00:00:05:Tłumaczenie:|Dominika 00:00:09:Poprawki i synchronizacja:|Peter & STO SŁONI 00:00:53:www.NapiProjekt.pl - nowa jakoć napisów.|Napisy zostały specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu. 00:00:57:Reżyseria 00:01:04:BASEN 00:02:08:Przepraszam.|Czy pani jest Sarah Morton? 00:02:14:Tak, to pani.|Rozpoznałam paniš. 00:02:17:Proszę popatrzeć.|Czytam pani ostatniš powieć. 00:02:20:Uwielbiam jš. Jestem fankš |Przygód inspektora Dorwella. 00:02:24:- Czytałam wszystkie pani ksišżki.|- Musiała mnie pani z kim pomylić. 00:02:29:Nie jestem osobš za którš mnie |pani bierze. Przepraszam. 00:02:52:Dzień dobry.|Czy co podać? 00:02:55:Whisky poproszę. 00:03:08:Chwilę. 00:03:10:- Dzień dobry Sarah, jak leci?|- Dobrze. Czy jest John? 00:03:13:- Tak ale jest na spotkaniu.|- Z kim? 00:03:17:- Z Terry Long.|- Z kim? 00:03:31:Raczej wszystko jest w porzšdku.|Skorzystajcie z okazji, że ona tu jest. 00:03:35:Zgadzam sie na urlop ale nie długi.|Sarah! 00:03:39:Pozwól mi przedstawić sobie...|Sarhro to Terry Long, Terry oto Sarah. 00:03:43:Bardzo sie cieszę, że paniš spotkałem.|Moja mama paniš uwielbia. 00:03:45:Przeczytała calš serię Dorwella. 00:03:50:Terry, bardzo mi było miło.|Wkrótce się skontaktujemy. 00:03:54:I jeszcze raz ci gratuluje tej nagrody.|Mam nadzieję nie ostatniej. 00:03:58:Miło mi było paniš poznać.|Liczę na paniš, 00:04:01:Moja mama z niecierpliwiciš |czeka na kolejne przygody Dorwella. 00:04:05:A jakš to nagrodę dali temu małemu gnojkowi? 00:04:10:To jeszcze nie "Book And Price", |ale całkiem nieżle jak na pierszš nagrodę. 00:04:15:Ten mały gnojek, jak go nazywasz, ma talent. 00:04:21:Przypuszczam, że mu powiedziałe |swojš ulubionš dewizę. 00:04:22:- Jakš? O czym mówisz?|- Bardzo dobrze wiesz jakš. 00:04:24:Tyle razy mi jš powtarzałe 20 lat temu 00:04:27:Nagrody sš jak hemoroidy:|pewnego dnia każdy dupek bedzie jš miał. 00:04:31:Ja to powiedziałem? 00:04:34:Słowo daję jeste zazdrosna. 00:04:38:Trzymaj sie z daleka odemnie. 00:04:40:To, że wspieram poczštkujšcych|wcale nie znaczy, że ciebie zaniedbuję. 00:04:46:A dodatkowo, tobie nigdy nie brakuje inspiracji. 00:04:49:Piszšć Inspektora Dorwella|masz takš łatwoć w pisaniu, 00:04:53:że czasami sie zastanawiem |po co Ci jestem potrzebny. 00:05:00:Dobrze Sarho,|jaki masz problem? 00:05:04:Jeli z pieniędzmi to możesz na mnie liczyć. 00:05:07:Niesamowite. 00:05:09:Jedynš rzeczš o której chciałby|ze mnš porozmawiać sš pienišdze. 00:05:12:Gdzie mam pienišdze...|...i sukces. 00:05:16:To czego chcę to... 00:05:19:- Historia która cię zainspiruje?|- Nie. Naprawde nic nie rozumiesz. 00:05:23:To nie ma nic wspólnego z inspiracjš. 00:05:28:Mam już dosyć zabójstw, ledztw... 00:05:31:Więc dlaczego nie napiszerz ksišżki całkowicie innej? 00:05:35:Chociaż raz odłóż Dorwella na drugi plan. 00:05:38:Nie podobał ci sie ostatni.|Wiedziałam. 00:05:41:I nawet nie miałes jaj, żeby mi to powiedzieć. 00:05:43:Mylisz się. Jestem zagorzałym fanem |Dorwella. I to od pierwszej ksišżki. 00:05:47:Nic w tym dziwnego|patrzšc ile przy tym zarabiasz. 00:06:01:Znasz le Nubero? 00:06:04:Majš dobre jedzenie. 00:06:06:Dlaczego? 00:06:08:Mój dom. 00:06:12:Nie chciałaby spędzić tam trochę czasu? 00:06:14:Odpoczniesz sobie.|Nikogo nie będzie. Jest poza sezonem. 00:06:17:Pogoda jest cudowna |i jest tam ładny basen. 00:06:21:- Przyjedziesz do mnie jak tam będę?|- No wiesz... córka... 00:06:25:Być może przyjadę na weekend. 00:08:24:- To Pan jest Marcel?|- Tak. 00:08:26:- Dzień dobry, jestem Sarha Morton.|- Dzień dobry. 00:08:28:- Mam nadzieję, że miała pani przyjemnš podróz.|- Tak, oczywicie. 00:08:30:- Wezmę pani walizki.|- Nie, nie trzeba. 00:08:32:Niech mi Pani da przynajmniej torebkę. 00:08:36:Zaparkowałem tam na parkingu. 00:09:30:Łazienka jest na górze.|Kuchnia na lewo. 00:09:34:A może chce Pani sama pooglšdać? 00:09:38:Włšczyłem gaz i bojler. 00:09:42:Jeli bedzie pani czego potrzebowała ma Pani mój telefon? 00:09:46:Tak, John mi zostawił. 00:09:48:Aby pójć do miasta na zakupy|można ić tš małš dróżkš którš pani pokazałem. 00:09:53:Albo w garażu jest motorower.|Kluczyki sš na górze. 00:09:58:Dziękuję Marcel.|Do zobaczenia. 00:10:02:Miłego odpoczynku. 00:13:13:- Dzień dobry.|- Dzień dobry . 00:13:15:Czy co Pani podać? 00:13:20:Aperitif? 00:13:22:Nie. 00:13:24:Co lżejszego. 00:13:26:Panache?|(piwo z napojem cytrynowym) 00:13:29:Nie.|Poproszę herbatę. 00:13:32:Dobrze. 00:14:02:W Marsyslii, funfcjonuje tylko siedem procent |lini autobusowych i 15 procent tramwajów. 00:14:09:To juz drugi dzień strajków w odstępie piętnastu dni. 00:14:24:Halo, tato, to ja. 00:14:26:- Wszystko dobrze?|- W porzšdku. 00:14:28:Podróz mi minęłš dobrze. 00:14:31:Dom? Jest piękny. 00:14:33:- Jakš masz pogodę?|- Jest cudownie. 00:14:36:A w Londynie, jaka jest pogoda? 00:14:40:A jak sie czujesz? 00:14:42:- Spotkałs już kogo?|- Nie, jeszcze nikogo nie widziałam. 00:14:44:Ale chyba nie zostaniesz sama?|Wychod trochę, spotykaj sie z ludzmi. 00:14:48:- Tato?|Słuchaj tato! 00:14:50:Jeli bedziesz miał jaki |problem popro paniš Smith. 00:14:53:Nie wahaj sie. Dobrze? 00:14:55:Dziekuję ale nie potrzebuję nikogo.|Uważaj na siebie. 00:14:58:- Ty też.|- Dobrze . 00:15:00:Czeć. 00:15:02: 00:17:42:- Halo.|- Sara? 00:17:44:- John, lak leci?|- Dobrze, bardzo dobrze. 00:17:48:A więc kochanie opowiadaj co słychć. 00:17:50:Marcel przyszedł po Ciebie? 00:17:52:Poczekaj.|Tylko jedno mogę powiedzieć. 00:17:54:Dziękuję.|Jak zwykle miałe rację. 00:17:56:Twój dom jest|prawdziwym rajem 00:17:59:I juz zaczęłam pracować. 00:18:01:- Już?|- Tak. 00:18:03:Pomysł zaczš mi witać|jak jeszcze byłam w pocišgu. 00:18:06:Jedna z tych historii co cię |przeladujš i nie opuszczajš. 00:18:09:- Ah tak?|- Jeszcze nie wiem co z tego wyjdzie. 00:18:11:- Tym razem przygotowujesz Dorwella?|- Jeszcze nie jestem gotowa aby o tym mówić. 00:18:15:Ale bedzie raczej mieszna. 00:18:18:- W każdym razie wolę poczekać i być pewna.|- Bardzo dobrze. Cudownie. 00:18:21:Jestem bardzo zadowolony.|Miałas czas żeby troche pospacerować? 00:18:24:Nie. Jeszcze nie.|Teraz cieszę sie domem i spokojem. 00:18:29:No więc,|kiedy masz zamiar przyjechać? 00:18:33:Jeszcze nie wiem.|Nie jestem pewny . 00:18:36:Zalezy od pracy.|Zobaczymy. 00:18:40:Ah, przepraszam kochanie, |ale rozmawiam przez telefon. 00:18:43:Korzystaj z pobytu| i zadzwoń do mnie, 00:18:45:kiedy będziesz gotowa |już mi co powiedzieć. Dobrze? 00:18:48:- Dobrze.|- Do widzenia. 00:18:50:Do widzenia John. 00:20:01:Przestraszyła mnie Pani. 00:20:02:Kim jeste? Co u mnie robisz? 00:20:05:U pani? Ale ja jestem u siebie. 00:20:08:I to raczej ja powinnam |paniš o to zapytać. 00:20:14:- Jest pani angielkš?|- Tak, dokładnie. 00:20:16:Nazywam sie Sara Morton.|Jestem pisarkš. 00:20:19:Mój przyjaciel, wydawca, John |pożyczył mi swój dom. 00:20:22:Ah... więc pani jest|ostatniš zdobyczš mojego ojca? 00:20:26:- Jest pani córkš Johna?|- No i co? 00:20:29:- Nie uprzedził pani?|- Nie 00:20:33:- Nie powiedział mi, że pani przyjeżdza.|- Wcale mnie to nie dziwi. 00:20:36:- Jest tu?|- Nie, jestem tu sama. 00:20:38:Przyjechałam żeby pracować.|Być moze dołšczy do nas 00:20:42:Nie ma go.|Tym lepiej. 00:20:46:- Czy długo pani zostanie?|- Nie wiem 00:20:49:Nie mam teraz dużo roboty. 00:20:52:No i? Jaki pokój |pani wybrała? 00:20:54:Ten na pierwszym piętrze| z oknem na basen. 00:20:57:Oczywicie.|Najlepszy. 00:21:00:Rozpakuję się. 00:21:04:Przepraszam. 00:21:16:Dzień dobry, prosze zostawić |wiadomoć, oddzwonię. 00:21:20:Mogłe mi powiedzieć, |że twoja córka przyjeżdza. 00:21:23:No i jak ja teraz bede pracowała? 00:21:26:Sara, do widzenia. 00:21:30:Nie mogę się połšczyć z Londynem 00:21:32:Jest co do jedzenia?. 00:21:34:Tak. Niech pani poszuka |w kuchni. Ja się kładę. 00:21:38:Muszę rano wstać.|Mam dużo pracy 00:21:40:W porzšdku.|Dobranoc. 00:21:43:- Sara, tak?|- Tak 00:21:45:Ja jestem Julie. 00:25:49:Nie jest pani goršco? 00:25:53:Przepraszam. Obudziłam paniš. 00:25:56:Troche sie zdrzemnęłam. 00:25:58:To normalne.|Za dużo pani pracuje. 00:26:01:Niech sobie pani popływa.|Woda jest chłodna - rozbudzi się pani 00:26:04:Bardzo dziekuję za rade,|ale nienawidzę basenów. 00:26:09:Rozumiem 00:26:11:Też wolę morze. 00:26:14:Ocean...|Szum fal... 00:26:18:To uczucie niebezpieczeństwa, 00:26:20:że sie straci grunt pod nogami.|i przepadnie w otchłani. 00:26:23:Basen to nic ciekawego. 00:26:25:Nie daje wrażeń 00:26:27:ani uczucia nieskończonoci.|Jest jak wielka wanna. 00:26:30:- Powiedziałabym raczej, że to gniazdo bakterii. 00:26:35:To? Ale to tylko |trochę ziemi i lici. 00:26:41:A co pani pisze?|Powieć miłosnš? 00:26:45:Nie. Piszę kryminały. 00:26:49:To w ten sposób zarabia. 00:26:51:Tak i w ten spobów może kupic|piękny dom we Francji dla swojej córki 00:27:01:-A pani?|Dobrze się sprzedajš pani ksišżki? 00:27:05:Nie narzekam. 00:27:07:- A ta tu o czym opowiada?|- O zabójstwie i ledztwie. 00:27:13:O bogatych angielskich turystach? 00:27:15:Jali to pani nie przreszkadza|mam jeszcze dużo pracy. 00:27:18:W porzšdku. Zostawim |paniš w spokoju pani Marcpol. 00:27:20:Zresztš muszę zadzwonić. 00:27:57:Nie, nie wiem. 00:28:02:- Idzie pani po zakupy?|- Nie, zjem na miecie... 00:28:05:- W miasteczku.|- Dobry pomysł 00:28:08:Rozmawiałam z Marcel.|Przyjdzie posprzatać basen. 00:28:17:Kurcze, co za sztywniara z tej angielki. 00:28:55:Mogę prosic o rachunek? 00:29:32:Słucham 00:29:35:Przecież jej nie wkurzałam.|W końcu dom jest duży. 00:29:42:Dzwiniłe do mamy? 00:29:45:Czeka na twój telefon.|Popiesz sie więc. 00:29:50:No żeby nie czasem.|Czeć. 00:29:53:To pani wydawca. 00:29:58:John.|Halo, John 00:30:01:Odłożył. 00:30:12:Halo. Tu Sara Morton.|Czy moge rozmawiać z Johnem? 00:30:16:Przykro mi.|Przed...
Dziunka