STEPHANIE BROWN
Bezpieczne przejście
Powrót do zdrowia dorosłych dzieci alkoholików
Spis treści
Wstęp do wydania polskiego - Ewa Woydyłło
Przedmowa
Podziękowania
I. Ogólna prezentacja problematyki
1. Wprowadzenie
II. Rozwój rodziny
2. Środowisko rodzinne alkoholika
3. Rodzina alkoholowa jako system
4. Niezdrowe współuzależnienie
5. Interakcje, adaptacje i schematy
III. Rozwój indywidualny
6. Z perspektywy rozwojowej
7. Bliska więź
8. Kształtowanie się tożsamości
IV. Konsekwencje
9. Skutki urazu
10. Przejście od pozycji radzenia sobie do obrony
V. Powrót do zdrowia
11. Ogólny przegląd zagadnień
12. Picie i faza przejściowa: przygotowanie do powrotu do zdrowia
13. Wczesna faza powrotu do zdrowia
14. Ustawiczny powrót do zdrowia
VI. Podsumowanie dotychczasowych doświadczeń i wyprawa
w dalszą drogę
15. Na czym polega postęp: dorastanie wyrastanie i powrót do domu
Epilog
Wstęp do wydania polskiego
Książka Stephanie Brown Bezpieczne przejście jest przykładem przedstawienia bardzo złożonego i bolesnego dla wielu ludzi problemu pod kątem szukania rozwiązań, dróg wyjścia i sposobów wyzwolenia od niedobrej i krzywdzącej przeszłości. Dla ludzi, którzy wychowali się w rodzinie alkoholowej, wspomnienia chaosu i ciągłego poczucia zagrożenia w domu dzieciństwa mogą stać się - na długo lub na zawsze - źródłem cierpienia i paraliżującego wstydu.
Posługując się opracowanym przez siebie rozwojowym modelem zdrowienia, Stephanie Brown przedstawia problemy wynikające ze wzrastania w rodzinie alkoholowej oraz metody radzenia sobie z nimi. Przejście przez kolejne fazy leczenia okazuje się nie tylko możliwe, ale i bezpieczne, dzięki oparciu się na doświadczeniach wielu dorosłych dzieci alkoholików, które wcześniej opuściły drogę nieufności, lęku i wstydu, i wstąpiły na nieco strome, ale wypróbowane „stopnie" wyznaczone przez program Dwunastu Kroków. Okazuje się bowiem, że uznanie własnej bezsilności i powierzenie swego życia „sile wyższej" - zwłaszcza w sprawach, które od nas nie zależą - a także wybaczenie krzywdzicielom i zadośćuczynienie skrzywdzonym, może pomóc dzieciom alkoholików równie skutecznie, jak pomaga zdrowiejącym alkoholikom. Przy pomocy terapeutów i dzięki takim książkom jak Bezpieczne przejście ta stromą drogą staje się łatwiejsza do przebycia.
Wspinaczkę tę podjęły tysiące ludzi w Stanach Zjednoczonych, kraju bardziej niż inne otwartym na możliwość przekraczania własnych ograniczeń. Ale ruch Dorosłych Dzieci Alkoholików (DDA), w terapii profesjonalnej i grupach samopomocy, rozwija się od połowy lat osiemdziesiątych również w innych krajach. Nie jest zbyt żywiołowy i na pewno nie tak masowy jak w USA, ale od Skandynawii począwszy, a na krajach śródziemnomorskich skończywszy, wszędzie coraz więcej psychiatrów i psychologów rozpoznaje w autodestrukcyjnych postawach, zachowaniach, w sposobie życia wielu swoich klientów i pacjentów ślady wychowania w rodzinach alkoholowych.
Z poczucia izolacji i wyjątkowości może uleczyć uświadomienie sobie na początek bolesnej prawdy, której ani cofnąć, ani wymazać nie sposób, że ci, którzy w mniejszym lub większym stopniu zamienili ich dzieciństwo w piekło, byli chorzy na alkoholizm.
Następny krok polega na tym, by zacząć o tym mówić. Bo przecież regułą numer jeden w rodzinie alkoholowej jest milczenie na temat picia rodziców. Z tego milczenia wynikają takie problemy, jak zaprzeczanie, manipulowanie, próby kontroli, wstyd, poczucie winy i brak szacunku dla rodziców i siebie. Problemy te dotyczą nie tylko dorosłych członków rodziny, odbijają się na psychice dzieci, a niekiedy zostawiają głębokie piętno na całe życie. Jeżeli dzięki tej książce zaczniemy rozmawiać o problemach dorosłych dzieci alkoholików, to dla wielu z nas może to oznaczać wyzwolenie z beznadziejnej pułapki.
Pułapką tą są konsekwencje milczenia na temat swego dzieciństwa. Chyba najdotkliwszą z nich jest niedojrzałość emocjonalna. U jednych polega ona na „obrażaniu się" na świat za byle porażkę; u innych na agresji będącej odpowiedzią na wszystko, co frustruje; jeszcze u innych - na euforyczno-depresyjnym traktowaniu siebie i ludzi. Wielu nie potrafi ufać ani kochać, wstydzi się samych siebie i czuje się wszędzie „nie na miejscu". Przekroczenie bariery milczenia i zaprzeczania jest trudne. Sam temat jest wciąż zbyt wstydliwy, bo dotykający przeszłości, w którą uwikłani są rodzice. Bezpieczne przejście to sposób na dogonienie własnej dojrzałości, odnalezienie siebie, wybaczenie dawnym krzywdzicielom i nabycie umiejętności brania w swoje ręce odpowiedzialności za swoje życie. W końcu są to wprawdzie „dzieci", ale przecież już dorosłe.
Nawet nazwanie ojca czy matki alkoholikami ma negatywną wymowę, lepiej więc zaprzeczać lub tłumić wspomnienie przemocy i awantur, biedy i krzywd, nadużyć seksualnych oraz braku ciepła, bezpieczeństwa i akceptacji - niż wyrzucić to z siebie. Zresztą gdzie? Przed kim? Moralny nakaz czczenia „ojca swego i matki swojej" staje się często przeszkodą nie do pokonania przy najmniejszej próbie rozliczenia się z przeszłością. Czy jednak szacunek dla rodziców wyklucza uwolnienie się od zakłamania i fałszu? Myślę, że przeciwnie, oparcie we wspólnocie ludzi o podobnych doświadczeniach, pomoże „stanąć w prawdzie" również twarzą w twarz z własnymi rodzicami. Możliwe to jest nawet wtedy, gdy rodzice dawno nie żyją, choć wciąż żywe bywają rany przez nich zadane. „Leczenie" dorosłych dzieci alkoholików polega właśnie na tym, aby przestać rozpamiętywać problem, a zająć się jego rozwiązaniem; by uporządkować przeszłość, nazwać po imieniu urazy i krzywdy, i zacząć żyć „tu i teraz" wykorzystując potencjał własny i wszystkie możliwości, jakie niesie ze sobą dzisiejsze, a nie wczorajsze życie.
Temat dorosłych dzieci alkoholików zapoczątkowała prawie dwie dekady temu, również w Ameryce, Claudia Black - terapeutka, wykładowca i autorka samouczków psychologicznych. Wychowała się w rodzinie alkoholowej, sama również popadła w alkoholizm, który udało jej się przezwyciężyć. W książce „Mnie się to nigdy nie przytrafi” rozpoznała i opisała „syndrom DDA", czyli zespół graniczących z patologią cech „Dorosłych Dzieci Alkoholików". Przez następne dziesięć lat wiele się zdarzyło. Okazało się na przykład, że cechy dorosłych dzieci alkoholików dzielą z nimi niezliczone rzesze dorosłych dzieci nie-alkoholików, które identyfikują się z rolami „Bohatera", „Kozła ofiarnego", „Aniołka" i „Clowna". Wtedy sypnęła się cala seria publikacji o „rodzinach dysfunkcjonalnych" oraz o zjawisku współuzależnienia" (które ja osobiście wolę nazywać „uzależnieniem od ludzi"). Fundamentalnym dziełem, i znów bestsellerem, okazała się w tej dziedzinie książka Melody Beattie pt. Co-Dependent No Morę (w Polsce ukazała się ona nakładem wydawnictwa Media Rodzina of Poznań pt. Koniec wspóluzależnienia: Jak przestać kontrolować życie innych i zacząć martwić się o siebie). Wraz z tą książką wybuchnęła w Ameryce moda na weryfikację stosunków z bliskimi pod hasłami: „Czy zanadto się nie poświęcam?", „Czy nie rezygnuję z siebie", „Czy przeze mnie moi bliscy nie mogą się rozwijać?".
Czas sprawił, że fala ekscytacji „współuzależnieniem" z wolna opadła, stopniowo wykruszyły się oczywiste uproszczenia i uogólnienia, ludzie zaczęli lepiej strzec „własnych granic" i wartości oraz lepiej rozumieć, na czym polega prawdziwa bliskość, intymność i miłość. Wiadomo już, jakie pułapki zastawia usiłowanie kontrolowania drugiego człowieka i jak zubaża duchowo i moralnie zajmowanie się innymi zamiast sobą. W tym momencie zaczęły być potrzebne inne książki, książki wskazujące drogę wyjścia z potrzasku pełnego urazów dzieciństwa i chorobliwych relacji w dorosłym życiu, w których dawne krzywdzące związki z rodzicami bywają odtwarzane i powtarzane po wielekroć.
Stephanie Brown, podobnie jak Claudia Black, wniosła do swojej pracy zawodowej osobistą wizję problemu, dostrzeganego w dużej mierze z perspektywy własnych doświadczeń. Wychowała się w rodzinie alkoholowej, dość wcześnie sama się uzależniła, by potem, przy pomocy innych ludzi rozpocząć życie w trzeźwości. Została psychologiem i pomaga osobom uzależnionym i ich rodzinom. Jej pionierskie badania dotyczące procesu zdrowienia znalazły wyraz w poprzednich książkach (Leczenie Alkoholików i Leczenie Dorosłych Dzieci Alkoholików), zapewniając jej szczególną pozycję wśród znawców przedmiotu.
Polskiemu Czytelnikowi oddajemy już drugą książkę Stephanie Brown. Opisane tu podejście terapeutyczne sugeruje, że od krzywd i urazów dzieciństwa można uwolnić się bezpiecznie. Autorka nie powiela utartych sloganów. Jej książka, choć stroni od przesadnej naukowości pozwala zapoznać się z wnikliwą i gruntowną analizą problematyki należącej do współczesnego ruchu Dorosłych Dzieci Alkoholików. Niektóre utarte pojęcia i terminy autorka odważnie kwestionuje, zawsze jednak z wyczerpującym uzasadnieniem. Dotyczy to na przykład terminu „rodzina dysfunkcjonalna", który bezkrytycznie został przez profesjonalistów rozpowszechniony (u nas także), mimo że z punktu widzenia semantyki jest całkowicie fałszywy. Cóż lepiej „funkcjonuje" niż patologiczne relacje i reakcje członków rodziny współpodtrzymujących alkoholizm jednej z osób? Te skądinąd „dysfunkcjonalne" mechanizmy „funkcjonują" wręcz fenomenalnie do tego stopnia, że ludzie nieraz do końca życia trwają w tych samych schematach, niczego nowego w swoje myślenie i zachowania nie wnosząc.
Książka Stephanie Brown wprowadza również całą gamę odcieni do często zbyt czarno-białej skali przyjmowanej przez wielu profesjonalistów, a za nimi przez zwykłych ludzi, którym przytrafiło się życie w rodzinie alkoholowej - kiedyś lub teraz. Uważają oni, że wszystkie dorosłe dzieci wymagają pomocy terapeutycznej, mającej na celu wydobycie ich z owej „dysfunkcji" nabytej w dzieciństwie. Stephanie Brown cieniuje ten obraz i w ten sposób sprowadza kwestię do życiowych wymiarów. Według niej nie ma dwóch jednakowych rodzin alkoholowych, tak jak nie ma dwóch jednakowych alkoholików; logiczne więc, że nie ma również dwóch jednakowych dorosłych dzieci alkoholików. Ich ewentualne zaburzenia psychiczne czy trudności w ułożeniu sobie życia umieszcza ona na wielopunktowej skali, powiedzmy od zera do dziesięciu. Każdy, kto miał rodziców nadużywających alkoholu, powinien przyjrzeć się swemu dzieciństwu i jego pozostałościom w dorosłym życiu i sprawdzić, gdzie na tej skali znajdują się jego urazy. Szukać pomocy terapeutycznej i zmieniać się powinni ci, którzy istotnie dźwigają zbyt ciężki bagaż nie rozwiązanych konfliktów, nie odżałowanych uraz i nie wybaczonych krzywd, a także niewiary w siebie i wstydu za rodziców, rodzinę, siebie samych. Innym, tym na dole skali, może wystarczyć rozpoznanie własnych skłonności wywodzących się z dzieciństwa, a może nawet po prostu ich akceptacja. Autorka powiada, że stopień zaburzeń należących do „syndromu DDA" zależy od wielu okoliczności i czynników, w tym także genetycznych, biologicznych, a nawet od temperamentu danej osoby.
Wprowadzona we wcześniejszych pracach Stephanie Brown „rozwojowa koncepcja zdrowienia" znajduje wyraz również w niniejszej książce, i to w podwójnym sensie. Nie tylko uwalnianie się od ograniczającej przeszłości traktowane jest jako proces przebiegający fazami, lecz sam człowiek postrzegany jest „rozwojowo", ze swymi wrodzonymi i nabytymi - a raczej stale nabywanymi - cechami i umiejętnościami, które może i powinien zacząć świadomie akceptować lub zmieniać, ograniczać i kształtować. W każdej terapii przecież o to chodzi, aby uwierzyć w siebie i nabrać odwagi. aby zmieniać to, co zmienić można, i mądrości, aby odróżnić jedne sprawy od drugich.
Ewa Woydyłło
Podobnie jak wielu Czytelników sięgających po tę książkę, urodziłam się i wychowałam w „rodzinie z problemem alkoholowym". Żyłam i „oddychałam" alkoholizmem jednego z rodziców - i przeżyłam. Nie mogę powiedzieć, by sprawa alkoholizmu została ostatecznie rozwiązana, bym zakończyła z nim porachunki czy wymazała ze swego życia. Jestem nim bowiem przesiąknięta do szpiku kości, tkwi w moich korzeniach, wyznacza moją historię. Teraz jednak znajduje się na właściwym miejscu. Jestem dzieckiem alkoholika i pogodziłam się z alkoholizmem jednego z moich rodziców.
Tematem tej książki jest powrót do zdrowia - rozpoczynanie wszystkiego od nowa, powrót do domu. Jest to książka o cierpieniu i smutku, radości i odkryciach towarzyszących ponownemu procesowi dorastania. Tym razem jednak procesowi temu towarzyszy nadzieja.
Jak to jest być dzieckiem alkoholika? Co się dzieje z dziećmi, których życie kształtuje - nieraz w sensie dosłownym - alkoholizm jednego z rodziców? Realia takiego życia to przede wszystkim straszliwe urazy, pogmatwane i zniekształcone rozumowanie, zaburzenia dynamiki rodzinnej, zaniedbania w zakresie opieki i brak odpowiednich wzorców. Dla wielu dzieci z takich rodzin oznacza to w efekcie konieczność rozbudowania mechanizmów obronnych, rozpacz i skłonność do destrukcji.
Z alkoholizmem rodziców mamy do czynienia tak długo, jak długo istnieje alkohol. Nie jest to problem nowy. Nowością natomiast jest nazywanie rzeczy po imieniu, mówienie o tym i „pisanie" na nowo swej historii życia tak, by problem ten uwzględnić.
My, dorosłe dzieci alkoholików, poddajemy się rewolucyjnej zmianie sposobu myślenia o sobie i zmianie sposobu życia. Nagle zaczynamy zdawać sobie sprawę, że wokół nas i w nas samych pełno jest oszustwa tak podstępnego i tak powszechnego, że ani go nie zauważamy, ani nie możemy pominąć. Teraz jednak wiemy przynajmniej, że istnieje.
Nadal stanowczo się zaprzecza, jakoby alkoholizm rodziców był zjawiskiem częstym w naszej kulturze i rozpowszechnionym w rodzinach
Miliony dzieci wychowują się w takiej kulturze i w takich systemach rodzinnych, które nie tylko wykazują tolerancję wobec patologicznych procesów, ale wręcz procesy te podtrzymują i asymilują, pozwalając ludziom pić bezkarnie ile tylko chcą i kiedy chcą, zaprzeczając zarazem wszystkim ujemnym skutkom tego picia.
Dopiero od niedawna opadają nam łuski z oczu, zaczynamy podawać w wątpliwość dotychczasowy przywilej bezkarnego picia. Zaczynamy kwestionować głęboko utrwalone, lecz fałszywe przekonania, ułatwiające nam życie w realiach rodzicielskiego alkoholizmu, zaprzeczanie istnieniu tego zjawiska i wyjaśnianie w sposób sprzyjający jego podtrzymaniu.
Zaczynamy teraz przekazywać dzieciom nasz bunt przeciw temu oszustwu, mówiąc im: „O nie, dziękujemy, nie odpowiada nam takie podejście do sprawy". Niezależnie, czy słowa te wyrażają jedynie życzenie, czy stanowią deklarację, dzieci nie znajdą nowego sposobu radzenia sobie z alkoholizmem rodziców tylko dlatego, że tego chcą. By odzyskać zdrowie, trzeba znacznie więcej. I temu poświęcona jest właśnie ta książka.
Warunkiem powrotu do zdrowia jest przełamanie zmowy zaprzeczania, nazwanie alkoholizmu rodziców po imieniu, a następnie „napisanie" na nowo historii rodziny z uwzględnieniem wszystkich zaistniałych faktów. Trzeba przyznać się do tego, co się wydarzyło i stanąć twarzą w twarz z konsekwencjami. Człowiek zdrowieje wtedy, gdy dorasta raz jeszcze, opierając tym razem proces dorastania na nowych fundamentach, jakimi są prawda i zobowiązanie do uczciwości. Procesowi temu towarzyszą wyzwania i straty. Dorosłe dziecko alkoholika musi bowiem odrzucić niezdrowe przekonania i zachowania, wiążące je z zaburzoną i destrukcyjną rodziną pierwotną. Powrót do zdrowia to przede wszystkim rozwój - rozwój nowego, zdrowego „ja".
Zapoczątkowany prawie 15 lat temu popularny ruch społeczny zrzeszający dorosłe dzieci alkoholików (tzw. ACA) wytyczył w sposób luźno zdefiniowany i jeszcze nie do końca określony - kierunek powrotu do zdrowia. Celem tego ruchu jest „ujawnienie prawdy o przeszłości" oraz uczenie się nowych sposobów myślenia, odczuwania i postępowania w teraźniejszości. W książkach i filmach wygląda to nieraz bardzo prosto: w rzeczywistości nie jest to bynajmniej prosty proces.
Nie wystarczy wiedzieć, co się stało i jak to naprawdę wyglądało, bo sama wiedza nie prowadzi automatycznie do zmiany. Aby zaszła głęboka zmiana, trzeba zrekonstruować utrwalone przekonania i podważyć wszystkie mechanizmy obronne, którymi posługiwało się dziecko uwięzione w chorym systemie rodziny dotkniętej alkoholizmem. Pierwszy nieodzowny krok na drodze do wyleczenia stanowiły wypracowane instrukcje i wskazówki. Krokiem następnym jest ta książka przeznaczona dla dorosłego dziecka alkoholika, które pragnie obecnie zapoznać się z głębokim procesem zmiany - chce wiedzieć, na czym on polega i jak do niego dochodzi.
Wiele dorosłych dzieci alkoholików chce poddać się terapii prowadzonej przez profesjonalistów, a przynajmniej chce się dowiedzieć, co ona ma do zaoferowania, nie rozumie jednak, w czym i dlaczego może mu pomóc. Może ta książka rozwieje wątpliwości. Przytaczam w niej wypowiedzi dorosłych dzieci alkoholików będących w trakcie leczenia, wiele zaś przykładów dotyczy osób, które poddały się psychoterapii.
Dlaczego tyle uwagi poświęciłam osobom leczącym się? Inna wersja tej książki stanowiła podręcznik dla profesjonalistów; obecna, popularna wersja jest równie silnie osadzona w badaniach klinicznych. Znamy tylko te dorosłe dzieci alkoholików, które się leczą, zaś lecząc ...
margareetka