Joe Haldeman - Kamuflaż.pdf

(984 KB) Pobierz
Annotation
Od wielu pokoleń wędrują po Ziemi dwie nikomu nieznane istoty. Obcy nie
wiedzą o sobie nawzajem, ale zachowują szczątkowe wspomnienia tajemniczego
zatopionego reliktu i upodobanie do morskich głębin. Jedna z istot, uzurpator,
przetrwała dzięki przystosowaniu, przybierając kształty wielu różnych
organizmów. Druga, kameleon, przeżyła wyłącznie dlatego, że niszczy
wszystko, co jej zagraża. Teraz podniesiony wreszcie z dna morza przez biologa
morskiego Russella Suttona relikt wzywa do siebie obie istoty. Przez tysiąclecia
na Ziemi żyły dwa niezniszczalne stworzenia… ale kameleon uważa, że jest tam
miejsce tylko dla jednego z nich.
Powieść otrzymała nagrodę Nebula w 2004 r.
Joe Haldeman
Kamuflaż
Ralphowi Vicinanzy, wiernemu nawigatorowi
Prolog
Potwór wyłonił się z roju gwiazd, któremu ludzie nadali nazwę Gromady
Strzelca, M22; z kulistego skupiska galaktyk, położonego w odległości
dziesięciu tysięcy lat świetlnych od Ziemi. Milion gwiazd i dziesięć milionów
planet, a wszystkie prócz jednej kompletnie pozbawione znaczących
organizmów żywych.
Tamte rejony kosmosu raczej nie sprzyjają rozwojowi życia. Wszystkie
planety leżą na niestabilnych orbitach, bo gwiazdy znajdują się tak blisko siebie,
że je sobie nawzajem porywają, dzielą się nimi albo je pochłaniają.
Wiąże się to z szalonymi przemianami geologicznymi i klimatycznymi:
większość planet to jałowe kule bilardowe albo gazowe olbrzymy pokroju
Jowisza. A na tym jedynym świecie, na którym życie zdołało się zagnieździć,
warunki są dość ekstremalne.
Wymaga to wielkich zdolności adaptacyjnych. Jaki organizm potrafi
przetrwać w świecie gorącym jak Merkury, który nagle, w ciągu zaledwie kilku
lat, oddala się od swego słońca na odległość Plutona?
Większość organizmów żywych utrzymuje się w prosty sposób: zastyga w
letargu, oczekując na powrót odpowiednich warunków. Dominujący organizm
ma jednak inny sposób. Zmiana jako taka jest kwintesencją jego istnienia. Istota
owa potrafi wymusić własną ewolucję — nie tylko poprzez selekcję naturalną,
lecz także nienaturalną mutację, zdolność zmieniania się w zależności od
warunków. Stale dostosowuje się do okoliczności, a po milionach coraz
szybszych i szybszych zmian przeobraża się w coś, co po prostu nie może
umrzeć.
Ceną za wieczne życie był całkowity brak jego sensu. Planeta macierzysta
wirowała szaleńczo, a nasi bohaterowie trawili swoje dni na pełzaniu po pustyni
i obgryzaniu kamieni, ślizganiu się po lodzie albo taplaniu w błocie zależnie od
tego, gdzie można było znaleźć żywność.
Ich planeta kręciła się to w tę, to we w tę, aż wreszcie przypadek rzucił ją
na skraj skupiska, oddalając od wiecznego ognia miliona słońc, umieszczając na
stałej orbicie i czyniąc zeń świat, który był tylko w połowie dniem i w połowie
nocą, a litościwe morza sprzyjały zróżnicowaniu. Dziesiątki gatunków przeszły
w miliony i zwierzęta wypełzły z ciepłych wód na ląd, który się zazielenił i
kipiał życiem.
Nieśmiertelne stworzenia, nie musząc już dłużej zmagać się z wrogą
przyrodą, uniosły wzrok ku nocnemu niebu i ujrzały gwiazdy.
Obudziła się w nich ciekawość, potem filozofia, wreszcie nauka. Za dnia
mrużyły oczy i spoglądały w niebo, by łapać tysiące słonecznych iskier. Nocą,
poprzez ocean przestrzeni, niczym latarnia morska przyciągał ich chłodny,
skłębiony owal naszej Drogi Mlecznej.
Niektóre z nich wybudowały statki i pognały w mrok. Podróż miała trwać
milion lat, ale one przeżyły już więcej i były cierpliwe.
Milion lat przed tym, nim narodził się człowiek-potwór, jeden z takich
statków wpadł do Oceanu Spokojnego i wiedziony instynktownym pragnieniem
ukrycia się, zapadł się w głębinę. Obecna w środku istota wyłoniła się z pojazdu,
oceniła sytuację i przeobraziła się w coś, co mogło przetrwać.
Przez długi czas żyła w mrokach oceanu, przykryta milami wody, wielka i
niezwyciężona. Badała swoje położenie. W końcu porzuciła formę olbrzymiego
beztlenowca, przybrała kształt wielkiego białego rekina ze szczytu łańcucha
pokarmowego i ruszyła na rekonesans, pozostawiając większość swej
kwintesencji w bezpiecznym schronieniu statku.
Długo, bardzo długo pamiętała, gdzie znajduje się statek. Pamiętała, skąd
przybyła i po co. Ale w miarę upływu wieków zapominała to i owo. Po
kilkudziesięciu tysiącach lat już tylko żyła, obserwowała i zmieniała się.
Napotkała na swej drodze ludzkość i zrozumiała, że ma do czynienia z
gatunkiem, który dzięki swoim zdolnościom chwilowo uplasował się na szczycie
wszystkich łańcuchów pokarmowych. Zmieniła się w orkę, potem w morświna,
na koniec zaś w pływaka, który pojawił się na stałym lądzie nagi i naiwny.
Lecz żądny wiedzy.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin