Przywiązana do Ciebie rozdział 12 Ty i Ja.pdf

(272 KB) Pobierz
Rozdział 1
Ponieważ jesteśmy Ty i ja i cała reszta ludzi
I jesteśmy Ty i ja i cała reszta ludzi
potrafię oderwać od Ciebie oczu
1
You and Me - Lifehouse
Rano zostałam wyciągnięta na… ryby. W życiu bym się nie
spodziewała, że kiedykolwiek usiądę na brzegu jeziora i będę łowiła ryby.
Jak się okazało nie byliśmy tam sami, bo już ekipa w postaci Dominica,
Junk’a, Chuck’a, Max’a, Lucasa i Haley była na miejscu. Spędziliśmy
bardzo udane przedpołudnie. Co prawda niczego nie złowiłam, ale mój
mężczyzna wracał z dwoma pokaźnymi szczupakami. Po obiedzie,
spakowaniu się i pożegnaniu z rodziną Burton wyruszyliśmy do Londynu.
Chciałam przed koncertem
trochę pochodzić po londyńskich uliczkach.
Gdy
dotarliśmy
na stadion byłam
podekscytowana samym faktem
bycia tutaj. Uwielbiałam
muzykę na żywo, patrzeć jak artyści dają z siebie
wszystko, a publika im towarzyszy.
-
Dziękuję – szepnęłam do Chris’a.
- Za co?
-
Za koncert, za wspaniały weekend, za to, że jesteś.
-
Nie musisz mi dziękować, to
wszystko
jest dla mnie przyjemnością.
-
Nauczyłeś się piosenek aby śpiewać z tłumem? –
zapytałam
zmieniając temat.
-
Znam kilka piosenek, które będę ci śpiewał do ucha. Reszta ludzi
nie ma dla mnie znaczenia.
Totalnie mnie wmurowało, ale i tak zdradziecki uśmiech wykwitł na
moich ustach. Byłam
jeszcze bardziej podekscytowana. Chris stworzył
swoim ciałem wokół mnie bezpieczny azyl. Stał za mną, obejmując mnie i
wystawiając łokcie, aby wszyscy przepychacze się z nimi spotykali. Nagle
rozbłysły światła, rzucając na nas niebieską poświatę. Usłyszałam brzdęki
gitar i perkusji i poczułam jakże przyjemne wibracje w całym ciele. Gdy
wokalista wyszedł na scenę nie mogłam się powstrzymać przed krzykami,
gwizdami i klaskaniem rytmicznie z tłumem. Spojrzałam na Chris’a który
uśmiechał się szeroko. Do szóstego kawałka bawiliśmy się odsunięci
trochę od siebie. Jednak przy
You and Me,
nie mogłam się powstrzymać i
odwróciłam się, wtulając się w silną, męską pierś. Przypomniało mi się, że
to właśnie
ten
kawałek śpiewał mi Chris, gdy znalazł płytę w samochodzie.
Oderwałam się od niego patrząc mu w oczy. Jego usta poruszały się
przy
słowach piosenki,
a gdy Jason Wade zachęcił
nas do towarzyszenia mu,
śpiewaliśmy
z
tłumem,
ale tylko do siebie.
Bawiłam się świetnie i musiałam przyznać, że kochałam Chris’a
jeszcze bardziej za to,
że sprawił mi taką niespodziankę. Pod koniec
przytulił mnie bardziej
do siebie, muzyka zwolniła
i zaczęła się, moim
zdaniem najpiękniejsza piosenka tego zespołu. To co mnie zdziwiło, to
fakt,
że Chris znał ją całą i śpiewał
mi
do ucha, czasami przerywając aby
całować i kąsać moją wrażliwą skórę na szyi. Odwróciłam się do niego i
przyssałam wlewając w pocałunek wszystkie moje uczucia. Pożądanie,
miłość, strach, przyjaźń i szczęście. Przez głowę przeszło mi pytanie po co
tak długo na to czekałam.
Jednak to
on sprawiał, że krew w żyłach mi
tańczyła, motyle w brzuchu szalały. Z kimś innym nie byłoby
tak samo.
Słyszałam jak ludzie klaszczą, gdzieś nad głową przeleciała mi pałeczka od
perkusji, ale my byliśmy teraz we własnej bańce i nic nie było w stanie
tego zakłócić. Nie chciałam jej opuszczać, ale niestety po raz kolejny czas
i miejsce nie były odpowiednie.
-
Doprowadzasz mnie do szaleństwa –
wychrypiał
Chris.
- A ty mnie.
Uśmiechnęłam
się do niego. –
Dlaczego chcesz
czekać?
-
Już ci mówiłem.
-
Ale mnie to nie przekonuje, chcę ciebie, pragnę i
jestem tego
pewna.
-
Sam…
- Słowa
ugrzęzły mu w gardle i przyglądał mi się przez
dłuższą chwilę. – Jedźmy do ciebie.
- To znaczy,
że…?
-
Spróbujemy.
Alleluja!
Poszliśmy
do samochodu
przytuleni do siebie. Ruszyliśmy już
pustymi, wieczornymi ulicami przed siebie, oboje podekscytowani. Emocje
całego dnia, a nawet weekendu dały mi się we znaki i gdy minęliśmy
Leicester zasnęłam. Próbowałam zwalczyć sen, ale cicha muzyka, dłoń
Chris'a
głaszcząca moje udo i emocje wygrały. Przebudziłam się gdy
poczułam, że się unosiłam. Gdy oprzytomniałam zdałam sobie sprawę, że
to Chris
niósł
mnie
po dróżce do mojego domu.
- Kochanie, gdzie masz klucze?
szepnął
do mnie.
Sięgnęłam do torebki i wyciągnęłam plik kluczy. Podałam
je
Chris’owi, nadal otumaniona przez drzemkę. Otworzył je bez problemu,
jakbym nie była na jego rękach. Stanął przed konsolą alarmu, abym
mogła wprowadzić odpowiedni kod i po ciemku poszedł na górę. Zdziwiona
byłam jak łatwo się po nim poruszał, biorąc pod uwagę, że był tu tylko
kilka razy.
Położył mnie na łóżku, uśmiechając się na widok mojej pantery
na narzucie.
-
Pójdę po bagaże. –
Pocałował
mnie w czoło.
Starałam się odgonić od siebie sen, bardzo się starałam.
Jednak
oczy mi się kleiły i przysnęłam czekając na powrót Chris’a. Przebudziłam
się dopiero gdy całował mnie w policzek.
- Kochanie, masz zapasowe klucze?
zapytał,
łapiąc ze mną kontakt
wzrokowy,
gdy pokiwałam głową. –
Zabieram
te i cię zamknę, śpij.
-
Nie jedź – mruknęłam.
-
Muszę, jutro bardzo rano zaczynam pracę, zadzwonię do ciebie.
Przykrył mnie kołdrą i zostawił słodkie pocałunki od czoła do brody.
Ostatnie
co zarejestrowałam to odgłos silnika motocykla.
Obudziłam się przed czasem. Było po
szóstej,
a ja czułam się
wypoczęta.
Po prysznicu, z
miską musli usiadłam przy komputerze, aby
wydrukować
notatki przysłane mi przez Dianę. Na czacie dostępna była
Sara, więc od razu do niej napisałam.
*Hej ślicznotka *
Czekając aż odpisze przeglądałam pocztę i trafiłam na mail od Evy
ze zdjęciami z urodzin. Było wśród nich
kilka moich z
Chris’em.
Najbardziej spodobało mi się to na huśtawce. Siedziałam u niego na
kolanach, jego jedna ręka spoczywała na moim udzie,
a druga
obejmowała mnie w talii. Patrzyliśmy na siebie z uśmiechami na ustach.
Mój był niedorzecznie wielki, przez co oczy miałam jak szparki.
A Chris
był
idealny. Jego uśmiech był
ogromny, nos
miał za duży, typowo murzyński,
ale dodawał mu charakteru.
Zapatrzona nie zauważyłam, że migała mi ikonka czatu. Kliknęłam
drukuj
na zdjęciu i wsadziłam papier do zdjęć
po czym otworzyłam
czat.
*Siemanko, jak tam weekend we dwoje?*
*Jesteś
tam jeszcze?*
*Chyba,
że macie chwile we dwoje?*
Uśmiechnęłam się na jej insynuacje.
*Oglądałam zdjęcia. Masz wolne przed imprezą? *
*Dla ciebie zawsze, przyjeżdżaj jak najszybciej. Zdjęcia z
nim?*
*Tak. Z Urodzin jego bratanka. Myślę czy nie zabrać Chris’a.*
*I jeszcze mi nie pokazałaś zdjęć? Wstydź się Samantho Cole.
Nie widzę innej możliwości, muszę go poznać.*
Uśmiechnęłam się do siebie i wybrałam kilka zdjęć, samego Chris'a,
bawiącego się z dziećmi, nasze wspólne i z jego rodziną. Załadowałam plik
i wysłałam.
*Jakie on ma usta! Muszą działać cuda.*
*Dam znać jak się przekonam. Całuje świetnie.*
*Nie wiem na co czekasz, ja bym brała go pierwszej nocy XD *
Spojrzałam na zegarek.
*Muszę uciekać na zajęcia, zobaczę ile mogę wziąć wolnego i
dam znać.*
*Sam, nie próbuj mi się tutaj wymigiwać uczelnią, rozbudziłaś
moją ciekawość i nie zasnę.*
Uśmiechnęłam się pod nosem i wyłączyłam komputer. Zgarnęłam
zdjęcie i położyłam na parapecie aby wyschło. Dźwięk sms’a wyrwał mnie
z zadumy. Spojrzałam
na wyświetlacz.
Sarah: *Jesteś
suką Samantho Cole.
*
Na uczelni musiałam wszystko opowiedzieć Dianie i słuchać ochów i
achów jako przerywników. Poczułam się jak prawdziwa nastolatka, która
miała
chłopaka i przyjaciółki, z którymi dzieliła się problemami
i
przeżyciami.
Podczas przerwy na lunch poszłam do
Flames.
Moje zaskoczenie
było ogromne, gdy przy stoliku siedział Chris. Spojrzałam na niego
zaskoczona i z ogromnym uśmiechem na ustach. Przywołał mnie
Zgłoś jeśli naruszono regulamin