Nie powiem dobranoc - by Luana.pdf

(2022 KB) Pobierz
1
Rozpowszechnianie i kopiowanie całości lub części niniejszej publikacji
jest zabronione bez zgody autora. Również podawanie się za autora
opowiadania, którym jest Luana, jest zakazane.
Plik jest przeznaczony wyłącznie do użytku prywatnego.
Ostrzeżenie:
Opowiadanie wyłącznie dla osób pełnoletnich. Zawiera ono
szczegółowe opisy seksu męsko męskiego, wulgarne słownictwo,
perwersję i inne rzeczy nieprzeznaczone dla dzieci.
Opowiadanie poprawiała Akemi
http://fantazje-skrzata.blogspot.com/
https://fantazjeskrzata.wordpress.com/
2
Spis treści
Rozdział 1
................................................................................................................................................. 4
Rozdział 2
............................................................................................................................................... 12
Rozdział 3
............................................................................................................................................... 21
Rozdział 4
............................................................................................................................................... 29
Rozdział 5
............................................................................................................................................... 38
Rozdział 6
............................................................................................................................................... 47
Rozdział 7
............................................................................................................................................... 55
Rozdział 8
............................................................................................................................................... 64
Rozdział 9
............................................................................................................................................... 72
Rozdział 10
............................................................................................................................................. 80
Rozdział 11
.............................................................................................................................................. 88
Rozdział 12
............................................................................................................................................. 97
Rozdział 13
........................................................................................................................................... 105
Rozdział 14
........................................................................................................................................... 114
Rozdział 15
........................................................................................................................................... 122
Rozdział 16
........................................................................................................................................... 130
Rozdział 17
........................................................................................................................................... 139
Rozdział 18 ostatni
................................................................................................................................ 147
3
Rozdział 1
Siedział nad kubkiem wystygłej kawy, gapiąc się bezmyślnie w okno i zachodzące za nim
słońce. Czuł zniechęcenie przez to, co ostatnio działo się w jego życiu. Ciągle miał pod górkę,
a dziś los już wyjątkowo postanowił z niego zadrwić. Jeśli do tej pory dysponował jeszcze
jakimiś pokładami dobrego nastroju, to właśnie je stracił, gdy dowiedział się, że właściciel
pizzerii, w której pracował, zabrał mu jedną piątą pensji, tłumacząc się wyższymi kosztami
ubezpieczenia. Szkoda, że nie martwił się jego rachunkami i tym, co będzie jadł. Skurwiel!
Już dawno mógł porzucić to miejsce na rogu Sunset i Kendell Street, lecz pomimo
wkurwiającego szefa, miało swój urok. Poza tym lubił je i czuł wielki sentyment do tej
pizzerii, z którą wiązało się wiele wspomnień. Zbyt wiele. Westchnął, przesuwając wzrok na
smolisty napój i zamieszał w nim łyżeczką. Skrzywił się, ponieważ nienawidził zimnej kawy.
Odsunął od siebie kubek.
Ile czasu mogło upłynąć, odkąd wrócił do domu i usiadł w fotelu? Z ciekawości spojrzał na
zegarek ze srebrną bransoletą umieszczony na lewym nadgarstku. Wskazówki wyznaczały
dwudziestą pierwszą trzydzieści, czyli przesiedział już godzinę. Przeczesał ręką swoje czarne,
krótkie włosy. Miał ochotę wziąć długi prysznic i położyć się spać. Nie uśmiechała mu się
kolejna bezsenna noc. O tak, wygodne łóżko było dobrym pomysłem. Wstał, rozciągając
mięśnie zmordowane całodzienną pracą. Zanotował sobie w głowie, że musi odwiedzić
siłownię lub wybrać się na plażę, aby pobiegać. Druga opcja zdecydowanie wydawała mu się
przyjemniejsza. Uwielbiał wodę i gorący piasek. Szkoda, że teraz nie mógł tam iść. Pojutrze
miał wolne, więc zapakuje swoje cztery litery do samochodu i spędzi cały dzień na plaży.
Podszedł do okna, aby je zamknąć i ujrzał przez nie to, co przekonało go do wynajęcia tego
mieszkania; wielki pas zieleni otaczający staw, plac zabaw dla dzieci, kort tenisowy oraz
nieraz przez niego używane boisko do koszykówki. Pośród tego był duży plac, gdzie latem
odbywały się darmowe koncerty i przedstawienia teatralne. Imprezy zwykle rozpoczynały się
o dwudziestej i trwały do północy. Podobnie jak każdego wieczoru, tak i dzisiaj widział
mnóstwo świateł rozświetlających park. Cienie drzew wyglądały niczym potwory, które
przyciągały go, zamiast odstraszać. Nagle perspektywa snu oddaliła się. Pewnie i tak by nie
zasnął, a niemiło jest być samemu w zimnej pościeli. Zamknął okno, sprawdził, czy ma
telefon i z blatu w kuchni zgarnął klucze od mieszkania. W dużym pokoju, który służył mu
równocześnie za salon oraz przedpokój, wsunął na stopy buty i wyszedł.
Do parku miał tylko kilkadziesiąt metrów, a jeszcze mniej, gdy skracał drogę, przechodząc
w pobliżu małych, klimatycznych sklepików, w których zazwyczaj robił zakupy. Nie lubił
bezosobowych domów handlowych. Pojawiał się w nich zazwyczaj wtedy, kiedy musiał lub
gdy znajomi go tam zaciągali. Uśmiechnął się w duchu na wspomnienie Holly, która ostatnio
zawlekła go tam siłą, bo w jednym z pubów umówiła mu randkę w ciemno. I choć spotkanie
4
nie wypaliło, ponieważ nie był zainteresowany, tak samo, jak osoba towarzysząca, doskonale
bawił się z Holly, po raz kolejny słuchając historii z jej dzieciństwa. Nawet urządzili zawody
w tym, kto ile wypije whisky i nie padnie pod stół. Wygrała.
Nie to, żeby on padł. Po prostu wolał zachować trzeźwość myślenia. Napić dla
towarzystwa, zabawy, tak, ale nie chciał, żeby coś na tyle zamroczyło mu umysł, by nie
wiedział, gdzie jest lub co robił. Holly śmiała się z niego, że jest mięczakiem i dupkiem, ale
nigdy nie obrażał się na takie słowa, ani żadne podobne. Wiedział, że przyjaciółka tylko
żartuje. Znał ją kilka lat i gdyby chciała mu dokopać, zastosowałaby inne sposoby.
Z parku dochodziły odgłosy jakiegoś przedstawienia. Koncertu mógłby słuchać nawet w
swoim mieszkaniu. Tłum ludzi śmiał się z wygłupów aktorów przebranych za jakieś dziwne
stwory. Scena była wysoka, by każdy, nawet z daleka, mógł obserwować występ. Stanął
pomiędzy ludźmi i przyglądał się chwilę widowisku. W pierwszej klasie liceum bawił się
amatorsko w aktora. Niestety przedstawienie, w jakim grał, poniosło klapę głównie za sprawą
kiepskiej reżyserii, więc się zniechęcił. Zresztą wolny czas wolał poświęcić innym celom.
Celom, których nie udało mu się zrealizować. Pod koniec liceum w rodzinie zdarzyła się
tragedia. Jego ojciec, pilot i nauczyciel latania, rozbił się, lecąc małą awionetką. Mężczyzna
kilka miesięcy leżał w śpiączce, z której się wybudził, jednak od pięciu lat był sparaliżowany
od pasa w dół. W tamtym czasie Steven musiał zająć się mamą i bliźniakami, którzy
sprawiali, że czasem miał ochotę ich ukatrupić, bo wpieprzali się w jego życie. Mimo tego
kochał ich ponad wszystko. Tak samo jak tatę, z którym niekoniecznie się dogadywał. Zresztą
nigdy nie miał dobrego kontaktu z ojcem, a powodów było kilka. Jednym z nich było to, że
mężczyzna chciał, aby syn został pilotem, podczas gdy on tego nie znosił. Chciał iść swoją
drogą. Drugim powodem było to, że był gejem. Stary Anthony Duncan do tej pory nie
pogodził się z tym, że pierworodny jest homoseksualistą. Steven szybko wyjawił rodzinie
swoją tajemnicę, jednak ograniczył się tylko do niej. To z bliskimi chciał być zawsze szczery.
Poza nimi wiedzieli tylko Holly i Zack, którym powiedział o sobie w dniu ukończenia liceum.
Sądził, że ich drogi się rozejdą, a przyjaciele go odrzucą i wiedział, że nie będzie mu żal.
Jednak ci nie tylko nie wyjechali na studia, ale zostali i byli przy nim. Zack był dobrym
kumplem i partnerem życiowym Holly. Mieli się pobrać jesienią tego roku. Od zawsze byli
razem, a on cieszył się z ich szczęścia. Czy inni o nim wiedzieli? Może. Nigdy nie pytali, a on
nie czuł się w obowiązku im powiedzieć.
Rozejrzał się wokół, tracąc zainteresowanie przedstawieniem. Światła halogenowe dawały
doskonały widok na resztę placu i zamknięty o tej porze kort tenisowy. Kilka osób stało koło
siatek i żywo ze sobą dyskutowało, od czasu do czasu śmiejąc się z jakichś żartów. On sam
zawsze w takich momentach czuł się dobrze. Bywały dni, kiedy kochał samotność, ale lubił
się też zabawić. Dziś wolał być sam, ale i tak wyszedł do ludzi, starając się jakoś odreagować
ten dzień i poprzednie. Przesunął wzrok w lewą stronę i nie miał wątpliwości, kim jest para,
na którą teraz patrzył. Nawet w sztucznym świetle nie sposób było pomylić tych
płomiennorudych włosów. Kobieta gestykulowała rękoma, jak to ona, tłumacząc coś
narzeczonemu, a Zack tylko potakiwał. Steven miał ochotę się roześmiać, ponieważ
przyjaciel długo zarzekał się, że nie będzie pod pantoflem. Podszedł do nich, zręcznie
omijając tłum. Zaszedł Holly od tyłu, pokazując Zackowi, by nie zdradził się, że go widzi.
– Musimy zaprosić jeszcze ciocię z Wisconsin. To kuzynka… – dziewczyna nagle urwała
zdanie, powstrzymując się przed piskiem, gdy jej oczy zasłoniły czyjeś dłonie. Od razu
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin