Mia Sheridan - Bez słów.pdf

(1758 KB) Pobierz
Dedykuję tę książkę moim chłopakom:
Jackowi, Cade’owi i Tylerowi.
Potrzebujemy dobrych ludzi i jestem dumna,
że powołałam na świat trzech z nich.
Niech żyją bracia!
LEGENDA O CENTAURZE CHIRONIE
Mityczne centaury znane były ze swoich wybryków:
skłonności do pijaństwa i głośnego, lubieżnego zachowania.
Chiron różnił się jednak od reszty – mówiono o nim „dobry centaur” i
„zraniony uzdrowiciel”, był
bowiem mądrzejszy i łagodniejszy od większości swoich pobratymców.
Niestety jego przyjaciel Herakles podczas walki z
pozostałymi centaurami przez przypadek ugodził go zatrutą strzałą. Ponieważ
Chiron był
nieśmiertelny, żył odtąd dręczony nieustannym bólem.
Pewnego dnia centaur natknął się na Prometeusza
przywiązanego do skały, który również cierpiał katusze. Bogowie skazali go
na wieczne tortury i
codziennie rano zsyłali orła, aby wyjadał mu wątrobę, co wieczór zaś
wątroba odrastała.
Chiron z własnej woli oddał Prometeuszowi swoje życie,
uwalniając ich obu od cierpienia. W nagrodę za dobroć i wierną służbę Zeus
umieścił go na
nieboskłonie jako gwiazdozbiór Strzelca, tak by już zawsze patrzący w niebo
mogli podziwiać jego
piękno.
Rana Chirona symbolizuje transformatywną moc cierpienia
– sposób, w jaki ból, fizyczny lub emocjonalny, może stać się źródłem wielkiej
siły moralnej oraz
duchowej.
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Archer – lat siedem, kwiecień
– Złap mnie za rękę! Trzymam cię – szepnąłem.
Helikopter wystartował. Duke mocno ściskał dłoń Snake
Eyesa. Starałem się zachowywać jak najciszej – mama znów źle się czuła.
Spała w swoim pokoju i
nie chciałem jej budzić.
Poprosiła, żebym pooglądał z nią bajki, ale kiedy po chwili zasnęła,
poszedłem na dół pobawić się
figurkami G.I. Joe.
Helikopter wylądował. Chłopaki zeskoczyły i wbiegły pod
krzesło, które wcześniej przykryłem ręcznikiem, żeby zrobić z niego fort.
Helikopter uniósł się
ponownie – łup, łup, łup. Jak dobrze byłoby pstryknąć palcami i sprawić,
żeby stał się
prawdziwy. Wtedy zabrałbym mamę i odlecielibyśmy razem –
daleko od niego, od jego czarnych oczu i od jej łez. Nieważne gdzie, byle
daleko, daleko stąd.
Wczołgałem się do fortu. Kilka minut później usłyszałem
odgłos otwieranych drzwi wejściowych, a potem ciężkie kroki w
przedpokoju, które zbliżały się do
miejsca, gdzie się bawiłem.
Wyjrzałem i mój wzrok natrafił na parę lśniących czarnych butów i nogawki
spodni od munduru.
Natychmiast wygramoliłem się na zewnątrz.
– Wujek Connor! – zawołałem, a on ukląkł obok. Rzuciłem
mu się w ramiona, starając się nie nadziać na wiszący u jego boku pistolet ani
policyjną latarkę.
– Cześć, smyku – powiedział, tuląc mnie. – Jak tam mój
dzielny ratownik?
– Dobrze. Widziałeś fort? – Odchyliłem się i z dumą
pokazałem mu schron skonstruowany pod stołem z koców i
ręczników. Fajny był.
Wujek Connor zerknął na niego z uśmiechem.
– Pewnie. Dobrze się spisałeś, Archer. W życiu nie widziałem tak pancernej
fortecy. – Puścił do
mnie oko.
– Pobawisz się ze mną? – zapytałem.
Zmierzwił mi włosy.
– Nie teraz, zuchu. Później, okej? Gdzie mama?
Poczułem, jak uśmiech schodzi mi z twarzy.
– Ee… nie za dobrze się czuje. Położyła się.
Spojrzenie miodowych oczu wujka przywiodło mi na myśl
niebo przed burzą: było ciemne i trochę straszne. Zrobiłem krok w tył, a
wtedy on rozpogodził się,
przyciągnął mnie do siebie i uściskał.
– Już dobrze, Archer, już dobrze. – Odsunął mnie i chwycił
za ramiona, przyglądając mi się bacznie.
– Wiesz, że masz uśmiech swojej mamy?
Uśmiechnąłem się szerzej. Uwielbiałem jej uśmiech – był
ciepły i piękny, sprawiał, że czułem się kochany.
– Ale wyglądam jak tata. – Spuściłem wzrok. Wszyscy
powtarzali, że wdałem się w Hale’ów.
Przypatrywał mi się przez chwilę, zupełnie jakby chciał coś powiedzieć, ale
w końcu zmienił zdanie.
– Nic tylko się cieszyć, zuchu. Twój tata jest przystojny jak sam diabeł. –
Wyszczerzył zęby, ale jego
spojrzenie pozostało poważne.
Przyjrzałem mu się. Tak bardzo chciałem być do niego
podobny. Mama powiedziała mi kiedyś, że wujek Connor to
najprzystojniejszy mężczyzna, jakiego w życiu widziała. Chwilę potem na jej
twarzy malował się
wstyd, jakby uważała, że nie powinna mówić takich rzeczy – pewnie dlatego
że wujek Connor nie był
moim tatą. Był za to policjantem. Bohaterem. Wiedziałem, że chcę wyrosnąć
na kogoś takiego jak on.
Wstał.
– Zajrzę i sprawdzę, czy mama nie śpi. Pobaw się tu, a ja
zaraz wrócę. Zgoda, zuchu?
– Zgoda. – Pokiwałem głową.
Wujek znów potargał mi włosy, a potem ruszył w stronę
schodów. Odczekałem kilka minut i cichutko poszedłem za nim.
Starannie omijałem skrzypiące deski i mocno trzymałem się
poręczy. Potrafiłem poruszać się po domu tak, żeby nikt mnie nie usłyszał.
To było bardzo ważne.
Kiedy dotarłem do szczytu schodów, przyczaiłem się pod
drzwiami pokoju mamy. Były ledwo uchylone, ale to wystarczyło.
– Naprawdę, Connor, wszystko jest w porządku – dobiegł
mnie jej miękki głos.
– Nic nie jest w porządku, Alysso – syknął wujek. Głos
Zgłoś jeśli naruszono regulamin