Dlaczego nie ma sensu podrywać przez internet.doc

(59 KB) Pobierz

[cool][czesc]

 

Bo internet jest złym miejscem na podryw. Fatalnym wręcz. Ja wraz z nadejściem nowego roku 2014 postanowiłem, że już nigdy więcej nie poznam żadnej kobiety przez internet. To jedno z moich noworocznych postanowień. Bez owijania w bawełnę od razu przejdę do rzeczy. Później omówię jeszcze jak nas uwodzą guru podrywania, jak nami manipulują żebyśmy kupowali w nieskończoność ich produkty, szkolenia itd. Musiałem kilka lat samemu się przekonać, że podryw przez internet to droga donikąd. A więc do rzeczy;

 

 

1)     Czaty

 

Nie ma nic gorszego, niż internetowy czat. No dobra, wchodzisz tam, jesteś jednym z niewielu normalnych, który nie jest sponsorem, nie szuka dupy na jedną noc, nie jest erotomanem itd. To już wielki plus! Nie jesteś kolejnym napaleńcem, którego dziewczyny będą omijać szerokim łukiem. No i także nie narazisz się na bana ze strony moderatorów pilnujących porządku. No dobra, więc zagadujesz do loszek w prywatnych wiadomościach. Jakieś 70% z nich nic Ci nie odpisze. Zaraz zaraz, nie wpadaj w kompleksy! Przecież loszka jeszcze Cię nie widziała, nie wie jak wyglądasz, więc na pewno nie odrzuciła Ciebie „z powodu twojego wyglądu”! No i nie zna też Twojego charakteru, nie zna Ciebie, nie wie, że jesteś fajny, inteligentny i masz dużo zainteresowań. I co teraz? Taki fajny koleś, a prawie żadna laska mu na czacie nie odpisała! Otóż wiele z nich siedzi na czacie, po to żeby tam siedzieć i pierdolić na ogólnym. Niektóre z nich mają powyłączane privy i żadna wiadomość do nich nie dochodzi, albo jest wyświetlana w oknie ogólnej rozmowy. Tak jest na czacie WP. Jeszcze inne po prostu siedzą biernie, a w tym czasie przeglądają internet, pieprzą z kimś na gadu-gadu, skajpie, albo po prostu zostawiły włączony komputer i siedzą właśnie przed telewizorem oglądając jakieś meksykańskie pierdołowate telenowele. Albo laska sobie rozmawia z jakąś jedną wybraną osobą i wszystkich innych co do niej się podłączą z automatu wyłącza i ignoruje. A jeśli niektóre odpisują? No to mamy ciekawszą sytuację. Zaczyna się wywiązywać rozmowa. Zazwyczaj kończy się ona w momencie odpowiedzi na pytanie „skąd jesteś”. Pół biedy, jeśli z tej samej miejscowości (a to i tak wcale nie oznacza, że będzie się chciała spotkać, ale o tym dalej). Gdy jednak jesteś z miejscowości oddalonej od niej jakieś 50 km, to dziewczyna uznaje, że to za daleko i nie chce już dalej rozmawiać. Oczywiście zdarza się również na odwrót, że dziewczynie to nie przeszkadza, ale Tobie za to nie chce się spotykać z taką co mieszka daleko od Ciebie. A zresztą to nawet dobrze, bo co będziesz jeździł do jakiejś dupy specjalnie 50 kilometrów? Niech ona przyjedzie do Ciebie! Oczywiście laska tego nie zrobi (nie wierzysz? To się sam przekonaj), chyba że ma w Twoim mieście rodzinę, albo jakieś koleżanki. Wtedy może do nich przyjechać i „przy okazji” zahaczyć o Ciebie, bo na pewno przyjedzie do nich, a nie do fajnego kolesia którego właśnie poznała. Ale nawet i to może nie wypalić, bo laska odwiedzi swoją rodzinę/koleżanki, a z Tobą się nie spotka. Ale możesz próbować. Weź od niej numer telefonu i zadzwoń w ten dzień co będzie u Ciebie w mieście. Jak coś będzie pieprzyć, że nie może, śpieszy się na powrotny autobus do swojej miejscowości itd. to chuj jej w dupę i skasuj jej numer. I już więcej do niej nie dzwoń, ani się nie odzywaj. Broń Boże żadne gg, skajpy, maile itd.! Miej honor! Laska Cię olała, to ty ją też olej! Gdyby była poważna, to by się z Tobą spotkała! A tak straciła świetną okazję i już jej się więcej taka nie trafi. Choooy jej w doopę!

              Czasami zdarzy Ci się spotkać na czacie dziewczynę z tej samej miejscowości. Wtedy wysonduj ją, co to za jedna. Bardzo często (niestety) loszka nie będzie chciała Ci wysłać swoich zdjęć. Zaczyna się wtedy tłumaczenie „nie mam żadnych zdjęć, nie robię ich sobie”, albo „ale po co ci moje zdjęcie?”, lub najlepsze „ty pierwszy wyślij, to ja wtedy też wyślę ci swoje.”

Widzisz? Tyle z nią rozmawiałeś, zaciekawiłeś, zainteresowałeś, gotowi jesteście na randkę, a tu szmata Ci nie chce nawet pokazać swojego zdjęcia! To po kiego chuja w ogóle z Tobą rozmawiała? Przecież  kurwa jak się spotkacie, to i tak czy siak ją zobaczysz! No przecież kretynka chyba nie zasłoni sobie twarzy, bo „nie pokazuje nikomu twarzy”, albo „ty pierwszy pokaż twarz, to ja też swoją pokażę” hahahahaha :D Oczywiście możesz się złamać i pierwszy jej wysłać swoje zdjęcie, wtedy ona też Ci swoje wyśle. Czasami się trafiają całkiem ładne! Ale możesz też postąpić inaczej. Wyślij jej czyjeś inne zdjęcie, ściągnij pierwsze lepsze z jakiegoś portalu społecznościowego i powiedz jej, że to Ty. Wtedy ona Ci wyśle swoje prawdziwe (właściwie też nie mamy co do tego żadnej pewności) i zobaczysz co to za jedna. Jeśli jakiś pasztet, to wiesz co masz robić. A jeśli fajna, to umawiasz się z nią. A co, jeśli nadal nie chce pokazać swojego zdjęcia? To znaczy, że musi być cholernie zakompleksiona, albo paskudna, skoro boi się pokazać. Taka chce tylko godzinami siedzieć na czacie i pierdolić od rzeczy, sama nie wiedząc czego chce. Oczywiście wiesz co masz zrobić – olać ją i niech spierdala sobie szukać innych frajerów, co będą ją „kochać przez internet”, nie wiedząc nawet jak wygląda. A co jeśli, wymieniliście się zdjęciami, spodobaliście się sobie i chcecie się umówić? Loszka jednak nie chce dać swojego numeru telefonu, gg, ani nic do skontaktowania się poza czatem. No to pozostają dwa wyjścia – olać ją, albo wejść na drugi dzień znowu na ten sam czat i próbować ją odnaleźć. Jeśli znów będzie coś kręcić, to chooy jej w doopę i niech się zesra na tym czacie. Bardzo dużo dziewczyn nadal siedzi na czacie i szuka frajerów do rozmów. Zaraz, przecież już poznała CIEBIE, miała się umówić z TOBĄ, więc po co znów tam siedzi i szuka nie wiadomo czego? Podejrzewasz, że jej się „nie spodobałeś”? No to zróbmy eksperyment. Wejdź tam pod innym pseudonimem, zmień sobie wiek, miejscowość itd. I też wymień się zdjęciami. Ale tym razem wyślij jakieś inne zdjęcie, np. jakiegoś stereotypowego „przystojniaka”. I co, znów nie chce się umówić, spotkać itd.? No widzisz – i czy o Twój wygląd się tu rozchodzi? Nie. To po prostu z loszką jest coś nie tak.

Najgorszym, co może się kryć na czacie, wydaje się podszyw. Tak tak, może to być jakiś pedał podszywający się pod kobietę. Ale dlaczego nie napisze otwarcie, że jest homo i szuka drugiego pedała, tylko udaje kobietę? Cóż, niektórzy to po prostu lubią (przykładów pełno na forum F23).

 

Podsumowując: wolę poznać trzy kobiety NA ŻYWO, niż trzydzieści na czacie. Bo te z czatów to albo nikomu nie ufają, nie wierzą, albo się dowartościowują i leczą kompleksy tym, że tłumy facetów je tam zaczepiają itd. I zazwyczaj są to odpady społeczne, różne wykolejone lochy, albo przesadnie grube, albo przesadnie wysokie i męskie, albo strasznie zakompleksione i toksyczne. I po co nam taka kobieta? Co woli srać na jakimś zamkniętym czacie i z wielką łaską decydować czy pójdzie się z nami spotkać czy nie?

 

 

 

2)     Fotka.pl

 

O zgrozo! Na pierwszy rzut oka wydaje się tu bardziej normalnie i ciekawie niż na czacie, gdzie nie wiemy kto jak wygląda. Loszki piszą w swoich opisach „WOLNA – pisać”, co wcale nie oznacza, że chce kogoś tutaj poznać, spotkać się, umówić itd. To tylko taki chwyt, żeby faceci do niej pisali i błagali o spotkanie, numer telefonu, kolejne zdjęcia itd. Nie wierzysz? No to proszę bardzo – idź, załóż tam konto, poznaj dużo dziewczyn i wróć tutaj pochwalić się sukcesami. Daję Ci rok czasu. Ja w tym czasie będę podrywał kobiety na żywo.

              Tutaj tak samo większość lasek nie odpisze na prywatną wiadomość, co z tego, że nie składasz jej seksualnych propozycji, co z tego, że jesteś oryginalny, wyjątkowy, lepszy od innych itd. To działa tylko na żywo, ale nie przez internet. Tutaj szmaty czują się „kimś”, bo na zdjęciach wypną dupę, wykrzywią mordę, staną w lustrze i cykną sobie zdjęcie z lampą błyskowa. Dostanie taka jeszcze stos komentarzy typu „jesteś piękna”, „cudo” itd., jej profil wskoczy do top 10 na głównej stronie i już wielka królowa fotki! Wielka dama! Co to nie ja! Wszyscy do mnie piszą, a ja im nie odpisuję, bo mam ich w dupie! Jesteście kimś gorszym ode mnie, więc nie będę na was traciła czasu! - szkoda, że taka sama nie jest na żywo, tam jakoś laska nie ma odwagi żeby do facetów obnosić się z nastawieniem typu ja jestem od was lepsza, a wy jesteście nikim. Przez internet taka dziewczyna może sobie być kim chce, modelką, super modelką, boginią, a nawet zwykłym gównem (z czego niestety nie zdaje sobie sprawy).

              Jak już pogadasz z jakąś, to dowiadujesz się, że „ona nie jest plastikiem”, „nie jest pusta”, „ma wyjątkowy charakter” itd. Jest super wyjątkowa i niepowtarzalna, nikt jej jeszcze nie rozszyfrował, nie poznał do końca, itd. Srutu tutu, kawał drutu. Skoro ma kilogram tapety na ryju, ten sam tandetny styl ubioru co każda inna wieśniara, to jak może mieć super charakter i być kimś wyjątkowym? Wierzysz w to??

              Czasem trafisz na rzeczywiście naturalne, ładne i mądre kobiety. Będziecie sobie miło rozmawiać, aż tu nagle któregoś dnia ona przestaje Ci odpisywać na wiadomości. I to bez względu ma to, czy za długo zwlekałeś ze spotkaniem, czy może też zbyt szybko je zaproponowałeś (co byś nie zrobił i tak według guru uwodzenia było źle). Po prostu znudziłeś się jej, twoje wiadomości nadal czyta, ale już nie odpisuje. Nie ma sensu już dalej ją bombardować wiadomościami, tym bardziej takimi typu „dlaczego nie odpisujesz? Odpisz! Co się stało?” Nie odpisuje? TO CHOOOOY JEJ W DOOPĘ! Nie będziesz się poniżał i prosił jakaś dupę, żeby Ci łaskawie odpisała. Poza tym co to jest, jakiś skarb, jakaś królewna? Czy rzeczywiście jest tak piękna, jak ją postrzegasz? Obejrzyj sobie jej najgorsze zdjęcia, np. bez makijażu, albo z jakąś kretyńską miną. I co, jednak nie jest 10/10, a raczej 6/10. Umalowane oczy i usta, przypudrowane policzki i oto jej cała „uroda”. Oceń ją bez makijażu, bez sexy ubrań, bez gołych nóżek itd. I co, jest się za czym uganiać? Nie dość, że laska taka sobie, to jeszcze zamiast się cieszyć, że ją podrywa fajny koleś, nawet fajniejszy i ładniejszy od niej, to ona robi jakieś numery. Nie chce podnieść z ziemi 200-złotowego banknotu, to nie! Hahahahaha. I to jest JEJ problem, nie Twój. Ale nie mów jej tego, bo wyjdziesz w jej oczach na skrzywdzonego chłopczyka, który się na nią wkurzył i teraz próbuje werbalnie odzyskać jej zainteresowanie szczekaniem „ooo patrz jaki ja fajny jestem, a ty taka głupia mnie nie chcesz” - nie, nie nie. Zostaw to w swoich myślach. Ona dobrze wie, że Ciebie straciła. Być może jakieś jej zazdrosne koleżanki nagadały jej głupot, że nie powinna ufać nieznajomym, że umawianie się z kolesiem z internetu to jest takie i owakie itd. Cholera wie co jej strzeliło nagle do głowy, żeby urwać z Tobą kontakt. Jeśli więc ją spotkasz gdzieś na żywo, to zagadaj, zapytaj czemu Ci nie odpisuje :) Albo po prostu jak gdyby nic zapytaj co słychać i zacznij od nowa całą znajomość, ale tym razem już bez udziału internetu. Jeśli będzie zawstydzona, no to już masz odpowiedź na swoje pytanie.

              Są jeszcze laski, które będą z Tobą pisać, ale nic z tego nie wyniknie. Odpiszą półsłówkami typu „No. Tak. Nie. Nie wiem. OK :) spox, hehe” itd. No ale ona jest ŁADNA, SEXOWNA, ja chcę ją koniecznie poderwać! Ale na cholerę ci taki tępy pustak, z którym nie ma o czym porozmawiać? Po co ci taka dziewczyna? Nie, to nieprawda, że nie jest Tobą zainteresowana. Bo by Ci wtedy powiedziała to wprost (tak robią!) np. „nie szukam tutaj znajomości”. To zrób ponownie ten sam eksperyment co na czacie, czyli załóż sobie inne konto, wrzuć zdjęcia kogoś zupełnie innego i sprawdź czy rzeczywiście „nie spodobałeś się jej fizycznie”. Zobaczysz, że laska tak samo Cię potraktuje. One siedzą na fotce dla zabawy, dla dowartościowania się. Nie po to, żeby Cię poznać! Możesz im się bardzo podobać, ale one i tak będą chciały Ciebie zatrzymać tylko na fotce, a żeby się chwalić koleżankom jaki to fajny adorator im się znalazł, a to będą się bały, że je wyruchasz i zostawisz, a tak to chociaż wasza znajomość nie wyszła poza fotkę i loszka się cieszy, że ma Ciebie przy sobie, może Tobą manipulować i pokazywać się jakiego ma fajnego kolegę (internetowego).

              Jeśli dziewczyna jest z tej samej miejscowości, a nie chce się spotkać, to znów poczujesz że straciłeś na nią dużo czasu. Wiem co mówię. Już tak z paroma laskami utworzyłem dobre znajomości, oczywiście wszystko kończyło się na internecie. Rozmawialiśmy na bardzo ciekawe tematy, bardzo fajnie się nam rozmawiało. Laski mnie komplementowały, ja je też. No ale co z tego, skoro przy propozycji spotkania padała odpowiedź „Nie mogę, nie mam czasu, nie chce mi się” itd.? Albo „nie spotkam się z tobą, zrozum to!” Ale pierdolić przez gg to chcą! Jak myślisz, co zrobiłem z tymi znajomościami? Mogłem aż po dziś dzień jeszcze namawiać, przekonywać, wymuszać spotkanie, mogłem być internetowym przyjacielem, chociaż laska mieszka 5 km ode mnie, a tak to zrozumiałem, że mój czas, moje starania, opowiadanie ciekawych historii itd. poszły zupełnie na marne. I co z tego, że im się bardzo podobałem z wyglądu, skoro szukały wymówek aby się nie spotkać? Oto odpowiedź: bo one nie ufają ludziom poznawanym przez internet. Poza tym jeśli ona ma adoratora na żywo i drugiego adoratora „przez internet”, to jak myślisz, który jest dla niej pierwszorzędny? No właśnie. Dziś cieszę się, że skasowałem mnóstwo gównianych kontaktów z gg, skasowałem konto na fotce, badoo, nk, fb itd. Myślały mendy, że będę ich wirtualnym przyjacielem który będzie im tańczył jak mi zagrają. O! Takiego wała!!!

Dlatego zostaw te wszystkie szmaciary, niech się udławią tymi gównami typu fotka.pl, zdjęcia z błyskiem w lustrze, ocenki, komentarzyki, słodziaśne komplemenciki itd. I tylko po to tam siedzą, a nie żeby poznać chłopaka!

 

 

3)     Facebook, NK

 

To są serwisy służące do odnajdywania swoich znajomych ze szkoły, klasy, pracy itd. Nie ma tu już ocenek, rankingów itd. Ale też można spróbować kogoś poznać. Jednak większość loszek ma albo zablokowane otrzymywanie wiadomości od nieznajomych, albo (a nawet jednocześnie) wyłączoną możliwość dodawania do kontaktów przez osobę nieznajomą. Wtedy ani be, ani me, nie skontaktujesz się z nią, ani nic. Trochę lepiej jest, gdy dziewczyny mają odblokowaną chociaż jedną z tych funkcji. Gorzej jest z dodaniem do znajomych, bo gdy taka odrzuci twoje zaproszenie, to nawet nie zostaniesz o tym poinformowany (facebook nie wysyła powiadomień o nie przyjętym zaproszeniu, natomiast nasza-klasa tak.). Jeśli natomiast masz możliwość napisania do niej, to w najgorszym (i niestety najczęstszym) wypadku laska Ci nie odpisze. Ale nie wiadomo, czy przeczytała Twoją wiadomość! Niby przychodzi tutaj z pomocą ikonka ptaszka, który oznacza, że wiadomość została przeczytana (podaje nawet datę i godzinę) a czasem w ogóle to się nie pojawia! I wiemy, że laska ją przeczytała, jednak powiadomienie o tym fakcie nie przyszło do Ciebie. Przyczyną jest jakiś tam skrypt do facebooka, który ukrywa potwierdzenie przeczytania wiadomości. I laski go niestety używają. Chociaż wolałbym wiedzieć, że moja wiadomość do nich dotarła i została odczytana, a one po prostu nie odpisały, niż zastanawiać się co się z nią stało.

 

Najlepiej żebyś miał zdjęcie w profilu i parę dużych zdjęć w albumie. Bo bez tego loszka co prawda poczuje zaciekawienie „cóż to za jeden? Jakiś tajemniczy koleś! Muszę się dowiedzieć kim jest” - często powtarzane przez guru uwodzenia – ale gdy jej już wyślesz swoje zdjęcia, to ona tak samo jak na fotce nagle przestanie Ci odpisywać. I to wcale nie dlatego, że jak twierdzi pewien guru uwodzenia - „nie spodobałeś się jej” (bo jeśli jesteś przystojny, to podobasz się większości kobiet), - tylko po prostu ona już zaspokoiła swoją ciekawość, już dowiedziała się kim jesteś, jak wyglądasz i koniec! I już nie czuje intrygi, już dużo wie o tobie i nie chce jej się z Tobą dłużej rozmawiać.]

Identycznie jest ze „wzbudzaniem ciekawości” poprzez np. mówienie pierdół typu  „coś o tobie wiem, ale nie powiem”. No i jeśli jednak w rzeczywistości nic o niej takiego nie wiesz, to musisz szybko spontanicznie na poczekaniu coś wymyślić, no ale celem tej „techniki” jest jak najdłużej ciągnąć konwersację w stylu „no dobra, zaraz Ci to ujawnię, ale najpierw bla bla bla” itd. No to po 30 minutach wykańczania jej swoją „super tajemnicą” mówisz w końcu, że np. wiesz, że ona mieszka tu i tam (albo cokolwiek innego, dowolną rzecz możesz wymyślić), no i po wszystkim! Brawo, zaintrygowałeś ją! Do tego stopnia, że już Ci nawet przestała odpisywać! Brawo podrywacze! Tym samym przechodzimy do następnego rozdziału, czyli:

 

4)     Smutna prawda o trenerach uwodzenia

 

Czyli kto tutaj kogo uwodzi? Już dawno pojawiły się różnego rodzaju „szkolenia z uwodzenia” samozwańczych „trenerów uwodzenia”. Nie muszę chyba tłumaczyć, jaką głupotą jest zapłacić jakimś cwaniakom 1500 zł za 3 dni super hiper szkolenia, na którym oni pokażą Ci jak podchodzi się do kobiet. Byłem na podobnym szkoleniu, na szczęście trzy razy tańszym. I wiesz co Ci powiem? Tak samo jakbyś miał kolegów do wspólnych podrywów. Tylko, że u trenerów płacisz kasę. Tak więc jeśli nie wiadomo o co chodzi, to.... dobrze wiemy o co chodzi trenerom :) Powiem tak: w trzy dni NIE NAUCZYSZ się uwodzić kobiet! Człowieku! Czy w trzy dni nauczyłeś się prowadzić samochód??? Czy kurs prawa jazdy trwa trzy dni??? No właśnie. Gdyby takie szkolenia trwały kilka miesięcy, to wtedy człowiek by się czegoś naprawdę u nich nauczył. Nie daj się więc zwieść ładnie brzmiącym reklamom i obietnicom, jaki to będziesz ekstra po takim szkoleniu PUA. Załóżmy, że jeden dzień szkoleń trwa np. 5 godzin. Trener wielki podrywacz idzie ze swoimi uczniami na salę ze stołami i krzesłami i siedzi tam z nimi 4 godziny, pokazując i rysując po tablicy swoje teorie i różne opowieści. A na praktykę przeznaczają jedną godzinę. Idą z uczniami do klubów, kawiarni itd. Albo na dwór. I co z tego, że razem z nimi podejdą, albo ich popchną samych do działania, skoro gdy oni wrócą do domu, to znów nagle nic nie umieją, ich „pewność siebie” wyparowała, a jedyne co mówią, żeby nie przyznać się do wyruchania w dupę bez mydła, to „Przede mną jeszcze długa droga. To szkolenie bardzo zmieniło moje życie, teraz inaczej patrzę na świat, zrozumiałem pewne mechanizmy” itd. Ojej, jak ładnie to brzmi :) A nie lepiej szczerze przyznać się przed samym sobą „gówno mi pomogło to szkolenie, no może trochę się rozerwałem, pobawiłem, ale muszę samemu się tego wszystkiego nauczyć”. No to po co jeździć na takie szkolenia? Czy nie lepiej w domu czytać sobie za darmo te same teorie, słuchać i oglądać tych kursów na youtube? No dobra, można tez sobie kupić te ich produkty, zawsze to taniej niż szkolenia za 1500-3000 zł. Lepiej wydaj 50 zł na jakąś książkę, albo kurs video/kurs audio/konsultację telefoniczną itd. I później idziesz na dwór i działasz w praktyce. Prawda, jakie to proste? Ale tym biednym naiwnym ludziom wmawia się, że szkolenie to „nie to samo” co przeczytanie darmowych materiałów w internecie i wyjście z kompanami na dwór na podryw. Bo dzięki tym wspaniałym turboszkoleniom wrócisz inny, niż tam przyjechałeś! Ci samozwańczy trenerzy pierdzenia bardzo często okazują się zwykłymi pozerami. Mówią przesadnie grubym głosem, udając w ten sposób „pewność siebie”. Na kanapach rozkładają się leżąc, rozkraczając jakby robili szpagat, bo tak BadBoy napisał, bo tak Mystery powiedział. Bawią się w jakieś gotowe rutyny, sztuczki karciane i inne żałosne pierdoły. Naśladują Mysterego. Zresztą w Polsce jest kilku takich trenerów, którzy ubrali kapelusz, bluzę w czarno-zółte poziome paski, zrobili sobie makijaż, przyczepili kolorowe pióra na głowie i już stali się wiernymi kopiami Mysterego. Do tego zastosowali „błyskotekę”, czyli ubrali się jak pajace, na ręce włożyli przeróżne bransoletki, obrączki, na szyję łańcuszki, wisiorki itd. No i idą tacy napompowani „pewnością siebie” (do czasu hehe) do kobiety i – wow – opowiadają jaka to super historia wiąże się z ich cudownym naszyjnikiem lub bransoletką. Leżała na trawniku w psim gównie, oni ja podnieśli, umyli, a potem pokazali znajomym. To dopiero niesamowita hist(e)oria! Albo rozkraczy się taki pajac (tym razem wyznawca Badboya), ręce rozłoży na oparciu siedzenia i co? I patrzcie, jaki on cool! Normalnie pół miasta się zleciało, wszystkie przybyłe kobiety dostały orgazmu! I potem jakieś schematyczne „fazy” typu komfort, rapport, zainteresowanie, zasranie, itd. Mechaniczne traktowanie rozmowy z kobietą, człowiekowi zaczyna się już mylić kiedy faza 1b, faza 3c itd. Do tego jeszcze dochodzą „negi”, sregi, „otwarcia”, itd. A potem ludzie zdziwieni, że im nic nie wychodzi. Bo zaśmiecili sobie głowy takimi pierdołami, zamiast skupić się po prostu na poznawaniu kobiety i wyciągnięciem swoich wniosków z takiej rozmowy.

 

Nie słuchaj w żadnym wypadku bzdur kolesi, którzy tworzą „kursy uwodzenia przez internet”. Mówię poważnie!!! jeśli nie wierzysz jakie to gówno, to poszukaj w internecie udostępnionych nagrań, gdzieś tam można znaleźć pełne wersje. Przypomnisz sobie wtedy moje słowa. Zobacz sobie niejakiego Mancera, co on wygaduje w swoich filmach, jak się tam zachowuje. Cały czas jedna sztywna mina bez emocji, sztuczny głos, trajkotanie jednym tonem głosu przez wszystkie sześć płyt DVD i wiele innych. Sam sobie napisał na fotce z drugiego konta kilkadziesiąt wiadomości „od kobiet”, które rzekomo „same prosiły go o spotkanie, numer telefonu” itd. Człowieku, masz nas za idiotów? No i jeszcze instrukcje jaki mieć profil, co tam napisać o sobie, jakie wstawić zdjęcia, co pisać w wiadomościach prywatnych itd. teoria teorią, a wypróbujcie to w praktyce to zobaczycie jak to wszystko ma się do brutalnej rzeczywistości :) Naprawdę lepiej jest wyjść z domu i NA ŻYWO poznawać kobiety. Ale autorzy takich kursów będą nadal ludziom wmawiać, że przez internet jednak da się skutecznie kogoś poderwać, da się umówić na spotkanie, ściągnąć do siebie tłumy lasek itd. No to w takim razie powodzenia!

 

A wracając do szkoleń i videokursów, to lepiej na youtube obejrzeć sobie prawdziwych podrywaczy i to w akcji! Wpiszcie tam „kiss on street”. Nie wiem, czy to fake, czy prawda, ale jeśli prawda, to tak właśnie powinny wyglądać videokursy o uwodzeniu! A nie jakieś siedzenie w czterech ścianach przy tablicy z mazakiem i pierdolenie swoich coraz to nowszych teorii, byleby wyciągnąć jak najwięcej kasy od naiwnych desperatów!

 

I naprawdę nie daj się wciągnąć w żadną pętlę i błędne koło trenerów uwodzenia, którzy co rusz produkują nowe teorie, nowe „techniki” i inne produkty (na których trzepią później kasę). Taki koleś wmawia Tobie pośrednio „większość facetów nie wiem jak wziąć od kobiety numer telefonu” - w bezpośrednim tłumaczeniu oznacza to mniej więcej „Nic nie umiesz. Kup moje nowe produkty, a tam dowiesz się jak oryginalnie gadać z dziewczyną i jak wziąć od niej numer telefonu. Samemu nawet nie próbuj, bo ci nic nie wyjdzie. Zamów mój kurs.” A sam trener myśli tak „Oczywiście, że powinni sami próbować, w końcu pytanie o numer telefonu to nie jest jakaś wielka filozofia, ale powiem im, że ja znam lepszy sposób niż zwykłe pytanie, zrobię z tego całe szkolenie, trochę tego sprzedam i trochę kasy mi wpadnie do kieszeni.” I zaczyna taki pieprzyć, że faceci od niezainteresowanych kobiet chcą numer telefonu, że nalegają, że ona musi utrzymywać z nim kontakt wzrokowy, że musi być nim też zainteresowana itd. No wow, Captain Obvious! Może jeszcze powiedz ludziom, że znasz sposób, jak w nocy poruszać się po ciemnym mieszkaniu – większość facetów zapala światło, ale ty znasz lepszy sposób – musisz najpierw wejść do tego domu, bo z ulicy nie zapalisz lampki. A jeśli się okaże, że nie ma prądu, to większość facetów włącza wtedy latarki, albo świeczki. A w twojej książce jest na to lepszy sposób – musisz zadzwonić na pogotowie energetyczne i zgłosić brak prądu. I dzięki temu poradnikowi faceci już będą wiedzieć jak to się robi.

Zgłoś jeśli naruszono regulamin