Nora Roberts Ostatni narzeczony BoonsBoro 02 TytuĹ‚ oryginaĹ‚u THE LAST BOYFRIEND Dla Dana i Charlotte za ufność, ktĂłra pozwoliĹ‚a wam siebie odnaleźć, za wasze hojne, otwarte ramiona, za humor, ktĂłry wnosi Ĺ›wiatĹ‚o w wasze ĹĽycie. I za miĹ‚ość, tak bogatÄ… i jasnÄ…, ktĂłra Ĺ‚Ä…czy wszystko w caĹ‚ość. SĹ‚odkÄ… miĹ‚ość jest szukana, Lecz stokroć sĹ‚odszÄ… bÄ™dzie miĹ‚ość dana. Szekspir Serce ma swoje racje, ktĂłrych nie zna rozum. Pascal RozdziaĹ‚ pierwszy OkrÄ…gĹ‚y, zimowy księżyc oblewaĹ‚ Ĺ›wiatĹ‚em stare kamienie i cegĹ‚y fasady hotelu na rynku. Nowe balkony i barierki jaĹ›niaĹ‚y w księżycowym blasku, a miedziany, wypolerowany jak moneta dach lĹ›niĹ‚. Tu w szczęśliwym maĹ‚ĹĽeĹ„stwie Ĺ‚Ä…czyĹ‚o siÄ™ stare z nowym, przeszĹ‚ość z teraĹşniejszoĹ›ciÄ…. W ten grudniowy wieczĂłr okna hotelu byĹ‚y ciemne, skrywajÄ…c jego tajemnice w cieniu. Jednak za kilka tygodni rozĹ›wietlÄ… siÄ™ jak tyle innych wzdĹ‚uĹĽ gĹ‚Ăłwnej ulicy Boonsboro. SiedzÄ…c w furgonetce i czekajÄ…c na zmianÄ™ Ĺ›wiateĹ‚, Owen Montgomery patrzyĹ‚ na sklepy i domy stojÄ…ce przy Main Street, ustrojone na Ĺ›wiÄ™ta. ĹšwiateĹ‚ka mrugaĹ‚y i taĹ„czyĹ‚y. Po jego prawej stronie, w oknie na drugim piÄ™trze, lĹ›niĹ‚a piÄ™kna choinka. Tymczasowe mieszkanie przyszĹ‚ej menedĹĽerki hotelu odzwierciedlaĹ‚o jej styl. Precyzyjna elegancja. Na nastÄ™pnÄ… GwiazdkÄ™, pomyĹ›laĹ‚, udekorujÄ… caĹ‚y hotel BoonsBoro biaĹ‚ymi lampkami i gaĹ‚Ä…zkami. A Hope Beaumont postawi swojÄ… Ĺ›licznÄ… choinkÄ™ w oknie mieszkania menedĹĽera na trzecim piÄ™trze. ZerknÄ…Ĺ‚ na lewo, gdzie Avery MacTavish, wĹ‚aĹ›cicielka Pizzerii i Restauracji Rodzinnej Vesta, ozdobiĹ‚a caĹ‚y ganek lampkami. W oknie jej mieszkania nad restauracjÄ… - ktĂłre wczeĹ›niej naleĹĽaĹ‚o do brata Owena, Becketta - takĹĽe staĹ‚o drzewko. PozostaĹ‚e okna byĹ‚y ciemne. Pewnie Avery pracuje, uznaĹ‚, widzÄ…c ruch w restauracji. PochyliĹ‚ siÄ™, ale nie mĂłgĹ‚ jej dostrzec za ladÄ…. ĹšwiatĹ‚a siÄ™ zmieniĹ‚y i Owen skrÄ™ciĹ‚ w prawo, w St. Paul, a potem w lewo na parking za hotelem. SiedziaĹ‚ przez chwilÄ™ w furgonetce i rozmyĹ›laĹ‚. MĂłgĹ‚by pĂłjść do Vesty na pizzÄ™ i piwo, posiedzieć do zamkniÄ™cia. A potem jeszcze zrobić rundkÄ™ po hotelu. Nie musiaĹ‚ obchodzić hotelu, upomniaĹ‚ sam siebie. Jednak nie byĹ‚ tam przez caĹ‚y dzieĹ„, zajÄ™ty spotkaniami w innych sprawach PrzedsiÄ™biorstwa Budowlanego Montgomerych, a nie chciaĹ‚ czekać do rana, ĹĽeby zobaczyć, czego dzisiaj dokonali jego bracia wraz z ekipÄ…. Poza tym Vesta wyglÄ…daĹ‚a na zatĹ‚oczonÄ… i zostaĹ‚o ledwo pół godziny do zamkniÄ™cia. Nie ĹĽeby Avery miaĹ‚a go wykopać, gdy tylko zamknie drzwi za ostatnim goĹ›ciem. Raczej usiadĹ‚aby i razem z nim napiĹ‚a siÄ™ piwa. KuszÄ…ca perspektywa, pomyĹ›laĹ‚, ale naprawdÄ™ powinien szybko przejść przez hotel i wracać do domu. Jutro musi być tu z powrotem o siĂłdmej rano, gotowy do pracy. WysiadĹ‚ na mroĹşne powietrze, jednoczeĹ›nie wyjmujÄ…c klucze. Wysoki jak bracia i smukĹ‚y, skuliĹ‚ siÄ™, idÄ…c wzdĹ‚uĹĽ kamiennej Ĺ›ciany obok dziedziĹ„ca do drzwi prowadzÄ…cych do recepcji. Wszystkie klucze oznaczaĹ‚ kolorami, co jego bracia uwaĹĽali za skrajny pedantyzm, a on za wyjÄ…tkowe usprawnienie. DziÄ™ki temu w kilka sekund znalazĹ‚ siÄ™ w ciepĹ‚ym budynku. ZapaliĹ‚ Ĺ›wiatĹ‚o i stanÄ…Ĺ‚, szczerzÄ…c zÄ™by w uĹ›miechu jak wariat. Ozdobny dywan podkreĹ›laĹ‚ bĹ‚ysk podĹ‚ogi i dodawaĹ‚ uroku pastelowym Ĺ›cianom, wyĹ‚oĹĽonym do poĹ‚owy kremowÄ… boazeriÄ…. Beckett trafiĹ‚ w dziesiÄ…tkÄ™, proponujÄ…c, ĹĽeby zostawić jednÄ… z bocznych Ĺ›cian ceglanÄ…. A ich matka doskonale dobraĹ‚a ĹĽyrandol: niewydziwiony, ale i nietradycyjny, przypominajÄ…cy gaĹ‚Ä…Ĺş drzewa z ramionami z brÄ…zu i wÄ…skimi, falujÄ…cymi lampami, zwieszajÄ…cymi siÄ™ nad dywanem. Owen spojrzaĹ‚ w prawo i zauwaĹĽyĹ‚, ĹĽe pomalowano juĹĽ Ĺ›ciany w Ĺ‚azience z wymyĹ›lnymi kafelkami i umywalkami, pociÄ™tymi zielonymi ĹĽyĹ‚kami. WyjÄ…Ĺ‚ notes, zapisaĹ‚ kilka niezbÄ™dnych poprawek, po czym przeszedĹ‚ pod kamiennym Ĺ‚ukiem w lewo. WiÄ™cej odsĹ‚oniÄ™tych cegieĹ‚ - tak, Beckett miaĹ‚ nosa. Na półkach w pralni panowaĹ‚ idealny porzÄ…dek - to musiaĹ‚a być zasĹ‚uga Hope, ktĂłra dziÄ™ki stalowej woli wyrzuciĹ‚a Rydera z jego tymczasowego biura i wszystko tu urzÄ…dziĹ‚a. PrzystanÄ…Ĺ‚ przed przyszĹ‚ym biurem Hope i zobaczyĹ‚, ĹĽe teraz brat przeniĂłsĹ‚ siÄ™ tutaj - kawaĹ‚ dykty na kozĹ‚ach sĹ‚uĹĽyĹ‚ za prowizoryczne biurko, na ktĂłrym leĹĽaĹ‚ biaĹ‚y segregator - ich biblia - a takĹĽe kilka narzÄ™dzi, staĹ‚y teĹĽ puszki z farbÄ…. Nie upĹ‚ynie duĹĽo czasu, pomyĹ›laĹ‚, a Hope znowu wyrzuci Rydera. SzedĹ‚ dalej, aĹĽ przystanÄ…Ĺ‚, ĹĽeby podziwiać kuchniÄ™. Zainstalowali juĹĽ oĹ›wietlenie. Wielki ĹĽyrandol nad wyspÄ… kuchennÄ…, mniejsze lampki przy oknach. Szafki z drewna w ciepĹ‚ym kolorze, kremowe akcenty i blaty z gĹ‚adkiego granitu doskonale harmonizowaĹ‚y z lĹ›niÄ…cymi urzÄ…dzeniami ze stali. OtworzyĹ‚ lodĂłwkÄ™ i juĹĽ miaĹ‚ siÄ™gnąć po piwo, kiedy przypomniaĹ‚ sobie, ĹĽe zaraz bÄ™dzie prowadziĹ‚, wziÄ…Ĺ‚ wiÄ™c colÄ™ i zanotowaĹ‚ w myĹ›lach, ĹĽe musi zadzwonić w sprawie ĹĽaluzji i okiennic. JuĹĽ prawie byli na nie gotowi. PoszedĹ‚ do recepcji, rozejrzaĹ‚ siÄ™ i znowu uĹ›miechnÄ…Ĺ‚ szeroko. Półka nad kominkiem, ktĂłrÄ… Ryder wyczarowaĹ‚ ze starej deski, pasowaĹ‚a do cegieĹ‚ i gĹ‚Ä™bokiego, otwartego paleniska. Na razie w pomieszczeniu peĹ‚no byĹ‚o pĹ‚acht, puszek z farbami i narzÄ™dzi. Owen zrobiĹ‚ kilka notatek, wycofaĹ‚ siÄ™, przeszedĹ‚ przez pierwszy Ĺ‚uk i zatrzymaĹ‚ siÄ™ w poĹ‚owie holu, sĹ‚yszÄ…c dobiegajÄ…ce z drugiego piÄ™tra odgĹ‚osy krokĂłw. PrzeszedĹ‚ przez drugi Ĺ‚uk do krĂłtkiego korytarza, prowadzÄ…cego na schody. ZobaczyĹ‚, ĹĽe Luther ciężko pracowaĹ‚ przy ĹĽelaznej barierce, po ktĂłrej przesuwaĹ‚ teraz dĹ‚oniÄ…, idÄ…c do gĂłry. - No dobrze, cholernie cudownie. Ry? JesteĹ› tam? Huknęły zatrzaĹ›niÄ™te drzwi, aĹĽ Owen lekko podskoczyĹ‚. ZmruĹĽyĹ‚ bĹ‚Ä™kitne oczy, wchodzÄ…c na drugie piÄ™tro. Jego bracia mogli mu robić psikusy, ale niech go szlag, jeĹ›li da ktĂłremukolwiek z nich pretekst do choćby parskniÄ™cia. - Ooch - powiedziaĹ‚ z udawanym przeraĹĽeniem. - To musi być duch. Tak bardzo siÄ™ bojÄ™! OdwrĂłciĹ‚ siÄ™ ku frontowi budynku i zobaczyĹ‚, ĹĽe drzwi do Elizabeth i Darcy’ego rzeczywiĹ›cie sÄ… zamkniÄ™te, chociaĹĽ te od Tytanii i Oberona naprzeciwko stojÄ… otworem. Bardzo zabawne, pomyĹ›laĹ‚ cierpko. PodkradĹ‚ siÄ™ do drzwi, zamierzajÄ…c otworzyć je gwaĹ‚townie i przestraszyć brata, ktĂłry stroiĹ‚ sobie ĹĽarty. ZacisnÄ…Ĺ‚ dĹ‚oĹ„ na rzeĹşbionej klamce i powoli nacisnÄ…Ĺ‚. Drzwi ani drgnęły. - PrzestaĹ„, dupku. - Ale - wbrew sobie - zaczÄ…Ĺ‚ siÄ™ cicho Ĺ›miać. Przynajmniej do chwili, kiedy drzwi otworzyĹ‚y siÄ™ gwaĹ‚townie, a razem z nimi obie pary tych prowadzÄ…cych na balkon. W podmuchu lodowatego powietrza wyczuĹ‚ zapach kapryfolium, sĹ‚odki jak lato. - O rany. Prawie akceptowaĹ‚ fakt, ĹĽe mieli ducha, prawie w niego wierzyĹ‚. PrzecieĹĽ doszĹ‚o do różnych incydentĂłw, a Beckett byĹ‚ pewny. Tak pewny, ĹĽe nazwaĹ‚ ducha Elizabeth, na cześć pokoju, ktĂłry najbardziej lubiĹ‚a. Jednak to byĹ‚o pierwsze osobiste, niezaprzeczalne doĹ›wiadczenie Owena. StaĹ‚ z otwartymi ustami, gdy nagle drzwi do Ĺ‚azienki zatrzasnęły siÄ™, otworzyĹ‚y i znowu zamknęły z hukiem. - W porzÄ…dku. Rany, okej. Przepraszam, ĹĽe przeszkadzam. Ja tylko... - Drzwi zatrzasnęłyby mu siÄ™ prosto w twarz, gdyby nie odskoczyĹ‚ na tyle szybko, by nie rozkwasić sobie nosa. - Hej, przestaĹ„. Musisz mnie znać. Jestem tutaj prawie codziennie. Owen, brat Becka. Ja, uch, przychodzÄ™ w pokojowych zamiarach i tak dalej. Znowu trzasnęły drzwi Ĺ‚azienki, aĹĽ siÄ™ skrzywiĹ‚. - Delikatnie z tym drewnem, dobrze? O co chodzi? Ja tylko... Och. Rozumiem. OdchrzÄ…knÄ…Ĺ‚, zdjÄ…Ĺ‚ weĹ‚nianÄ… czapkÄ™ i przeczesaĹ‚ palcami gÄ™ste, brÄ…zowe wĹ‚osy. - SĹ‚uchaj, to nie ciebie nazwaĹ‚em dupkiem. MyĹ›laĹ‚em, ĹĽe to Ry. Znasz mojego drugiego brata. Ryder? Potrafi być dupkiem, musisz to przyznać. A ja stojÄ™ na korytarzu i tĹ‚umaczÄ™ siÄ™ przed duchem. Drzwi uchyliĹ‚y siÄ™ odrobinÄ™, wiÄ™c Owen ostroĹĽnie otworzyĹ‚ je szerzej. - ZamknÄ™ tylko drzwi na balkon. NaprawdÄ™ nie moĹĽemy zostawiać ich otwartych. MusiaĹ‚ przyznać, tylko przed sobÄ…, ĹĽe echo jego wĹ‚asnego gĹ‚osu, odbijajÄ…cego siÄ™ w pustym pokoju, przyprawiĹ‚o go o ciarki, ale wcisnÄ…Ĺ‚ czapkÄ™ do kieszeni kurtki, ruszyĹ‚ do dalszych drzwi balkonowych i je zamknÄ…Ĺ‚. Kiedy podszedĹ‚ do drugich drzwi, dostrzegĹ‚ zapalone Ĺ›wiatĹ‚o w mieszkaniu Avery nad restauracjÄ…. ZobaczyĹ‚ jÄ… w oknie, a wĹ‚aĹ›ciwie jej postać. Powietrze znieruchomiaĹ‚o, a zapach kapryfolium staĹ‚ siÄ™ jeszcze intensywniejszy. - JuĹĽ wczeĹ›niej czuĹ‚em twĂłj zapach - szepnÄ…Ĺ‚, nie odrywajÄ…c oczu od okien Avery. - Beckett mĂłwiĹ‚, ĹĽe ostrzegĹ‚aĹ› go tamtego wieczoru, kiedy ten skurwysyn - przepraszam za wyraĹĽenie - Sam Freemont napadĹ‚ na Clare. DziÄ™ki za to. BiorÄ… Ĺ›lub, Beck i Clare. Pewnie o tym wiesz. On siÄ™ w niej kochaĹ‚ prawie przez caĹ‚e ĹĽycie. ZamknÄ…Ĺ‚ drzwi i odwrĂłciĹ‚ siÄ™ do wyjĹ›cia. - W kaĹĽdym razie, jeszcze raz dziÄ™ki. Drzwi do Ĺ‚azienki byĹ‚y teraz otwarte i kÄ…tem oka dostrzegĹ‚ swoje odbicie w lustrze w ozdobnej, ĹĽelaznej ramie. MusiaĹ‚ przyznać, ĹĽe wyglÄ…daĹ‚ na przestraszonego, z szeroko otwartymi oczami i wĹ‚osami sterczÄ…cymi na wszystkie strony. Odruchowo przesunÄ…Ĺ‚ rÄ™kÄ… po wĹ‚osach, prĂłbujÄ…c je przygĹ‚adzić. - Ja tylko obchodzÄ™ hotel i robiÄ™ notatki. WĹ‚aĹ›ciwie zostaĹ‚y nam jedynie prace wykoĹ„czeniowe. ChociaĹĽ nie tutaj, ten pokĂłj jest gotowy. MyĹ›lÄ™, ĹĽe chĹ‚opaki chcieli go jak najszybciej skoĹ„czyć, niektĂłrzy trochÄ™ siÄ™ bojÄ…. Bez urazy. A zatem... ZrobiÄ™, co mam do zrobienia, i idÄ™. Do zobaczenia, a wĹ...
kadorka1