Love Secret.pdf
(
285 KB
)
Pobierz
Love Secret
Miniaturka
Autor: sandilov
http://chomikuj.pl/sandilov
Isabella Swan od zawsze nienawidziła Edwarda Cullena.
Był aroganckim zapatrzonym w siebie kretynem. Co z tego, że był najprzystojniejszym
chłopakiem w szkole? Pochodził z bogatej i wpływowej rodziny, zawsze dostawał to co
chciał. Był najpopularniejszym uczniem. Jego rodzice oczekiwali od niego, że zwiąże się z
równie bogatą panną, najlepiej Angielką, taka była rodzinna tradycja. Cullenowie nie
mieszali się z plebsem. Byli arystokratami i Anglikami. Dopiero Carlisle i Esme Cullen
wyjechali za granicę, do Stanów by tam zamieszkać i rozszerzyć rodzinne interesy na
Amerykę.
Natomiast Isabella mieszkała z matką i ojcem w małym domu w Forks, co prawda
ojciec był policjantem, ale jej matka od dawna chorowała na białaczkę. Większość
pieniędzy szła na jej leczenie. Isabella więc nie nosiła markowych ubrań, nie jeździła na
szkolne wycieczki, raczej nie udzielała się towarzysko. Skupiała się na nauce, była jedną z
najlepszych uczennic w szkole. Edward i Isabella mieszkali w tym samym mieście od
dzieciństwa, chodzili do tych samych szkół, a on od zawsze, już od czasów podstawówki
ciągle jej dokuczał. Ciągnął za warkoczyki , psuł jej zabawki czy wyzywał od kujonek. Z
czasem i ona zaczęła mu odpowiadać na wyzwiska z czego powstawały awantury. Aż w
końcu w liceum wszyscy tego od nich oczekiwali. W końcu słynna para wrogów Cullen-
Swan istniała od zawsze.
Nienawidziła Edwarda Cullena.
Koniec lekcji, dziewczyna odetchnęła z ulgą i wyszła z klasy. W ostatnim roku mieli
naprawdę sporo materiału do opanowania. Na korytarzu wpadła na Cullena. Dosłownie.
Ten miedzianowłosy Bó...Stop! Ten kretyn wyszedł z łazienki i zderzyła się z jego torsem.
-Cholera jasna, Cullen, patrz jak leziesz! -Warknęła brunetka poprawiając torbę na
ramieniu.
-Sama patrz jak chodzisz, Swan. -Odparł mrużąc gniewnie zielone oczy. -To ty na
mnie wpadłaś.
Uczniowie przechodzący obok nich zaczęli spoglądać na nich z uwagą i rozbawieniem. Ta
dwójka od lat dobierała się sobie do skóry, zachowywali się jak stare małżeństwo. Na
korytarzu zaczynała się kolejna z tych słynnych kłótni.
-Wcale nie! Wylazłeś z łazienki nie rozglądając się. -Warknęła stukając palcem w jego
tors. -Specjalnie to zrobiłeś.
-Nie wbijaj we mnie paznokci, Swan. -Syknął i złapał jej dłoń zanim kolejny raz go
stuknęła.
Wyrwała rękę z jego uścisku i zacisnęła dłonie w pieści gromiąc go spojrzeniem swoich
czekoladowych tęczówek.
-Mogę robić co mi się żywnie podoba, ty kretynie. Poza tym nie wbijam ci paznokci
tylko staram się odsunąć cię ze swojej drogi. Chcę przejść.
-To mnie omiń.
-Nie ma mowy, ty się przesuń. Wszedłeś mi w drogę.
-Chyba kupię ci okulary, Swan. Jesteś ślepa i nie widziałaś jak wyszłaś mi na drogę.
Jaką masz wadę wzroku?
-Cullen, suń swoją dupę na bok!
Patrzyli na siebie, oboje tak samo wściekli i poirytowani. Czekoladowe spojrzenie kontra
szmaragdowe. Żadne z nich oczywiście nie zamierzało ustąpić, chociaż to zachowanie było
może dziecinne. On miał za sobą całe pokolenia dumnej, arystokratycznej rodziny
wywodzącej się z Królestwa Wielkiej Brytanii. Natomiast panna Swan była po prostu
cholernie uparta i zawzięta. W końcu Bella nie wytrzymała i tupnęła nogą ze złości i
popchnęła go w bok.
-Powiedziałam suń się!
Udał, że się wzdrygnął i popatrzył na nią z tym swoim kpiącym uśmieszkiem. Potem nagle
zrobił coś zupełnie niespodziewanego. Tak niespodziewanego, że oczy Belli otworzyły się
szeroko i na chwilkę zapomniała, że miała być dalej zła.
Cullen pochylił się w jej stronę, jego usta znalazły się nad jej uchem, poczuła jego oddech
na swojej skórze. Jego zapach ją oszołomił... Zawsze wiedziała, że był przystojny. Kurwa,
nie była ślepa! Jednak zawsze wydawało jej się, że była na to odporna, ich kłótnie i
wyzwiska jakimi się obsypywali pomagały jej trzymać się na dystans. Odezwał si,ę w końcu
tak cicho, że tylko ona mogła usłyszeć jego słowa.
-Chętnie pozwoliłbym ci powbijać paznokcie w swoje plecy, Swan. Przyjdź do mojego
samochodu.
Powiedziawszy to odszedł zostawiając ją tam osłupiałą i zaskoczoną. W końcu, kilka minut
później, poszła wolno w kierunku jego samochodu... Sama nie wiedziała dlaczego to
zrobiła. Albo inaczej, wiedziała aż za dobrze. Był przystojny... I głupi! Tak, Bello. On jest
idiotą, musisz zawrócić! Zawróć! Kłóciła się sama ze sobą podczas gdy jej nogi prowadziły
ją na parking w stronę samochodu Cullena. Siedział już w środku i najwyraźniej czekał na
nią pewny, że przyjdzie.
Arogancki, zarozumiały dupek.
Wsiadła do samochodu obok niego i rzuciła swoją torbę na tylne siedzenie nic nie mówiąc.
Właściwie to nie za bardzo wiedziała co powiedzieć. Chłopak najwyraźniej także nie czuł
potrzeby mówienia, ponieważ ruszył z piskiem opon kierując się w stronę swojego domu.
Dwadzieścia minut później oboje weszli do okazałej rezydencji mającej dwa piętra i
mnóstwo pokoi. Isabella nie rozumiała po co komu tak dużo przestrzeni, onieśmielał ją ten
przepych i widoczne bogactwo. Co, do diabła, ona tam robiła?! Nawet go nie lubiła! Od lat
nie przeprowadzili ani jednej normalnej rozmowy! Cullen jak gdyby nigdy nic zaprowadził
ją do swojego pokoju na piętrze. A kiedy tylko zamknęły się za nimi drzwi... Dosłownie
rzucili się na siebie. Wpił się w jej usta całując ją i smakując, objęła go mocno przyciągając
do siebie. Smakował jak mięta i czekolada. Z każdą chwilą pragnęła go coraz bardziej.
Stłumiona tyle czasu namiętność wybuchła niczym pożar zamieniając ich opanowanie w
popiół. Dłonie Edwarda szybko uporały się z jej ubraniami i już po chwili stała przed nim
naga. Ona także nie pozostała mu dłużna i już po chwili głaskała jego plecy i tors
rozkoszując się jego miękką skórą. Pomiędzy nimi nie było delikatności, kiedy już znaleźli
się na łóżku. Nie było czułości. Jedynie to bolące pragnienie ugaszenia tego pożaru.
Przerwali pocałunek tylko na chwilę, kiedy Cullen zakładał pospiesznie prezerwatywę,
potem znowu ich usta się połączyły skubiąc, ssąc i zachłannie całując.
A kiedy w końcu w nią wszedł złączając ich ciała zrobiła to co chciał. Naznaczyła jego plecy
swoimi paznokciami.
***
Od tamtej pory ich relacje się zmieniły. W szkole zachowywali się jak dawnej, drąc się
na siebie i wyzywając przy każdej okazji. Tego od nich oczekiwano. Gdyby jego rodzice
dowiedzieli się o jego romansie ze zwykłą, biedną amerykańską dziewczyną z pewnością
wysłaliby go do szkoły z internatem do Londynu aż do ukończenia edukacji. Tak właśnie
stało się z jego siostrą, Alice, która ośmieliła się umawiać z Jasperem Hale.
Jednak kiedy byli sami... Najczęściej się kochali nie szczędząc sobie pieszczot i
czułości. Zachowywali się wobec siebie coraz bardziej opiekuńczo i zaborczo, trudno im
było udawać na szkolnym korytarzu, że nic ich nie łączy. Isabella musiała w końcu po kilku
tygodniach przyznać, że zaczynała coś do niego czuć, coś o wiele głębszego niż zwykłe
zauroczenie. I przerażało ją to jak diabli.
***
-Jak mogłeś mi to zrobić?! -Zawołała wściekła wchodząc do jego pokoju, Rzuciła
torbę na podłogę nie zważając na fakt, że była otwarta i praktycznie wszystko wysypało się
na podłogę. -Jak mogłeś ją pocałować?
Edward wszedł za nią do pokoju zamykając za sobą głośno drzwi.
-Kurwa, Swan, nie pocałowałem jej. -Warknął.
Przeczesał dłonią swoje włosy jeszcze bardziej je czochrając.
-Jak to nie? -Spojrzała na niego nadal zła.
Chociaż ta złość była bardziej żalem i smutkiem. Jakaś dziwka Tanya mogła go pocałować
przy praktycznie całej szkole na stołówce, a on mógł jej na to pozwolić nie obawiając się
konsekwencji. Jej rodzina była naprawdę bogata, jego rodzicom nie przeszkadzałoby,
gdyby pojawiał się z nią publicznie, chociaż nie była arystokratką. A ona sama nie mogła
nawet się do niego uśmiechnąć, bo wtedy od razu każdy głupi domyśliłby się co do niego
czuła. Chociaż sama przed sobą jeszcze się do tego nie przyznała.
-To ona wpiła się we mnie jak jakaś pieprzona pijawka! -Oświadczył wzburzony i
podszedł do niej obejmując dłońmi jej twarz.
Unieruchomił ją tym gestem, nie mogła więc zacząć chodzić w kółko po pokoju by jakoś
odreagować.
-Hmm... -Burknęła tylko wiedząc, że taka była prawda.
Ale i tak wolała się wściekać i krzyczeć niż zacząć płakać ze smutku.
-Czyżbyś była zazdrosna, Swan? -Uniósł brew patrząc na nią i uśmiechnął się
szelmowsko.
Spłonęła rumieńcem sama nie wiedząc czy w ogóle miała prawo być zazdrosna. Nie
rozmawiali o tym co ich łączyło, kiedy znajdowali się sami. Nigdy nie określili na głos stanu
w jakim byli.
-Hmm.. -Ponownie burknęła uparcie się na niego nie patrząc.
Mogła mimo to wyczuć jego irytację. Nie cierpiał, kiedy burczała zamiast się odzywać.
-Spójrz na mnie.
Zrobiła o co ją poprosił, a on ją pocałował. Tak namiętnie i zachłannie, że aż zaparło jej
dech w piersiach.
-Tylko ty możesz mnie tak całować. -Wymruczał w jej usta i patrząc w jej ciemne
oczy. - A kiedy w końcu oderwę się od mojej rodziny będę cię tak całował w pieprzonym
centrum miasta, obiecuję. Każdy zobaczy, że jesteś moja.
***
Kilka tygodni później leżała na łóżku Cullena i patrzyła w sufit zamyślona. Po chwili
poczuła jak materac się ugina, gdy położył się obok niej. Zerknęła na niego przekręcając
głowę. Na jego ustach igrał delikatny uśmiech, który mogła widzieć tylko w tych rzadkich
Plik z chomika:
sandilov
Inne pliki z tego folderu:
Love Secret.pdf
(285 KB)
Inne foldery tego chomika:
Carpe Diem
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin