Moonlight Secret - tłum. nieoficjalne DD_TT.pdf

(827 KB) Pobierz
MOONLIGHT SECRETS – J.L. WEAVER
1
„Moonlight Secrets”
J.L. Weaver
tłumaczenie nieoficjalne DD_TranslateTeam
tłumaczenie: AmadeusCat
korekta: KlaudiaRyan
MOONLIGHT SECRETS – J.L. WEAVER
ROZDZIAŁ 1
Kanał Angielski,
Styczeń, 1873
Berenice Spencer stała przed barierką pokładu statku pasażerskiego,
wpatrując się w księżyc. Tak daleko nad morzem noce powinny być smoliście czarne,
jednak tego wieczora księżyc w pełni rozlewał swoje mleczne światło na pokład.
Powiało słonym wiatrem, więc mocniej owinęła się zarzuconym na ramiona kocem.
Wraz z każdą milą, z jaką zbliżali się do Anglii czuła, jak pogoda różni się
od kojących nocy, które tak uwielbiała podczas podróży przez Morze Śródziemne
cztery tygodnie temu, a przedtem, od zakurzonego upału w Bombaju. Inni
pasażerowie pozostali na niższym pokładzie, popijając popołudniową kawę. Nikt
nie był chętny na kontakt z chłodnym powietrzem na zewnątrz.
Nikt z wyjątkiem jej hinduskiej służącej, Anju.
Dziewczyna pojawiła się na pokładzie owinięta w warstwy szali.
– Tu jesteś. Proszę, chodź do środka, Bunny.
Berenice – lub dla przyjaciół Bunny – zaciągnęła się intensywnie pachnącym
solą powietrzem. Nie miała nastroju na przebywanie w towarzystwie pozostałych
pasażerów czy na siedzenie w ciasnej kajucie. Tu, na zewnątrz, obserwując morskie
fale czuła się dziko i swobodnie. Czuła się wolna.
– Jeszcze chwilę.
Wiatr przedzierał się przez ubranie Anju, wprawiając ją w drżenie.
3
– Jeśli tu zostaniesz, zamarzniesz jeszcze zanim dopłyniemy do tej twojej
wilgotnej i zamglonej wyspy.
Bunny westchnęła.
– To nie moja wyspa. A przynajmniej wcale nie czuję, jakby nią była. –
Minęły lata, odkąd wraz z ojcem i jego regimentem opuściła Anglię. – Z Londynu
pamiętam tylko to, że to szare miasto, pełne sztywnych zasad i nadętych starych niań.
Byłam szczęśliwa w Indiach. Dlaczego papa musiał mnie odesłać właśnie teraz?
Decyzja ojca nadeszła niespodziewanie. Stwierdził, że nadszedł czas,
aby poznała swoje prawdziwe, brytyjskie dziedzictwo i nauczyła się życia
w londyńskiej socjecie. Dla Bunny znaczyło to jedynie koniec dzieciństwa. Koniec
z leniwymi popołudniami, spędzonymi na obserwowaniu żołnierzy grających
w krykieta na spalonych słońcem trawnikach. I koniec z wymykaniem się
z kompleksu, by odkrywać zakurzone ścieżki prowadzące prosto do dżungli.
Anju pochyliła się nad barierką, tuż obok niej.
– Powinnyśmy dać Anglii szansę. W końcu to twoja ojczyzna.
Bunny wiedziała, że dziewczyna ma rację. Mając dziewiętnaście lat, była
starsza od niej o dwa lata. Czasem bywała cicha, ale zawsze miała głowę na karku.
I zawsze przedkładała innych przed siebie.
– Wybacz mi, Anju. To samolubne z mojej strony. Wciąż zapominam, że ty
również nie miałaś wyboru. Gdyby nie ja, wciąż byłabyś w domu.
Twarz Anju złagodził uśmiech.
– A gdybym tu nie była, kto inny trzymałby cię z dala od kłopotów?
Kącik ust Bunny uniósł się szelmowsko.
– Ach, więc dlatego się zgodziłaś. Bałaś się, że umkną ci wszystkie
przygody?
Anju zaśmiała się. Obie doskonale wiedziały, że płynęła tylko dlatego,
że ojciec Bunny jej kazał. Młoda dama nie powinna podróżować sama. A spośród
wszystkich służących, to Anju została wybrana na jej towarzyszkę.
– Proszę cię, Bunny, ograniczmy przygody do minimum, dobrze?
– Nie obiecuję.
MOONLIGHT SECRETS – J.L. WEAVER
Rozległ się brzdęk kółek na linach, zwracając tym samym uwagę Bunny.
Z czarnego komina cicho wydobywała się para, która napędzała ten kolosalny statek.
Kłębiaste chmury toczyły się wokół oświetlonych blaskiem księżyca masztów
niczym duchy. Po plecach przeszły jej ciarki.
– Zauważyłaś coś dziwnego podczas tej podróży? – zapytała Bunny.
– Co masz na myśli?
Nie chciała martwić Anju, ale gdy tak wpatrywała się w cienie,
jej zmartwienie rosło.
– Cały czas czuję, jakby ktoś mnie obserwował.
– Naprawdę? – spytała Anju. – Ale kto?
– Nie wiem. – Wzruszyła ramionami i zmusiła się do uśmiechu. – To pewnie
nic. Chodźmy do środka.
Córka brytyjskiego oficera nigdy nie przyznaje się do strachu. Ale im szybciej
dotrą do Anglii i wysiądą na brzeg, tym lepiej będzie sypiać.
~
Do portu dopłynęli następnego popołudnia i od razu uderzył w nich smród
tytoniu, rumu i zgniłych warzyw. Zupełnie jak w zapomnianym śnie, Londyn był
obcy, lecz dziwnie znajomy. Ponad dźwigami i magazynami, fabryczne kominy
wytłaczały czarne chmury prosto w zimowe powietrze. Pracownicy doków mrowili
się na nabrzeżu, opatuleni w chroniące przed wiatrem płaszcze. Ci gorzej sytuowani
musieli wytrzymywać w samych koszulach.
Pasażerowie, którzy mogli sobie pozwolić na podróż luksusowymi
parowcami, wysiadali przez trap. Wielu z nich owiniętych było w drogie płaszcze
i kapelusze. Prosta sukienka i peleryna Bunny nie należała do rzucających się w oczy.
Po co turniury i mufki dziewczynie, która całymi dniami eksplorowała lasy i rzeki?
Podobnie było w przypadku Anju, której cienkie szarawary i tunika służyły raczej
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin