JN - Odezwij sie z nieba.pdf

(1153 KB) Pobierz
Newcomb Jacky, Richardson Madeline
Odezwij się z nieba
Książka dedykowana
Ronaldowi Geraldowi Hillowi
17 września 1930 - 25 lutego 2008
W niebie
W niebie... mogę spacerować,
W niebie... mogę latać,
W niebie... mogę wędką Błękitne karpie łapać.
W niebie... mogę zajadać Słodkości bez ustanku.
W niebie... mogę nie spać wcale
Lub chodzić spać o poranku.
W niebie... mogę tańczyć,
W niebie... mogę mówić,
W niebie... w podróż się wybiorę ... obiecuję, wrócę w porę.
Wiersz napisany przez Jacky Newcomb,
przeczytany przez autorkę podczas pogrzebu jej ojca Rona
Podziękowania
Pragniemy szczególnie gorąco podziękować wielu członkom
naszej rodziny oraz przyjaciołom, którzy pozwolili nam na
wykorzystanie w tej książce swoich historii, a także wszystkim
tym, którzy odegrali ważną rolę w życiu naszego Taty, zarówno
na ziemi, jak i w niebie.
Ogromnie dziękujemy żyjącym: Mamie, Debbie, Di, Johnowi,
Nickowi, Davebwi, Neilowi, Charlotte, Jasmine, Georginie
Jacobowi, Samowi, Jimowi, Kylebwi oraz Robowi. Pamiętamy
również o Sally, Johnie i Daphne, Johnie i Terry.
Ta książka z pewnością nie powstałaby również, gdyby nie
wsparcie z zaświatów, czyli pomoc od: Erica, Erne'ego, Jacka,
Pat i Terry ego J. oraz naszej babci Minnie, a także pozostałych
bliskich, którzy nas opuścili.
Nie możemy oczywiście zapomnieć o najważniejszym, czyli o
Tacie, bez którego ta książka nigdy nie zostałaby napisana. Tato,
dziękujemy Ci za to, że dotrzymałeś obietnicy i odezwałeś się do
nas z nieba!
Prolog
Tam, gdzie jest miłość, tam jest życie.
Mahatma Gandhi
Nasz drogi i kochany ojciec, Ronald Gerald Hill, zmarł w
2008 roku, mając siedemdziesiąt siedem lat. Po jego śmierci
znalazłyśmy tony fotografii, na których widnieje z nieustannie
roześmianą twarzą, nie tylko gdy się wygłupia. Po prostu miał w
sobie taką pozytywną energię, która nadawała ton całemu życiu
tego cudownego człowieka.
Nasz tata był staroświeckim dżentelmenem, osobą potrafiącą
obdarzyć każdego gigantyczną dawką czystej miłości. Jednym
zawadiackim uśmiechem był w stanie odpędzić wszelkie
problemy i pokazać, że wszystko będzie dobrze. I zawsze miał
rację...
Był miły, łagodny, wrażliwy i czarujący. Na każdym kroku
zdobywał sympatię ludzi. Wszyscy kochali Rona za to, że był
zawsze szczęśliwy, uśmiechnięty i ciągle pokazywał gest
podniesionego kciuka, co oznaczało „wszystko gra".
Ron miał duże stopy i wydatny nos. Żartowałyśmy sobie z
jego dużych słoniowatych uszu, lecz on podchodził do tego
z poczuciem humoru. Prezentował się świetnie w swoich
codziennych ubraniach, zwłaszcza w rozpinanych swetrach,
beżowych, staromodnych, robionych na drutach, ze skórzanymi
łatami na łokciach.
Nie znosiłyśmy tych śmiesznych swetrów, ale po śmierci taty
okazało się, że każda z nas prędzej czy później przycisnęła jeden
z nich mocno do twarzy, zrozumiawszy, jak bardzo nam o nim
przypominały. One były tatą. Mimo że miały tyle lat, wyglądały
dobrze i pachniały wodą kolońską.
Trudno nam było zrozumieć, że skończyło się przytulanie,
życzliwe uśmiechy oraz że nie usłyszymy już nigdy ulubionego
powiedzonka, którym tata witał swoje dzieci i wnuki, czyli:
„Wszystko gra, moi mili?". Już go między nami nie było.
Oto nasza historia o jego życiu, a także o życiu po życiu.
Historia ta została opowiedziana dwoma głosami, tak jak
widziały ją dwie siostry, Jacky i Madeline, tak więc odzwier-
ciedla różne doświadczenia. Zgodnie z obietnicą, w ciągu kilku
miesięcy, które nastąpiły po jego śmierci, tata dawał nam do
zrozumienia, że bezpiecznie dotarł do nieba.
Odezwij się z nieba
Opowiada Jacky
Jednym ze wspomnień z dzieciństwa, tym, które najbardziej
utkwiło mi w pamięci, jest chwila, gdy stoję na szczycie
schodów, a do naszych drzwi dzwoni policja. Okazało się, że tata
miał poważny wypadek samochodowy. Można powiedzieć, że
Zgłoś jeśli naruszono regulamin