Deborah Cooke - Dragonfire 03 - Pocałunek przeznaczenia.pdf

(2065 KB) Pobierz
Deborah Cooke – Pocałunek przeznaczenia
1
Deborah Cooke – Pocałunek przeznaczenia
Poca?unek
przeznaczenia
tom III
z cyklu
„DragonFire”
Deborah Cooke
„Kiss of Fate”
Tłumaczenie: Filipina
Beta: Lunax3, betti191
2
Deborah Cooke – Pocałunek przeznaczenia
Prolog
Chicago
21 lutego 2008
W to zaćmienie Pyrowie zgromadzili się w legowisku Eryka.
Siedziba ich przywódcy była umiejscowiona w starym magazynie, który
został częściowo przekształcony na mieszkania. Rafferty zastanawiał się czy
ktoś mógłby dojrzeć krąg smoków ustawionych na dachu budynku i czy
zrobiłby wtedy scenę. Sam pomysł sprawił, że stary smok uśmiechnął się
lekko.
Jak zwykle Rafferty miał nadzieję, że tym razem to będzie jego Ognisty
Sztorm. Był najstarszy z ich grupy i czekał najdłużej, i nawet jego legendarna
cierpliwość zaczęła się wyczerpywać. Wielka Wiwerna miała plan dla każdego
z nich- Raff wierzył w to z całego serca.
Musiał, więc czekać na swoją kolej… Może tym razem?
Grupka stała na dachu, oglądając cień księżyca padający na ziemię.
Cień ów był jakby skąpany we krwi, i wyglądał mocno surrealistycznie.
- Szybko- Powiedział Eryk z jeszcze większym zniecierpliwieniem niż
zwykle.- Pełne zaćmienie będzie trwało tym razem mniej niż pół godziny.
Rafferty w pełni rozumiał obawy Eryka- to było trzecie pełne zaćmienie,
trzecie pod rząd przed ostateczną bitwą między Pyrami, a Slayersami. Po tym
zaćmieniu linia zostanie nakreślona i walka o los ziemi zacznie się na dobre.
Rafferty nie miał jednak pewności jak to będzie wyglądało, ale nie mógł
się już tego doczekać. Znał dość antycznych przepowiedni, by wiedzieć, że
trzeba je przestrzegać, nawet, jeśli były złowrogie i tajemnicze…
Zwłaszcza jak były złowrogie i tajemnicze.
3
Deborah Cooke – Pocałunek przeznaczenia
W jednej chwili Pyrowie zmienili kształt. Tym razem nie byli wyłącznie
w swoim składzie- towarzyszyły im dwie kobiety, obie w ciąży. Quinn, Kowal,
miał szafirowe łuski, zaś jego partnerka- Sara, drobna Jasnowidząca
spoglądała ku niemu z dumą. Podobnie patrzyła Alex, Czarodziejka-
partnerka Donovana, Wojownika o lapisowo - złotych łuskach. Te dwa
związki powstałe przy poprzednich dwóch zaćmieniach były silne i potężne.
A teraz, jeśli tylko Pyrom się powiedzie, pojawi się trzecie partnerstwo,
równie dobre i silne.
Rafferty zaczął już się zastanawiać, co mógłby zrobić, by pomóc.
Eryk zmienił się w cynowego smoka, zaś Raff- lśnił opalami i złotem.
Sloane przyprowadził ze sobą Delaneya i trzymał go teraz między sobą, a
Niallem.
Od ostatniego spotkania iskra w oczach Dela stała się dużo jaśniejsza.
Władca ziemi wierzył, że dzięki ciężkiej pracy ich Uzdrowiciela uda się
całkiem usunąć ciemność z brata ich Wojownika.
Sloane zmienił się w wielkiego jaszczura w kolorze turmalinu- mienił
się odcieniami od zieleni do fioletu, z krawędziami łusek muśniętymi złotem.
Niall w międzyczasie stał się ametystowo - platynowym smokiem, zaś
Delaney – szmaragdowo - miedzianym.
Nikolas z Teb, nowy członek ich grupy, przekształcił się w antycznego
dinozauro podobnego jaszczura w kolorach antracytu i żelaza.
Gdy wszyscy już byli w postaci smoków, Eryk wymruczał słowa
starożytnego błogosławieństwa. Rafferty patrzył jak ich przywódca puszcza w
ruch Smocze Jajo, które zaczyna wirować oświetlone blaskiem księżyca.
Niemal natychmiast na powierzchni pojawiły się złote linie, widok,
który wywołał jednoczesne wciągnięcie powietrza przez Alex i Nikolasa,
którzy oglądali to zjawisko pierwszy raz. Rafferty chciwie śledził złote smugi,
chcąc jak najszybciej poznać lokalizacje Ognistego Sztormu.
Czy w końcu nadeszła jego szansa? Smocze Jajo rozbłysło silniej, gdy
Eryk pochylił się nad nim nisko, by odczytać współrzędne.
4
Deborah Cooke – Pocałunek przeznaczenia
- Londyn- Odezwał się kobiecy głos zza ich pleców. Raff obejrzał się i
przy wejściu pożarowym dostrzegł Wiwernę, wciąż w jej ludzkiej postaci.
Był pewien, że tylko jego zaskoczyła obecność dziewczyny. Sophie
ubrana była w długa białą spódnicę, która spływała jej prosto do kostek.
Jasne włosy zostawiła rozpuszczone, swobodnie rozrzucone na plecach. W
ludzkiej formie wyglądała równie egzoterycznie i delikatnie jak w smoczej.
Jak udawało jej się powstrzymywać przed przemianą w czasie
zaćmienia księżyca?
Uśmiechnęła się do nich domyślnie, tak, że władca ziemi zaczął się
zastanawiać czy Sophie nie czyta przypadkiem w ich myślach.
Eteryczna piękność podeszła do ich grupki i przykucnęła przy
Smoczym Jaju.
- Czemu nie spytamy go o coś, czego jeszcze nie wiemy?- To nie było w
jej stylu działać tak bezpośrednio i Raff poczuł się zaintrygowany. Jeśli
Sophie czuła przymus pośpiechu znaczyło to, że rzeczy idą gorzej niż im się
wydawało.
- Nie mamy twoich umiejętności, zwłaszcza, że zdecydowałaś się nimi
nie dzielić-
Wymruczał w starej mowie Eryk.
Jego rozdrażnienie było widoczne dla wszystkich.
- Słuchajcie-
Rozkazała Wiwerna w ich starożytnej mowie. To
pojedyncze słowo wywołało dziwny rezonans w piersi władcy ziemi.
Sophie zaczęła mruczeć mantrę. Była ona krótka i bez słów, ciąg
dźwięków albo jakiś dawno zapomniany język. Niemniej brzmiało staro.
Potężnie.
Powtarzała sekwencje tonów kilkukrotnie, aż Eryk podłapał właściwy
rytm. Skinął krótką głową i razem z Wiwerną pochylili głowy nad Jajem i
zaczęli wspólnie nucić, głos Eryka nabierał siły, gdy oswajał się coraz
bardziej z mantrą.
Wtedy Sophie delikatnie dmuchnęła w powierzchnie kamiennego
artefaktu. Złote linie zniknęły natychmiast, jakby ktoś zdmuchnął smugę
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin