As_1936_nr42.pdf

(15596 KB) Pobierz
AS
Nr 42 18 październik 1936
jj
Z CZASÓW
KONGRESU
WIEDEŃSKIEGO
UROCZA
ARTYSTKA
JOAN C R A W F O R O
9
j
9
'
i
l
m
9
fl
jHfe
W
ZCZASÓWKONGRESU WIEDEŃSKIEGOfig&f
I
UROCZA
^
i !
ARTYSTKA
jSŁ
JOAN
i i i ^ l H r
CROWFORD
V
1
<9
#
^
m
1
I
^ ^ l i i k
^^^W
M
^
Ł
i
fl
W B f s
_
g
jl
m
l
H
H
H
P
I
i
s
a
n
i
l
f
t
f
^ ^ ^ ^
_
W
^
skich. Opieka odpowiednich
instruktorów,
dobieranie co ładniejszych zabaw, odpowie-
dni teren w zdrowem miejscu — to wielka
zasługa miłośników dzieci, zapoczątkowana
przez największego przyjaciela małych — 11.
Jordana.
Nie mają tu jednak zabawy tego uroku,
jaki bezsprzecznie posiadają zabawy dzieci
miast mniejszych i wsi, gdzie rozległy, często
nieznany teren pełen jest „niebezpieczeństw",
które dziecko pokonywa z taką satysfakcją!
Kontrola starszych odnośnie każdego kroku
dziecka, stwarza wyśmienite warunki do za-
spokojenia jego pragnień.
Zabawa jako czynność pierwotna człowie-
ka, wypływająca z jego własnej woli, z wła-
snej potrzeby, sprzyja rozwojowi psychicz-
nemu i fizycznemu dziecka. Radość, pogoda
ducha, wypoczynek, zaspokojenie przez wy-
ładowanie energji — są objawami, towarzy-
szącemi
zabawie. Zachodzi
tu
pozorna
sprzeczność, że jeśli zabawa jest wyładowa-
niem energji, to nie może b y ć wypoczynkiem.
Lecz jest nim właśnie, jest tym cudownym
lekiem na zmęczenie i nudę, który powinni
stosować i starsi. Ale jeszcze inne znaczenie
posiada zabawa.
Przez swą odrębność, zależnie od miejsca
swego pochodzenia, mówi n a m o charakterze
d a n e j okolicy k r a j u , o przyzwyczajeniach,
obrzędach, nawyknieniach, o — kulturze. —
1 ten regjonalizm jest niemałym walorem za-
baw. Pozwólmy dzieciom się bawić jak naj-
dłużej. Przez zabawę do — radości życia.
Władysława Mokosikówna.
Uwagę dziecka „cichego" pochłania praca przy pokrywaniu papieru „rysunkami",
Poniżej:
Ileż
inwencji
i pomysłowości
wkłada
ko w budowanie
„kolejki".
dziec-
DZIECI SIĘ BAWIĄ...
..Ludzie nic dlatego przestają się bawić,
że starzeją się, ale dlatego się starzeją, bo prze-
stają się bawić".
(Marek Twain).
ziecko i zabawa ,to dwa nierozłączne
pojęcia. Cóżby znaczyło dziecko bez
zabawy i któżby się bawił jak nie
dziiecko? Ruch, ciągły ruch od pierwszych
miesięcy życia! Z początku niezorganizowa-
ny, pozornie niecelowy, p ó ź n i e j zmienia się,
poddaje się systemowi, który tworzy każda
zabawa. Zabawa jest tak dziecku potrzebna,
jak sen i pożywienie. Wypływa ona z głębo-
kiej jego potrzeby. To też na szczęście
ńie trzeba go do niej nakłaniać, bawi się ono
spontanicznie, a tylko dzieci chore nie ba-
wią się. Oczy nasze przyzwyczaiły się do cią-
głej czynności dziecka, którą tworzy zaba-
wa, bo rodzi się ona z potrzeby ruchu.
Zabawy n a j m n i e j s z y c h są często samotne,
dziecko otacza się zabawkami. To zabawki
kupowane często, na każde żądanie, z każdej
wystawy, zabawki drogie, często brzydkie
i niepraktyczne; częściej zabawki wyśnione,
długo wyczekiwane, aż wreszcie okoliczność
św. Mikołaja, imieniny, urodziny — urze-
czywistniają dziecięce marzenia.
Zabawki — świat małego człowieczka! Dla
nas martwy, dla niego pełen życia. Do tego
otoczenia dziecko ustawicznie
„ciągnie",
w niem jest patiem każdej sytuacji, którą
samo stwarza, dziecko w tem otoczeniu „wy-
żywa się". W każdej chwili bez obawy kary,
jeśli otaczają dziecko ludzie rozumni, może
mały niszczyciel rozpruć lalce brzuch lub
wydłubać j e j oczy, a mały wisus wyciągnie
D
•z impetem uszy koniowi. Ho należy wniknąć
w sens tych niszczycielskich poczynań. —
Dziecko zaspokaja swą ciekawość, wczuwa
się w rolę odkrywcy.
Zabawki przechodzą swoją ewolucję. Mi-
nęły czasy, gdy mały „wódz" doprowadzał
zawsze do klęski drewnianych lub metalo-
wych żołnierzyków, jeśli byli bolszewikami
i często na strychu leżą konie na biegunach.
Miejsce ich zajmują samochody, samoloty
i inne „motory" zwane... hulajnogami. Czas
zmienia i zabawki.
Z dorastaniem dziecka zmieniają się i u-
podobania. Objawia się t u t a j chęć bawienia,
ale nie w pojedynkę, lecz w zespole, gro-
madnie. Ma to wielkie znaczenie, gdyż uspo-
łecznia dziecko. To też wielkim błędem jest
izolowanie dziecka od towarzystwa, tak czę-
sto spotykane u inteligencji małomiastecz-
kowej.
Nie można instynktów tłumić, trzeba iin
dać tylko prawidłowy bieg. Jak dając dziec-
ku zabawki zaspakajamy jego instynkt posia-
dania, tak też należy dziecku dać możność
postawienia się w gronie towarzyszy. Zaba-
wa ma charakter kompensacyjny, czyli w za-
bawie dziecko żyje tem, czego mu brak w
życiu, a czego pragnie nieraz nawet nieświa-
domie.
Przez zabawy gromadne dziecko nabie-
ra obowiązkowości w sprawach wspólnych,
nabiera szacunku dla drugich, rozwija to-
warzyskość.
Należy więc dzieciom ułatwić zabawę w
gromadzie. Ułatwiamy ją, nie zabraniając mu
zabawy w parkach i ogrodach Jordanow-
Poniżej:
Huśtawka,
to łania, lecz nadwyraz
nująca
rozrywka.
emocjo-
2
AS
ILUSTROWANY
MAGAZYN
TYGODNIOWY
ILUSTROWANY
MAGAZYN
TYGODNIOWY
WYDAWCA: SPÓŁKA WYDAWNICZA „KURYER" S. A.
REDAKTOR ODPOWIEDZIALNY: JAN STANKIEWICZ AS
KIEROWNIK U T E R A C K i :
KIEROWNIK GRAFICZNY:
J U U U S Z LEO.
BRZESKI.
JANUSZ MARJA
CENA NUMERU GROSZY
PRENUMERATA K W A R T A L N A
4 ZŁ. 5 0
GR.
CENY O G Ł O S Z E Ń : Wysokość k o l u m n y 275 mm. — Szerokość k o l u m n y
2 0 0 mm. — Strona dzieli się na 3 łamy, szerokość łamu 6 3 mm. Cała stro-
na zł. 6 0 0 Pół strony zł. 3 0 0 . 1 m. w 1 łamie 9 0 gr. Za ogłoszenie kolorowe
doliczamy d o d a t k o w o 50°/o za każdy kolor, prócz zasadniczego. Żadnych
zastrzeżeń co do miejsca zamieszczenia ogłoszenia nie p r z y j m u j e m y
ADRES REDAKCJI i ADMINISTRACJI: K R A K Ó W , W I E L O P O L E 1 ( P A Ł A C
PRASY). - TEL. 150-60, 150-61, 150-62, 150-63, 150-64, 150-65, 150-66
KONTO P. K. O. K R A K Ó W NR. 400.200.
Numer 42
Niedziela 18 października 1936
Rok II
Fot.
Wide
World
Londyn.
Słynny r e ż y s e r a m e r y k a ń s k i
miętnym p o d r ó ż n i k i e m , a
Ostatnio u d a ł s i ę J ó z e f von
(w ś r o d k u ) w o t o c z e n i u
i a k t o r filmowy Józef von S t e r n b e r g , t w ó r c a tylu w s p a n i a ł y c h filmów I ról, jest na-
w s w o i c h w y c i e c z k a c h po ś w i e c i e z b i e r a m a t e r i a ł d o swych k o m p o z y c y j filmowych.
S t e r n b e r g d o Japonji, c h c ą c p o z n a ć t a m tajniki duszy Wschodu. Oto widzimy g o
g e j s z w j e d n e j z licznych h e r b a c i a r n i w stolicy k r a j u „ W s c h o d z ą c e g o Słońca".
d
0
p i
e i
.
0
wykopaliska ostatnich czasów pozwoliły nam odtworzyć. (Str. 4—5). —
TAKOE ZIEMI PIASTOWSKIE,!. „DRYPEK", „obracany", „mlynorz" — oto prastare tańce, które w niezmienionej formie doehiowtaly
się dó dziś. (Str. 6).
Sylwetki artystyczne: M A R J A N STRONSKI. Wysoce ciekawe prace graficzne
su
ty-- y
ja/k
również portrety zy-
skują mu ogólną uwiage. (Str. 8—9).
S A T Y R A I-EJ KLASY. Jak „Cyrulik warszawski" bawi publiczność wysokiej klasy humorem.
(Str. 10).
Sławy śpiewacze Z przed 100 lat: MARJA MALIBRAN-GARCIA. W stulecie zgonu jednej z najsłynniejszych śpiewaczek
świata.
(Str.
18).
PRZEZ
POI
j
SKIE
TUNDRY.
Z wycieczki
myśliwskiej
na
Wileńszczyźnie.
(Str.
19).
O S Z T U K Ę
PATRZENIA.
Refleksje na temat zdolności pojmowania sztukii we wszelkich jej przejawach. (Str. 20). — Nasz przebój muzyczny: „GAUDEAMUS!".
Wale A. Piotrowskiego. — Słowa K. Lubifenieekuego. (Str. 22).
PO Ś C I E R N I S K A C H
<
ZA „LISEM". Biegi myśliwskie
zyskują
w Polsce coraz więcej zwolenników. (Str. 26). — „DERNIER CRI" W „CASINO". O nowości,, która zachwyca
i
bawi bywalców
londyńskiegi musie-hallu. (Str. 27).
—.
Powieść. — Nowela. — Moda m^ska. — Kącik filatelistyczny.
Dział gospodaa-stwa domo-
wego.
Humor i rozrywki umysłowe.
Na scenie.
Nowe kisiążki. — Program radjuwy.
AS-3
Drapieżny
gad Tyrannosaurus
w walce
gadem
zwanym
Triceratops,
na którego
wej głowie
znajdują
się dwa wielkie
z
innym
2-metro-
togi.
OLBRZYM
sprzed miljonów lat
uży rozwój nauk przyrodniczych
datujący się zwłaszcza od półto-
ra wieku pozwolił na poznanie
i zbadanie otaczającego świata mine-
ralnego, królestwa roślin i zwierząt
nietylko w sąsiedztwie zbiorowisk
ludzkich, lecz także w najodleglej-
szych i najniedostępniejszych wnę-
trzach puszcz podzwrotnikowych, nie-
botycznych obszarach górskich i lodo-
wych pustyniach krain podbieguno-
wych, Człowiekowi nie wystarczyło
poznanie tego wszystkiego, co znaj-
duje sie na powierzchni ziemi, coraz
dalej próbuje wdzierać sie wgłąb zie
mi, a szybki rozwój lotnictwa pozwa-
la mu na dotarcie do stratosfery, co
jeszcze nie tak dawno mogło być tyl-
ko — nieziszczalnym
wydawałoby
sie — marzeniem. Coraz lepsze mikro-
skopy i ultramikroskopy pozwalają
na obserwacje i badanie zjawisk nie-
dostępnych bezpośrednio naszym zmy-
słom, przy pomocy ulepszanych usta-
wicznie lunet astronomicznych odkry-
wamy całe nowe światy tak bardzo
od nas odległe.
Mieszkańca ziemi jednak oddawna
nietylko interesowało to wszystko, co
sie koło niego dzieje i zbadanie praw
rządzących zachodzącymi zjawiskami
i przemianami, stara sie on odpowie-
dzieć i na pytanie, co było dawniej,
kiedy powstał świat i jak rozwijało
sie na nim życie.
