Brand Fiona - Daj mi tę noc.pdf

(630 KB) Pobierz
Fiona Brand
Daj mi tę noc
Tłumaczenie:
Elżbieta Chlebowska
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Elena Lyon myślała czasem, że tylko chirurgiczna interwencja byłaby w stanie usunąć z jej
serca i wspomnień postać Nicka Messeny.
Teraz zamierzała pozbyć się przynajmniej willi w Dolphin Bay w Nowej Zelandii, gdzie
spędziła z Nickiem tamtą niezapomnianą noc.
Przemierzała ulice Auckland w drodze do wybranej wcześniej agencji nieruchomości, gdy
jej wzrok padł na wielką planszę z nazwą Messena Construction. Zjeżyła się, jakby
niespodziewanie poczuła na sobie jego wzrok, chociaż prawdopodobieństwo, że Nick jeździ
z inspekcją wszędzie, gdzie działa jego firma budowlana, było zerowe. A jednak miała wrażenie,
że ją obserwuje.
Co za absurd, pomyślała. Przecież nie wierzyła w przeczucia. Odwróciła wzrok od
półnagich robotników, którzy mimo upału kręcili się na budowie. Tak, najwyższy czas pozbyć się
willi, miejsca jej inicjacji i upadku.
Na kochanku miłosna noc nie wywarła żadnego wrażenia. O świcie przygładził piórka
i odfrunął.
Telefon w torebce przypomniał o sobie, wygrywając zmysłowe tango. Elena przystanęła.
Nie zwracała uwagi na robotników, którzy gwizdaniem wyrażali aprobatę dla jej aż nazbyt
kobiecych kształtów.
Poprawiła okulary i zerknęła na ekran.
Nick Messena. Serce przyspieszyło, pociemniało jej w oczach, a odgłosy ruchliwego
miasta nagle ucichły. Przeniosła się sześć lat wstecz do willi, która wówczas należała do jej ciotki
Katherine.
Duszna wilgotna noc. Monotonny szum tropikalnego deszczu. Ciężar męskiego
muskularnego ciała.
Zaczerwieniła się gwałtownie. Telefon przestał dzwonić, ale Nick nagrał się na sekretarkę.
Co za dziwny zbieg okoliczności. Nick odzywa się teraz, gdy ona się wybiera do Dolphin
Bay.
Zacisnęła komórkę w dłoni. Pierwszy raz skontaktował się z nią przed tygodniem. Nie była
na to przygotowana. Zaskoczył ją w jej mieszkaniu w Sydney. Na dźwięk jego seksownego głosu
dosłownie zamieniła się w słup soli i nie była w stanie wykrztusić ani słowa.
Zgodziła się zjeść z nim kolację, jakby nigdy nic. Oczywiście, nie poszła. Bez uprzedzenia,
bez przeprosin, po prostu wystawiła go do wiatru.
W każdym innym wypadku potępiłaby podobne zachowanie jako przejaw braku kultury.
Tym razem czuła tylko satysfakcję, że odpłaciła mu pięknym za nadobne.
Ekran nadal migał. Skasuj wiadomość bez słuchania, pomyślała. Na przekór samej sobie
wcisnęła guzik.
Głos Nicka nadal działał na nią jak afrodyzjak. Mogłaby go słuchać godzinami
Wiadomość była krótka. Podał numer i poprosił, a właściwie zażądał, by zadzwoniła.
Żartuje sobie? Po sześciu latach? Przecież przespał się z nią i zniknął. Nie ma mowy.
Zirytowana wrzuciła telefon do torebki. Miała do tego faceta niezrozumiałą słabość. Na
szczęście sześć lat temu nie szukała z nim kontaktu, duma jej nie pozwoliła.
Wiedziała, że Nick nie dzwoni bez powodu. Chce odzyskać pierścionek, a ubzdurał sobie,
że jego ojciec podarował go przed laty jej ciotce. Na nowo odżyły plotki, że Stefana Messenę
i Katherine – w swoim czasie gospodynię w jego posiadłości – łączył namiętny romans.
Przed sześcioma laty motywy Nicka były dużo prostsze – chciał ją zaciągnąć do łóżka i nie
szukał pretekstów.
Klakson wyrwał ją z zamyślenia. Elena uskoczyła przed niecierpliwym kierowcą
i przebiegła na drugą stronę ruchliwej ulicy. Schowała się przed upałem w klimatyzowanym
centrum handlowym.
Nie powinna tracić głowy. Trzeba kontrolować każdą sekundę życia. Nauczyła się tego
sześć lat temu, gdy w momencie głupiej słabości zgodziła się pójść na randkę w ciemno w dniu
urodzin. Zaaranżowali to przyjaciele, którzy, jak się okazało, przyjaźnili się bardziej z Nickiem,
w którym podkochiwała się jako nastolatka.
Mając dwadzieścia dwa lata i dwa dyplomy uniwersyteckie – z psychologii i marketingu –
uważała się za dorosłą. Nick był wtedy jednym z bardziej rozchwytywanych kawalerów. Ona,
nawet ze swoimi długimi nogami i ciemnymi włosami, ale pulchna i pospolita, nie miała u niego
szans.
Wtedy zawiódł ją instynkt. Uwierzyła płomiennym spojrzeniom i gorącym pieszczotom.
Pomyślała, że Nick Messena, którego brukowa prasa okrzyknęła młodym donżuanem, raz w życiu
jest szczery. Nawet teraz irytowała ją własna naiwność. Na szczęście spostrzegła przed sobą biuro
agencji Coastal Realty i mogła się zająć ważniejszymi sprawami niż romans, którego nie było.
Recepcjonistka, elegancka i rudowłosa, wprowadziła ją do gabinetu Evana Cutlera.
Specjalizował się w eleganckich nadmorskich domach i miejskich apartamentach. Agent poderwał
się na jej widok. Dopiero wtedy zauważyła, że nie był sam.
Drugi mężczyzna stał plecami do okna. Dobrze skrojona marynarka podkreślała szerokość
jego ramion. Słońce ją oślepiło i w pierwszym momencie nie dostrzegła twarzy. Poznała go po
kilku sekundach i gwałtownie podskoczył jej poziom adrenaliny.
Nick Messena. Metr osiemdziesiąt pięć wzrostu, sylwetka sportowca, wyraźnie
zarysowana szczęka i wysokie kości policzkowe. Nadal obłędnie jej się podobał, choć nie
wyglądał na modela. Złamany nos i parę blizn świadczyło o burzliwej młodości. Chmurne
spojrzenie i cień zarostu przywodziły na myśl pirata. O tak, Nick z łatwością mógł zawrócić
w głowie każdej kobiecie, nie tylko niedoświadczonej dziewczynie.
Wyjął z kieszeni telefon i spojrzał na nią wymownie. Zielone oczy rzucały niebezpieczne
błyski.
– Dlaczego nie odbierałaś?
– Byłam zajęta – wyjąkała.
– Zauważyłem. Powinnaś uważać przy przechodzeniu przez jezdnię.
Widać intuicja jej nie zawiodła, Nick obserwował ją już wtedy, gdy do niej dzwonił.
Zdenerwowanie ustąpiło miejsca irytacji.
– Od kiedy to się o mnie troszczysz?
– Znam ciebie i twoją rodzinę od urodzenia. – Wzruszył ramionami.
Chyba zapomniał, że ich rodziny nie utrzymują już bliskich relacji, a on porzucił ją bez
słowa po jednej nocy.
– Boisz się, że beze mnie nie dostaniesz tego, na czym ci zależy – burknęła nieprzyjaźnie
i od razu się zawstydziła.
Nie podejrzewała go o interesowność. Plotki o romansie jego ojca i jej ciotki, które krążyły
po ich tragicznej śmierci w wypadku samochodowym, były równie bolesne dla rodziny Messenów,
jak dla Lyonów. Czuła się nieswojo, gdy ją obserwował. Nagle zdała sobie sprawę, że w ciemnym
żakiecie i oliwkowej sukience nie prezentuje się atrakcyjnie, a sandałki na wysokim obcasie nie
pasują do całości.
– A na czym twoim zdaniem mi zależy? – spytał.
Było to pytanie bez podtekstów, a jednak zabrakło jej tchu, jakby odczytała w nim ukryty
przekaz. Absurd, przecież Nick nie jest nią zainteresowany.
Uodporniła się na jego męski wdzięk. Nick roztacza przed nią swój pawi ogon, bo taki już
jest, jednak nie ukryje bezwzględności i egoizmu. Nastroszyła się.
Z jakiegoś niewyjaśnionego powodu te same cechy u tego samego mężczyzny kiedyś
wydawały jej się nieodparcie atrakcyjne.
– Już mówiłam, że nie mam pojęcia, gdzie jest pierścionek.
– Ale wybierasz się do Dolphin Bay?
– Mam powody. Nie zamierzam szukać czegoś, co być może wcale nie zginęło. – Była
przekonana, że Nick ma ukryte motywy, a bajeczka o pierścionku jest tylko pretekstem. – Skąd
wiedziałeś, że tu będę?
– Nie odbierałaś telefonu, więc zadzwoniłem do Zane’a.
– Zane jest na Florydzie. – Z trudem ukryła irytację. Nie miał prawa niepokoić jej kuzyna
i szefa, Zane’a Atraeusa.
– Wyjaśniłem, że nie udało mi się do ciebie dodzwonić, a na spotkanie w Sydney po prostu
nie dotarłaś. Nie miałem wyboru.
Zaczerwieniła się. Zaproszenie do drogiej restauracji przypominało randkę, a nie spotkanie
służbowe.
W pracy była niezawodna i profesjonalna, nigdy nie spóźniła się ani minuty. Nie
zlekceważyłaby spotkania w interesach. W dodatku oburzało ją podejrzenie, że ojciec Nicka
podarował cioci Katherine pierścionek. To prezent dla kochanki, a nie gospodyni.
– Nie wierzę w tę historię. Nie miał powodu dawać jej biżuterii, zwłaszcza rodzinnej
pamiątki.
– Mieli romans – zauważył, jakby to był pewnik.
Zazgrzytała zębami. Dlaczego wbił sobie do głowy, że jej ciotka wdałaby się w amory
z pracodawcą?
Przecież Luisa Messena, matka Nicka, była przyjaciółką Katherine, a ciotka zawsze
szczyciła się bardzo rygorystycznymi zasadami moralnymi. Elena znała też rozstrzygający powód,
dla którego jej ciotka nie związałaby się ze Stefanem ani żadnym innym mężczyzną.
Trzydzieści lat temu Katherine zakochała się w pewnym młodym człowieku. Jej wybranek
umarł, a ona do końca nosiła w sercu żałobę. Ta historia miłości silniejszej niż śmierć należała do
rodzinnych legend. W przeszłości Lyonowie byli solidnymi i praktycznymi farmerami albo
lojalnymi służącymi. Teraz wybierali sensowne zawody i żenili się raczej z rozsądku niż gorącej
miłości. Złamane serca i uczucia silniejsze niż śmierć były im obce. Katherine nikomu się nie
zwierzyła, nikt z rodziny nie miał pojęcia, kim był tajemniczy kochanek. Elena wiedziała tylko, że
ciotka była wybitnie piękną kobietą, a jednak pozostała samotna i zawsze deklarowała, że w jej
życiu nie ma miejsca dla mężczyzny.
– Żadna kobieta z naszej rodziny nie dałaby z siebie zrobić zabawki bogatego faceta.
Katherine była zbyt dumna, żeby romansować z twoim ojcem.
– Widzę, że państwo się znają. – Cutler odchrząknął.
Agent handlu nieruchomościami, niewysoki i łysiejący, znany był ze skuteczności
i profesjonalizmu. Elena ceniła te cechy, jej także przydawały się w pracy asystentki.
Niestety, w towarzystwie Nicka zamieniała się w kłębek nerwów.
– Spotkaliśmy się już – przyznała.
– I nie tylko – dodał.
– Gdybyś był dżentelmenem, pamiętałbyś, że dyskrecja jest cnotą. – Skoro chce
konfrontacji, będzie ją miał.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin