Posłannictwo_katolickiej_niewiasty_od_początku_chrześcijaństwa_po_nasze_czasy_-_Tom_2_część_1.pdf

(13455 KB) Pobierz
X. Y E N T U R A D E R A U LICA
P O S Ł A N N IC T W O
KATO LICKIEJ
Stanisław t^oźmian.
NIEW IASTY
a,
T° " U . C^ąSi 1.
cD
Co
Spółka W nicza Polska w Krakow
ydaw
ie
1904
.
CZĘŚĆ DRUGA.
Zasługi, wielkość i chwała niewiasty katolickiej.
E P O K A CZW A R T A .
Z Konsystorza Książęco-Biskupiego.
Ś red n ie W ie k i. — Ś w ię te K rólow e .
Aiewiasia Katolicka na Ironie, nawraca królów barbarzyńskich
i zakłada monarchie oraz narodowości chrześcijańskie.
Zrobiliśmy przegląd trzech
ścijaństwa: pierwszej epoki, w k
stało nauką, głoszona « »
•■ «*
Idw; drugiej epoki
świętych Ojców, a w której odniosło zwycięstwo nad
kacerstwami zapomocą gorliwości i powagi papieży:
i ocenić mogliśmy jak wiele kobieta katolicka cudowną
swoją wiarą, odwagą, poświęceniem i bohaterskiem
wykonywaniem wszystkich cnót i wszystkich doskona­
łości Ew angelii, przyczyniła się do osiągnięcia tych
wielkich i cennych skutków. Teraz trzeba nam cofnąć
się nieco wtył aż do piątego stulecia, do czasu wielkich
napadów barbarzyńców, którymi rozpoczynają się ś r e ­
d n ie w i e k i , a to aby przypatrzeć s ię , jak chrześci­
jaństwo oddziałało na te tłumy dzikich ludzi, jak prze-
nikniętemi zostały jego duchem i jak wytworzyło ono
rządy, narodowości, obyczaje publiczne, zgodne z Ewan­
gelią, t jak dopięło tego celu głównie przez wpływ
i współudział kobiety.
Hrabia de Maistre mówiąc o monarchii francuskiej
rzekł, że jest dziełem biskupów, którzy ją zbudowali,
jak pszczoły budują swój ul. Jest to zupełnie prawdzi-
wem historycznie, ale niedostatccznem, należało jeszcze
dodać, że »pod tym względem wszystkie monarchie po­
dobne są do francuskiej«, albowiem wszystkie mniej
więcej są dziełem biskupów, to jest Kościoła, i trzeba
było jeszcze dodać, że »w tern ogromnem dziele nad­
zwyczajną przyniosły biskupom i Kościołowi pomoc
k o b ie ty . Ś r e d n i c w i e k i b yły widownią tego pię­
knego”; wspaniałego faktu. Niezawodnie K ościół dzia­
łaniem swoich kapłanów, nauką swoich doktorów, rzą­
dami swojego duchowieństwa, poświęceniem swoich za­
konów, przeistoczył w owej epoce ludy barbarzyńskie,
które rzuciły się były na Europę i osiadły na ruinach
cesarstwa rzymskiego — w chrześcijan. Kościół to nieza­
wodnie dokonał cudu nieznanego wiekom, które poprze­
dziły monarchie, państwa i ludy chrześcijańskie; ale to
działanie, ta nauka, te rządy, to poświęcenie, dlatego
tylko tak wielkiem cieszyły się powodzeniem, że nie­
wiasta katolicka, przejęta duchem i zamiarami Kościoła,
przyszła mu w pomoc, oddając na jego usługi całą swoją
przewagę, swoją działalność, swój święty przemysł, de­
likatne obejście, swoją gorliwość i poświęcenie.
Przedewszystkiem nigdy, w żadnej epoce, nie wi­
dziano jednocześnie na tronach tak wielkiej liczby świę­
3
tych księżen: pr z nie K ościół wpłynął na książąt,
którzy by-najmnie. nie^byli świętyir1
Rozpocznijmy od francyi.' Jest to pierwszy krai
w którym chrześcijaństwo przyjęte zostało jako' insty-
tucya publiczna i jako podstawa polityczna konstytucji
państwa, i w którym powstała ta potężna monarchia
i ten wielki naród chrześcijański, które posłużyły za
wzór i podporę wszystkim monarchiom i wszystkim na­
rodom chrześcijańskim Eifropy. W epoce o której mowa,
jedynie we Erancyi zasiadły z kolei na tronie cztery
wielkie królowe święte, które pracowały pod natchnie­
niem i kierunkiem Kościoła i zapomocą wielkiej pobo­
żności i mądrości uchrześcijaniły władzę i lud, a zara­
zem dostarczyły najcenniejszych żywiołów siły,
i szczęścia państwu.
Pierwsza z tych wielkich monarchiń jest święta
Klotylda, największa postać swoich czasów, zdumiewa­
jąca indywidualność, która najlepiej zasłużyła się Eran­
cyi, Europie i Kościołowi, gdyż w porozumieniu ze świę­
tym Remigiuszem, największym biskupem Galii, nawró­
ciła na chrześcijaństwo dzikiego swojego małżonka i tern
stała się prawdziwą założycielką monarchii i narodowo­
ści chrześcijańskiej w tern wielkiem i potężnem państwie.
Około 480 roku wyszła z lasów ardeńskich i zalała
prowincyę r e m s k ą , jedna z tych strasznych band bar­
barzyńców, które w owej epoce przebiegały Europę
i spełniały posłannictwo powierzone im przez gniewne
niebo, zniszczenia resztek plugawych cesarstwa rzym­
skiego. R yła to horda E r a n k o w , zarówno silna liczbą
jak potężna dzielnością, a dowodził nią młody, dwudzie­
stoletni naczelnik, K lodwig; a że nikt oporu jej stawić
nie zdołał, zaledwie wkroczyła do Galii rzymskiej, pod­
biła ją. Być zresztą może, że lud miejscowy przeczuł,
że ów naczelnik barbarzyńców nie podobnym był do
innych i żo przybywał nie aby niszczyć, lecz raczej aby
budować i dlatego poddał mu się prawie bez walki.
Gallowie, których K lodwig podbił, byli prawie wszyscy
chrześcijanami, a 011 chrześcijaninem nie był. Do wzbu­
dzenia zatem zupełnego zaufania w zwyciężonych i do­
brego zapewnienia sobie nowej zdobyczy stało mu na
przeszkodzie, iż nie wyznawał religii chrześcijańskiej.
Nie myślał o tem, a jeszcze mniej o tem myśleli jego
4
Frankowie, fanatycznie przywiązani do religii przodków.
A le Opatrzność powzięła była wielki i wspaniały zamiar
wysnuć z tego podboju pierwsze chrześcijańkie króle­
stwo i pierwszy naród misyonarski chrześcijański, i dla
tego udzieliła Klodwigowi i jego zastępom wielką laskę
wiary, a to wtedy, g d y wcale tego się nie domyślali,
i posłużyła się niewiastą, aby sprowadzić to wielkie
zdarzenie, które zmienić miało postać najpiękniejszej
części świata. Niewiastą tą była święta Klotylda, córka
Childeryka. trzymana w niewoli przez brata Gonde-
bunda, króla Burgundyi. Klotylda była rzadkiej piękno
ści i wielkiego rozumu księżniczką: świetne złożyła już
dowody w rzeczach religii, a Bóg zanim uczynił z niej
niewiastę - apostoła Francyi, pozwolił aby była wśród
własnej rodziny niewiastą - męczennicą za prawdziwą
wiarę. Rodzina w której się znajdowała, była zaciekle
aryańską, nie zdołała przecież nakłonić młodej Klotyldy
do" aryanizmu. Nie dała się ona pokonać ani fortelami
i ponętami, ani złem obchodzeniem się, i potrafiła za­
chować nietkniętym cenny skarb wiary konsylium w Ni­
cei, przekazany jej przez matkę: pozostała też zawsze
gorliwą katoliczką, czczoną przez lud i zaskarbić sobie
umiała zaufanie i sympatye biskupów.
To też gd y K lodw ig zaślubił ją w Soissons, G alo­
wie wielkie powzięli nadzieje i nie zostali zawiedzeni.
Istotnie historyk tych wielkich wypadków, Grzegorz
z Tours, opisuje
(/li. 11)
jak na dworze tego króla po­
gańskiego, otoczonego poganami i kacerzami, Klotylda
składała dowody wielorakiej i gruntownej wiedzy chrze­
ścijańskiej oraz znajomości spraw rozstrzygniętych
w Nicei: jak walczyła z fałszywymi bogami jednych,
a z aryanizmem drugich, z powagą wii-llęiego apologisty
i nauką teologiczną Ojca Kościoła. Nie było to dziwnem
w epoce, w której zdrowy rozsądek sprawiał, iż nau­
czano dokładnie religii kobietę, tak dalece, iż kilka nie­
wiast posiadało głęboką naukę teologii katolickiej i nie­
raz gruntowniej o wiele niż mężczyźni. -Tak, tak — często
mówiła do królewskiego małżonka — zawsze powtarzać
będ ę: bogi, które czcisz, są niczem; nie mogą dopomódz
ani sobie ani innym, skoro są jedynie drzewem, ka­
mieniem lub metalem. Ci, których nazwiska im dano,
b yli tylko ludźmi i to zbrodniczymi ludźmi. Raczej czcić
należy Twórcę śv
', k,,,>ry swoją ręką ulepił człowieka
i który poddał n._ __
Klodwig przywiązał się był wielce do Klotyldy dla
piękności jej duszy, która podnosiła piękność ciała-
kochając ją jako małżonkę, szanował zarazem jak
gdyby była jego monarchinią, a nawet czcił ją, bo ’ dało
z
mu się upatrywać w niej coś niebiańskiego, nadprzyro­
dzonego, boskiego, czego nie dostrzegł był w żadnei
innej kobiecie. Klotylda miała bowiem spokój, szlache­
tność, wyniosłość, niezależność, zaczerpnięta przez nie­
wiastę katolicką w prawdzie wiary, w skarbach nie­
śmiertelnych nadziei oraz w uczuciu własnej godności,
obudzonem przez prawdziwą religię chrześcijańska. Był
to odblask uświęcającej łaski, tego prawdziwego'świa­
tła duszy, które okala czoło niewiasty katolickiej
i użycza rysom jej twarzy i wszelkim wdziękom zewnę­
trznym siłę władzy, której moc czuje się wtedy nawet
gdy się nie zna jej przyczyny: przed którą uchyla głowę
nawet barbarzyństwo, a która rozbraja nieraz nawet
okrucieństwo. Klodwig był dzikim, niezłomnym i upartym
w poganizmie, a przecież począł odczuwać prawdę chrze­
ścijaństwa, głoszonego przez żonę; szanował tę religię.
podziwiał ją w żonie, ale nie miał jeszcze odwagi pod­
dać się jej. I tak gdy Klotylda urodziła dziecię, zażą­
dała aby ochrzczonem zostało, Klodwig nie sprzeciwił
się temu. A le dziecko to w kilka dni po ochrzczeniu
umarło, a cios ten zachwiał nie mało przesądnego
poganina w jego chrześcijańskich zachceniacli, i rzekł
do królowej: -Gdyby było poświęconem w imię moich
bogów, nie byłoby umarło; ale żyć nie mogło skoro
ochrzczonem zostało w imię twojego Boga*. Królowa
odpowiedziała: - Dzięki składam Bogu, iż nie uznał mnie
niegodną nosić dziecko, które powołał do swojego
królestwa i że przypuścił do nieba owoc pierwszego
mojego połogu, który Jemu ofiarowałam*. Nieco później
urodziła znowu dziecię, które również ochrzcić kazała
i nazwała Klodomirem: zachorowało, a król przestra­
szony znowu rzekł do żony: -A h! umrze jak brat, skoro
ochrzczonym został w imię twojego Chrystusa*. Ale
dzięki modłom matki dziecko wyzdrowiało, ubezpieczyło
to króla i wstydził się wymówek czynionych swej świę­
tej małżonce.
Pomimo to K lodw ig nie czynił jeszcze zadość g o ­
rącym naleganiom Klotyldy, aby porzucił bożyszcza
a uznał prawdziwego Boga. Nawrócenie to miało nastąpić
wskutek cudu, zapomocą którego — jak powiedział
święty Paweł — B óg w swej dobroci powołuje do sie­
bie niewiernych: nie brakło i tym razem tego cudu
Wojsko jego wyruszyło przeciw Allemanom pod loi
biak, lecz nie mogąc stawić oporu szturmowi trzy razy
liczniejszego przeciwnika, poczęło ustępować i iść w roz­
sypkę. Podczas gdy Klodwig. jako nowy Jozue walczył
z bronią w ręku z nieprzyjaciółmi nowego ludu bożego,
Klotylda jako nowy Mojżesz, wznosiła swe niewinne ręce
ku niebu i walczyła również za tę samą sprawę skute­
cznością swoich modłów. Zgubionym by był Klodwig,
gdyby w tern błyskawica niebiańskiego światła nie przy
pomniała mu Boga Klotyldy, a on z. całej duszy nie
wzniósł do Niego następującej modlitwy: »Jezusie Chry­
stusie, Ty, który wedle świadectwa K lotyld y jesteś S y
nem B o g a ż y w e g o , jeżćli jak głoszą, użyczasz twej
pomocy słabym a zwycięstwa tym, którzy w lob ie po
kładają nadzieję, błagam o twe wsparcie. Jeżeli zape­
wnisz mi zwycięstwo nad moimi nieprzyjaciółmi, uwierzę
w Ciebie i pod twojem wezwaniem ochrzczę się-. Piękna
i szczytna modlitwa, która świadczy, jakie wyobrażenie
0 Jezusie Chrystusie dała Klotylda swemu małżonkowi
1 jak zorała jego duszę.
Bóg, objawiony mu przez nią, nie b ył zatem bo­
giem Aryusza, niższym od Boga, i który nawet z nazwy
bogiem nie b y ł, ale był to S y n B o g a ż y w e g o , Bóg
tak nazwany przez, inną szczytną niewiastę, świętą
Martę (Jan XXII). Bóg. objawiony Klodwigowi przez
K loty Idę, był Bogiem miłosiernym, który wspiera sła­
bych, i Bogiem wszechmocnym, który pomoc niesie tym,
co w nim nadzieję pokładają ! Oh! jakżeż w oczach anio­
łów pięknym być musiał widok niewiasty, głoszącej
w ten sposób S y n a B o ż e g o wtedy, kiedy tylu męż
czyzn a nawet biskupów upierało się przy tern, iż nim
nie b y ł! widok niewiasty głoszącej prawdziwego Boga
i jego religię wobec barbarzyńskiego króla, a której
udało się przekonać go o nim, nakłonić, aby g o czcił
i kochał!
Zanim Klodwig ukończył swoją modlitwę, Allema-
now niewidzialna potęga dosięga, olśnieni wizyą po­
dobną nieco do
labarum,
które ukazało się Konstante­
mu, poczynają się cofać, rozpoczynają odwrót i w końcu
Poddają się. Klodwig wtedy rozkazał zakończyć walkę,
połączył obydwa ludy i powrócił jako pełen chwały
zwycięsca swoich nieprzyjaciół i jako pełen jeszcze wię­
kszej chwały zwycięsca siebie samego. Albowiem wiemy
swemu przyrzeczeniu: »oto zwyciężony jestem - rzekł
do swej świętej małżonki
i gotów jestem przyjąć
wiarę chrześcijańską.. Na to Klotylda, nie posiadając
się ,z radości, padła na kolana i dziękowała N ie ś m ie r­
t e ln e m u k r ó l o w i w ie c z n e m u za to zwycięstwo,
przedmiot tylu jej modłów i łez, odniesione przez łaskę
nad umysłem K lodwiga; gdy powstała, pospieszyła za­
rządzić co potrzebnem było dla nauki chrztu króla.
Napisała więc do świętego Remigiusza z Reims,
wielkiego biskupa, wielkiego doktora Galii, zdała mu
sprawę z tego co zaszło, i błagała aby spiesznie przybył
na dwór. Zanim święty biskup przybył, poprosiła zwy­
kłego księdza, świętego Wasta, aby rozpoczął nauczać
króla, albowiem pilno jej ucałować w tym którego ko­
cha, brata w wierze. P- d. /as tej nauki Klodwig słysząc
opowiadanie męki i śmierci Zbawiciela, zawołał w najwyż
szem oburzeniu: »Dlaczegóż mnie tam nie było z mo­
imi Frankami, aby go wybawić?. Te tak dobroduszne
słowa b yły z jego strony, chociaż się tego nie domyślał,
szczęśliwą wróżbą, wspaniałem proroctwem, albowiem
od tej chwili miecz Franków i ich dowódcy walczył
w obronie nie dotykalnego ale mistycznego ciała Jezusa
Chrystusa — Kościoła.
Znanym był nieco Klodwigowi święty Remigiusz;
chociaż go nie widział nigdy, cenił go już i szanował
z powodu niezmiernej sławy najświętszego i najbardziej
uczonego męża stulecia, która go otaczała. Podczas
pierwszego napadu Klodwiga na Galię, Frankowie
unieśli ze zrabowanego kościoła święte naczynia; święty
Remigiusz wysłał do niego deputacyę, aby się o te
naczynia upomniała: przyjętą została bardzo dobrze
i naczynia oddane zostały. Odtąd tajna powstała sym-
patya między barbarzyńcą a mężem Kościoła, który
miał g o później ochrzcić i odrodzić w Kościele. Io też
Zgłoś jeśli naruszono regulamin