cien_pod_stopami-rw2010-cda.pdf

(463 KB) Pobierz
KATARZYNA UZNAŃSKA
CIEŃ POD STOPAMI
Oficyna wydawnicza RW2010 Poznań 2014
Redakcja i korekta: zespół RW2010
Redakcja techniczna: zespół RW2010
Copyright © Katarzyna Uznańska 2014
Okładka © Mateo 2014
Utwór bezpłatny,
z prawem do kopiowania i powielania, w niezmienionej formie i treści,
bez zgody na czerpanie korzyści majątkowych z jego udostępniania.
Aby powstał ten utwór nie wycięto ani jednego drzewa
Dział handlowy:
marketing@rw2010.pl
Zapraszamy do naszego serwisu:
www.rw2010.pl
Opowiadanie zostało zainspirowane S/Lay w/Me,
Fantasmagoryczną grą dla dwóch graczy autorstwa Rona Edwardsa
w polskiej adaptacji dokonanej przez Gindie, Kraków 2014.
Katarzyna Uznańska
R W 2 0 1 0
Cień pod stopami
Jestem
uczonym, mój umysł wypełnia wiedza i zrozumienie, ale potrafię także
zabijać, jeśli zostanę do tego zmuszony.
Opowiem moją historię tylko dlatego, że o to prosicie, a ja jestem w klasztorze
gościem. Jednak nie będzie to ani łatwe, ani przyjemne dla nikogo z nas. Jak wiecie,
zaprzysiągłem milczenie. Nie wyrzeknę ani słowa, dopóki moja zemsta się nie
wypełni, a moje serce nie zazna spokoju. Piszę te słowa w maleńkiej mnisiej izdebce
i kiedy skończę, jeden z was odczyta je w czasie wieczornego posiłku. Pewnie będzie
to Mały Tygrys, gdyż tylko on nie złożył jeszcze ślubów. Pozostali z was, tak jak ja,
milczą, i muszę przyznać, że jest to wielka ulga dla mojego serca, gdyż ludzkie głosy
budzą w nim tylko żal, przypominając o wszystkim, co straciłem. Widzę czasem
w waszych dobrych oczach pragnienie, by stać się do mnie podobnym. Niech ta
historia będzie ostrzeżeniem, by nie wybierać celu, który wykracza poza ludzkie
możliwości, niszczy umysł, miażdży serce i pożera duszę, dając w zamian tylko
cierpienie.
*
Stary
Mistrz był bardziej moim ojcem niż nauczycielem. Przyszedł do domu moich
rodziców, kiedy jeszcze nosiłem mleczne imię, co więcej, wciąż piłem mleko z piersi
matki, choć właśnie tamtego dnia minęła trzecia wiosna moich urodzin. Matka moja,
pierwsza żona mego ojca, kochała mnie jak żadne ze swoich dzieci, byłem bowiem
jej jedynym synem, Wen Jiabao, Domowym Skarbem. Ojciec był ze mnie
bezgranicznie dumny i nie mógł się już doczekać, kiedy przejdę pod jego kuratelę
i pokaże mi męski świat. Mistrz jednak zobaczył we mnie małego rozkapryszonego
chłopczyka, króla-karzełka w świecie ślepo mu posłusznych olbrzymów. Po wspólnej
wieczerzy wziął mego ojca pod ramię i pod pozorem filozoficznej dysputy zabrał na
przechadzkę po wiśniowym sadzie, który rozsiewał miodową woń kwiatów
oblepiających każdą gałązkę.
3
Katarzyna Uznańska
R W 2 0 1 0
Cień pod stopami
Nie żebym to pamiętał, lecz matka opowiadała tę historię przy każdych
odwiedzinach, gdy raz do roku, w dniu moich urodzin, opuszczałem samotnię
Mistrza i schodziłem z gór, by spędzić trzy dni i trzy noce z rodziną. Pamiętam
jednak dobrze łzy mojej matki, jej krzyki, rwanie włosów i to, jak długimi,
wypielęgnowanymi paznokciami zamożnej pani domu próbowała Mistrzowi wykłuć
oczy, gdy mnie tego dnia zabierał od rodziców. Tenże zrobił tylko nieznaczny ruch,
jego całe ciało prawie niewidocznie zafalowało, dłoń spotkała się z ręką matki, która
ku swemu niebotycznemu zdziwieniu, leżała nagle na ziemi, plącząc się we własnych
sukniach.
Moje dni w skromnej drewnianej chatce mistrza płynęły spokojnie, lecz nie
leniwie. Początkowo nocami płakałem za utraconym królestwem i ssąc intensywnie
własny kciuk, wspominałem mleczną pierś matki. Szybko jednak obraz rodziców
zbladł w moim sercu, które wypełniło się bezgranicznym przywiązaniem do Starego
Mistrza. Po pierwszej wizycie w domu rodzinnym mój żal znowu wezbrał wielką
falą, jednak w dniu siódmych urodzin całkiem zapomniałem o podróży do domu
i gdyby nie polecenie Mistrza, bym natychmiast ruszył w drogę, pewnie
przepędziłbym ten dzień jak inne – na praktykowaniu ćwiczeń sztuki walki
i studiowaniu starych zwojów. W dniu trzynastych urodzin schowałem się w lesie;
nie chciałem iść do domu i po raz kolejny słuchać matki opowiadającej o rozstaniu
z małym, uroczym berbeciem, jakim niegdyś byłem. Mistrz odnalazł mnie jednak bez
trudu i zapowiedział, że kolejne takie nieposłuszeństwo zakończy się wydaleniem
z jego domu i życia.
Moje mleczne imię pozostawiłem za sobą równie łatwo, jak mleczną pierś
rodzicielki, jednak nie miałem innego, przynajmniej nie dla Starego Mistrza, który
zwracał się do mnie „mój uczniu”. Dlatego dzień moich dwudziestych urodzin był
bardzo szczególny. Mistrz obudził mnie jak zwykle o świcie, kiedy po treningu
przygotowywałem herbatę, i przywołał gestem sękatej dłoni. Zawsze mówił cicho,
4
Katarzyna Uznańska
R W 2 0 1 0
Cień pod stopami
ale teraz jego głos był tylko wieczorną bryzą na twarzy strudzonego rybaka,
wyszeptał mi do ucha moje Zi – publiczne imię, które daje mężczyźnie szacunek w
świecie. Odtąd zwałem się Yao Ming, gdyż jak mi wytłumaczył, jestem jasny niczym
słoneczne promienie w środku pogodnego dnia, ale imię to powinno być także
ostrzeżeniem. W południe trudno dostrzec cienie, które jednak czają się tuż pod
naszymi stopami. Odtąd stałem się dorosły w jego oczach, mogłem sam decydować
o swoim losie, on nadal był moim nauczycielem, ale teraz to ja musiałam wybrać
jego, mogłem też odejść, jeśli chciałem.
Postanowiłem po raz ostatni zejść do rodzinnej wioski, położonej w rozległej
dolinie, którą przecinał górski strumień, a po powrocie zamierzałem już nigdy nie
opuścić Starego Mistrza, studiować wraz z nim święte pisma, doskonalić się
w drodze tysiąca oddechów, gdyż pragnąłem osiągnąć nieśmiertelność, a także
poszukiwać innych dróg prowadzących do celu, jaki sobie wspólnie postawiliśmy.
Mistrz już od roku, nie czekając na moją dorosłość, pokazywał mi swoje pisma
i eksperymenty nad przemianą Pięciu Elementów, dzięki której chciał zyskać złoto
i nieśmiertelność. Bogactwo nie interesowało go zbytnio, jednak sama możliwość
tworzenia złota z mniej szlachetnej substancji była w jego oczach wyrazem
najwyższego wtajemniczenia w dążeniu do kontroli nad własnym umysłem, tak jak
nieśmiertelność była doskonałym stanem dla ciała.
Podczas wizyty i wyjątkowo hucznych urodzin, które dla mnie przygotowano,
by uczcić osiągnięcie męskiego wieku, matka cały czas miała łzy w oczach, była
milcząca i zagubiona. Chyba wyczuła swoim sercem moje zamiary, bo nawet nie
próbowała mi jak zwykle opowiadać historii z dzieciństwa, tylko głaskała mnie to po
ręce, to po twarzy i pochlipywała cichutko. Ojciec pęczniał z dumy i niczego nie
zauważył. Cieszył się, że jego syn stał się wojownikiem i uczonym, opowiadał o tym
głośno wszystkim gościom, czy chcieli słuchać, czy nie.
Z ulgą wróciłem do górskiej samotni i pogrążyłem się w codziennej rutynie.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin