2012_05_w.pdf
(
4343 KB
)
Pobierz
Dodatek dzieciêcy
DP¯ 5/2012
Psalm cioci Beatki
Dobry pasterz zawsze jest blisko owiec,
Kocha i chce, by inni te¿ kochali.
Pragnie, aby serca nasze by³y otwarte zawsze.
Pociesza, gdy ³ezka nam sp³ywa,
Podnosi, kiedy skrzyd³a nam ktoœ przycina,
Daje nam ochronê przed tym œwiatem z³ym,
Pokazuje, ¿e w œwiecie grzesznym dzieciê Bo¿e nie ma miejsca,
Dlatego wiem i powiem, ¿e kto kroczy drog¹ sprawiedliwoœci,
Ten otrzyma wieniec wiecznoœci.
1
Mo¿e wczoraj, mo¿e nie…
Za miasteczkiem, któ¿ wie gdzie…
Prosto z domku tu¿ przy lesie
Wiatr historiê tak¹ niesie.
k
a
o
w
a
k
d
Kozio³ ofiarny
Jêzyk polski by³ tego dnia ostatni¹ lekcj¹. Siedzieliœmy ju¿
bardzo znudzeni i zniecierpliwieni, bo ile¿ mo¿na! By³ pi¹tek, pi¹ty
dzieñ ciê¿kiej szkolnej harówy, za nami dwa sprawdziany i ¿adnego
zastêpstwa, okienka, odwo³anej lekcji, nic! Wszyscy nauczyciele
zdrowi jak ryby, ¿adnych wycieczek, nawet wyjœcia do muzeum albo
lekcji w plenerze... Mo¿na siê za³amaæ.
Dzieli³em siê w³aœnie tymi przygnêbiaj¹cymi wnioskami z Kub¹, który
siedzia³ ze mn¹ w ³awce w zastêpstwie Adasia. Adaœ by³ niedawno z
rodzicami w Alpach na nartach i tak nieszczêœliwie skrêci³ nogê, ¿e
czeka³o go le¿enie w szynie ze dwa albo trzy tygodnie. Kuba nie by³
jakimœ moim szczególnym przyjacielem, czêsto miewa³ g³upie
pomys³y, jak wtedy gdy podbiera³ jab³ka z sadu Pana Dziadka i wkrêci³
w to kilku innych ze mn¹ w³¹cznie. Teraz jednak Kuba siedzia³ sam i
nie mia³ ksi¹¿ki do polskiego, wiêc pani przesadzi³a go do mnie.
– No chocia¿ biologia mog³a dziœ byæ na dworze – kontynuowa³em
narzekanie, d³ubi¹c bezmyœlnie ostrym koñcem ekierki dziurê w
gumce do mazania – chyba lepiej siê tam uczyæ, z czego sk³ada siê
œció³ka leœna.
– Mo¿e w okolicy nie ma odpowiedniej œció³ki i dlatego lepiej z
podrêcznika – za¿artowa³ Kuba.
– A teraz zadanie – dobieg³ nas g³os nauczycielki. Westchnêliœmy
ciê¿ko a boleœnie i otworzyliœmy zeszyty, ¿eby zapisaæ temat
wypracowania.
– Proszê, aby ka¿dy z was opisa³ jakiœ wymyœlony przez siebie
wynalazek – co to jest, jak wygl¹da, jak dzia³a i czemu mia³oby s³u¿yæ.
Dziedzina absolutnie dowolna, liczê na wasz¹ inwencjê – pani siê
uœmiechnê³a i doda³a: – Prace zbieram najpóŸniej za tydzieñ.
2
– A czy mo¿na za³¹czyæ rysunek? – zapyta³ rudy Pawe³ek z pierwszej
³awki.
– Owszem, ale rysunek nie wp³ynie na wysokoœæ oceny – wyjaœni³a
pani, uprzedzaj¹c nastêpne pytanie Pawe³ka, znanego w klasie ze
swojego talentu do rysowania – to nie plastyka. Sprawdzaæ bêdê
przede wszystkim, jak piszecie.
– O – ucieszy³em siê – nareszcie coœ ciekawego. Chyba ju¿ nawet mam
wymyœlony taki wynalazek.
– Tak? A co opiszesz? – zagadn¹³ Kuba, pakuj¹c ksi¹¿ki, bo w³aœnie
upragniony dzwonek og³osi³ koniec tygodniowej mêki.
– A – machn¹³em rêk¹ i zarzuci³em plecak na ramiê – wiesz, zawsze
chcia³em mieæ tak¹ fajn¹ kolejkê z tunelami, mostami, jeziorami, lasem,
jakimœ kamienio³omem czy górami – rozmarzy³em siê – tak¹ na ca³y
pokój! Ale oczywiœcie bez szans, bo na to trzeba by mieæ osobne
pomieszczenie. Rodzice w ¿yciu nie pozwoliliby mi trzymaæ takich
torów na sta³e roz³o¿onych na dywanie, a z kolei codziennie sk³adaæ i
rozk³adaæ to mnie by siê nie chcia³o.
– No... – nie bardzo zrozumia³ Kuba – ale kolejka ju¿ zosta³a
wymyœlona. Nawet z takimi bajerami, o których mówisz.
– Wiem – wypi¹³em siê dumnie – ale ja
wymyœli³em taki myk: ³ó¿ko, niby zwyk³e,
do spania, ale pod nim dwie wielkie jakby
szuflady, jedna nad drug¹. Ci¹gniesz za
doln¹ platformê i ona siê wysuwa, a jak
siê wysunie ca³a, to ci¹gnie tê górn¹ i
dalej siê wysuwaj¹, tak ¿e wyci¹gasz
obie na ca³y pokój spod tego ³ó¿ka,
kapujesz? – opowiada³em przejêty.
– Chyba kapujê, i masz takie jakby
schody, bo dolna na pod³odze, a ta górna
wy¿ej, wiadomo.
–Dok³adnie. No a na platformach co? – b³ysn¹³em wyszczerzonymi
zêbami – wypasiony teren dla kolejki! Na górnej platformie góry, most i
tunel, a z nich tory zje¿d¿aj¹ na doln¹ platformê jak po zboczu, i na dole
jezioro, jakaœ kopalnia czy las, co sobie cz³owiek wymarzy.
– Ale super... – szepn¹³ Kuba, wyobra¿aj¹c sobie moje dzie³o.
– I bawisz siê, ile chcesz, a¿ ci uszami wyjdzie. No a wieczorem
zwyczajnie wsuwasz platformy pod ³ó¿ko, wje¿d¿aj¹ piêknie jedna pod
drug¹ i œladu po fantastycznej kolejce nie ma. Rodzice zadowoleni, bo
nie ma ba³aganu, a ty zachwycony, bo siê wybawi³eœ jak wœciek³y, no
idea³ po prostu.– Z zadowoleniem obserwowa³em minê kolegi, który
trawi³ ka¿dy szczegó³ i wyzna³ w koñcu, ¿e wspaniale by³oby mieæ w
domu coœ takiego.
3
– A ty masz ju¿ coœ, o czym chcia³byœ napisaæ? – zapyta³em. Kuba
nie by³ zbyt chêtny do opowiadania, ale po namowach wreszcie coœ
wystêka³.
– Em... ja kiedyœ bardzo siê przeziêbi³em i mia³em straszny katar,
wiêc bez przerwy musia³em ganiaæ po chusteczki i denerwowa³o
mnie to ju¿ do tego stopnia, ¿e wymyœli³em taki jakby kapelusz z
uczepion¹ na nim rolk¹ papieru toaletowego, co to cz³owiek zawsze
ma pod rêk¹ i szybko mu siê nie skoñczy. – Rozeœmialiœmy siê obaj
na myœl o takim praktycznym wynalazku i rozstaliœmy siê przed
szko³¹.
Id¹c do domu, by³em tak pe³en zapa³u, ¿e planowa³em napisaæ
wypracowanie o moim wynalazku jeszcze tego samego dnia, ale
zupe³nie niespodzianie odwiedzili nas dziadkowie. Przy herbatce i
bu³eczkach dro¿d¿owych z konfitur¹ zaproponowali, ¿ebyœmy
wpadli do nich z Ol¹ na weekend, wiêc zadanie wypad³o mi z g³owy i
przypomnia³em sobie o nim dopiero dzieñ przed terminem oddania.
– Dobrze, ¿e nie zapomnia³em zupe³nie – mrucza³em do siebie,
przerzucaj¹c kartki zeszytu do polskiego – jeden raz siê trafi³o
ciekawe zadanie, a ja bym zawali³.
– Tomcio, idziemy siê pobawiæ z Gryzoniem w ogródku? – Ola
zajrza³a do mojego pokoju, a pies wpakowa³ siê zaraz do œrodka i
obw¹cha³ mój plecak w nadziei, ¿e nie zjad³em drugiego œniadania i
czeka ono tam nadal na chêtnych.
– Nie teraz.
– A co robisz takiego wa¿nego?
– Tworzê – odpar³em, nie wdaj¹c siê w zbêdne szczegó³y i
powa¿nym wzrokiem da³em siostrze znaæ, ¿e temat skoñczony.
Wzruszy³a ramionami i kiwnê³a na Gryzonia, ¿eby te¿ wyszed³.
– ChodŸ, piesie. Pobawimy siê sami, bo Tomek tworzy. Mo¿e jak ju¿
otworzy, to do nas do³¹czy.
Opisa³em starannie mój wynalazek, ale rysunek coœ mi nie
wychodzi³, wiêc da³em spokój, w koñcu ilustracje nie by³y
wymagane. Zadowolony z siebie spakowa³em zeszyt do plecaka i
pomyœla³em, ¿e fajnie by by³o mieæ tylko takie zadania, w których
cz³owiek nie musi odklepywaæ tego, co wbi³ na pamiêæ z
podrêcznika albo nudnej lektury. Zw³aszcza ¿e z polskiego nigdy nie
sz³o mi przesadnie dobrze; najczêœciej trafia³y siê mizerne trójczyny
przeplatane tu i tam jak¹œ czwórk¹ z dyktanda.
4
Kilka dni póŸniej pani od polskiego rozdawa³a sprawdzone prace, ale
mojej oceny nie przeczyta³a i nie odda³a mi zeszytu.
– Tomek, zostañ, proszê, na chwilê po lekcji – powiedzia³a, a ja patrzy³em
zdziwiony, o co te¿ mo¿e chodziæ. Dzwonek wywabi³ wszystkich z klasy, a
ja pos³usznie podszed³em do biurka nauczycielki.
– Wiesz, po co ciê tu poprosi³am, prawda? – odezwa³a siê, oddaj¹c mi
zeszyt.
– Nie bardzo... – wyzna³em. Spojrza³a na mnie z takim wyrzutem i
rozczarowaniem w oczach, ¿e siê momentalnie spoci³em. Otworzy³em
zeszyt i zobaczy³em jedynie napisan¹ na czerwono notatkê: „Zadanie
odpisane”. Przenios³em os³upia³y wzrok na pani¹, a ona otworzy³a inny
zeszyt i przeczyta³a:
– Mieszkam w bloku i mam niewielki pokój. Rodzice nigdy nie zgodziliby
siê, ¿ebym mia³ na dywanie roz³o¿one tory kolejki, o której marzê; z
górami, tunelem i rzek¹, przez któr¹ przerzucony by³by most. Dlatego
wymyœli³em takie sprytne ³ó¿ko...
Zamkn¹³em oczy, jakby mnie ktoœ uderzy³, a pani przeczyta³a jeszcze
tylko dwa zdania.
– Chyba nie muszê czytaæ wiêcej. To wypracowanie Jakub Bednarski
odda³ ju¿ dwa dni przed tob¹. – Spuœci³em g³owê i zgrzyta³em zêbami,
wœciek³y jak osa, wymyœlaj¹c, co ja mu zrobiê, jak go dopadnê. –
Rozumiem, ¿e nie mia³eœ w³asnego pomys³u, ale nawet szczegó³ów ci siê
nie chcia³o zmieniæ, Tomku?
– Ale to nie ja odgapi³em ten pomys³ – fukn¹³em, chc¹c opowiedzieæ pani,
¿e Kuba wymyœli³ podrêczn¹, niewyczerpaln¹
chusteczkê do nosa, ale strasznie g³upio
wygl¹da³oby takie t³umaczenie. Zamilk³em
wiêc ura¿ony do szpiku koœci i z³y na siebie,
¿e tak chêtnie opowiada³em, co
napiszê.
– Kuba ma lepsze oceny od ciebie, a
tobie zdarza³o siê w ogóle zapomnieæ o
zadaniach, wiêc wniosek sam mi siê
nasun¹³. Uwa¿am, ¿e nale¿y ci siê jednak
druga szansa. Napisz swoje w³asne
wypracowanie na jutro, to nie wstawiê ci jedynki –
zakoñczy³a pani i wsta³a zza biurka.
Na korytarz wyszed³em rozjuszony jak byk i ruszy³em na poszukiwania
zdrajcy. Pod sal¹ matematyczn¹, gdzie mieliœmy nastêpn¹ lekcjê, nie
by³o go jednak. Poszed³em wiêc dalej i przy koñcu korytarza zauwa¿y³em
kilku ch³opców z naszej klasy, którzy czymœ siê rzucali.
5
Plik z chomika:
chwz_zabrze
Inne pliki z tego folderu:
2012_06_w.pdf
(7375 KB)
2012_05_w.pdf
(4343 KB)
2012_04_w.pdf
(4219 KB)
2012_03_w.pdf
(3641 KB)
2012_02_w.pdf
(4559 KB)
Inne foldery tego chomika:
dodatek 2007
dodatek 2008
dodatek 2009
dodatek 2010
dodatek 2011
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin