Kaczmarek R., (rec.) J. Łukasiewicz, Eksplozja ignorancji, ''Kultura'' 6 (573), 1995.pdf

(513 KB) Pobierz
ISSN
0023-5148
PARYŻ
Nr 6/573
1995
CENA
STRACHU I KOSZTA NADZIEI
A. K. WRÓBLEWSKI:
NA
RUROCIĄGU
JAK NA SMYCZY
S. DUBAWIEC:
WARSZAWSKI DZIENNIK
B.
BAKUŁA:
ROZMOWA Z IHOREM
KAŁ
YNCIEM
L.
UNGER:
PARADOKSY ROSJI
-
SPIS RZECZY
Leopold Unger:
Mariusz Wilk:
Gustaw
Herling-Grudziński:
Mieczysław
Jackiewicz:
Antoni Libera:
Widziane
z
Brukseli
.
Paradoksy
Rosji:
cena
strachu
i
koszta nadziei
List
z
~sp
Solowieckich do
Paryża
Dziennik pisany
nocą
. . . . . . . .
Impresje litewskie
(3)
. . . . . . . .
"Komu
bije dzwon?"
(Opowieść
pana Konstantego)
. . . . . . . . .
3
24
29
44
55
72
72
Jarosław
Klejnocki
:
Joanna Kurowska-
Młynarczyk:
WIERSZE
Krak6w, mgla
Szkice
Opowiadania
Sprawozdania
PARYŻ
Upadlam ...
. . . . . . . .
....
..
.
ARCHIWUM POLITYCZNE
Andrzej Krzysztof
Wróblewski:
Na
rurociągu
jak na smyczy
Krzysztof Wolicki:
Po wyborze prezydenta
...
Francji
SMECZ:
KRAJ
Z
ukosa
Czerwiec/Juin
1995
73
80
87
99
O RELIGII BEZ NAMASZCZENIA
Antoni Pospieszaiski:
Kilka uwag o nowej encyklice
SĄSIEDZI
Adam Kruczek:
Siarhiej Dubawiec:
Bohdan Osadczuk:
Notatki rosyjskie
. . . . . . . . . . .
107
Warszawski dziennik
...
....
..
114
Święto
nie swojego
zwycięstwa
..
120
123
NOTATKI REDAKTORA
KRONIKA KULTURALNA
Bogusław Bakuła:
Paweł
Rodak:
Zbigniew Baran:
Leszek Szaruga:
Robert Kaczmarek:
"Jestem
wciąż
dysydentem ...
"
Roz-
mowa
z
poetą
[ho rem
Kałynciem
125
Sympozjum Redaktor6w Pism Lite-
...
....
....
....
.
136
rackich
Akademia Mozartowska
140
KSIĄŻKI
(Notatki
z
lektury
"Kamienia
granicznego")
Eksplozja ignorancji
. . . . . .
...
Nadesłane nowości
wydawnicze
~darzenia miesiąca
Dotykać Nicości
143
149
151
153
158
159
dyńska
K.
Brodziński:
i
kronika lon-
.................
List do Redakcji
..
..
. . . . . . .
Odpowiedzi Redakcji
. . . . . . . .
INSTYTUT
i
LITERACKI
148
LESZEK SZARUGA
niemożliwe
EKSPLOZJA IGNORANCn
149
do
niemożliwego,
tak jak
mienie
zagłady.
jest wedle niego zrozu-
5.
poezja
była
zawsze
niemożliwa,
lecz me
była
tego
świadoma. Dziś już
jest. Co nie znaczy,
że
nie ma
ponawiać wysiłku powoływania
siebie do
życia.
Nie
piszę
·
o tym przypadkowo. W czasie wieczoru
promującego "Kamień
graniczny" Piotr Matywiecki prze-
czytał
kilka wierszy, które - jak
stwierdził
-
znaczyły
jego
drogę
ku tej
książce, były
tej drogi kamieniami milowymi.
Ku tej
"chwili",
ku "szczelinie" bytu,
także językowego,
w
jakiej
możliwe
jest jej istnienie.
W trakcie jej lektury
zastanawiałem się
wielokrotnie nad
tym, czym ta
książka
jest.
Myślę, że
jest
taką próbą
inten-
syfikowania
świadomości zagłady,
która zdolna jest
doprowadzić
do
zagęszczenia
i
stężenia
(anty)materii
Nicości
w takim stopniu,
iż wywoła
to jej
eksplozję powołującą świat
do nowego
życia.
Nagromadzenie
"zdań
z getta" i
głębia
komentarza im
towarzyszącego tworzą swoistą masę krytyczną
refleksji autora. T o nie jest
przecież
lament - to próba
pamięci,
próba nadania sensu
także doświadczeniu Nicości,
ocalenia nas przed nieludzkim, które tkwi w nas.
Czy raz jeszcze jest to próba daremna? Tego nie wiemy.
Być może
4.
Zastanawiam
się
czy to moje poszukiwanie WYJscla,
sprzeczne
zresztą
chyba z tym co mówi Matywiecki, nie jest
kolejną próbą
ratowania
umysłu
przed
Nicością
poprzez
otorbianie jej w specjalnym getcie. Daleki jestem w tej kwestii
od jakiegokolwiek sentymentalizmu i wiem,
że żyjąc
"po"
jestem
skazany na getto tak, jak jestem
skażony
grzechem
pierworodnym. Jednego i drugiego
zresztą
nie rozumiem
-
jedno i drugie
obłożone
jest
pieczęcią
tajemnicy.
Chcę
jednak - i mam prawo tego
chcieć
-
ocalić
sens
mojego
skażonego życia
i
ocalić
sens
słów,
sens mowy,
któ~ą
się
porozumiewam ze
sobą
i z innymi i poprzez
którą próbUję
choćby
"na
chwilę" dotknąć
tego, co niedotykalne. Getto i
zagłada należą
do
porządku
rzeczy -
być może należały doń
zawsze, tego nie wiem. Nie
mogę też odmienić
tego faktu,
nie
mogę
go
obejść,
gdy to
uczynię,
przyznam
rację Nicości,
otworzę drogę
jej inwazji w moje
życie.
Wiem,
że
wobec
doświadczeń
tego stulecia analogie
historyczne
bezsilne i
tracą
moc. Wiem
też, że język,
któ-
rym
mówię,
jest
językiem skażonym.
Zastanawiam
się
czy nie
był skażony także
i
"przedtem"
lecz dopiero "po tym"
zyskał
tego
świadomość.
Zgadzam
się
z Matywieckim, gdy mówi,
że
umysł
ma
obowiązek dotykać Nicości.
Ona jest jego
pamię­
cią.
Gdy
utraci, gdy zapomni, dokona samounicestwienia.
Nasz system
wartości
- wówczas, gdy
żyjemy "zwykłym
życiem"
- obecny jest w sposób niejako dyskretny. Ujawnia
się
wówczas
właśnie,
gdy "na
chwilę"
dotykamy
Nicości
lub
Absolutu. I
Nicości
i Absolutu. Ci, którzy
dotykają
tylko
jednego,
stają się
nieludzcy,
muszą być
nieludzcy. W
pierwszym wypadku
dokonują
redukcji
świata wartości
do
zatomizowanego
świata
faktów, w drugim - zniszczenia
życia.
Obowiązkiem myśli, obowiązkiem
artysty jest nie opis
faktów, lecz utwierdzanie
wartości
- rzecz w tym,
owa
myśl
ma
służyć życiu,
nie abstrakcyjnej chimerze, musi zatem
zostać
osadzona w faktach, nawet
jeśli
ich nie jest w stanie,
jak czasu
Zagłady, pojąć.
Świat wartości
nie ma bytu samoistnego
-
przed
redukcją
i rozpadem ocala go
pamięć zła:
wizja raju przeradza
się
w
koszmar wówczas, gdy pozbawiona
będzie pamięci
grzechu
pierworodnego.
Leszek SZARUGA
Eksplozia ignorancii
Na rynku
wypełnionym
esejami na temat kryzysu cywi-
lizacji
książka Łukasiewicza* wyróżnia się precyzją
analizy i
powściągliwością
trafnej diagnozy. Autor jest uczonym i
menedżerem
nauki o niezrównanej erudycji, lecz
także
obser-
watorem
wrażliwym
i uczciwym
humanistą,
co w sumie po-
zwala mu
uniknąć pułapek łatwizny
i profetycznej nieodpo-
wiedzialności.
Pisze on
"Uprzemysłowienie
stworzyło
takie
środowisko,
którego
nieskończona złożoność
i dynamika
osła-
*
Juliusz
Łukasiewicz,
"The Ignorance Explosion, Understanding
Industrial Civilisation", wyd
.
Carleton Univ. Press, Ottawa, Canada 1994.
150
ROBERT KACZMAREK
NADESŁANE NOWOŚCI
WYDAWNICZE
151
bia nasze
umiejętności zanądzania
nim .
..
Nie ma ideologicz-
nego przepisu na
uniknięcie trudności
i zapewnienie sukce-
su ... Jedyne, na co
można się zdobyć,
to traktowanie
każdego
problemu zgodnie z jego
specyfiką, opierając się
o
informację,
raczej
niż ideologię
..
. Wszelako
całkowicie
racjonalny stosu-
nek do spraw
społeczeństwa przemysłowego
nie
zastąpi
ideo-
logii. Nie
zaspokoiłby
on odwiecznych
poszukiw~
sensu,
właściwych człowiekowi,
nie
dostarczyłby
motywacJI w co-
dziennej
knątaninie,
nie
zapewniłby
wizji na
przyszłość.
Właśnie
dlatego,
że złożoność
industrialnego
świata
unie-
możliwia
jego
pojęcie,
potrzebna jest
dalekosiężna
wizja ...
"
Jak
dotąd, wśród
obserwatorów panuje tu
całkowita
zgo-
da,
prowadząc
na
ogół
do wniosku o
nadrzędnej
roli syste-
mów etycznych nad wulkanem inwencji technicznych. Uroda
refleksji
Łukasiewicza
ujawnia
się
w precyzji diagnozy: zauwa-
ża
on mianowicie
podstawową trudność
w skorelowaniu wizji
moralnej z impetem poznawczym,
ponieważ ruchliwość
inte-
lektualna z natury rzeczy skierowana jest ku nieznanemu,
raczej
niż
w kierunku etycznych celów. To
szkoła powściągli­
wości
dla tych, którzy
skłonni są
do
łatwej
dydaktyki w
operowaniu magicznym
hasłem
umoralnienia
postępu.
U
zarania epoki
poprzemysłowej
nic nie jest
człowiekowi
dane
a priori.
Książki Łukasiewicza
nie sposób
przeczytać
jednym
tchem.
Może
ona
być
rodzajem przewodnika
towarzyszącego
codziennej lekturze gazet i
słuchaniu
dziennika telewizyjnego,
czemu oddajemy
się
z
rosnącym
niepokojem w
miarę
jak
liczba
wirujących
w eterze danych oddala nas od samego celu
informowania
się,
to jest wiedzy.
Doświadczamy
wówczas
przykładowej sprzeczności
cywilizacji wzrostu, gdzie
strumień
informacji nie oznacza jeszcze poznania, triumf liberalizmu
nie gwarantuje
wolności,
a rozwój
środków
komunikacji nie
zapewnia ludziom skutecznego porozumienia
się
.
Postęp
wkroczył dziś
w swój okres paradoksalny, to znaczy nie
dający
się pojąć
poprzez proste
spostrzeżenie nowości:
nawet
wielostronne spojrzenie,
ujawniające wieloznaczność
triumfal-
nego rozwoju technologii i organizacji nie daje jeszcze
gwarancji panowania nad jego
następstwami.
Tymczasem
odpowiedzią
na zalew informacji jest rodzaj znieczulicy
poznawczej, by nie rzec powszechnej ignorancji.
Zdaniem
Łukasiewicza jedną
z
głównych
przyczyn jest
sama struktura poznania,
określona
przez dwa
całkowicie
ignorujące się
obszary nauk
ścisłych
i humanistów. Kondycja
człowieka
nie da
się
jednak
wytłumaczyć
w tradycyjnie
odręb­
nych kategoriach, co wynika z
głębokiej
penetracji techno-
logii we wszystkie dziedziny
życia
i jej
wpływu
na
społeczne
wartości
i oczekiwania.
Sama technologia
zaś,
nadal
oferując nieskończone moż­
liwości, już
w naszej epoce wykazuje
swą ograniczoność.
Poprzez fenomen sztucznych potrzeb proponuje ona coraz
więcej rozwiązań
pozornych.
Rozwijając grę środków
wirtual-
nych
tłumi
w ludziach poczucie
odpowiedzialności.
Wreszcie
angażując
fachowców przy administrowaniu
zleceń
politycz-
nych grup nacisku
działa
na
szkodę wolności
intelektu.
W zrozumieniu
wewnętrznych ograniczeń postępu
tech-
nologicznego i coraz liczniejszych postawach wspólnotowych,
takich jak
współpraca
zamiast konfrontacji, ochrona
środo­
wiska, czy aprobata
różnic
kulturowych autor dostrzega szan-
dla
przyszłych pokoleń.
Dla skutecznego stawienia
czoła
zagrożeniom
konieczne jest
przyjęcie
przez
całe społeczeństwa
obyczaju
przenikliwości
i poznawczego
wysiłku, ponieważ
obowiązku
powszechnej
zaradności
nie
można delegować
na
wybranych, którymi do niedawna byli uczeni albo politycy.
Nie szukajcie
Państwo
w
książce Łukasiewicza
ani
rozrywki, ani
łatwego
optymizmu.
Przenikliwość
nie roz-
wesela
umysłu,
lecz go
rozjaśnia.
Robert KACZMAREK
Nadesłane nowości
wydawnicze
ADAMCZYK (Kazimierz)
.
Dziennik
jako wyzwanie.
Lechoń,
Gombro-
wicz,
Herling-Grudziński.
Str. 154
i
2
nlb. (Wyd. Oficyna Wydaw-
nicza PAROL, Kraków 1994).
RUDNICKI
Oanusz).
Cholerny
świat.
Listy
z
Hamburga. Str.
248.
(Wy-
dawnictwo
Dolnośląskie, Wrocław
1994).
HERBERT (Zbigniew)
.
Struna
świat­
la.
Str. 84. (Wydawnictwo Dolno-
śląskie, Wrocław
1994).
LIPSKA (Ewa)
.
Stypendyści
czasu.
Poezje. Str.
30.
(Wydawnictwo
Dolnośląskie, Wrocław
1994).
Polska-Litwa.
H
istoria
i kultura. Red.
].
Miziński
i
]
.Święch
.
Str. 168.
(Wyd. UMCS,
Lublin
1994).
Zgłoś jeśli naruszono regulamin