Opowiadanie(przygodowe) Akt pierwszy - Rozdział 4.docx

(30 KB) Pobierz

#4              Powrót

 

 

Płonący wrak dziwnego samochodu, z którego dymiło na pół kilometra w górę, był pierwszą rzeczą która rzucała się w oczy. Dalej było już tylko ciekawiej. Rozpoznał swoją miejscowość, staw przy którym mieszkał. Zmieniło się tylko tyle, że zamiast zamku, który u niego, był zamieniony w kafejkę, bibliotekę, pizzerie i mini hotel dla odwiedzających, stał normalny zamek, otoczony murami i fosą. Do zamku, przez główną bramę, wpadała asfaltowa ulica, po której poruszały się normalnie samochody. Marcin odwrócił się spoglądając na Agnieszkę i Szymona.

-Tak, to jest to miejsce. – odparł Marcin.

-Poznaję. – stwierdził Szymon.

-Czyli, tak jak się umawialiśmy, musimy wejść do zamku. – powiedziała Agnieszka.

-Dokładnie, po czym uciec z tego świata. – stwierdził Szymon.

-Zanim to zrobimy, chciałbym zobaczyć swój dom. – odparł Marcin, po czym ruszył w dół góry. Co dziwne, mimo braku wielu domów, które były w jego świecie, jego dom stał, tam gdzie zawsze, w nieco innym kształcie, jednak podobnym kolorze.

-Może akurat będzie coś na obiad. – stwierdził Szymon.

-Wątpię. Oni raczej się mnie nie spodziewają. Zrobimy to po kryjomu. – powiedział Marcin.

-Czyli? – zapytał Szymon.

-Tylko ty masz jakieś ubrania na zapas. – stwierdził Marcin.

-Czyli mam ci dać bluzę? – zapytał Szymon sięgając do plecaka.

-Tak, nie mogą mnie odkryć. Wystarczy, że ostatnio już namieszałem… - odparł Marcin. Założył bluzę i ubrał okulary. Nastała dla niego ciemność i wszystko ucichło…

 

***

 

Marcin obudził się jako pierwszy. Poszedł wziąć szybki prysznic. Umył jedynie włosy, a gdy usłyszał ponaglający głos Szymona, postanowił szybko wyjść. Minutę później wyszedł z łazienki owinięty ręcznikiem.

-Chodź szybko, bo nie uwierzysz. – powiedział Szymon.

-Co się dzieje ? – zapytał szybko Marcin.

-Musisz to po prostu zobaczyć. – powiedział Szymon. Weszli do ich pokoju, gdzie leciała jakaś rockowa muzyka.

-Skąd to leci? – spytał Marcin.

-Patrz na moje buty. – uśmiechnęła się Agnieszka. Marcin otworzył oczy ze zdumienia. Buty miały specjalne wcięcie na pendriva, który był włożony równolegle z butem w taki sposób, że nie wystawały buta.

-Niezłe to. Znalazłaś w rzeczach swojej alterki? – zapytał Marcin.

-Alterki? – zapytała Agnieszka.

-No alterki. – powiedział Marcin.

-Ale, że jak? – zdziwiła się Agnieszka.

-Come on… no nie wiecie? Przecież ktoś musiał tutaj być. Nasze alternatywne ja. Ktoś, kto żyłby tym innym życiem za nas. – stwierdził Marcin.

-Nie pomyślałam o tym. – odparła Agnieszka.

-Ja tam bez różnicy. Wiem tyle, że tutejszy ja lubi papierosy. – rzekł Szymon.

-Musiałbym przeszukać swoją torbę. – odparł Marcin. Wszedł jednak pod kołdrę i szybko się ubrał. Minutę później przeszukiwał już swoje bagaże.

-Czyli myślicie, że ile jest nas, we wszystkich razem wziętych światach? – spytał Sebastian.

-Nieskończenie wiele. Tyle ile światów. Chociaż, powiem, że nawet więcej. Jeśli istnieje nieskończenie wiele kombinacji, to są nawet światy w których nie ma nikogo z nas. Nie wiem jak to działa, ale szczerze to fajnie byłoby to odkryć i spisać. – odparł Marcin. Usłyszeli pukanie do drzwi. Marcin pokazał palec na ustach, a drzwi powoli otworzyły się. Marcin, który stał prze drzwiach odskoczył lekko. Była to jednak tylko dziewczyna, która podobała się Sebastianowi.

-O hej Oluś. – zdziwił się Sebastian. Oluś z kolei nie była zdziwiona. Podeszła w podskokach do Sebastiana... po czym stanęła na palcach i pocałowała Sebastiana, jak gdyby nigdy nic. Sebastian, który stał przodem do Marcina, zrobił wielkie oczy do Marcina, po czym je przymknął. Pozostali szybko udali, że ich to nie interesuje.

-Chodźmy na dół. – odparł po chwili Sebastian. Marcin tymczasem kontynuował przeszukiwanie torby. Jej zawartość nie różniła się zbytnio. Różnicą była jedna koszulka, której Marcin wcześniej nie widział. Drzwi zamknęły się z trzaskiem, a zakochani zniknęli za nimi.

-To było nieco dziwne. – stwierdziła Agnieszka.

-Chodźmy obczaić czy ktoś już czasem nie siedzi w holu. – zaproponował Szymon.

-Może będzie i nasza wroga grupka. Mam nadzieję, że nie mylę się w tym, że oni najwyraźniej wiedzą o światach alternatywnych. – powiedział Marcin.

-Wszystko to wydaje się być niezwykle pokręcone. – stwierdził Szymon. Całą trójką wyszli z pokoju.

-Wręcz przeciwnie. Wszystko jest logicznie połączone. Nic się nie dzieje przypadkiem, przynajmniej jak na razie. – stwierdził Marcin.

-A twoje sny? Co to ma wspólnego z tym wszystkim? – zapytała Agnieszka.

-Do dziś myślałem, że były one aby mnie tu doprowadzić. Tymczasem mimo, że przeszliśmy przez ten portal, to mam je w dalszym ciągu. – powiedział Marcin.

-A co ci się śniło? – zapytała Agnieszka.

-Coś jakby inny świat alternatywny, ale z większymi nieco zmianami. – powiedział Marcin.

-No dobra, może ten sen poinformował cię, abyś odnalazł tamten świat? – zapytał Szymon.

-Ja to tam nie wiem co to wszystko oznacza. – pokiwał głową Marcin. Gdy dotarli na dół, okazało się, że nikogo tam nie było.

-Jakie pustki. Co jest grane? – zdziwił się Szymon.

-Po prostu jest wcześnie bardzo. – odparła Agnieszka.

-Ja jestem. – usłyszeli za swoimi plecami głos Filipa.

-Straszysz ludzi… - westchnął Szymon.

-Miałeś wyjaśnić. – powiedział od razu Filip do Marcina.

-Odkryliśmy przeznaczenie tego skarbu co wy szukaliście. – westchnął Marcin.

-Że jak? – zdziwił się Filip.

-Jejku, byliśmy w zamku, po czym na dole, za ukrytym przejściem był długi tunel, który prowadził do wielkiej sali. W sali tej była dziwna machina. Tak czy owak, przeszliśmy przez nią, po czym trafiliśmy do świata alternatywnego, jakim jest właśnie ten świat. – powiedział Marcin.

-Hmm… a może ta machina uszkodziła wam waszą świadomość i tylko wam się tak wydaje, że jesteście w świecie równoległym. Przecież to jest prawie niemożliwe. – odparł Filip.

-Mamy nagranie z całej akcji. – odparł Szymon.

-Nie no nie trzeba. Możecie mnie zaprowadzić w tamto miejsce? – zapytał Filip.

-No ale chyba nie teraz? – zapytał Marcin.

-A kiedy? Ponad godzina do śniadania przecież. – stwierdził Filip.

-Chyba żartujesz. Spędziliśmy tam góra pół godziny a wyszło dużo więcej według czasu. – odparł Marcin.

-A no chyba że tak. Czyli najlepiej będzie dopiero po kolacji. – stwierdził Filip.

-Nikomu nie mów, nie wiem czy wiesz, ale jeśli to prawda, to najprawdopodobniej jakby każdy się o tym dowiedział, to wiele osób chciałoby się przenieść. W końcu ktoś by się dowiedział, rozgadał dalej. Później byłoby już gorzej. Wyobraź sobie, że do naszego świata zamiast nas trafiliby tacy, którzy mieliby taki świat, w którym wydarzenia są podobne ale na przykład o kilka lat są do przodu. Mogliby zmienić nasz zaplanowany bieg historii. Nie wiem co  mogłoby się stać. Gdzieś kiedyś usłyszałem takie ciekawe zdanie. Jeśli przeznaczenie zostanie skrzywdzone, wszyscy zginiemy. – odparł Marcin.

-Hmmm, zapewne połowa słuchaczy nie dałaby rady tego zrozumieć. Ja jednak interesuje się podróżami w czasie i poniekąd właśnie światami alternatywnymi. Jaki był więc mój alter? – spytał Filip.

-No a jaki miał być? Inny na pewno. Wydajesz się tutaj być pewniejszy siebie. Początkowo jak tu przyszedłeś przestraszyłem się ciebie lekko. – stwierdził Marcin.

-No ciekawe, dobra, ja lecę w sumie. Nie ogarnąłem się a muszę być gotowy przed śniadaniem. Pozwól tylko, że powiem to jednej osobie. – poprosił Filip.

-Monika u nas też pomagała więc możesz powiedzieć w sumie. – stwierdził Marcin.

-No właśnie o nią mi chodziło. Dzięki Marcinie, dzięki za zaufanie. Do potem. – Filip z uśmiechem odszedł. Marcin dopiero się zorientował, że reszta ekipy gdzieś przepadła.

-Tylko, czy to dobry pomysł ufać w tym świecie komuś poza naszą czwórką? – zapytał się Marcin cicho sam siebie.

-Też o tym pomyślałam. Chyba znalazłeś mój skarb. – stwierdziła Gosia, która nagle poruszyła się z jednego z foteli. Miała identyczny kolor sukienki, więc ciężko było ją odróżnić.

-Słyszałaś wszystko? – westchnął Marcin.

-Nie chciałam podsłuchiwać. Po prostu siedziałam, a wy mówiliście głośno. Spokojnie, nikomu nie powiem. – powiedziała Gosia z uśmiechem.

-Tak, ty jesteś okej. Gdyby nie ty, to nic byśmy nie zdziałali. Dałaś mi klucz. – stwierdził Marcin.

-Klucz? – zdziwiła się Gosia.

-Czekaj… mówiłaś, że był w głowie niedźwiedzia. – Marcin zerwał się z wrażenia i podbiegł do dywanu. Schylił się i wyjął z głowy niedźwiedzia metalowy klucz. W tle domu odezwały się organy.

-Jakim prawem ten klucz tam jest? – wystraszył się Marcin.

-Świat alternatywny. Tutaj wszystko potoczyło się inaczej jak w twoim.

-Raczej tylko niektóre fakty. Tak teraz patrząc na to wszystko, stoimy przed wielkim odkryciem. Muszę to zbadać. – powiedział Marcin.

-Wiem, że cię nie znam, imię znam tylko dlatego, że tamten z którym mówiłeś nazwał cię Marcin. Mimo, że cię nie znam, mam pytanie, mogę pójść z wami? – zapytała Gosia.

-Według mnie, cztery osoby to już dużo. Ale jeśli bardzo tego chcesz, to dziś wieczorem idziemy. – powiedział Marcin.

-Dziękuję ci. Obiecuję, że nikomu nie wyjawię. – powiedziała Gosia.

-Dobrze. Więc do później. – odparł Marcin. Ruszył schodami  do góry, jednak spotkał po drodze wrogą grupkę. Tamci go minęli jak gdyby nigdy nic. Marcin chwilę walczył, sam ze sobą, czy zagadać. W końcu nie miał pewności i nie był odważną osobą. Ku jemu zdziwieniu, odważył się i zszedł za nimi. Adrian usłyszał go i odwrócił się lekko zdziwiony.

-Mam pytanie. Tylko jeszcze nie wiem jak do końca je zadać. – odparł Marcin.

-A długo ci to zejdzie? – zapytał Adrian.

-Zależy tak naprawdę od tego jak na to zareagujesz. – powiedział Marcin. Zauważył przy tym, że jego zachowanie jest drastycznie inne niż to z jego świata.

-Idźcie, dogonię was. – machnął ręką Adrian.

-Okej, spytam wprost. – zaczął Marcin gdy reszta odeszła w miarę daleko.

-Wal. – zachęcił Adrian.

-Nie jesteście z tego świata, prawda? – zapytał Marcin.

-Ty też nie. – odparł mocno zdziwiony Adrian.

-No, okej, czyli miałem rację – uśmiechnął się Marcin.

-Ale kiedy przeszedłeś przez portal? Nie jest już trochę długo czynny. – stwierdził Adrian, który nie przestawał być zdziwiony.

-Dziś w nocy. A czemu miałby być nieczynny? – zdziwił się Marcin.

-Jakim cudem dziś… coś ci się nie pomyliło? – zapytał Adrian.

-Dotarłem tu przeszedłem przez portal bo nie wiedziałem do czego on służy. – stwierdził Marcin.

-Zaraz… gdzie był portal, którym tu trafiłeś? – zapytał się Adrian.

-No tutaj, pod zamkiem dokładnie. – odparł Marcin.

-Czyli jednak jest drugi portal… miałem na myśli taki z Zebrzydowic. – powiedział Adrian podekscytowany.

-W Zebrzydowicach jest portal?! – Marcin był zaskoczony.

-Nie jest czynny. Tkwimy w tym świecie już kilka tygodni i nie wiemy jak wrócić. – odparł Adrian.

-Więc… chyba wystarczy przejść tylko. – stwierdził Marcin.

-Owszem, przydałoby się również ustawić kod, który by nam pozwolił wrócić do domu. Jednak dopóki komputer nie posiada odpowiedniej mocy, nic nie zrobimy. – stwierdził Adrian.

-Jaki to kod? – zapytał Marcin.

-Według instrukcji, wszędzie muszą być zera. – stwierdził Adrian.

-A co, jeśli są numerki, ale to co jest przed nimi po prostu działa na zasadzie znaczków z Matrixa? – zapytał Marcin.

-No właśnie. Musi być moc. Potrzebna jest aby właśnie te znaczki przestały tak skakać. – odparł Adrian.

-Wieczorem idziemy by znów przejść. – odparł Marcin.

-Nie. Zabraniam ci. – powiedział stanowczo Adrian.

-Czemu niby. Jeden na miliard może doświadczyć takiej przygody. – odparł Marcin.

-Nie jesteśmy jedynymi, którzy podróżują. A niestety jest to niebezpieczne. – powiedział Adrian.

-Niby dlaczego? – zapytał się Marcin.

-Nikt nie wie, co zasila tak naprawdę portal. Prawdopodobnie to nasza planeta go zasila. Kable ciągną się głęboko pod portalem. – odparł Adrian.

-Skoro im bliżej jądra się znajdujemy, tym jest cieplejsza temperatura, to kable w końcu stopnieją. Nie ma szans aby zasilała je ziemia. – stwierdził Marcin.

-Autor instrukcji co do podróży między światami równoległymi też rozważał taką opcję. – odparł Adrian.

-A gdyby tam powiadomić jakiś naukowców? Może to oni by pomogli i dali radę wrócić was do waszego świata? – zapytał się Marcin.

-Nie rozumiesz? Nikt nie ma prawa o tym wiedzieć. To jest tajemnica, o której świat nie ma prawa wiedzieć. Poinformowaliśmy tak jednych w innym świecie, a oni nas chcieli zabić, za to, że posiadamy tak wielką wiedzę. Pawłowi się nie udało. Wzięli go do niewoli. Jak już, to sami musimy wrócić. Ty tutaj zostań, ten świat nie różni się bardzo od twojego. Zawsze kilka pierwszych przejść nie robi wielkiej różnicy. Każda jedna rzecz może się zmienić. Nie ma nic stałego, zapamiętaj to sobie. – powiedział Adrian.

-No dobra, ale może jesteśmy w stanie pomóc z zasilaniem do komputera? – zapytał Marcin.

-Nie sądzę. Ze względów bezpieczeństwa, specjalne ogniwa zostały ukryte. Potrzebnych jest ich dziesięć. W instrukcji jest tylko mapa, która doprowadzi do informacji gdzie znaleźć ogniwa. Problem jest taki, że nie wiemy jak ją zrozumieć. – odparł Adrian.

-No nic, potem się odezwę aby ją zobaczyć. – odparł Marcin.

-Skoro trafiłeś do portalu przypadkiem, może i przypadkiem ją odczytasz. – stwierdził Adrian.

-No dobra. Coś jeszcze muszę wiedzieć? – zapytał się Marcin.

-Uważaj na organizację Google. W tym świecie nie spotkaliśmy się z wielkim zagrożeniem, jednak pamiętaj, oni wiedzą o światach alternatywnych, a jeśli nie daj Boże usłyszą od was o tym, możecie czuć się zagrożeni, bo oni też starają się wyeliminować wszystkich którzy wiedzą o światach równoległych.

-No ja go zabije… dzięki wielkie, do potem! – Marcin wystrzelił jak z procy do swojego pokoju. Był pusty. Znalazł szybko swoje Google Glass, które założył. Po załączeniu okazało się, że są zawirusowane. Cały ekran wypełniły powiadomienia, które ciągle tylko przybywały. Marcin zdenerwował się lekko, i wywalił je przez okno. Podparł się o parapet, ponieważ nagle doświadczył silnego bólu głowy i osłabł. Przez chwile miał wrażenie, że usłyszał szept. Po chwili odzyskał siłę, jednak ból głowy pozostał. W dodatku szumiało mu w uszach.

-Co to było… - Marcin rozejrzał się lekko zdezorientowany i przerażony. Usiadł na łóżku i podparł głowę rękami i zamknął oczy.

-Co się dzieje? – usłyszał czyiś głos przez mgłę.

-Nie… nie wiem. – stwierdził Marcin. Poczuł czyiś dotyk na swojej głowie.

-Trzymaj się, jeszcze nie czas na ciebie, weź to. – powiedział głos, którego dalej nie rozpoznał. Podniósł mu głowę i Marcin pomyślał, że zaczyna śnić. Zobaczył bowiem Kapturnika. Wyglądał niczym Assassyn, tyle, że miał inny kolor stroju niż oni. Czarny kaptur, ciemna maska na oczach, średniego rozmiaru broda Niestety nie miał dalej pojęcia kim jest ta osoba. Wydała mu się bardzo znajoma.

-Co… - zaczął Marcin ledwie ogarniając.

-Za każdym razem, gdy będzie ci źle, po prostu weź łyka. – powiedział Kapturnik dając Marcinowi ciemną butelkę do połowy pełną.

-Ale, co to jest? – wystraszył się Marcin. Powoli zaczynało mu przechodzić. Szok jaki wywołał Kapturnik działał jak lekarstwo.

-Dowiesz się w swoim czasie. Ciao brachu! – powiedział Kapturnik i wyskoczył przez wcześniej otwarte okno.

-Kto to był? – usłyszał niewyraźnie kolejny głos stojący w drzwiach. Wzrokiem rozpoznał Gosię.

-Nie pytaj bo nie wiem. Nazywamy ich Kapturnikami. – stwierdził Marcin otwierając prezent od Kapturnika. Powąchał a zapach sprawił, że już z nim było lepiej. Pachniało dość przyjemnie, jednak pierwszy raz w życiu czuł taki zapach.

-Wbiegał po schodach i poszłam za nim. Nie myślałam, że go znasz. – stwierdziła Gosia.

-Pierwszy raz do mnie zagadał. – stwierdził Marcin, którego znów rozbolała głowa.

-Coś ci jest? – wystraszyła się Gosia.

-Nie mam pojęcia co jest grane. Ale mam tego dość. – powiedział Marcin i wziął jeden łyk.

- Oj Cinek, Cinek, będzie dobrze. – stwierdziła Gosia i usiadła obok niego.

-I jest! – powiedział Marcin zdumiony. Aż wstał i popatrzył zdziwiony na Gosię.

-Na serio? – Gosia była zdziwiona.

-To coś działa na serio. I przepyszne. W życiu nie piłem takiego czegoś. – powiedział Marcin.

-Dasz spróbować? – spytała Gosia.

-Nie brzydzisz się tak po mnie? – spytał Marcin.

-Nie no, nie ma czego. – odparła Gosia.

-Tylko, że to jest lekarstwo, nie wiem, czy picie bez dolegliwości jest dobre. – powiedział Marcin.

-Najwyżej mi coś będzie. – stwierdziła Gosia. Powąchała przy czym się skrzywiła.

-Co jest? – zapytał Marcin zdziwiony.

-Może lepiej ci to oddam. Sam zapach odpycha. – odparła Gosia.

-Bez sensu. – stwierdził Marcin, który jeszcze raz powąchał. Nic się nie zmieniło. Wzruszył ramionami i schował dziwny napój do torby.

-Ej! Bo jest źle! – Krzyknął nagle Adrian. Za nim stał Adam z Dominikiem.

-Co się stało? – zapytał Marcin.

-Obserwują nas. – odparł Dominik.

-Że kto? – zdziwił się Marcin.

-Korporacja Google. Musimy stąd natychmiast uciekać. – powiedział Adam.

-Hm no okej, wezmę tylko plecak. – stwierdził Marcin. Wyjął plecak spod łóżka i spojrzał na Gosie.

-Mam zostać? – zapytała lekko nieśmiało Gosia.

-Wie o wszystkim? – zapytał Adrian.

-Niechcący usłyszała naszą rozmowę. Można jej zaufać, wiem co mówię. – odparł Marcin.

-Co się dzieje? – zapytał Szymon. Razem z Agnieszką przecisnęli się przez wrogą czwórkę i wpadli do pokoju.

-Zwijamy się już teraz. – odparł Marcin. Wzięli szybko plecaki i wyszli z pokoju. Ruszyli za Adrianem, Dominikiem i Adamem. Wkrótce dołączył też Daniel.

-Co z Sebasem? – zapytał Szymon.

-Tutaj jest szczęśliwy. Niech zostanie. – odparł Marcin.

Ruchy, ruchy! – krzyknął Adam. Zadzwonił równocześnie telefon Adriana.

-No halo, co się dzieje? Już? Za dziesięć sekund wyjdziemy frontowymi drzwiami! – Krzyknął Adrian rozłączając się jednocześnie. Nie miał nawet czasu schować telefon. Cała ósemka przeleciała przez hol z prędkością światła. W holu siedział między innymi Filip z Moniką, oraz Sebastian z Olą. Patrzyli na nich z osłupieniem. Długo to nie trwało. Wlecieli w drzwi które otwarły się dość szybko i z trzaskiem uderzyły o ścianę. Z przodu domu stał van, z którego wyleciał Animator Krzychu.

-Wskakujcie! Michał już rusza! – usłyszeli Krzycha.

-Gdzie jedziemy? – zapytała się Agnieszka.

-Portal. Taka sytuacja to wyjątek. Mimo, że mówiłem ci abyś już nie przechodził, nie chcę was narażać. Zostaniecie w następnym świecie. – powiedział Adrian do Marcina. Wszyscy szybko wsiedli i van ruszył po dziurawej drodze.

-Boję się troszkę. – powiedziała cicho Gosia, tak, że usłyszał ją tylko Marcin i być może Szymon.

-Spokojnie,  jesteśmy tu wszyscy. – pocieszył ją Marcin.

-Zimno mi. – odparła Agnieszka.

-Pamiętasz co ci mówiłem Szymon? – zapytał się go Marcin po cichu.

-Jak dziewczynie zimno to trzeba ją przytulić? – zapytał Szymon nieco głośniej.

-Byłoby miło. – odparła nieco rozbawiona Agnieszka.

-Dobra tam, chodź tutaj bliżej. – powiedział Szymon. Usiedli blisko siebie i się przytulili.

-Hmmm, powiem ci Marcin, że mi też jest zimno. – powiedziała tajemniczo Gosia.

-Więc przytul się mocno. – odparł Marcin.

-Chyba nas gonią. – powiedział Michał.

-Cholera jasna, zrób coś! – powiedział Krzychu lekko zdenerwowany.

-Jeszcze pół kilometra! – krzyknął Michał.

-Cholera, nie damy rady! Przyspiesz, czy coś! – denerwował się Krzysiek.

-Za duży ruch na drodze! – krzyczał Michał. Nagle zarzuciło nimi. Michał gwałtownie skręcił, a ich prawy bok o coś się otarł. Otwarły się przez to oba skrzydła drzwi. Zobaczyli jakieś auto, rozbijające się o latarnie ze sporą prędkością,  o które prawdopodobnie się otarli. Gdyby wszyscy nie trzymali się poręczy, przymocowanych do boku, prawdopodobnie wylecieliby do tyłu.

-Podjadę centralnie pod wejście. Będziecie musieli uciec. – powiedział Michał.

-A ty? – wystraszył się Krzychu.

-Pojadę po alterów do Zebrzydowic. – powiedział Michał. Z tyłu zauważyli dwie ciemne furgonetki, które zbliżały się coraz bardziej. Usłyszeli strzały.

-To bardzo daleko stąd przecież. – odezwał się Dominik.

-Taka prawda. Ustawicie portal w taki sposób, aby was przeniosło o 24 godziny w przyszłość. – poprosił Michał.

-Musimy się trzymać razem. Przynajmniej my dwoje. – powiedział Krzychu do Michała.

-Wiem. Tylko nasza dwójka jest z naszego świata. Reszta zaginęła. – wyjaśnił reszcie Michał.

-Tylko, że nikt poza Krzychem nie potrafi sterować poprawnie portalem. – stwierdził Dominik.

-Przepraszam…. Musisz iść, to rozkaz! Sto metrów do końca! – powiedział Michał.

-Przygotujcie się, mamy od teraz… - zaczął Adrian, jednak nie mógł dokończyć. Z drogi podporządkowanej, po ich prawej stronie wyjechała furgonetka, która z impetem przywaliła w ich prawy bok. Marcin poczuł uderzenie, i odleciał na lewy bok. Wywalił się na brzuch. Gdy rękę podawał mu Szymon chwycił go mocno, jednak van uderzył o krawężnik, przez co Szymon zachwiał się i puścił barierkę lecąc na Marcina. Oboje zaczęli lecieć do tyłu.

-Szymon! – usłyszeli jedynie piskliwy głos Agnieszki. Wylecieli jako jedyni z vana, upadając na nogi. Marcin stracił kontakt wzrokowy z Szymonem. Siła rozpędzenia zwaliła go z nóg i zaczął obracać się bokiem. Poczuł jak laptop wbija się mu w plecy, a lewa ręka wykręca. Nie miał nawet siły krzyknąć z bólu. Van przywalił w barierkę kawałek przed nimi i odbił się od niej, niemal wpadając do rzeki. Marcin skończył się obracać, i sunął jedynie na plecaku, niczym żółw na skorupie. Po chwili zatrzymał się całkowicie nie czując zbyt wiele bólu. Zobaczył obok siebie Szymona, który miał zakrwawioną głowę. On nie miał tyle szczęścia. Z tyłu dwa samochody zahamowały z piskiem. Byli to jednak cywile.

-Dawaj stary! – powiedział Marcin do Szymona. Tamten otworzył oczy. Był w szoku.

-Daj mi rękę. – powiedział spokojnie Szymon.

-Masz! – krzyknął Marcin zestresowany. Podał mu jednak wykręconą rękę i gdy tamten się podnosił, Marcin zawył z bólu. Mimo to, oboje po chwili stali i patrzyli na siebie.

-Może to głupie, ale przydałoby się uciec. – powiedział Szymon.

-Patrz tam! – Marcin zauważył dwa ciemne auta osobowe, które jechały pod prąd w ich stronę. Za kierownicą siedzieli Kapturnicy.

-Dobra, jest odsiecz, uciekamy! – Szymon rozpoczął bieg a Marcin ruszył za nim. Wbiegli na chodnik. Marcin zauważył na ziemi pistolet, który wyleciał z furgonetki. Schylił się po niego, jednak zanim się podniósł, zauważył czyjeś nogi. Szybko podniósł wzrok, myśląc, że to wróg. Była to jedynie młoda dziewczyna. Młodsza nawet od niego. Obok niej, nieco za nią, stała druga, jeszcze młodsza. Obie były podobne do siebie i miały tak samo zapięte w warkocz, ciemne włosy.

-Wyglądasz strasznie! Nic ci nie jest? – wystraszyła się dziewczyna.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin