R. Brownell - Take a Gamble - rozdz. 1 - 6.pdf

(976 KB) Pobierz
Take a Gamble – Podejmując ryzyko
Tłumaczenie nieoficjalne –
Koriii185
Zakaz rozpowszechniania
2|S
tro n a
Spis treści:
Prolog ………………………………………………………………….. s. 4
Rozdział pierwszy ………………………………………………………………….. s. 6
Rozdział drugi ………………………………………………………………….. s. 17
Rozdział trzeci …………………………………………………………………..s. 22
Rozdział czwarty ………………………………………………………………….. s. 30
Rozdział piąty ………………………………………………………………….. s. 34
Rozdział szósty ………………………………………………………………….. s. 41
Rozdział siódmy ………………………………………………………………….. s. 45
Prolog
Mac
Gapię się. Nie jestem pewna, czy on tam naprawdę jest. Widziałam go wszędzie
przez ostatnie cztery lata. Marzyłam o nim prawie każdej nocy. On pochłonął całe moje serce
tego lata, kiedy dopuściłam go do siebie. Następnie zostawiłam mu moje serce i obietnicę.
Obiecałam sobie, że to nie był koniec, cokolwiek mieliśmy. Obietnicę, że będę go kochać
przez resztę mojego życia.
Dlaczego teraz? Dlaczego tutaj?
Pamiętam pierwszy raz, gdy zobaczyłam go. Pamiętam jak byłam nim zachwycona.
Jego wygląd był przytłaczający. Byłam oniemiała, tak jak teraz jestem. Jedyną rzeczą, którą
mogę robić to gapić się. Jego piękno było oślepiające. Wiedziałam w tamtym momencie, że
będę chciała od niego więcej niż jest skłonny dać. Faceci jak on chcą tylko jednego.
Natomiast dziewczyny takie jak ja, chcą wszystkiego.
On był właśnie tym wszystkim dla mnie. Pragnęłam go, jego ciała i duszy. Chciałam
jego serca i miłości. Nigdy się jednak nie spodziewałam po nim, że da mi to wszystko.
Bezwarunkowo. Hojnie.
Kochałam go, a on mnie. Przynajmniej, tak twierdził. Miłość nie może pokonać
wszystkiego, chociaż… Może?
Jego oczy błyszczą. Jego usta są lekko uchylone i mogę zobaczyć jak jego klatka
unosi się i opada. Ten mężczyzna jest wszystkim, czego kiedykolwiek chciałam. Dlaczego
tylko zostawiłam go tak łatwo? Dlaczego on nie starał się bardziej? Dlaczego nie ja?
Czuję dłoń u podstawy moich pleców, jednak nie odwracam głowy. To
oznaczałoby zerwanie kontaktu wzrokowego z nim, a nie sądzę, bym mogła to zrobić.
Czuję jak moje serce pęka na myśl o odwróceniu głowy i spojrzeniu w dal. Wiem, kiedyś
będę musiała to zrobić.
- Wszystko dobrze, kochanie?
Nienawidzę, kiedy tak się do mnie zwraca. Wie jak zdegradowana się czuję, kiedy tak
mnie nazywa. Robi to tylko wtedy, gdy chce zaznaczyć swój teren. Dlaczego po prostu nie
zaznaczy terenu jak pies i nie zesika się na moje nogi?
Otworzyłam usta by coś powiedzieć, kiedy zobaczyłam długonogą blondynkę idącą ku
niemu. Nie mogłam zobaczyć jej twarzy, ale stukała stopą jakby była rozdrażniona. Miałam
przeczycie, że jeden z parujących kubków w jego rękach musi należeć do niej.
Wręczył jej oba napoje i wyminął ją. Powoli wziął kolejny krok i był już tylko kilka
metrów ode mnie. Kolejny krok i stoi naprzeciwko mnie i mogę wpatrywać się w jego
klatkę.
4|S
tro n a
Nie byłam w stanie popatrzeć w górę, ponieważ miałam przeczucie, że zobaczę tam jak
bardzo złamałam jego serce przez samo patrzenie w jego piękne, brązowe oczy.
- Lepiej odpierdol się, koleś.
Czułam jak Wes zbliżył się do mnie i odsunął mnie o krok lub dwa. Moje stopy
chętnie ruszyły za nim. Moje oczy ciągle były przyklejone do jego klatki piersiowej,
obserwując jak się unosi i opada. Nie mogłam odwrócić wzroku. Miał na sobie bluzę z
Stanford i nic nie mogłam zrobić tylko zmarszczyć brwi. Był tak blisko przez te
wszystkie lata a ja nic o tym nie wiedziałam.
Poczułam jego rękę na policzku, zadrżałam. Kiedy moje oczy spotkały jego moje
ciało kolejny raz przeszył dreszcz. Nie było tam żadnego śladu złości czy bólu w tym
momencie. Jedyne, co mogłam zobaczyć to miłość.
- Mac.
Jego głos był tak samo gładki i uwodzicielski jak zapamiętałam. Nie mogłam nic
zrobić tylko zamknąć oczy i utonąć w nim. Sposób, w jaki wymawiał moje imię, dźwięk
jego głosu było czymś prawie nie do zniesienia dla mojego serca.
- Słuchaj, dupku. Nie wiem, kim do cholery myślisz, że jesteś, ale odsuń się od
niej. MacKenna, powiedz mu coś!
Słyszałam Wes’a, ale pochłonęły mnie wspomnienia naszego wspólnego lata.
Momentu, w którym zakochałam się w nim. Momentu, w którym wszystko zaczęło się psuć.
Ostatni raz, kiedy go widziałam. Widok jego twarzy, gdy odepchnęłam go, by ocalić przed
wszystkim, co mogło zniszczyć nas dwoje. I zrobiłam to, po prostu nie w ten sposób,
którego się spodziewałam.
Otworzyłam moje oczy, by zobaczyć, że on stale patrzy się na mnie, nie zwracają
uwagi na mojego nazbyt zirytowanego narzeczonego. Blondi, natomiast stała tuż obok niego i
gapiła się na mnie jakby była gotowa zadać cios. Wówczas poczułam jak Wes pociąga mnie
za ramię.
Cholera!
Co mam robić? Nie chcę odchodzić. Dopiero go odnalazłam. Nie jestem gotowa, by
puścić go ponownie. Nigdy nie będę. On jest ostatnim, szczęśliwym wspomnieniem, jakie
miałam, jedyną rzeczą z tamtego lata, która jest warta zapamiętania. On był światłem, które
przeszyło ciemność najlepszego i najgorszego lata mojego życia.
5|S
tro n a
Zgłoś jeśli naruszono regulamin