Przywiązana do Ciebie 1-2.pdf

(613 KB) Pobierz
Przywiązana do Ciebie
Znalazłam mężczyznę, któremu mogę zaufać
I chłopcze wierzę w nas
Jestem przerażona kochać po raz pierwszy
Czy widzisz, że jestem związana łańcuchami?
W końcu znalazłam moją drogę
Jestem przywiązana do Ciebie.
1
Bound to you - Christina Aguileara
2
Rozdział 1
Samotność
aby wejść do środka
Po ból kolejnej nocy pozbawionej miłości
Jednak samotność zostaje ze mną
I ukołysze mnie do snu.
2
The Lonely - Christina Perri
3
Czułam jak moje ciało się relaksuje.
Jeszcze tylko kilka godzin.
Spokojny szum wody koił moje zdenerwowanie i uspokajał rozszalałe
tętno. Otworzyłam oczy i przede mną rozsiana była galaktyka gwiazd.
Nieskończoność.
Za każdym razem, gdy patrzyłam w gwiazdy
zastanawiałam się nad naszym bytem. Czy jest życie na innych planetach?
Czy to tylko moja wyobraźnia i fakt, że zdecydowanie za dużo czytałam
książek paranormal? Może to nie
obcy
tam mieszkają tylko wszyscy ci co
odeszli? Czy istnieje niebo?
Jeśli tak to musi im być tam cholernie ciasno.
Chyba bardziej
byłam w stanie uwierzyć w obcych niż w życie po śmierci.
Choć byłoby miło mieć świadomość, że dziadkowie nadal gdzieś byli,
zapewne
szczęśliwi.
Był
piękny, pierwszy piątek września. Niebo było bezchmurne, co
rzadko zdarza
się w Los Angeles. Już dawno powinnam wrócić do domu...
Domu.
Przesunęłam głowę na piasku, tak, że widziałam
ogromny budynek
ukryty za drzewami
na wzgórzu. To powinnam nazywać domem. Tutaj
mieszkała moja mama i siostry.
Tutaj się wychowałam.
Jednak to nigdy
nie był mój dom, to tylko kilka ścian i dach, w których
mieszkałam.
Albo
przebywałam.
Teraz moim domem było Leeds.
Podniosłam się na łokciach i zobaczyłam ogromny statek płynący
spokojnie po wodach oceanu. Opadłam z powrotem
na plecy
i spojrzałam
w lewo na
leżącą obok
Sarę.
Zawsze kojarzyła mi się z elfem.
Przez jej
małą
twarz, zadarty
nos, ogromne, niebieskie oczy i usta w kształcie
serca. Do tego była filigranowej, ale umięśnionej budowy i miała kaskady,
długich, blond włosów.
Moja przyjaciółka.
Od kiedy pamiętam byłyśmy
wakacyjnymi przyjaciółkami. Na początku było ciężko,
bo
miałyśmy
zupełnie inne charaktery.
Sara
była przebojowa, szalona, optymistka, a
ja... Cóż, raczej nic z tych rzeczy, choć dzięki niej często otwierałam się
i
robiłam te wszystkie szaleństwa, które wymyślała. Miała dar
przekonywania. I była uparta. I zazdrosna. Wulgarna... Ale kochałam ją
jak siostrę, a może nawet bardziej. Jak taką siostrę z idealnej, książkowej
amerykańskiej rodziny, gdzie jedna za drugą pójdzie w ogień.
To ona przekonała mnie, abym została najdłużej jak to możliwe w
LA.
Od kiedy wyprowadziłam się z domu mając sześć lat nie spędziłam
całych wakacji w domu. Może po tylu latach udało mi się opanować
emocje.
Nie, one nadal we mnie były.
Wychodziły z głębin świadomości
podczas snu, gdy nie miałam kontroli nad własnym umysłem. Atakowały,
gryzły, przypominały o najgorszych momentach mojego życia. Gdyby nie
Sara,
nie dałabym rady przez dziesięć tygodni mieszkać w tych ścianach,
4
przebywać z mamą. Mimo niesprzyjającego miejsca udało jej się sprawić,
że były
to
najlepsze wakacje jakie do tej pory miałam.
-
Matko, jak ty głośno myślisz
- powiedziała
Sara podnosząc się na
łokciach.
-
To twój ostatni rok studiów, później pójdziesz na staż do jakiejś
świetnej firmy, gdzie poznasz ostrego, męskiego, wytatuowanego muzyka.
Tak jakby ci zazdroszczę.
- Z tego co pamiętam,
to masz swojego męskiego, delikatnego,
niewytatuowanego studenta medycyny.
- Mam. -
Uśmiechnęła się błogo.
-
Patrz! Spadające gwiazdy.
Musimy pomyśleć życzenie.
-
Sara robimy to za każdym razem i czy jakieś ci się spełniło?
-
spytałam
ze śmiechem, wiedziałam, że wierzyła w te głupoty.
-
Nie, ale... Może coś źle robimy, albo nie mamy wystarczającej
wiary. Co ty na to, abyśmy tym razem wypowiedziały życzenie sobie na
wzajem? Czego mi życzysz?
-
Sara, wiesz, że życzę ci wszystkiego co najlepsze.
- Usiadłam
na
piachu.
- Sam,
wybierz coś jednego.
-
Jak mam wybrać jedną rzecz? Co jeśli będę ci życzyła pieniędzy,
a
okaże się, że się rozchorujesz i zdrowie bardziej by ci się przydało?
- O mamo! -
Sara przewróciła oczami.
-
Nie myśl tyle, wybierz coś,
bo pomyślę,
że wcale mnie nie znasz.
-
Dobra! Życzę ci...
-
Westchnęłam i spojrzałam na jej roziskrzone
oczy. -
Życzę ci, abyś dostała dotację i wreszcie mogła ruszyć ze swoim
stowarzyszeniem.
-
Wiedziałam, że mnie znasz.
-
Uśmiechnęła się od ucha do ucha,
po
czym
popatrzyła mi w oczy.
-
A ja ci życzę, abyś znalazła swoją drugą
połówkę i to w dosłownym tego słowa znaczeniu. Mężczyznę, który byłby
dla ciebie odpowiedni, aby cię dobrze traktował i kochał bardziej niż
siebie.
- Dlaczego? -
Spojrzałam na nią zdezorientowana. Boże, nigdy nie
myślałam o tym, aby się zakochać
czy
założyć rodzinę.
Moim celem
była
kariera i to było moją miłością. Nie faceci.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin