Chloe Neill - Chicagoland Vampires 01 - Niektóre Dziewczyny Gryzą.pdf

(1695 KB) Pobierz
CHLOE NEILL
1
Translate_Team
Niektóre Dziewczyny Gryzą
Świat Chicagowskich Wampirów
CHLOE NEIL
NIEKTÓRE
DZIEWCZYNY
GRYZĄ
Tłumaczenie nieoficjalne
Przełożyli:
Daya, BridgetBardot, shiny29, Aaron_Blake, Charlotta85
2
Translate_Team
CHLOE NEILL
NIENASYCONE PRAGNIENIE
Prawie straciłam oddech, kiedy ogień ogarnął moje kończyny. Musiałam
trzymać się czegoś,
żeby
stać prosto.
Ścisnęło
mnie w
żołądku,
ból
promieniował falami przez mój brzuch. Byłam oszołomiona, kiedy przesunęłam
językiem po moich zębach. Mogłam poczuć ostre krawędzie kłów.
Instynktownie przełknęłam
ślinę.
Potrzebowałam krwi. Natychmiast.
Ethan, wymówił jego imię Luc. Usłyszałam szelest za sobą.
Czyjaś dłoń
ścisnęła
moje ramię. Odwróciłam głowę,
żeby
zobaczyć
czyja. Ethan stał obok mnie. Przyglądał mi się swoimi wielkimi, zielonymi
oczami.
- Pierwszy głód - stwierdził.
Słowa nic nie znaczyły.
Spojrzałam w dół na jego długie palce spoczywające na moim ramieniu i
znów poczułam przypływ palącego głodu. Opierałam się, jednocześnie
rozkoszując się tym
żarem.
To coś znaczyło. To uczucie, potrzeba, głód. Spojrzałam na Ethana.
Rzuciłam okiem na jego odsłonięte nad odpiętym guzikiem koszuli ciało,
przesunęłam wzrok na jego kark, mocną linię szczęki i zmysłową krzywiznę
jego ust.
Chciałam krwi. Jego krwi.
3
Translate_Team
Niektóre Dziewczyny Gryzą
ROZDZIAŁ I
ZMIANA
Wczesny kwiecień
Chicago, Illinois
Po pierwsze, zastanawiałam się, czy to była kara. Szydziłam z istnienia
wampirów, a teraz stałam się jednym z nich. Wampirem. Drapieżnikiem. O
ironio! Zostałam przyjęta do jednego z najstarszych z dwunastu Domów w
Stanach Zjednoczonych.
Nie byłam tylko jednym z wampirów.
Byłam jednym z najlepszych.
Wybaczcie, wybiegłam za bardzo do przodu. Pozwólcie,
że
zacznę od
początku. Od historii, która rozpoczęła się kilka tygodni przed moimi
dwudziestymi ósmymi urodzinami. Od nocy, podczas której się zmieniłam. Od
nocy, kiedy obudziłam się na tylnym siedzeniu limuzyny, trzy dni po tym, jak
zaatakowano mnie na terenie kampusu Uniwersytetu w Chicago.
Nie pamiętam szczegółów, ale pamiętam wystarczająco dużo,
żeby
być
wstrząśniętą tym,
że
żyję.
Wręcz zszokowaną tym faktem.
Leżąc na tyłach limuzyny
ścisnęłam
oczy i próbowałam przypomnieć sobie
atak. Pamiętałam,
że
zanim mnie chwycił, słyszałam jego kroki, przytłumione
przez trawę. Krzyknęłam i chciałam go kopnąć. Próbowałam się bronić, ale
rzucił mnie na ziemię. Był nienaturalnie silny. Wbił kły w mój kark z drapieżną
gwałtownością, która nie zostawiała
żadnych
wątpliwości, co do tego, kim był.
Czym był.
Wampirem.
Nie pił, kiedy rozrywał mi skórę i mięśnie. Nie miał czasu. Bez ostrzeżenia
przestał i odskoczył ode mnie. Po chwili uciekał już między budynkami na
skraju głównego placu.
Jednym słowem, mój oprawca tymczasowo zwiał. Podniosłam rękę do rany
na karku i poczułam lepkie ciepło. Mój wzrok był zamglony, ale widziałam
krwistoczerwoną plamę na moich palcach wystarczająco wyraźnie.
Nagle ktoś obok mnie się poruszył. Dwóch mężczyzn, których mój
oprawca prawdopodobnie się przestraszył.
Jeden z nich był zaniepokojony.
- Był szybki. Będziesz musiał się pośpieszyć, Liege - powiedział.
Drugi, w przeciwieństwie do niego, był bardzo pewny siebie.
- Poradzę sobie.
4
Translate_Team
CHLOE NEILL
Podniósł mnie na kolana i uklęknął za mną, podtrzymując mnie w talii.
Pachniał wodą kolońską i czystością.
Spróbowałam się ruszyć, wyrywać. Ne udało się.
- Bądź spokojna.
- Jest urocza.
- Tak - zgodził się. Dotknął ranę na moim karku. Znów próbowałam się
wyrwać, a on tylko pogłaskał mnie po głowie. - Spokojnie.
Niewiele pamiętałam z następnych trzech dni. Z tej genetycznej przemiany,
która zrobiła ze
mnie wampirzycę. Nawet teraz posiadam tylko garstkę wspomnień.
Głęboko skrywany, tępy ból.
Szok wywołany kierunkiem, w jaki zmierzało moje ciało. Paraliżujący
chłód. Ciemność. Para intensywnie zielonych oczu.
Siedząc w limuzynie czułam,
że
blizny powinny być wyraźne na moim
karku i ramionach.
Wampir, który mnie zaatakował, nie pożywi się. Rozdarł skórę na moim
karku, niczym wygłodniałe
zwierzę. Jednak skóra była gładka.
Żadnych
blizn.
Żadnych
ran.
Żadnych
bandaży. Odsunęłam rękę
i gapiłam się na czystą, bladą skórę i krótko obcięte paznokcie, dokładnie
umalowane czerwonym
lakierem.
Ani
śladu
krwi, za to bardzo widoczny manicure.
Zignorowałam zawroty głowy i podniosłam się. Miałam na sobie inne
ubrania. Wcześniej
nosiłam dżinsy i koszulkę. Teraz miałam na sobie czarną, koktajlową
sukienkę, pochwę na sztylet
przymocowaną poniżej kolan i czarne buty na bardzo wysokim obcasie.
To czyniło mnie dwudziestosiedmioletnią ofiarą napadu, czystą i absolutnie
pozbawioną jakichkolwiek blizn. Na dodatek, miałam na sobie kieckę, która nie
była moja. Dokładnie wiedziałam,
że
zmienili mnie w jednego z nich.
Wampira z Chicago.
Wszystko zaczęło się osiem miesięcy temu za sprawą listu, który był
czymś w rodzaju wampirzego manifestu. Najpierw, opublikowały go magazyny
Sun-Times i Trib. Później, rozpowszechniono go w całym kraju. Prawda ujrzała
światło
dzienne. To było jak ogłoszenie wszem i wobec ich istnienia. Niektórzy
ludzie niezachwianie wierzyli,
że
to
żart.
Przynajmniej do momentu, kiedy
podczas konferencji prasowej, trzy wampiry wystawiły na widok publiczny
swoje kły. Ludzka panika doprowadziła do czterodniowych zamieszek w Windy
City i popytu na wodę i konserwy, podsycanego publicznym strachem przed
5
Translate_Team
Zgłoś jeśli naruszono regulamin