uprzedzony, że oto zbliża się chwila, która tak bardzo zaważy na jego
życiu. Podczas nocnych medytacji, kiedy klęczał na metalowych płytach pokładu swojej kabiny i
nasłuchiwał Jak nieświadome jego obecności robocze automaty konstruują „Egzekutora”, nie
zobaczył żadnych wizji w czystym, gniewnym blasku czerwonej klingi świetlnego miecza, którą
trzymał przed oczami jak rozżarzony do czerwoności pręt do piętnowania. Wpatrywał się w
kolumnę blasku tak długo, aż otaczający go świat zaczął znikać, a energia Ciemnej Strony
przepływała przez niego niczym krwista fala, ale przyszłość pozostawała cały czas nieprzenikniona.
A zatem nic nie przygotowało go na niespodziewane odstępstwo od codziennych, trudnych i
nieprzewidywalnych ćwiczeń. Jego mistrz nie był nauczycielem cierpliwym ani gadatliwym.
Przedkładał działanie nad dyskusję i wolał karać, niż nagradzać. W ciągu wielu dni, kiedy ćwiczyli
razem sztukę walki na świetlne miecze, telekinezę czy sugestie, ani razu go nie pochwalił ani nie
zachęcił do dalszej nauki. Jego uczeń rozumiał, że właśnie tak ma wyglądać szkolenie. Rola
nauczyciela nie polegała na tym, żeby ciągnąć ucznia jednym, dobrze przetartym szlakiem.
Nauczyciel powinien pozwalać, żeby jego uczniowie o własnych siłach przedzierali się przez gęsty
las, i interweniować tylko wówczas, gdyby beznadziejnie błądzili albo potrzebowali wskazówek.
Uczeń wiedział, że nawet na niewłaściwych ścieżkach można znaleźć mądrość. Wszystko,
co by go nie zabiło, miało z niego zrobić jeszcze potężniejszego władcę Ciemnej Strony.
Już wiele razy przypuszczał, że może zginąć...
Ciężko dysząc po serii karcących ciosów, opuścił klingę świetlnego miecza na znak, że się
poddaje, uklęknął przed mistrzem i przygotował się na śmiertelny cios. Wyczuwał, że gniew
promieniuje od Czarnego Lorda niczym żar... wydobywający się z głębi trzewi gniewny żar, od
którego na ciele ucznia pojawiła się gęsia skórka. Długą chwilę, która ciągnęła się jak całe lata,
słyszał tylko nieubłagany, rytmiczny, ciężki oddech, dzięki któremu stojący przed nim mężczyzna
w masce utrzymywał się przy życiu.
- Kiedy cię znalazłem, byłeś słabeuszem. - Głos mistrza brzmiał, jakby dochodził z
odległego końca długiego tunelu.
- Nie powinieneś bowiem przeżyć mojego szkolenia.
Uczeń zamknął oczy. Często słyszał te same słowa. Były dla niego jak bajka na dobranoc,
którą ojciec opowiada dziecku, żeby zasnęło. Można było z tej bajki wyciągnąć jeden morał: naucz
się... albo zgiń.
Nie otwierając oczu, uczeń wyobraził sobie czysty żar klingi świetlnego miecza. Ostrze
broni nauczyciela wielokrotnie ocierało się o skórę ucznia, a on, nie zważając na ból, podczas
pojedynków ze swoim mistrzem odniósł wiele lekkich ran. Wyobrażał sobie, że wie, co poczuje,
kiedy w końcu klinga miecza wbije się w jego ciało. Jakaś cząstka jego umysłu wręcz się tego
domagała.
Klinga świetlnego miecza Vadera znalazła się tak blisko szyi, że uczeń poczuł swąd
przypiekanych włosków.
- Teraz jednak twoja nienawiść stała się twoją siłą - dodał Vader. Cofnął klingę i z sykiem ją
wyłączył. - W końcu Ciemna Strona jest twoim sprzymierzeńcem.
Uczeń nie ośmielił się otworzyć oczu ani nawet kiwnąć głową. Cały czas się zastanawiał, co
to może oznaczać. Czyżby to miał być nowy podstęp, zachęta, żeby okazał przesadną wiarę w
swoje siły i poniósł klęskę?
Dopiero po następnych słowach mistrza jego serce o mało nie przestało bić z wrażenia.
- Wstań, mój uczniu.
„Uczniu”. Zawsze się uważał za ucznia Dartha Vadera, ale nigdy dotąd jego mistrz nie
wypowiedział tego słowa! I co miało oznaczać to zbliżenie miecza mistrza do jego szyi? Czy to
możliwe, że właśnie został pasowany na rycerza?
Wyłączył klingę swojego miecza. Zachwiał się na kolanach, jakby nagle stały się z gumy.
Stojąca przed nim czarna postać wydawała się nieprzenikniona na tle czerwonego blasku gwiazdy,
wpadającego przez szeroki iluminator po prawej stronie. Te kanciaste i funkcjonalne metalowe
formy, a także otaczające ich przestworza uczeń znał równie dobrze jak blizny na swojej dłoni, ale
nagle, w niepokojący sposób, wszystko wydało mu się inne.
W końcu otworzył oczy i postarał się nadać głosowi spokojne brzmienie.
- Czego sobie życzysz, mistrzu? - zapytał.
- Pokonałeś wielu moich rywali - zaczął Vader. - Twoje szkolenie niedługo dobiegnie
końca. Nadszedł czas, żeby cię poddać I pierwszej prawdziwej próbie.
Przez głowę ucznia przemknęła lista poprzednich rozkazów. Ostatnio lord Vader polecił mu
wyeliminować wielu wrogów Imperium. Na ogół byli to szpiedzy i złodzieje, ale czasami zdarzali
się wysoko postawieni zdrajcy. Uczeń odczuwał tylko satysfakcję, że wywiązuje się dobrze z
obowiązków. Jego ofiary same byty winne losu, jaki je spotykał. Były niczym robactwo, które
usiłuje podgryzać fundamenty wspaniałej budowli, jaką było Imperium.
Tym razem chodziło jednak o coś innego. Uczeń wyczuwał to nie tylko w słowach swojego
mistrza. Darth Vader nie miał na myśli pospolitego przemytnika, który nie wykazuje absolutnie
żadnej wrażliwości na oddziaływanie Mocy. Obecnie istniał tylko jeden przeciwnik, godzien stawić
czoło uczniowi Czarnego Lorda.
- Twoi szpiedzy zlokalizowali jakiegoś Jedi? - zapytał uczeń.
- Tak. Generała Rahma Kotę. - Uczeń nigdy nie słyszał o takim generale, więc jego
nazwisko nic dla niego nie znaczyło. Ot, jeden z wielu w archiwach Jedi, których śmierci nie
potwierdzono. - Atakuje ważne gwiezdne stocznie nad księżycem Nar Shaddaa. Masz go
wyeliminować i oddać mi jego świetlny miecz.
Uczeń poczuł, że ogarnia go uniesienie. Odkąd sięgał pamięcią, cały czas szkolenia miał
nadzieję, że ta chwila w końcu nadejdzie. I wreszcie się doczekał. Nie mógłby się uważać za
prawdziwego Sitha, gdyby nie pozbawił życia przynajmniej jednego z odwiecznych wrogów
swojego nauczyciela.
- Natychmiast wyruszam w drogę, mistrzu - powiedział.
Ledwie zdążył się odwrócić i zrobić krok w stronę drzwi, powstrzymał go stanowczy głos
Vadera:
- Imperator nie może się o tym dowiedzieć.
- Jak sobie życzysz, mistrzu - odparł uczeń.
- Nie wolno ci zostawić żadnych świadków. Zabij wszystkich na pokładzie, bez względu na
to, czy służą Imperium, czy buntownikom.
Uczeń skinął tylko głową, żeby nie okazać zaskoczenia.
- Nie spraw mi zawodu.
Uczeń poczuł kojący ciężar rękojeści świetlnego miecza u boku.
- Nie zawiodę cię, mój lordzie - zapewnił spokojnym tonem.
Darth Vader odwrócił się i zaplótł palce rąk za plecami. Odległe czerwone słońce rzucało na
jego kopulasty hełm krwawe błyski.
Tajny uczeń zrozumiał, że w końcu został odprawiony. Odwrócił się i pospieszył wykonać
ostatnie, najmroczniejsze polecenie swojego mistrza.
Generał Rahm Kota.
Te trzy słowa kołatały się w umyśle ucznia, kiedy podążał labiryntem korytarzy wiodących
do tajnych komnat mistrza. W funkcjonalnie zaprojektowanych pomieszczeniach mieściły się
kabina medytacyjna, warsztat naprawczy automatów, jednoosobowa sypialnia i hangar. Całość
ulokowano na zamaskowanym poziomie okrętu flagowego Dartha Vadera, dawno usuniętym ze
wszystkich planów, żeby przyszłe załogi nie wiedziały o jego istnieniu.
„Imperator nie może się o tym dowiedzieć”.
Uczeń czuł podniecenie na myśl, że wkrótce zapoluje na Jedi, ale ostatnie słowa mistrza go
otrzeźwiły. Całe życie się szkolił, żeby umieć zamieniać strach w gniew, a gniew w potęgę. Tak
samo postępował Darth Vader. Na kim więc powinien się wzorować, żeby zyskać większą potęgę,
jeżeli nie na samym Imperatorze? Ludzie byli albo drapieżnikami, albo ofiarami. Tak brzmiała
jedna z podstawowych reguł życia. Działając wspólnie, Darth Vader i jego uczeń mogli tylko
powiększać swoją wspólną potęgę.
Przedtem jednak uczeń musiał przeżyć spotkanie z Jedi. Nie dziwił się, że mistrz znalazł
jeszcze jednego, który do tej pory nie zginął. Niewielu przeżyło Wielką Czystkę Jedi, a nikt nie
potrafił ich lepiej szukać niż Darth Vader. Potęga Ciemnej Strony przenikała każdy zakątek
galaktyki, więc nic nie mogło się przed nią bez końca ukrywać. Uczeń pomyślał, że może któregoś
dnia on także będzie umiał wyszukiwać nieprzyjaciół tylko dzięki ich myślom i uczuciom. Na razie
jednak - podobnie jak wizji przyszłości, których nie potrafił doznawać - nie opanował także tej
umiejętności. Nigdy nie zetknął się z żadnym Jedi, więc ich umysły pozostawały dla niego
tajemnicą.
Znał jednak ich historię. Darth Vader nie miał wprawdzie żadnych planów szkolenia ani nie
przeprowadzał pisemnych egzaminów, ale umożliwił mu dostęp do archiwów z czasów Republiki i
zakonu, który pomógł pozbawić niezasłużonych przywilejów. Uczeń poświęcił sporo czasu na
badania tych archiwów, bo któregoś dnia wiedza o nieprzyjacielu mogła oznaczać dla niego różnicę
między życiem a śmiercią.
Generał Rahm Kota.
Z nazwiskiem nie kojarzyły się żadne szczegóły w rodzaju stylu walki, charakteru czy
miejsc, w których ostatnio widziano generała, więc uczeń postanowił, że zapozna się z
dokumentami po wejściu na pokład „Cienia Łotra”. Będzie miał sporo czasu na obejrzenie ich w
Zgłoś jeśli naruszono regulamin