Jeszcze nie wiele dawniej, jak przed
trzystu
laty
prawie
powszechnie
panowało mniemanie, że świat został
stworzony w r. 4004 przed Chr., a po-
ważni uczeni prowadzili tylko, śmie-
szne dzisiaj dla nas, dyskusje, czy na-
D
stąpiło to na wiosnę czy w jesieni te-
go roku. Następne jednak zdobycze
wiedzy w różnych dziedzinach nie po-
zwoliły na utrzymanie tej daty, opar-
tej na zbyt dosłownem tłumaczeniu
Biblii, wiemy obecnie, że w tym cza-
sie panowała w Egipcie już od setek
lat cywilizacja- Późniejsze badania
kazały ten okres powstania ziemi
i życia przesunąć do dziesiątków mi-
lionów lat, obecnie jednak wiemy, że
skorupa ziemska ma przynajmniej
półtora miliarda lat t. j. ponad ty-
siąc milionów lat, a ziemia jako ca-
łość jest niewątpliwie znacznie star-
sza. Również i pierwsze ślady życia
które zachowały sie, pochodzą z przed
setek milionów lat.
Inne były rośliny w tych odległych
czasach, inaczej wyglądały i ówcze-
sne zwierzęta, które w potocznej mo-
wie często nazywamy przedpotopo-
wymi". W różnych czasach domino-
wały rozmaite grupy zwierząt. Do-
kładna obserwacja zachowanych resz-
tek i ich występowania przekonała
badaczy, że nie wszystkie gatunki
powstały równocześnie: najpierw zja-
wiły sie zwierzęta stojące na najniż-
szym stopniu rozwoju, dopiero z bie-
giem tysięcy i milionów lat zjawiły
sie formy wyższe, coraz bardziej zbli-
żone do znanych i żyjących obecnie
na ziemi. Jedne gatunki wymierały,
inne wstępowały na ich miejsce, a
głównym czynnikiem, który o tem de-
cydował, było przystosowanie się do
warunków, które ulegały zmianom.
Początkowe formy zwierząt, które
zjawiły się na ziemi, były drobnych
rozmiarów, dopiero z biegiem długich
okresów czasu możemy obserwować
zjawienie się form większych, a wresz-
cie prawdziwych olbrzymów, wobec
których stajemy zdumieni.
Niedawne to jeszcze czasy, kiedy ko-
ści wielkich zwierząt z ubiegłych epok
uważano za kości ludzi-olbrzymów,
którzy mieli żyć w czasach dawniej-
szych. Dopiero rozwój zoologii li ana-
tomii pozwolił na stwierdzenie, że są
to przedstawiciele takich samych lub
zbliżonych przynajmniej do tych grup
zwierząt, które żyją obecnie w róż-
nych częściach świata. Od wielu lat
wysyłano specjalne ekspedycje w te
strony, gdzie znaleziono jakieś resztki
kopalne. Żmudna nieraz i długotrwa-
ła praca czekała pracowników mu-
zeów, którzy z zebranych, przeważnie
pojedynczo znajdowanych szczątków
musieli rekonstruować całe szkielety
wygasłych już obecnie zwierząt. Z bie-
giem czasu udało się nietylko powią-
zać poszczególne resztki , kostne w peł-
ne szkielety, ponadto z wielu szczegó-
łów budowy ich ciała, jak i z samych
znalezisk zaczęto odtwarzać sposoby
życia zwierzęcia, które przed dziesiąt-
kami czy nawet setkami milionów lat
przebywało na tych obszarach, gdzie
dzisiaj wznoszą się miasta czy wsie.
Po rybach i płazach, które z kręgow-
ców pierwsze zjawiły się na naszym
globie, nastąpiło pojawienie się ol-
brzymich gadów, które należą do tej
samej grupy zwierząt, co dzisiaj ży-
jące krokodyle i jaszczurki. Najpo-
spolitszymi wygasłymi gadami były
Ichtiozaury,
stanowiące
pośrednie
ogniwo pomiędzy rybami a jaszczura-
mi. Były to olbrzymie zwierzęta do-
sięgające 10 metrów długości, o wy-
4* AS
A •
HC
Olbrzymi gad morski Mosasaurus rzuca się na żółwia, w powietrzu unoszą się Pterodaktyle.
dłużonym cienkim ogonie i czterech
płetwach służących do pływania. Wy-
dłużony pysk, podobny do paszczy
krokodyla, uzbrojony był w Liczne
ostre zęby, które stanowiły groźne
żem cielsku posiadały one małą głowę
i mózg słabo rozwinięty, co zapewne
także zdecydowało, że w walce o byt
musiały ustąpić innym grupom zwie-
rząt.
Jednem z największych zwierząt kopalnych
to Brontosaurus żyjący w bagnach i żywiący
sie roślinami.
Na prawo:
Gady kredowe
szkielety
zostały
odkryte
przez
amerykańską
„Protoceratops",
których
w Mongolji
w roku
1922
ekspedycję
naukową.
Również zwierzętami roślinnożer-
nymi były Stegozaury, budową swą
podobne już nieco do ssaków, a zwła-
szcza do dzisiejszych łuskowców. By-
ły to zwierzęta przewyższające swą
Wielkością dzisiejszego słonia, na
grzbiecie posiadały szereg wielkich
tarcz kostnych, tworzących wielki
grzebień.
Obok tych olbrzymich przedstawi-
cieli gromady gadów, które były
zwierzętami
roślinożernemi,
żyły
i gady mięsożerne, które w niedługim
czasie wytępiły te bezbronne olbrzy-
my. Z tych drapieżnych gadów za naj-
groźniejszego uchodził Tyrannosau-
rus. Zwierze to chodziło na tylnich
nogach, opierając sie nieraz i na dłu-
gim ogonie. Do chwytania zdobyczy
służyły mu przednie odnóża zaopa-
trzone w groźne zakrzywione pazury,
którymi
rozszarpywał
napadniętą
zdobycz.
Prócz gadów wodnych i lądowych
pojawiły sie i gady latające w powie-
trzu. Jednym z ważnych ich przedsta-
wicieli był Pterodactylus. Był to gad
wielkości średniego ptaka o wydłużo-
nej głowie i uzębionych szczekach.
Były to pierwsze latające kręgowce,
po których dopiero później miały po-
jawić sie pierwsze ptaki kopalne.
Wszystkie te opisane zwierzęta żyły
w epokach geologicznych odległych
od naszej ery o 100—150 milionów lat.
Doszedłszy do najwyższego rozwoju
w okresach nazwanych przez geolo-
gów jurajskim i kredowym uległy na-
stępnie losowi wielu innych dawniej
żyjących grup zwierzęcych, wymiera-
jąc i ustępując nowym formom, które
okazały sie lepiej przystosowanymi
do zmienionych warunków życia.
Dr M. K.
Poniżej:
Steg
saurus,
olbrzy
jurajski
gad
posiada
na
grzbiecie
tarcze
kostne
i
kolce
na ogonie
niebezpieczeństwo dla ryb i innych
mieszkańców ówczesnych mórz.
Innymi drapieżnymi morskimi ga-
dami były Plezjozaury, których zna-
my już ponad 50 gatunków. Zbliżone
trybem życia do Ichtiozaurów różniły
sie od nich budową aiała, a przedo-
wszystkiem długą szyją, która docho-
dziła do połowy długości całego ciała.
Do spokrewnionej grupy gadów nale-
ży również i Mosasaurus, dochodzący
do 20 metrów długości, a odznaczają-
cy sie nadzwyczajną giętkością krę-
gosłupa, co niewątpliwie ułatwiało te-
mu zwierzęciu szybkie ruchy w
wo-
dzie i chwytanie zdobyczy.
W ciągu długich tysiącleci rozwój
prowadził do powstania nowych ga-
tunków o odmiennej budowie. Z Ple-
zjozaurów rozwijały sie gady o więk-
szych głowach, a krótszych szyjach,
przypominające nieco dzisiejsze żół-
wie. Pojawiają sie olbrzymy lądowe —
dinozaury,
dosięgające
dwudziestu
pięciu metrów długości; niekiedy wy-
stępują i gatunki mniejsze.
Jednymi z największych zwierząt,
jakie kiedykolwiek zamieszkiwały na-
szą ziemie, były Brontozaury. Długo-
ścią swego ciała przekraczały nieraz
25 metrów, wysokość ich wynosiła
niemal 5 metrów, waga zaś tego po-
twornego cielska wynosiła około 40
tonn. Mimo swej olbrzymiej wielkości
były to naogół zwierzęta niegroźne
dla otoczenia, pożywienie ich stanowi-
ła roślinność bagienna. Przy tak du-
AS-5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin