Rodowy Sztylet 13 z 16.pdf

(427 KB) Pobierz
Strona
1
z
25
Rodowy Sztylet
ROZDZIAŁ 13
Żona - stworzenie jak mało które narażone na działanie chemii i magii. Najpierw
jej wkładasz pierścień na palec, a ona w jakiś dziwny sposób przenika do każdej
sfery twojego życia. A ty w jakiś sposób zostajesz uwiązany na krótkiej smyczy.
Jarosław Wilk tłumaczy Draniszowi Rychowi, dlaczego tak bardzo
nie chce się żenić.
Rankiem Jarosława czekała wiadomość, dostarczona za pomocą artefaktu
łączności. Żeby Wilk mógł jak najszybciej odebrać informację, sekretarz starego Sowy
wyznaczył mu konia, bo droga spod muru, otaczającego plac wojskowy, do zamku, nie była
krótka. Kapitan wrócił z zamku ponury, zamyślony i jeszcze bardziej kłująco zimny niż zwykle.
Naraz kazał ruszać w drogę.
Gdy był w takim stanie, nikt nie odważył się z nim dyskutować. Z wyjątkiem elfa,
który wrócił z zamku późną nocą, niezmiernie zadowolony z siebie i świata, i zaraz zasnął.
– Jarosławie, zostańmy – prosił. – Dzisiaj będzie jeszcze jeden wyjątkowy
wieczorek, który tak bardzo chciałbym odwiedzić! To bardzo ciekawe i pouczające
widowisko.
– Możesz tu zostać sam! – ryknął kapitan. – Zbierać się szybko i nie grzebać się!
Dopiero gdy stanęliśmy na postoju, by przygotować posiłek, troll zapytał
ostrożnie:
– Jarek, co się stało?
Strona
2
z
25
Kapitan nie odpowiedział od razu. Odpłynął daleko myślami, niewidzącym
spojrzeniem obserwując jak po naręczu chrustu powoli rozbiegają się języki płomieni.
Trzymałam w rękach trójnóg do kociołka, niezdecydowana czy powinnam go postawić –
mogłoby to wyrwać Wilka z myśli i zacząłby wyżywać się na nas. W końcu elf nie wytrzymał,
wyrwał mi trójnóg z rąk, ustawił go i zawiesił kociołek.
– Zapomniałaś, że jesteśmy głodni? – sarknął.
Jarosław drgnął, kilka razy zamrugał, by w końcu powrócić do realnego świata i
oznajmić:
– Oni, moi rodzice, mnie żenią!
Na polanie nastał grobowa cisza.
– To żart? – wyszczebiotała ledwie słyszalnie Tisa.
– Nie! – Jarosław zerwał się z miejsca i zaczął chodzić po polanie, deptając
składniki na zupę, które zdążyłam już przygotować.
– Usiądź, proszę, i wyjaśnij – zdenerwowałam się, wyrywając spod ciężkiego buta
posiekana w drobna kostkę marchew. Cebula była już nie do odratowania. Łatwiej było
pokroić nowa niż dokładnie obmyć talarki z ziemi. – Inaczej wszyscy zostaniemy bez obiadu.
– Jaki obiad, Mila, o czym ty mówisz? Mnie tu całkiem niespodziewanie rodzice się
zdecydowali ożenić, a ty o takim głupstwie…
– Możnaby pomyśleć, że to koniec świata – chrząknął troll. – Już raz miałeś zamiar
się żenić, pamiętasz? I co z tego wyszło? Dzięki Czystomirowi włóczysz się wolny po świecie,
nie znając problemów… – Spojrzał na mnie, potem na krasnoluda i poprawił: – Twoje drobne
problemy z życiem rodzinnym są nieporównywalne.
– Tym razem to na poważnie. Mam możliwość zdobycia domeny – Wilk
powiedział to tak, jakby wreszcie zdecydował się właśnie dać nura w lodową przerębel.
– Więc to tak! – sapnął troll. – Świetnie!
Strona
3
z
25
– Tak, – kiwnął głową Jarosław – pobierać się oczywiście nie chce, ale mieć
własną domenę…
Tisa, dotychczas milcząca, z oszołomieniem pobiegła do furgonu i wróciła z
ogromnym, grubym tomiszczem.
– Kapitanie, musiano was oszukać – powiedziała drżącym głosem, kartkując
strony. – Nie ma ani jednej niezamężnej spadkobierczyni domeny!
– A co to za książka? – zainteresował się elf.
– „Coroczny informator szlachetnych rodów” – wytłumaczyła dziewczyna. – Są tu
wszystkie wiadomości o osobach z krótkimi nazwiskami i ich krewnych.
– Jest jeden Posiadacz, który podzielił domeny i ma córkę na wydaniu –
poinformował Wilk, siadając na swoim miejscu i znów utkwił spojrzenie w ogniu.
– A dlaczego kapitanowi tak zależy na własnej domenie – zapytał Persival
Dranisza. – Zwłaszcza, kiedy ten tak bardzo nie chce się żenić?
– Jarek to drugi syn w rodzinie – wytłumaczył troll. – Jego starszy brat jest już
żonaty i ma spadkobiercę. A Jarkowi całe życie przyszło służyć w wojsku, zająć jakieś wysokie
stanowisko w domenie, na przykład burmistrza, albo zostać rektorem szkoły magicznej;
nauczycielem nie zostanie, burmistrz – nie na jego ambicje, a w wojsku nuda, jeśli nie będzie
akurat wojny, bo tak zostaje tylko uiszczanie należności podatkowych u lokalnych skner. A
jeśli pobrałby się ze spadkobierczynią domeny, zostałby Posiadaczem, a to jego marzenie z
dzieciństwa. I, co ważniejsze, stworzy on nowa domenę! To znaczy, że Jarek zostanie twórca
nowego rodu, król nada mu nowe nazwisko… to wielki zaszczyt, poza tym, droga
prawdziwego mężczyzny – też się tym kiedyś zajmę.
– Staniesz się posiadaczem domeny? – zdziwił się elf.
– Nie, założę swoje plemię. My już z Kicią wszystko omówiliśmy, z niej będzie
piękna żona wodza plemienia.
Strona
4
z
25
Zaczęłam mieszać kaszę w kociołku energiczniej niż zwykle. Oczywiście troll był
łagodny, opiekuńczy i, zdaje się, kochał mnie, ale dotąd nie zgodziłam się zostać żona wodza.
– I kto jest tą twoją przyszłą panną młodą? – z trudem wymawiając pojedyncze
słowa, powiedziała Tisa. Dziewczyna cała poszarzała i wyglądała jakby jej serce stanęło.
Wszyscy utkwili wzrok w kapitanie z niecierpliwością wyczekując ogłoszenia
imienia wybranki.
– Jasnooświecona Kruk – odpowiedział Jarosław.
Troll miał zamiar zaklaskać, ale tu uroczysty charakter chwili zepsuł krzyk. Nóż
ześlizgnął się z cebuli i wbił się w dwa palce, a sprawczyni wyrwała się na wolność ukryła w
jasnozielonej trawie, szyderczo bielejąc wśród drobnych gałązek.
– Bardzo się skaleczyłaś? – zaskoczony troll odkładając gratulacje na później i
rzucając się do mnie.
– Aj! – nie mogłam powstrzymać łez, mrugając oczami. Cebulowy sok dostał się
do ranki, niesamowicie piecząc, a z palców skapywały gęste krople krwi. – Wybaczcie,
zasłuchałam się i z roztargnienia, osz…
– Przerwała w najciekawszym miejscu! – obruszył się elf, podchodząc do mnie.
Kilka chwil między jego dłońmi i ranki zniknęły. Tylko ślady krwi przypominały o tym, że
jeszcze przed chwilą były źródłem bólu.
– Mnie tak od razu nie uleczył – obraził się krasnolud.
Ranę zadana przez Czystomira, elf uleczył mu dopiero wczoraj wieczorem, zanim
Persival udał się naprawiać artefakt w zamku Sowy. Do tego Persik męczył się z opatrunkami i
prawie nie mógł poruszać palcami, stale wspominając Mirika przez zęby i cedząc na niego
wszelkie przekleństwa.
– No przecież ci tłumaczyli, żebyś nie ruszał cudzego, to po co mam się wtrącać –
odpowiedział elf. – A Mila ucierpiała przygotowując nam obiad. Tak, jeszcze i z winy
Strona
5
z
25
kapitana… Jarosław, ja nadal nie rozumiem, w czym problem, nad którym ty się tak
zastanawiasz? No pobierasz się, będziesz miał tę swoją domenę, co w tym złego? Dziewczyna
chociaż sympatyczna?
– Skąd mam to wiedzieć? – odgryzł się kapitan. – Ja jej nie widziałem na oczy. Ona
jest z północy, a ja wychowywałem się na południu.
– A pamiętasz, jak jej ojciec kilka lat temu przyjechał? – przypomniał sobie troll. –
Wtedy akurat mieliśmy przepustkę i przebywaliśmy na zamku. Taka wysuszona morela z
zastraszoną żoną, która bez przerwy się za nim chowała i nic nie mówiła.
W oczach kapitana zabłysło wspomnienie.
– Dokładnie – kiwnął. – Przypomniałem sobie. Kruk bardzo mi się wtedy
spodobał. Trzymał się jak król, choć był u nas z prostą wizytą
– Jeśli córeczka poszła w tatusia to ci się kompletnie nie poszczęściło – współczuł
Dranisz.
– Ja też sobie przypomniałam – powiedziała wojowniczka. – Pokraczniutki taki,
drobny. Jeśli się w niego wrodziła to strasznie brzydka powinna być. A matka…
– Tisa, – zimno przerwał Jarosław – mówisz o moim przyszłym teściu i
narzeczonej. Trzymaj język za zębami.
Dziewczyna spojrzała na kapitana z takim smutkiem i Meka, że zachciało mi się ją
objąć i jakoś pocieszyć. Wiedziałam jednak, że dumna wojowniczka od nikogo nie przyjmie
pociechy i bardzo ja za to szanowałam.
– Czy ona straszna, czy nie, to pozostaje jeszcze pod znakiem zapytania –
powiedział troll, w zamyśleniu wypatrując skarbu za paznokciami. – Ale stary Kruk jest bardzo
inteligentny, to fakt. Za swoich czasów powiększył domenę dwukrotnie i to na granicy! Jak się
na to zgodzili zagraniczni władcy apanaży – nie wiadomo, ale obiło mi się o uszy, że całe wsie
Zgłoś jeśli naruszono regulamin