Crownover Jay - 3.2 - Jego Sila.pdf

(480 KB) Pobierz
ROME:
Zwolnione tempo było do bani. Żeby wszystko było jasne:
czułem, że tracę dla Cory głowę. Przez ostatnie dwa tygodnie
usiłowałem zapić myśl o niej i czułem się jak największy złamas,
że zostawiłem ją bez słowa. Kolejny paskudny krok na liście, która
wydłużała się z dnia na dzień. Było mi wstyd, że nie ogarniam
wszystkiego, że widziała mnie tak załamanego, tak obnażonego.
Od początku wiedziałem, że przerażają ją „przepaście” w mojej
osobowości, ale fakt, że była świadkiem mojego osobistego piekła,
to było już dla mnie za wiele. Poobijane ego i nadszarpnięta duma
nie zniosły tego, więc uciekłem. To było tchórzliwe, słabe
zagranie, ale nie mogłem znieść myśli, że spojrzy na mnie z
litością i uzna za kogoś komu trzeba pomóc. Uciekłem więc w
wódkę i usiłowałem zapić to wszystko. Powody, dla których jej
unikałem, były równie idiotyczne jak te, dla których nie
widywałem się z rodzicami, choć tego nie mogłem ani zignorować,
ani zapić.
Już następnego dnia stało się jasne, że o wiele bardziej niż
urażona duma boli to, że nie mogę z nią porozmawiać, objąć jej,
dotknąć. Wkradła się do mojego serca, omotała tak, że dotarło do
mnie, że jeśli będę musiał poprosić o pomoc, żeby stać się takim
facetem, z którym mogłaby być, nie mam innego wyjścia. I tak się
cieszyłem, że dała mi jeszcze jedną szansę. Potrzebowałem jej, a
teraz, gdy dziecko było w drodze, wiedziałem, że i ona mnie
potrzebuje, bez względu na to, jaki jestem. Byłem gotów zrobić
wszystko, co w mojej mocy, by nam się udało, nawet jeśli to
oznaczało, że seksualne przyciąganie i ogień, które zbliżyły nas do
siebie, chwilowo nie wchodziły w grę. Nie ma to jak zostać nagle
przyjacielem własnej ciężarnej dziewczyny.
Przez cały wrzesień udało mi się trzymać ręce w kieszeniach,
a ptaka w rozporku. Chodziłem z Corą do lekarza, co było zarazem
ekscytujące i przerażające. Chodziliśmy na kolacje, na randki, jak
każda para, która dopiero zaczyna się spotykać. Zacząłem nawet
rozważać, czy nie pogodzić się z rodzicami, tak jak w końcu, z
pewnym wahaniem, pogodziłem się z Shaw. Wiedziałem, że to dla
niej ważne, a ja miałem po dziurki w nosie tchórzliwej ucieczki. I
zastanawiania się, czego wszyscy ode mnie oczekują. Musiałem
wbić sobie do głowy, że najważniejsze jest to, czego sam od siebie
chcę. Cieszyła ją ta perspektywa, co z kolei cieszyło mnie, choć
sam pomysł wydawał się istną torturą. Nie miałem pojęcia, co
miałbym im powiedzieć, żeby w ogóle zacząć rozmowę.
Nie przeszkadzało mi zwolnione tempo. Chętnie spędzałem z
nią czas, świetnie się rozumieliśmy, a nawet jeśli nie, wielobarwne
błyski w jej kolorowych oczach przywodziły na myśl wizje
przeprosinowego seksu tak intensywne, że nadawały się tylko dla
dorosłych.
To nie tak, że byłem z nią tylko po to, żeby ją zaliczyć, ale
łgałbym jak pies, gdybym twierdził, że nie brakowało mi tego, że
nie brakowało mi jej i jej cudownie kolorowej skóry. Seks z Corą
w niczym nie przypominał seksu z innymi kobietami, i to nie tylko
dlatego, że miała piercingi tam na dole i wszystkie te cudownie
kolorowe kamyczki w skórze. Choć uparcie powtarzała, że czeka
na bliżej nieokreśloną wizję mężczyzny idealnego, rozumiała
mnie, naprawdę mnie rozumiała, choć przecież daleko mi do
ideału, delikatnie mówiąc.
Nie miałem pojęcia, jak ona znosiła brak seksu. Ostatnio jej
hormony szalały. Była jeszcze bardziej pyskata i bezczelna niż
zwykle, ale w jej oczach było coś takiego… czasami
przyłapywałem ją na tym, że przygląda mi się kątem oka, jakby
dokuczało jej to samo tłumione pożądanie do mnie. Jakbyśmy
zbliżali się do krawędzi czegoś wielkiego, większego niż
wszystko, czego doświadczyliśmy do tej pory… I jakby bała się
upadku.
Pozwalała się całować i przytulać na kanapie, kiedy
oglądaliśmy filmy, otwarcie okazywała mi czułość, trzymała mnie
za rękę, obejmowała, dawała do zrozumienia, że jest przy mnie.
Ale jednocześnie to zawsze ona wycofywała się, odsuwała się i
zostawiała nas rozpalonych i niespełnionych. Widziałem żal i
frustrację na jej ładniutkiej buzi, ale nie chciałem ryzykować, więc
nie kwestionowałem jej decyzji, nie usiłowałem na nią naciskać.
Brała mnie takiego, jakim byłem, więc i ja musiałem
zaakceptować wszystkie przeszkody, które ustawiła mi na drodze.
Czasami wydawało mi się, że patrzy na mnie z autentycznym
przerażeniem, przy czym bała się nie mnie, ale tego, co przeze
mnie myślała i czuła.
Nadrabiałem stracony czas za barem i jednocześnie starałem
się naprawić sytuację z Brite’em i stałymi gośćmi. Brite wrócił,
wydaje mi się, a głównie po to, żeby dopilnować, bym nie opił go
do cna i nie wygrał, jak w zeszłym miesiącu. Chyba obawiał się, że
znowu wymknę się spod kontroli. Chcąc mu udowodnić, że nie
mam zamiaru zrujnować sobie życia ani pozwolić, by Cora sama
wychowywała dziecko, pracowałem ze zdwojoną energią i
właściwie już kończyłem wszystko to, o co prosił. Ba, nawet sam
wymyśliłem kilka ulepszeń, które dodałem z własnej inicjatywy.
To był właściwie nowy lokal: czysty, lśniący, nowiutki.
Napływali nowi klienci i ruch w interesie ożywił się na tyle,
że Brite zaproponował Asie stałą pracę za barem na wieczornej
zmianie. Wydaje mi się, że spodobał mu się widok młodych
ślicznotek, usiłujących zwrócić na siebie uwagę jasnowłosego
prowincjusza. Asa był po prostu świetny.
Nadal nie wiedziałem, co będę robił, gdy skończy się bar, ale
świadomie starałem się dopilnować, by akurat ten problem nie
spędzał mi snu z powiek, zwłaszcza że aż nadto skutecznie robiły
to inne. Moja przyszłość zapowiadała się wystarczająco
skomplikowanie, więc zadręczanie się pytaniami, na które nie
znałem odpowiedzi, nie miało sensu. Było tylko wyczerpujące i
nie miałem już na to siły. Poza tym dzień w dzień zmagałem się z
koszmarami sennymi i tym dziwnym stanem umysłu, gdy nagle
znowu znajdowałem się na pustyni, w morzu krwi i śmierci, w
zdrowszy, bardziej pozytywny sposób niż upijanie się do
nieprzytomności. Co innego raz na jakiś czas wychylić wódkę z
Zgłoś jeśli naruszono regulamin