00:00:04:Jakże jestem szczęliwa! 00:00:08:Po prostu powiedz "Kocham cię". 00:00:13:By wiedzieć... 00:00:15:że ty i ja... 00:00:21:Zawsze była w moich mylach. 00:00:23:A ty w moich snach. 00:01:00:Tu jest ródło. 00:01:04:Chod. 00:01:21:Jeszcze? 00:01:23:Wody? Nie. 00:01:24:Więc czego? 00:01:28:Pij. 00:02:21:Posłuchaj jak szepczš. 00:02:22:To szemrze trawa. 00:02:25:Co szemrze? 00:02:27:Piosenkę o nas dwojgu. 00:02:29:Piosenkę o twojej miłoci. 00:02:32:I twojej. 00:02:35:Obejmij mnie mocno.|Uczyń mnie szczęliwš. 00:02:48:...Tak więc możemy kroczyć przyzwoicie 00:02:53:i bezpiecznie pod spojrzeniem Boga. 00:02:59:Przez Twoje Najwiętsze Imię. Amen. 00:03:09:Czy mogę przeczytać fragment|z "Pieni nad Pieniami"? 00:03:11:Tak, proszę. 00:03:17:Jam narcyz Saronu,|lilia dolin. 00:03:21:Jak lilia poród cierni,|tak przyjaciółka ma poród dziewczšt. 00:03:25:Jak jabłoń wród drzew lenych,|tak ukochany mój wród młodzieńców. 00:03:30:W upragnionym jego cieniu usiadłam... 00:03:32:Doć już usłyszałam. 00:04:33:Przestaniesz?! 00:04:54:Nędzna kobieta. 00:05:01:Babciu? 00:05:02:Tak, włanie taka jest. 00:05:09:Martin, co takiego ci zrobilimy? 00:05:12:Oddaliłe się od nas. 00:05:16:Ode mnie i od swojego ojca. 00:05:23:Obiecaj mi, że pomylisz o ojcu... 00:05:26:i nie dasz mu powodu do żalu. 00:05:51:Martin, pomógłby mi? 00:05:53:Oczywicie. 00:06:14:Babka cię nie lubi. 00:06:16:A jakie to ma znaczenie,|jeli ty mnie lubisz? 00:06:20:Jeli mnie kochasz. 00:06:23:Anno, jak to wszystko się skończy? 00:06:36:Pocałuj mnie. 00:06:39:Więc ja cię pocałuję. 00:07:19:Proszę. 00:07:34:Zamknij drzwi. 00:07:39:Pierwszy raz słyszę miech Anny. 00:07:48:Jak ona się zmieniła. 00:07:51:Nawet jej głos jest inny. 00:07:55:Tak... zmieniła się. 00:07:59:Kiedy widzę tych dwoje razem, 00:08:02:po raz pierwszy czuję, jak bardzo|jestem stary... a ona młoda. 00:08:16:To dobrze, że Martin wrócił do domu. 00:08:21:Dołšczę do nich, wród młodych|poczuję się młody. 00:08:39:Miło było usłyszeć twój miech. 00:08:46:Włanie się wybieralimy. 00:08:50:Dokšd? 00:08:51:Nad rzekę. 00:08:54:Chciałem cię prosić, by|przeczytał moje kazanie. 00:08:57:Z przyjemnociš, ojcze. 00:08:59:Oh, czy to nie może zaczekać?|Już to przeglšdałam. 00:09:03:Byłbym ostatnim, który|pozbawia cię przyjemnoci. 00:09:07:Idcie już. 00:09:46:Przyszedł kocielny. 00:09:53:Wiadomoć od Mistrza Laurentiusa. 00:09:56:Jest umierajšcy! 00:09:58:Laurentius. 00:10:01:Prosi by przybył i przygotował go. 00:10:03:Przyniosłem więte naczynia. 00:10:05:Już idę. 00:10:39:Jak żywe sš twoje dłonie. 00:10:43:Twoje palce. 00:10:50:Twój nadgarstek. 00:10:55:Wyczuwam twój puls. 00:10:57:Bije dla ciebie. 00:11:01:Słońce rumieni twoje policzki 00:11:04:Nie słońce, szczęcie. 00:11:09:Szczęcie?|Jak długo będzie trwało? 00:11:12:Wiecznie! 00:11:15:Anno, dokšd nas to doprowadzi? 00:11:18:Dokšdkolwiek zaprowadzi nas ten strumień! 00:11:21:Pewnego dnia... 00:11:22:Nie myl o tym.|Tak wiele może się zdarzyć. 00:11:26:Przez cały czas widzę przed sobš ojca. 00:11:30:Ja widzę tylko ciebie. 00:12:44:Oto leżę tu. 00:12:47:Miękko i przytulnie jak|w ramionach matki. 00:12:56:Marte od Herlofa nie zapomniała o mnie. 00:12:59:Co masz na myli? 00:13:02:Obiecała mi mierć. 00:13:06:Zasłużyła na swojš karę. 00:13:11:Tak przypuszczam. 00:13:26:Anno, pozwól mi odejć. 00:13:30:Odejć? 00:13:31:Tak, rozdzielmy się na jaki czas. 00:13:34:Mamy się rozdzielić? 00:13:39:Rozdzielić. 00:13:42:Jak my dwoje możemy być osobno? 00:13:47:Pomyl o tym wszystkim,|co jedno dało drugiemu. 00:13:51:Spójrz na to drzewo. 00:13:54:Tak, pochyla się ze smutku. 00:13:56:Nie, z tęsknoty. 00:13:59:Opłakuje nas. 00:14:01:Tęskni za własnym odbiciem w wodzie. 00:14:06:Jak tych dwoje nie można rozdzielić, 00:14:09:tak i my nigdy nie będziemy osobno. 00:14:36:Moje ciało... pochodzi z tej ziemi. 00:14:40:I do tej ziemi ponownie je złożę. 00:14:42:Duszę... mam od Boga. 00:14:46:I Bogu jš powierzę. 00:14:56:Podaj mi ręce. 00:14:59:Sš tutaj. 00:15:02:Będę je trzymać, 00:15:04:dopóki moje nie stanš się zimne. 00:15:08:I ja niedługo za tobš podšżę. 00:15:11:Szukasz dla mnie pocieszenia. 00:15:13:Często czuję nadchodzšcš mierć. 00:15:19:Lecz idę na jej spotkanie z odwagš. 00:15:23:I nadziejš! 00:15:26:"Ktokolwiek wierzy, chociaż martwy,|żyć będzie." 00:15:33:Gdybymy mieli umrzeć...|razem, tutaj. 00:15:42:Umrzeć? Umrzeć? 00:15:45:Dlaczego? 00:15:47:By odpokutować za nasz grzech. 00:15:49:Grzech? Czy grzechem jest kochać? 00:15:54:Nic nie mów,|nie myl o niczym innym, tylko o tym... 00:15:58:że my dwoje należymy do siebie. 00:16:05:"Jak jabłoń wród drzew lenych, 00:16:08:"tak ukochany mój wród młodzieńców...." 00:16:12:"W upragnionym jego cieniu usiadłam..." 00:16:22:Co za pogoda! 00:16:24:Po takiej burzy nasłuchamy się|o nieszczęciach. 00:16:27:A czy w tych czasach|słyszy się co innego? 00:16:36:Pamiętała o piwie dla Absalona? 00:16:39:Nie, zapomniałam. 00:17:12:Przyjmij to ciało Jezusa,|który oddał swe życie 00:17:17:za ciebie i twoje grzechy, 00:17:19:by umocnić cię w wierze|na wiecznoć. 00:17:27:Przyjmij ten kielich nalany dla ciebie,|jako przymierze Jego krwi, 00:17:34:by umocnić cię w wierze|na wiecznoć. 00:17:53:Nie, nie możesz patrzeć. 00:17:56:Och, pozwól mi. 00:17:59:Rozpoznajesz? 00:18:01:Grusza. 00:18:03:Grusza!|Przecież widać, że to jabłoń! 00:18:06:A tu jest kwiat jabłoni. 00:18:09:Tylko jeden? 00:18:10:Tak, moja jabłoń ma tylko jeden kwiat. 00:18:29:Mam nadzieję, że Absalon|nie będzie szedł przez torfowisko. 00:18:32:Gdybym wiedział, którędy będzie szedł,|wyszedłbym mu na spotkanie. 00:18:36:Jeli pójdziesz przez bagno,|on może ić naokoło. 00:18:39:A jeli pójdziesz naokoło,|on może ić przez bagno. 00:18:44:Musisz zrozumieć. Anne chce,|żeby został w domu. 00:18:48:Anne ma rację.|Nie ma pożytku z wędrowania po zmroku. 00:18:52:Lepiej zaczekać na ojca tutaj. 00:18:58:W takim razie zaczekamy wszyscy. 00:19:06:Ty również? 00:19:11:W takim razie pójdę się położyć. 00:19:19:Niech Bóg ma miłosierdzie|nad tymi, co na morzu! 00:19:23:I nad tymi, co nie na morzu! 00:19:26:Masz na myli Absalona? 00:19:29:Tak. I ciebie! 00:20:00:Nic nie jest tak ciche,|jak serce, które przestało bić. 00:20:21:Martin? 00:20:25:Powiniene znaleć sobie żonę. 00:20:30:Nie ma popiechu. 00:20:37:Nikogo na wiecie nie kocham tak,|jak twego ojca. 00:20:41:Poprzez niego, Bóg obdarzył mnie|długo wyczekiwanym synem. 00:20:47:I będę bronić go, dopóki|nie spocznę w grobie. 00:20:57:Babciu, dlaczego nie lubisz Anny? 00:21:02:Nigdy nie zrobiłam jej żadnej krzywdy. 00:21:05:Ale nie lubisz jej? 00:21:13:Nie, nie lubię jej. 00:21:17:Nienawidzę jej. 00:21:19:Ale to żona ojca. 00:21:21:Jedyny żal, jaki do niego mam|jest o to, 00:21:23:że przyprowadził jš do tego domu. 00:21:26:Jak możesz tak mówić? 00:21:28:Bo to prawda. 00:21:32:Mała, niewinna kobieta. 00:21:35:Niewinna... 00:21:46:Powiedziałam swoje zdanie. 00:21:56:Pójdę się położyć. 00:22:02:Dobranoc, Martinie. 00:22:05:Niech Pan ma cię w Swej opiece! 00:23:52:Moja Anna. 00:23:54:Tak, twoja. 00:23:56:Tak... lecz jeste żonš mego ojca. 00:24:00:Żonš, tak.|Ale nigdy go nie kochałam. 00:24:04:Ani on mnie. 00:24:08:Nigdy o nim nie mylisz? 00:24:12:Często mylę, jakby już nie żył... 00:24:17:Chciałaby, by umarł? 00:24:18:Nie. Tylko o tym mylę. 00:24:27:Jeste chory, mistrzu Absalonie? 00:24:30:Poczułem, jakby mierć|otarła się o mnie. 00:24:36:mierć? 00:24:38:Tak, chodmy już. 00:24:42:Będziemy mieć mały domek nad morzem. 00:24:46:Każdego ranka będę się budzić... 00:24:48:z głowš na twym ramieniu. 00:24:51:Będę cię budzić pocałunkiem. 00:24:58:Potem będziemy słyszeć, jak w kołysce 00:25:00:płacze mały Martin. 00:25:04:Uniosę go. 00:25:07:I tak, jak znalazłam życie na twej piersi 00:25:11:tak on je znajdzie na mojej. 00:25:15:Czułoć, jakš mnie obdarzyłe... 00:25:18:oddam jemu. 00:25:21:Będę dla niego nucić 00:25:24:piosenkę o nas dwojgu. 00:25:29:Czyż to nie cudowne|tak o tym rozmylać? 00:25:33:Tak. To tylko marzenie. 00:25:38:Jakie to ma znaczenie? 00:25:40:Jeli to tylko piękne marzenie? 00:26:06:Jeszcze nie jestecie w łóżku? 00:26:09:Nie, czekalimy na ciebie z Martinem. 00:26:15:Dobry wieczór, ojcze. 00:26:16:Dobry wieczór, Martin. 00:26:25:Długo cię nie było. 00:26:30:Co z mistrzem Laurentiusem? 00:26:32:Bóg dał mu lekkš mierć. 00:26:42:Chcesz trochę piwa?|Było przy ogniu ognia. 00:26:45:Dziękuję wam, że czekalicie. 00:27:02:Ojcze, jeste zmęczony. Powiniene odpoczšć. 00:27:06:Jestem zmęczony. 00:27:08:Ale nie wydaje mi się,|że mogę odpoczšć. 00:27:13:Wracam od człowieka, który zmarł w pobożnoci. 00:27:20:Lecz z drugiej strony, 00:27:21:jeli pomylę o tych wszystkich westchnieniach 00:27:24:z innych łoży mierci,|przy których siedziałem, 00:27:27:widzę tylko grzech...|i grzech... i grzech. 00:27:33:Przyjemnoć chwili. 00:27:35:Potajemny grzech. 00:27:38:O, Panie... 00:27:40:Jakież to życie ludzie wiodš. 00:27:44:Mówisz bardzo dziwnie. 00:27:48:To dlatego, że poczułem dziwny niepokój. 00:27:53:Gdzie tam, wczeniej. 00:27:56:Czułem jakby mierć trzymała mnie za rękę. 00:28:00:Nic nie słyszałem. 00:28:02:Nic nie widziałem. 00:28:06:Lecz w najskrytszych|zakamarkach duszy poczułem, 00:28:09:że moja mierć już jest postanowiona. 00:28:13:Jeste osłabiony i chory. 00:28:16:Nie jestem chory.|Ale zmęczony, tak. 00:28:22:Połóż się już spać. 00:28:26:Dobranoc, synu. pij dobrze. 00:28:36:Chciałbym móc ulżyć|twoim ciężkim mylom. 00:28:40:Masz swoje własne. 00:29:04:Nie powiniene tak wiele|rozmylać o mierci. 00:29:07:Masz rację Anno, ale nie mogę jej|przegnać ze swoich myli. 00:29:15:Moja mierć już jest post...
awamwb