Bezwarunkowo rozdział 8.pdf

(198 KB) Pobierz
Rozdział
8
Ktoś taki jak ja
Nie pozwól Twojej głowie rządzić sercem
Nie pozwól swojemu światu rozpaść się na kawałki
Nie trzymaj wszystkiego w sobie
Po prostu pozwól wylecieć wszystkim emocjom
Z kimś takim jak ja
1
1
Sameone like me - Atomic Kitten
Wyszłam z samochodu i czekałam aż Chris skończy rozmawiać.
Zostawiłam go samego, aby czuł się swobodniej z mamą.
- Jest moja ulubienica. -
Gary złapał mnie od tyłu i mocno przytulił.
-
Zobacz co tu się dzieje, to jakieś szaleństwo.
tłumy przed halą.
-
Wskazałam na
-
Przez cały tydzień każdemu klientowi mówiłem, że mają
dopingować mojego chłopaka i jak wygra,
to podczas dzisiejszej imprezy
każdy dostanie darmowe piwo.
- Dobra motywacja. -
Uśmiechnęłam się.
-
Cieszę się, że to się
dzisiaj kończy, bo jak widziałam Alana to bardzo kiepsko wyglądał.
- Ta? -
Widziałam zakłopotanie na twarzy Garego.
-
Tak, mówił, że stresuje się meczami i jest przemęczony.
-
Taa, skoro tak mówi.
-
Zacisnął na chwilę wargi, po czym spojrzał
na mnie i szybko się uśmiechnął.
- Wchodzisz?
-
Nie, czekam na kogoś.
- Wskazałam
na samochód.
- To do zobaczenia na imprezie u mnie w barze. I trzymaj mocno
kciuki, to największe marzenie Alana.
-
Oczywiście, że będę.
-
Poczułam obecność Chris'a koło mnie i
zwróciłam się w jego stronę.
- Idziemy?
- Jasne - odpowiedział,
mierząc wzrokiem Garego.
- Co u mamy? - spytałam
lekko skołowana jego zachowaniem.
-
W porządku. Chce abym przyjechał.
-
To dobry pomysł, powinieneś pojechać
- powiedziałam,
pokazując
zaproszenia przy wejściu.
-
Pomyślę o tym. Alan jest gwiazdą.
-
Wskazał na wielkie plakaty,
które przedstawiały dwóch dzisiejszych graczy.
-
Od dziecka o tym mówił.
-
Dostrzegłam rodziców Alana i im
pomachałam.
-
Daj mi płaszcz, pójdę do szatni, a ty możesz porozmawiać
ze
znajomymi. -
Dotknął mojego kołnierza przy okazji zahaczając palcami o
gołą skórę na karku. Przez całe ciało przeszedł mi dreszcz.
-
W porządku, rząd
trzeci miejsce
siódme i ósme.
-
Założyłam włosy
za ucho po tym jak zdjął moje okrycie.
-
Chcesz coś jeszcze? Do picia, jedzenia?
- zapytał.
-
Nie, na sali nie można jeść, aby nie przeszkadzać zawodnikom.
-
W porządku.
- Odszedł
w kierunku szatni.
Obejrzałam się za siebie, ale już nie widziałam państwa Hunt.
Odetchnęłam głęboko, wysłałam Alanowi dopingującego
sms'a
i weszłam
na salę. Zobaczyłam Lindę, która siedziała na ukos od mojego miejsca i
zaczęłam się zastanawiać czy to dlatego, bo tak chciała czy dla rodziny
były inne miejsca. Wydawało mi się, że wszyscy powinniśmy siedzieć
razem jako goście Alana. Usiadłam
na miejscu
i od razu miałam ochotę
wstać, tak byłam zestresowana. Założyłam noga na nogę i czułam jak
stukałam obcasem o podłogę. Nerwowo rozglądałam się po sali i
zauważyłam jak wszedł Chris. Obserwowałam jak przechodził między
krzesełkami. Nie wiedziałam czy przykuwał moją uwagę, bo go kochałam
czy dlatego,
bo taki był. Wysoki, dobrze zbudowany, poruszał się jak
prawdziwa pantera, jakby leniwie,
ale zarazem sprężyście. Jego skóra była
koloru mlecznej czekolady,
którą oświetlały ostre lampy w całym
pomieszczeniu. Miał przymrużone oczy i lekko rozchylone usta dzięki
czemu bez problemu mógłby pozować na okładkę romansu.
Mój mężczyzna.
Mój
były
mężczyzna.
Spojrzałam na swoje dłonie, czując pieczenie z tyłu oczu. Usiadł koło
mnie i położył dłoń na moim kolanie.
-
Twoje stukanie słychać w szatni.
Nie denerwuj się Gwiazdeczko.
Zamarłam.
Nazwał mnie
Gwiazdeczką.
Czekałam aż cofnie swoje słowa, ale gdy
tego nie robił, ukradkiem spojrzałam na niego. Rozglądał się po sali bez
żadnego skrępowania czy złości. Po prostu z ciekawością. Spojrzał do góry
i zmarszczył brwi.
-
To światło nie jest przychylne jak ma się kaca
-
powiedział i
spojrzał na mnie.
-
Alan też narzekał na te światła.
- Gdy to
powiedziałam zauważyłam
jak Alan podszedł do swojego stanowiska i zostawił
trzy butelki wody i
ręcznik.
- Co mu jest? - spytał
Chris z przerażeniem w głosie i spojrzał na
mnie.
- Co? -
Spojrzałam na Alana i z powrotem na Chris'a.
- Sam,
spójrz na niego. Schudł z dziesięć kilogramów od kiedy go
poznałem. Jest blady i gdzie są jego włosy?
Znowu spojrzałam na Alana. Faktycznie był szczuplejszy, ale jak go
widywałam systematycznie to ciężko było to zauważyć. Albo może nie
chciałam tego widzieć? Miał krótkie włosy, co było dziwne, bo kochał swoją
dotychczasową fryzurę, ale może tak było mu wygodniej?
- Nie wiem.
- Nie wiesz?
- Nie wiem, dobra! -
Krzyknęłam szeptem, czując się głupio.
-
Unikam go, ogólnie unikałam ludzi przez ostatni czas, bo miałam dosyć
tego jak na mnie patrzyli.
Tego, że wszyscy idą na przód a ja... a ja stoję
w miejscu i nie wiem co dalej.
Pytałam go i powiedział mi, że to stres. A ja
w to uwierzyłam, bo za bardzo byłam pochłonięta sobą, aby mu się
przyjrzeć.
Tak naprawdę bałam się, że coś złego działo się z Alanem i
przeczuwałam, że nie mówił mi prawdy. Jednak byłam przerażona, że ta
prawda mnie zabije, więc wierzyłam mu. Czemu miałby mnie okłamywać?
Przez myśl przeleciały mi wszystkie moje kłamstwa. Zamknęłam oczy i
zaczęłam liczyć do dziesięciu. Wiedziałam, że Diana i Sara uważają mnie
za głupią dziewuchę która porywa się z motyką na słońce. Wiedziałam, że
uważają, że nie powinnam pomagać Chrisowi, co stało się teraz moim
priorytetem.
Odsunęłam wszystko inne na bok, Alana, uczelnię, rodzinę.
Tylko
gdybym tego nie zrobiła, to jakim wtedy byłabym człowiekiem?
Odwrócić się od innej osoby tylko dlatego, że nie potrafi sobie poradzić z
nałogiem i brakiem pewności siebie? Ile jest osób, które udają, że nie
widzą jak kogoś okradają, albo że ktoś chodzi głodny?
Udawali,
że nie
widzieli
potrzebujących, bo wtedy nie musieli się angażować. Ciężko mi
było pojąć taką znieczulicę, a co dopiero samej brać w niej udział. To była
dobra decyzja, Chris chciał
wyjść z nałogu, tylko sam nie miał na to siły.
Zostawienie go samego tylko jeszcze bardziej go
pogrąży.
Dodatkowo
nadal mieszkał
u Jasona, który udawał, że nie widział
problemu
alkoholowego swojego tak zwanego przyjaciela.
Wiedziałam, że powinnam
przekonać Chrisa aby pojechał na dłużej do rodziców, tylko wtedy byłby z
dala ode mnie.
Alan natomiast
zawsze lubił załatwiać wszystko
po swojemu, nie
lubił przyznawać się do choroby czy porażki. Jak będzie gotowy powie mi
co się dzieje, do tego czasu nic nie mogłam zrobić. Mogłam tylko mieć
nadzieję, że to nie było nic poważnego.
Zadrżałam i Chris pochylił się i mnie objął. To wystarczyło
aby
uruchomić łzy, gdy głaskał mnie po plecach. Byłam tak pochłonięta
Chrisem, że znowu zmartwienie Alanem poszło w zapomnienie.
- Nie o to
mi chodziło, myślałem, że wiesz co się z nim dzieje. Jestem pewny, że
to
tylko stres,
tak jak ci powiedział.
Pokiwałam głową i odsunęłam się aby otrzeć łzy.
- Przepraszam.
Uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.
-
Nie musisz przepraszać,
to ja powinienem przeprosić. Naprawdę...
-
Witam państwa serdecznie w to niedzielne popołudnie.
-
Zaczął
spikier i Chris odsunął się ode mnie, ale zostawił dłoń na moim kolanie.
Położyłam dłoń na jego i splótł palce z moimi. Czy to był krok na przód?
Miałam wielką nadzieję.
Gra była bardzo wyrównana, jak zwykle podczas jego pojedynków.
Alan co chwila podchodził napić się wody, albo wycierał twarz ręcznikiem.
Po tym co Chris mi powiedział
byłam zestresowana jego stresem. Z każdą
minutą coraz mocniej ściskałam dłoń Nero, a serce waliło mi tak bardzo,
że chyba cała sala je słyszała. Widziałam kątem oka Lindę, która uważnie
obserwowała grę, ale też wyglądała na zmęczoną i smutną. Tak chyba
nie
powinny wyglądać świeżo upieczone żony?
Pod koniec meczu, gdy widać było stres w zawodnikach, którzy nie
trafiali do łuz, moje zdenerwowanie mało nie wybuchło. W głowie cały czas
powtarzałam mantrę aby Alan wygrał. Mój wzrok nie opuszczał stołu i
wiedziałam,
że każde złe zagranie mojego przyjaciela było widać w
grymasie na mojej twarzy.
Aby nie stukać obcasami moje palce u stóp
tańczyły kankan i stukałam paznokciem o paznokieć u wolnej dłoni. Co
chwila zerkałam na Alana, patrząc czy przypadkiem rezygnacja
nie zacznie
Zgłoś jeśli naruszono regulamin