Berlin Alexanderplatz 06.txt

(26 KB) Pobierz
00:01:13:BERLIN ALEXANDERPLATZ|dzieje Franciszka Biberkopfa
00:01:17:Film oparty na powieści|Alfreda Doeblina,
00:01:20:złożony z 13 odcinków i epilogu.|Reżyseria: Werner Fassbinder.
00:01:24:Tłumaczenie: titi
00:01:27:To prawda, Franz.|Nie mogę znieść Trude.
00:01:33:Po prostu nie mogę jej strawić.|Rozumiesz?
00:01:38:Przyprawia mnie o mdłości.
00:01:40:Chce mi się rzygać na jej widok.
00:01:43:Gdy je, słyszę to jak eksplozję.|Albo gdy przełyka.
00:01:48:Lub gdy się na mnie gapi, mógłbym...
00:01:52:nie wiem.|Mógłbym chyba złamać jej kark.
00:01:54:Jest mi od niej niedobrze, mówię ci.
00:01:57:Muszę się jej pozbyć.|Po prostu - muszę.
00:02:00:I muszę zrobić to dzisiaj.|Dzisiaj.
00:02:05:Więc masz już jakąś inną, Reinhold?
00:02:08:Tak. Tak...
00:02:14:Mam inną.
00:02:17:Nazywa się Nelly.|Pracuje w hali targowej.
00:02:21:Co za kobieta...
00:02:24:Co za kobieta; nie uwierzyłbyś.
00:02:26:Jest kobietą, która...|która...
00:02:32:Rozumiem, Reinhold.
00:02:34:Wiem dokładnie, co masz na myśli.|Ale nie wyrzucę Cilly.
00:02:40:Przyzwyczaiła się do mnie, naprawdę,|i sympatyczna z niej kobietka.
00:02:44:Mówię ci, Reinhold, musisz trochę przyhamować,|tak, jakby zrobił każdy przyzwoity facet.
00:02:50:- Nie mogę już tak dalej, Reinhold.|- Chwilka, Franz, poczekaj.
00:02:57:Nie rozumiem cię.|Nie wiem, o co ci chodzi.
00:03:03:Chodzi o kołnierz? Ten futrzany?
00:03:08:Kiedy Trude przyjdzie,|przyniesie ci... czy ja wiem?
00:03:14:Zegarek, srebrny, kieszonkowy zegarek!
00:03:19:Albo...|futrzaną czapę z nausznikami.
00:03:23:- Mógłbyś taką mieć, nie?|- Nie, Reinhold. Nie ma mowy.
00:03:28:Musi się kiedyś skończyć ta farsa.
00:03:31:A ja mogę sobie kupić sam te rzeczy,|jeśli będę ich potrzebował.
00:03:45:Myślałem nad tym wszystkim,|Reinhold,
00:03:49:głęboko się zadumałem nad tą sprawą,|wczoraj i dziś.
00:03:53:Najlepiej dla ciebie byłoby|zatrzymać ją,
00:03:56:zatrzymać Trude,|niech się dzieje, co chce.
00:04:00:Człowieku, musisz do tego przywyknąć.|Stać cię na to.
00:04:03:To wszystko ludzkie istoty,|nawet damulki.
00:04:06:Mogłeś wziąć sobie dziwkę za trzy marki,|która chętnie się od razu po fakcie wyniesie.
00:04:12:Ale mamić kobiety miłością i uczuciami,
00:04:15:a potem porzucać je,|jedną po drugiej...
00:04:19:Nie, Reinhold.
00:04:23:- Hej, o co znów chodzi?|- W porządku, Franz.
00:04:28:Jeśli nie możesz zabrać|ode mnie Trude, to nie.
00:04:34:Radziłem sobie wcześniej bez ciebie.
00:04:40:Czujesz się już lepiej, kochany?
00:04:46:To moja sprawa.
00:04:50:Chcę, żebyś czuł się dobrze, Reinhold.
00:04:55:Tak bardzo cię kocham.
00:04:57:Nie!
00:05:01:Co się stało, Franz?
00:05:06:Źle się czujesz?
00:05:10:To nic, Cilly.|To nic.
00:05:14:- To tylko zły sen.|- Jesteś oblany zimnym potem.
00:05:19:Naprawdę?
00:05:22:Co ci się śniło?
00:05:29:Najpierw byłem koniem.
00:05:33:Zwyczajnym koniem,
00:05:36:ciągnącym wóz z warzywami na targ.
00:05:41:Ale nie chcę być koniem.
00:05:44:Nie chcę biegać po nocy, w zimnie.
00:05:48:Wolę stać w stajni, gdzie jest ciepło.
00:05:54:Potem nagle zauważyłem,|że przemarzły mi palce u nóg.
00:06:01:I zapragnąłem śmierci,
00:06:07:ponieważ nie mogłem być|w ciepłej stajni
00:06:12:i ponieważ zmarzły mi stopy.
00:06:16:I gdy zacząłem pragnąć śmierci,|naprawdę umarłem.
00:06:20:A kiedy zmarłem,
00:06:24:nie odszedłem tak po prostu.
00:06:29:Jestem ptakiem, siedzę na drzewie.
00:06:33:I nagle widzę, jak wąż
00:06:39:wpełza powoli po drzewie|w moim kierunku.
00:06:43:Chcę odlecieć, myślę sobie:|"Jesteś ptakiem. Możesz odlecieć."
00:06:49:Ale nie mogę.|Może i jestem ptakiem,
00:06:53:ale nie mogę odlecieć.|W ogóle nie mogę się ruszyć.
00:06:56:CZĘŚĆ 6:|MIŁOŚĆ MA SWOJĄ CENĘ
00:06:59:Wąż podpełza bliżej i bliżej.
00:07:06:A ja chcę... chcę uciec.
00:07:10:Chcę odsunąć się jak najdalej stamtąd.|Coraz bardziej jestem przerażony.
00:07:15:Wąż zbliża się do mnie.
00:07:20:Nagle jest tuż obok i kąsa mnie.
00:07:25:I od chwili, gdy mnie ukąsił
00:07:29:nie byłem już ptakiem.
00:07:32:Byłem sobą, sobą,|a wąż...
00:07:38:był Reinholdem.
00:07:41:Ale wciąż byłem kąsany.
00:07:44:I potem zrozumiałem,
00:07:48:że naprawdę muszę umrzeć.
00:07:58:Wybacz, Cilly. To zbyt głupi sen,|żeby cię przez niego budzić.
00:08:06:To nie był głupi sen.|Wcale to nie był głupi sen.
00:08:12:Rozumiem już, czemu|tak się przeraziłeś.
00:08:26:W Berlinie, wczesną wiosną, gdy|w powietrzu czuło się oddech wiosny,
00:08:30:rosyjski student, Alex Fraenkel,|zastrzelił swą narzeczoną,
00:08:34:22-letnią artystkę, Wierę Kamińską,|w jej domu.
00:08:40:Guwernantkę, Tatianę Sanftleben,|w tym samym wieku,
00:08:43:która planowała razem z nimi|odebrać sobie życie,
00:08:47:obleciał strach i w ostatniej chwili uciekła,
00:08:50:podczas gdy Wiera bez życia|leżała już na podłodze.
00:08:54:Pobiegła na policję, opowiedziała|o straszliwych przeżyciach ostatnich miesięcy
00:09:00:i zaprowadziła ich w miejsce, gdzie|Wiera i Alex leżeli, śmiertelnie ranieni.
00:09:04:Zawiadomiono policję kryminalną, a ta|wysłała funkcjonariuszy na miejsce zbrodni.
00:09:09:Alex i Wiera chcieli się pobrać,
00:09:11:lecz nie pozwalała im na to|ich sytuacja finansowa.
00:09:16:No, jak leci?|Jak interesy?
00:09:22:Dość się wydarza na świecie?
00:09:27:Nie mogę się uskarżać.|Mogło być gorzej.
00:09:30:Mam tyle, że wystarcza na życie.|Czegóż więcej trzeba?
00:09:34:- Nie gonię za luksusem.|- To fakt. Nie gonisz za luksusem,
00:09:38:ale z drugiej strony to jest coś, móc|powiedzieć, że stać cię na różne rzeczy,
00:09:45:i ta pewność, że będziesz miał co jeść|przez 10 dni albo nawet 3 tygodnie.
00:09:50:To wszystko zależy.|Zależy, jak na patrzysz na życie
00:09:53:i na ile musisz sprzedać sam siebie,|by mieć ową pewność.
00:09:58:Bruno, podejdź tu na chwilkę!
00:10:01:Ty też, Theo.
00:10:10:Przedyskutujmy wszystko|jeszcze raz na spokojnie.
00:10:15:To świetne, jak chłopaki skaczą|na każde jego skinięcie.
00:10:18:- Faktycznie ma nad nimi kontrolę.|- Cóż, przy nim dobrze im się żyje.
00:10:22:- Pums potrzebuje więcej ludzi.|- Co miałbym robić przy owocach?
00:10:25:Robi nie tylko w owocach.
00:10:28:Sprytny diabeł z tego Pumsa.
00:10:32:Bardzo sprytny.
00:10:51:Oni są jak jego pracownicy. Zależni od niego,|jak od każdego innego szefa.
00:10:58:- Maxe.|- Tak?
00:11:01:- Przynieś nam dwa podwójne.|- Robi się.
00:11:04:Wiesz co, Meck...|Wiesz, co zawsze mawiam?
00:11:10:Ludzie... to naprawdę dziwne stworzenia.
00:11:17:- Dopiero to odkryłeś?|- Nie, nie o to mi chodzi.
00:11:22:Mówię o czymś konkretnym.|Rozumiesz?
00:11:26:Jeśli chodzi ci o coś konkretnego,|to wyduś to w końcu.
00:11:29:Cóż, chodzi o to...
00:11:32:- Proszę bardzo.|- Dzięki.
00:11:35:Zdrówko.
00:11:43:Miałem na myśli...|chodzi mi o Reinholda.
00:11:50:Zgodziłem się przejmować jego panienki,|bo jemu się one strasznie szybko nudzą.
00:11:56:No, fakt!
00:11:57:To właśnie zrobiłem, dwukrotnie,|wpierw Fränze, potem Cilly.
00:12:05:Ale za trzecim razem powiedziałem:|"Nie, Reinhold, nie.
00:12:08:Cilly się u mnie tak zadomowiła,|zostaje. Nie wyrzucę jej".
00:12:13:- Więc teraz utknął ze swą Trude.|- Nie gadaj, że naprawdę się tak umówiliście.
00:12:19:Tak, tak jak powiedziałem.
00:12:24:Jeszcze nie słyszałem|o takim szaleństwie.
00:12:26:On się musi nauczyć żyć z kimś,|nawet, jeśli go to czasem nudzi.
00:12:31:Rozumiesz?|Z tym facetem jest coś nie tak.
00:12:35:Ale ponieważ to mój przyjaciel|i lubię go w pewnym sensie,
00:12:39:myślałem, że powinienem mu pomóc.
00:12:42:- Zdrowie, Meck.|- Zdrowie.
00:12:48:{Y:i}Śpiewajmy wszyscy przy stole, Mabel
00:12:54:{Y:i}śpiewajmy wszyscy przy stole, Mabel
00:12:58:{Y:i}Trzy razy trzy jest dziewięć|a myśmy pijani jak świnie!
00:13:03:{Y:i}Trzy razy trzy i jeden to dziesięć,|napijmy się jeszcze kolejkę!
00:13:08:{Y:i}Dwa, trzy, cztery, siedem!
00:13:10:O 8:23 i 17 sekund|weszła do knajpy kolejna osoba.
00:13:15:Kolejne raz, dwa, trzy, cztery,|maszerują oficery...
00:13:21:Kto to może być?|Mówicie, że król Anglii?
00:13:24:Nie, to nie król Anglii, kroczący ze swą świtą|na otwarcie obrad parlamentu,
00:13:30:symbolu niezależności|państwa angielskiego.
00:13:33:Nie, to nie on. Kto więc?|To tylko...
00:13:37:Kto nadchodzi, powłócząc nogami|w opadających skarpetach? To Reinhold.
00:13:40:Usiądź tam, z tyłu.
00:13:54:- Piwo dla Trude; dla mnie kawa.|- Robi się.
00:14:04:Cześć, Reinhold.
00:14:09:Sporo się spóźniłeś.
00:14:11:- Przepraszam, szefie.|- W porządku.
00:14:18:Ciężko jest nie wybuchnąć śmiechem,|a w końcu nie umrzeć ze śmiechu.
00:14:22:Nie ma w tym nic do śmiechu, Meck.|To nie jest zabawne.
00:14:26:Edukuję go. To mój uczeń.|Trzymam go krótko.
00:14:35:Guma do żucia Wrigley.
00:14:40:Dla zdrowych zębów, świeżego oddechu,|lepszego trawienia.
00:14:44:Siadaj, Reinhold.
00:14:53:Jak tam w domu?|Wszystko klawo?
00:14:57:Sam widzisz: Trude jest wciąż ze mną.
00:15:03:- Trzeba się przyzwyczaić.|- Widzisz, Meck,
00:15:08:porządkujemy sprawy na świecie.|Elegancko, niech ktoś powie, że nie.
00:15:14:Jeden nawrócony grzesznik więcej jest wart,|niż 999 sprawiedliwych.
00:15:22:A ty jak się czujesz?
00:15:24:Nie lepiej ci, gdy te udręki|z panienkami są przeszłością?
00:15:31:- Lubisz bawić się w lekarza, nie?|- Czemu nie?
00:15:37:Mam doświadczenie w tych rzeczach.|Wiem, jak się sprawy mają.
00:15:42:Chcesz mnie uzdrowić,|przemieniając w żonatego kalekę?
00:15:47:Zdrowie żonatych kalek!
00:15:50:{Y:i}Trzy razy trzy to dziewięć,
00:15:52:{Y:i}pijaniśmy jak świnie!
00:15:56:No, Reinhold, zaśpiewaj z nami!|Kto nie startuje, nie dobiega do mety.
00:16:03:Chwileczkę.
00:16:11:Co jest grane między nimi?
00:16:13:Masz pojęcie, o czym tak muszą|jak dzień długi szeptać?
00:16:24:I co, Biberkopf?
00:16:25:Wciąż taki uparty, jak zawsze?|A to takie proste.
00:16:30:...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin