Karmelowa - HP i jego miłość w Hogwarcie HP-DM.doc

(31 KB) Pobierz
Draco Malfoy siedział przy stole i wpatrywał się w swoją jajecznicę z nienawiścią

Draco Malfoy siedział przy stole i wpatrywał się w swoją jajecznicę z nienawiścią. Silił się na spokój. Od kilku dni przepuścił parę idealnych okazji. Już miał go dopaść! Już! Tak bardzo pragnął tej chwili. Chciał wreszcie dostać go w swoje ręce. Tego przeklętego Pottera. O tak. Czarnowłosy zobaczy, co to znaczy zadzierać z Malfoyem! Już on się z nim policzy. Nie będzie miejsca na litość i na prośby. Kiedy tylko będzie miał szansę, Harry Potter pożegna się ze swoją świadomością. Już nigdy nie będzie mógł spojrzeć na niego tak samo. Jak on w ogóle śmiał, tak go olewać?! Dracona Malfoya! Księcia Slitherinu! Chłopak roześmiał się okrutnie. Wbił widelec w jajecznicę ze złośliwym, uśmieszkiem.

- O tak – powiedział i zachichotał.

 

***

 

- Nie! Ron, nie!

- Daj spokój, Harry. Wszystko będzie dobrze!

- Nie, proszę… Och! Ron!

- Nie krzycz tak. Chcesz żeby cały Hogwart się zleciał?

- Dlaczego jesteś taki okrutny? O boże!

- Mówiłem ci, bądź ciszej.

- Ale Ron!

- No co?

- To boli! Och!

- Zaraz przestanie, Harry. Zaraz przestanie.

- Obiecujesz?

- Tak. Rozluźnij się. Inaczej nic z tego nie będzie.

- Dobra…

- Rozłóż bardziej nogi.

- Co?! Bardziej?

- Tak.

- Ok…

- Ufasz mi?

- Ufam. Ach!

 

 

***

 

Czarnowłosy chłopak szedł korytarzem. Uśmiechał się promiennie. Jego zielone oczy błyszczały radością. Już dzisiaj! Dzisiaj znów przeżyje te cudowne chwile. Boże, jak się cieszył.

- Ach! – krzyknął, kiedy czyjeś zimne dłonie złapały go za rękę i wciągnęły za rzeźbę starej wiedźmy. Zanim zdołał ponownie wydać z siebie jakikolwiek dźwięk, miękkie wargi odnalazły jego usta i z rosnącym pożądaniem wpiły się w nie. Potter wplótł ręce we włosy kochanka i uśmiechnął się między pocałunkami.

- Jak mogłeś mi to zrobić? – spytał właściciel owej czupryny.

- Co? – Wybraniec udawał głupiego.

- Jak mogłeś trzymać mnie daleko tak długo?

- Nic nie robiłem…

- Och, Harry… Jak mogłeś? – kolejny pocałunek. Ciało ciemnowłosego wygięło się w łuk. Szczupłe dłonie drugiego chłopaka wędrowały po jego plecach. – Co to w ogóle były za krzyki?

- Jakie krzyki?

- Te w łazience… Byłeś z Weasleyem. – Pocałunek.

- Cóż… Usiadłem na kaktusie.

- Zgłupiałeś?!

- Nie bądź zły, Draco…

- Nie pozwolę ci już mnie olewać – wyszeptał blondyn i uśmiechnął się lubieżnie. Wepchnął kolano między nogi swojego ukochanego. Z ust okularnika wydobył się jęk.

- Nie miałem wcale zamiaru tego robić – mruknął Gryfon.

- Oj, Potter… Myślisz, że dam ci się zwieść? – Mocniejszy ruch kolanem.

- Nie… Oczywiście… Że… Nie… - Jęki.

- Gdzie pelerynę tatuśka?

- Tu… - Chłopak okrył ich obu. Szybkimi krokami skierowali się w stronę lochów. Przez cały czas Draco pieścił pośladki swojego partnera. Zielone oczy błyszczały z zadowolenia. Kiedy wreszcie dotarli do prywatnego dormitorium ślizgona, chłopak zrzucił z nich pelerynę.

- Jakiś ty szybki – zakpił Harry.

- Zamknij się, Potter – wymruczał blondyn i przygwoździł go do ściany. Zniecierpliwione dłonie szybkimi ruchami odpinały pojedyncze guziki niebieskiej koszuli. Usta czarodzieja błądziły po szyi i twarzy czarnowłosego. Kiedy zbędna część garderoby wreszcie znalazła swoje miejsce na ziemi, rozgrzane wargi szarookiego odnalazły sutki kochanka. Z ust Wybrańca wydobył się długi jęk. Z takim samym zapałem zaczął pozbywać się ubrania Malfoya. Po kilku chwilach wylądowali na łóżku. Blondyn usiadł na biodrach ukochanego i zaczął się zmysłowo poruszać. Jedynie czarne bokserki Harrego dzieliły ich rozpalone ciała. Draco pożerał wzrokiem ciało przed sobą. Oblizał się lubieżnie.

- Boże, jak ja cię pragnę, Potter – wysyczał, nachylając się nad twarzą chłopaka. Pocałował go w czoło, nos i usta. Ich języki zaczęły tańczyć dziki taniec namiętności. Erekcja blondyna ocierała się o brzuch równie pobudzonego zielonookiego.

- Właśnie widzę – wysapał chłopak. – Szkoda, że to chyba jedyne co nas łączy.

- Ależ oczywiście. Co sobie myślałeś? – Jego głos wibrował. Zaczął językiem wędrować po nagim torsie czarnowłosego. Kiedy dotarł do bokserek, zdjął je zębami i uśmiechnął się niczym lew polujący na swoją ofiarę. Delikatnie przejechał ustami po całej długości penisa kochanka, aż został nagrodzony zduszonym jękiem.

- Proś o więcej!

- Nie…

- Proś – nakazał ślizgon, walcząc ze sobą.

- Podobno to ty tak bardzo mnie pragniesz – wychrypiał Potter i wypiął się zachęcająco w stronę twarzy Malfoya.

- A niech cię cholera. – Męskość czarnowłosego błyskawicznie znalazła się w ustach Dracona. Chłopak pieścił ją językiem i wargami. Kiedy jego kochanek już miał dojść, odsunął się. Roześmiał się złośliwie.

- Nie ma tak, mój drogi – wysyczał i położył sobie nogi Harrego na ramionach. Sięgnął po żel i szybko przygotował Wybrańca. Powoli wszedł w rozgrzanego chłopaka i z trudem powstrzymał się przed szybkimi ruchami. Poczekał, aż w zielonych, błyszczących od łez oczach, pojawi się zgoda. Kiedy tylko ją zobaczył, zaczął pchać coraz mocniej i gwałtowniej. Krzyczał. W myślach, albo na głos. Sam już nie wiedział. Wydawało mu się, że Harry również to robi. Nie był pewien. Czuł jedynie gorąco i rozkosz, która unosiła go ku niebu. Przez cały czas wpatrywał się w zielone oczy swego kochanka, które doprowadzały go na skraj szaleństwa. Doszedł i wnioskując po białej spermie na jego brzuchu, Potter również. Opadł na jego klatkę piersiową, oddychając ciężko.

- Boże… - wymruczał cicho. Ciemnowłosy roześmiał się ciepło.

- Jak ty mnie pragniesz, co?

- Nie.

- Nie?

- Jak ja cię kocham. Psiakrew… Kocham cię, Potter. Kurewsko mocno cię kocham.

Zgłoś jeśli naruszono regulamin