2014_06_w.pdf

(6431 KB) Pobierz
Psalm Agaty Szendzielorz
Pan jest ze mn¹ nie muszê siê lêkaæ
Przeprowadza mnie przez ciemnoœci
W Nim pok³adam moj¹ nadziejê
Jemu nale¿y siê chwa³a i czeœæ
Chcê œpiewaæ i opowiadaæ o Nim
On jest Królem królów i Panem panów
Dodatek dzieciêcy DP¯ 6_2014
1
Mo¿e wczoraj, mo¿e nie…
Za miasteczkiem, któ¿ wie gdzie…
Prosto z domku tu¿ przy lesie
Wiatr historiê tak¹ niesie.
A im wolno!
czêœæ 2
Tak
c
z
y
o
wak
o
w
a
k
R
od
z
i
n
a
N
– Tomku – zagadn¹³ tata któregoœ dnia przy œniadaniu –
chcia³bym, ¿ebyœ dziœ po szkole pomóg³ mi naprawiæ parê
drobnych rzeczy przy samochodzie. Mam potem pilny wyjazd.
– Po szkole? – zawaha³em siê. – Nie wiem, czy bêdê móg³.
– W³aœnie, zauwa¿y³am, ¿e ostatnio masz chyba wiêcej zajêæ,
tak? – wtr¹ci³a mama.
– Nooo… tak… – chrz¹kn¹³em – du¿o… ten… zadaj¹ i w ogóle.
– Uczysz siê po szkole z kolegami?
– Tak… jakby… z kolegami, no tak… – pl¹ta³em siê trochê, nie
chc¹c sk³amaæ wprost, i jak zwykle wpakowa³em pó³ bu³ki do ust,
¿eby unikn¹æ odpowiedzi.
– A co tam u Adasia? – zapyta³a mama. – Dawno go nie widzia³am.
Mo¿e zaprosisz go do nas i tu siê pouczycie? To taki mi³y ch³opiec.
– Ja nie z Adasiem, tylko z Kub¹… – wymamrota³em przez bu³kê.
– On na mnie znowu parska i bu³k¹ obsypuje, mamusiuuuu,
powiedz mu coœ!
Prze³kn¹³em wielki kês i dosta³em czkawki.
– Dobrze ci tak – ucieszy³a siê siostra.
– Oleñko, to bardzo nie³adne zachowanie – upomnia³ ma³¹ tata, a
ona zaczê³a siê usprawiedliwiaæ, ¿e to ja siê nie³adnie
zachowa³em, pluj¹c na ni¹ œniadaniem. Przepi³em czkawkê
herbat¹ i zebra³em siê do wyjœcia.
2
– To co z naszym samochodem? – zagadn¹³ tata.
– To… jak wrócê mo¿e? Po obiedzie? Teraz lecê, bo siê spóŸniê.
Tego dnia nie mieliœmy ostatniej lekcji, bo pani siê
rozchorowa³a, wiêc kupiliœmy sobie po hot-dogu i poszliœmy we
czterech, zadowoleni, na kolejn¹ partyjkê naszej gry.
– £adnie siê zrobi³o, nie? – Marek spojrza³ w górê, a tam zaledwie
parê ma³ych bia³ych chmurek powoli sunê³o przez b³êkitne niebo.
– Nooo… – przyzna³em. W tak¹ pogodê mój rower nigdy nie sta³
bezczynnie, ale teraz mia³em w g³owie coœ zupe³nie innego. Szybkim
krokiem doszliœmy do domu kolegi i od razu zajêliœmy miejsca przed
komputerem.
– A w³aœnie, mia³em spytaæ – odezwa³ siê Jurek. – Wasi rodzice nie
maj¹ nic przeciwko temu, ¿e tak d³ugo nie wracacie po lekcjach?
Moja mama trochê ju¿ siê krzywi… wie, ¿e mamy w pi¹tek klasówê z
matmy i obieca³em, ¿e jutro ju¿ nie bêdê gra³ po szkole, tylko siê
pouczê – westchn¹³ ciê¿ko.
– Moi siê nie sprzeciwiaj¹, pewnie te¿ dopóki pierwszej pa³y nie
przyniosê, hehe – zaœmia³ siê Marek.
– No ja przed mam¹ tego nie ukryjê – Kuba te¿ siê rozeœmia³ – ale
jeszcze nie mam szlabanu, to korzystam.
3
Ja siê nie odezwa³em, udaj¹c, ¿e szukam czegoœ w plecaku.
Wychodzi³o na to, ¿e tylko moi rodzice nie znali prawdy.
– Te, patrz, teraz taka zbroja siê pojawi³a! – zawo³a³ Kuba, wskazuj¹c
na nasz monitor. – Ha! Nie maj¹ z nami szans! Tu jest laser i
paralizator, patrz, jak go za³atwi³em, a masz!!! Le¿y! Dobrze ci, ty
zgni³y…
– Kuba, to tylko gra, co siê
tak wczuwasz? –
uspokoi³em czerwonego z
emocji kolegê.
– Dawaj, teraz twoja kolej –
nie zwróci³ uwagi na moje
s³owa. Gdy mój oddzia³
stan¹³ naprzeciw armii
wroga, sam zacz¹³em czuæ
ekscytacjê i bardzo
m u s i a ³ e m
s i ê
koncentrowaæ, ¿eby
pokonaæ przeciwnika.
Chwila nieuwagi i ju¿ moi
¿o³nierze obrywali.
Z wielkim trudem uda³o nam
siê wygraæ tê potyczkê i
dumni ze swoich umiejêtnoœci liczyliœmy straty.
– O nie!!! – znowu poczu³em to okropne uczucie, ¿e jest ju¿ chyba
póŸno. – Ajajajajajajaj!!! OKROPNIE siê spóŸniê do domu! –
krzykn¹³em, zlany potem.
– Spokojnie – uœmiechnê³a siê mama Kuby, która w³aœnie przynios³a
nam przek¹ski. – Twoja mama dzwoni³a jakieœ pó³torej godziny temu.
Wie, ¿e jesteœ u nas.
– Mama….? – momentalnie zblad³em i na dr¿¹cych nogach
skierowa³em siê do drzwi wyjœciowych. – To ja ju¿ pójdê, do
widzenia…
Gdy wchodzi³em do domu, serce wali³o mi jak m³otem. Z
kuchni us³ysza³em rozeœmian¹ Olê i mamê, która przekomarza³a siê
z Maciusiem.
– Hej wam – bardzo chcia³em, ¿eby mój g³os zabrzmia³ weso³o – tata
w gara¿u? Zacz¹³ ju¿ naprawy?
4
– Witaj, Tomku – powiedzia³a pogodnie mama. – Zacz¹³ i nawet ju¿
skoñczy³, nie mog¹c siê na ciebie doczekaæ. Teraz pojecha³ coœ
poza³atwiaæ i wróci wieczorem.
– Ehm… – chrz¹kn¹³em, bo zrobi³o mi siê jakoœ g³upio.
– A twój obiad to ju¿ dawno wystyg³ i stwardnia³ na kamieñ –
ucieszy³a siê w³asnym dowcipem Ola.
– Podgrzejê i dostaniesz go na kolacjê – doda³a mama.
– Tego kamienia, hihihi – uzupe³ni³a siostra. – Ale w sosie jest, to
sobie rozmoczysz, nie martw siê, ¿e k³y po³amiesz.
– Spoko – machn¹³em rêk¹ i poszed³em do siebie. Niepewnoœæ, co
us³yszê od taty, sprawi³a, ¿e zupe³nie odechcia³o mi siê jeœæ.
– Tomcio, tatuœ ciê wo³a – Ola pojawi³a siê w moim pokoju
wieczorem, gdy œlêcza³em nad zaleg³ymi zadaniami. Oj, jak ja nie
lubiê tego uczucia…. Jakoœ s³abo mi siê zrobi³o. Jakby pani nagle
og³osi³a niezapowiedziany sprawdzian.
W kuchni rodzice popijali herbatê, a Ola i Maciuœ siorbali przez
s³omki kakao.
– Czeka³em dziœ na ciebie, synu – powiedzia³ tata i wskaza³ krzes³o.
Usiad³em pos³usznie, rozgl¹daj¹c siê za czymœ, co móg³bym sobie
pogryŸæ lub wypiæ, ¿eby zaj¹æ rêce w trakcie rozmowy. Czu³em, ¿e
nie bêdzie ³atwa.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin