Graham Lynne - Kaprys milionera.pdf

(636 KB) Pobierz
LYNNE GRAHAM
KAPRYS MILIONERA
Tytuł oryginału: A Rich Man’s Whim
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Michaił Kusnirowicz, potentat naftowy i magnat finansowy, rozparł się w skórzanym
fotelu i przyjrzał się z niedowierzaniem swojemu najlepszemu przyjacielowi Luce Wołkowowi.
– Naprawdę proponujesz w ten weekend pieszą wyprawę?
– Cóż, mieliśmy już imprezę i jak dla mnie była trochę zbyt wysokooktanowa – odparł
z niesmakiem Luka.
Ten krępy, średniego wzrostu mężczyzna o dobrodusznej twarzy był wykładowcą
uniwersyteckim i autorem cenionej książki o fizyce kwantowej.
– Możesz winić za to swojego przyszłego szwagra – rzekł sucho Michaił.
Wspomniał wynajęte przez Petera Gregory’ego tancerki erotyczne i striptizerki, których
występy tak bardzo speszyły jego wstydliwego przyjaciela.
– Peter chciał jak najlepiej – oświadczył Luka, stając w obronie tego odrażającego
bankiera, brata swojej narzeczonej.
– Nawet gdy go ostrzegłem, że to ci się nie spodoba? – zauważył Michaił z ponurym
wyrazem na swej pociągłej, przystojnej śniadej twarzy.
Luka się zaczerwienił.
– Widocznie cię nie zrozumiał.
Michaił nic nie odpowiedział. Pomyślał o tym, jak bardzo przyjaciel się zmienił od
zaręczyn z Suzie Gregory. Przyjaźnili się obaj od studiów na uniwersytecie Cambridge. W tamtych
czasach Luka nigdy nie zaakceptowałby człowieka tak bezwzględnego, nudnego i chełpliwego jak
Peter Gregory. Obecnie jednak wręcz przesadnie starał się niczym nie urazić narzeczonej.
Wyniosły Michaił skrzywił się ze wstrętem. On nigdy się nie ożeni. Nie przestanie być sobą po to,
by przypodobać się jakiejś kobiecie. Sama myśl o tym budziła sprzeciw w Michaile wychowanym
przez ojca, którego ulubionym porzekadłem było: „Kura to nie ptak, a kobieta nie człowiek”.
Nieżyjący już Leonid Kusnirowicz powtarzał to często, aby rozdrażnić wyrafinowaną angielską
nianię, którą wynajął do opieki nad jedynym synem. Seksistowskiego, brutalnego i wyzbytego
wrażliwości Leonida oburzało łagodne podejście niani do chłopca. Obawiał się, że syn może
wyrosnąć na mięczaka. Jednakże obecnie trzydziestoletni Michaił nie miał w sobie nawet cienia
słabości. Był wysoki, potężnie zbudowany i słynął z bezwzględnego dążenia do sukcesów
w interesach oraz z licznych miłosnych podbojów.
– Spodoba ci się w Krainie Jezior – powiedział Luka.
– Chcesz wybrać się na pieszą wędrówkę do Krainy Jezior? Sądziłem, że myślałeś
o Syberii.
– Nie mam aż tyle wolnego czasu, a poza tym nie sprostałbym tamtejszej dzikiej
przyrodzie. Brak mi twojej kondycji fizycznej. Wolę łagodną angielską wiosnę i niewymagającą
wycieczkę. Ale czy ty zdołasz choćby przez parę dni obyć się bez limuzyny, luksusowego życia
i stada goryli?
Michaił nie ruszał się nigdzie bez oddziału ochroniarzy. Stas, jego nadmiernie troskliwy
szef ochrony, opiekował się nim jeszcze jako małym chłopcem.
– Oczywiście – odpowiedział jednak z wewnętrznym przekonaniem. – A odrobina relaksu
dobrze mi zrobi.
– Będziesz też musiał zostawić wszystkie telefony komórkowe – ostrzegł go Luka. – Kiedy
wejdziemy na szczyt jakiejś góry z pięknym widokiem wokoło, nie chcę słuchać, jak omawiasz
przez komórkę ceny akcji.
– Skoro tak ci na tym zależy, rozważę to – przystał niechętnie Michaił, wiedząc, że prędzej
odetnie sobie prawą rękę, niż zgodzi się na choćby tymczasową utratę kontroli nad swym
olbrzymim biznesowym imperium.
Mimo to kusiła go perspektywa tej krótkiej wycieczki.
Zapukano do drzwi i weszła wysoka, dwudziestokilkuletnia piękność z blond grzywą.
– Przepraszam, ale czeka już następna umówiona osoba – oznajmiła.
– Dziękuję, Laro. Dam ci znać, kiedy będę gotowy – rzucił Michaił.
Nawet Luka gapił się na tę osobistą asystentkę, gdy wychodziła, kołysząc wąskimi
biodrami.
– Wygląda jak zeszłoroczna Miss Świata. Czy ty…?
– Nigdy z żadną z biura – odparł Michaił.
– Ale przecież jest zachwycająca.
– Czyżby Suzie już ci się znudziła? – spytał Michaił z lekkim rozbawieniem.
Luka znowu oblał się rumieńcem.
– Oczywiście, że nie – zaprzeczył.
Michaił zastanawiał się, czy jego stary przyjaciel naprawdę znalazł dozgonną miłość.
Postanowił wypytać go o to podczas tej pieszej wyprawy. Nie po raz pierwszy wzdrygnął się
wewnętrznie na myśl o ślubnej przysiędze wierności aż po grób. Składanie jakiejkolwiek kobiecie
takiej obietnicy wydawało się mu nienaturalne i niemęskie. Podobnie myślał o małżeńskiej
wspólnocie majątkowej. Prędzej puściłby swoje miliardy z dymem, niż zdecydował się na taki
ryzykowny układ.
Kat drgnęła, usłyszawszy na żwirowanym podjeździe chrzęst opon pocztowej furgonetki.
Jej siostra Emmie przyjechała nieoczekiwanie wczoraj późno w nocy i Kat nie chciała, by obudził
ją dzwonek do drzwi. Odłożyła więc narzutę, którą szyła, i pospieszyła do holu. Ostatnio stale
obawiała się wiadomości dostarczanych przez listonosza. Otworzyła jednak drzwi z miłym
uśmiechem i pokwitowała odbiór listu w kopercie, na której widniały złowróżbnie czerwone litery.
Udało jej się nawet opanować drżenie rąk.
Wróciła do wnętrza solidnego kamiennego wiejskiego domu odziedziczonego po ojcu. Ta
posiadłość Birkside wydawała jej się rajem po chaotycznym życiu, jakie wiodła wcześniej,
dorastając u matki, niegdyś topowej modelki, która nigdy się nie ustatkowała, nawet po urodzeniu
córki. Ojciec Kat ożenił się z Odette, zanim jeszcze stała się sławna i zdecydowała, że woli
podróżować po świecie i poznawać bogatych mężczyzn, niż wieść spokojne życie u boku
skromnego księgowego, którego poślubiła, będąc o wiele za młoda. Dopiero przed dziesięcioma
laty zdecydowała się powtórnie wyjść za mąż i z tego związku przyszły na świat bliźniaczki
Sapphire i Emerald. Po drugim rozwodzie Odette w końcu związała się
z południowoamerykańskim graczem w polo, który został ojcem Topaz, najmłodszej przyrodniej
siostry Kat. Kiedy Kat miała dwadzieścia trzy lata, matka oddała jej pod opiekę wszystkie trzy
młodsze córki. Poruszona smutnym losem dziewczynek Kat zobowiązała się samodzielnie je
wychowywać i zamieszkała wraz z nimi w ojcowskim domu w Krainie Jezior.
Teraz z goryczą wspomniała tamten cudowny okres, gdy żywiła wielkie nadzieje
zapewnienia siostrom lepszego życia. Ogarnęło ją dojmujące, bolesne poczucie poniesionej
porażki. Tak bardzo pragnęła stworzyć dziewczynkom bezpieczny dom i dać im miłość, której
sama w dzieciństwie nigdy nie zaznała. Otworzyła i przeczytała list. Kolejny, który wsadzi do
szuflady, jak poprzednie. Administracja chce ponownie przejąć dom, a firma odzyskująca
wierzytelności przysyła komorników, aby zlicytowali dobytek. Kat wpadła w potworne długi. Bez
względu na to, ile godzin dziennie szyła narzuty, tylko cud mógłby ją wydobyć z głębokiej
finansowej zapaści, w jakiej się znalazła.
Pożyczyła mnóstwo pieniędzy, by przekształcić ten stary wiejski dom w prosperujący
pensjonat. Trzeba było koniecznie dobudować do pokoi łazienki i powiększyć kuchnię.
Początkowy stały napływ gości rozbudził nadzieje i Kat lekkomyślnie zaciągnęła kolejne
pożyczki, zdecydowana zabezpieczyć finansowo swoje siostry. Stopniowo jednak zjawiało się
coraz mniej klientów i Kat zorientowała się poniewczasie, że rynek się zmienił: większość ludzi
wolała tanie hotele lub przytulne puby niż pensjonaty. Nadal liczyła na wycieczkowiczów, lecz
większość z nich wracała wieczorami do swoich domów bądź nocowała w namiotach. Do tego
doszła niedawna recesja i przychody zmalały niemal do zera.
Ze schodów zeszła, tłumiąc ziewnięcie, wysoka śliczna blondynka w znoszonym szlafroku.
– Ten listonosz narobił takiego rabanu – poskarżyła się Emmie cierpko. – Ty pewnie, jak
zwykle, już od dawna jesteś na nogach. Zawsze był z ciebie ranny ptaszek.
Kat powściągnęła chęć wytknięcia siostrze, że przez długi czas musiała wcześnie rano
ekspediować rodzeństwo do szkoły i podawać śniadanie gościom. Była wdzięczna, że Emmie
wydaje się bardziej skora do pogawędki niż ubiegłej nocy, gdy przyjechała taksówką
i oświadczyła, że jest wykończona i musi natychmiast położyć się spać. Kat przez całą noc
dręczyła ciekawość, gdyż Emmie przed sześcioma miesiącami wyjechała do Londynu, by
zamieszkać u swojej matki. Oświadczyła, że chce lepiej poznać Odette, której nie widziała, odkąd
skończyła dwanaście lat. Kat postanowiła nie ingerować w decyzję siostry. Ostatecznie Emmie
miała już dwadzieścia trzy lata. Niemniej Kat nadal martwiła się o nią i niepokoiła tym, że siostra
w końcu odkryje egoizm i nieczułość matki.
– Stęskniłam się za tobą – oświadczyła, nastawiając wodę na herbatę.
Emmie się uśmiechnęła.
– Ja też się za tobą stęskniłam. Ale nie za moją beznadziejną pracą w bibliotece ani za
tutejszą biedą. Wybacz, że nie dzwoniłam częściej.
– Nic nie szkodzi. – Kat odgarnęła ze szmaragdowozielonych oczu kosmyk
rudobrunatnych włosów. Była ponad dziesięć lat starsza od siostry, wysoka, szczupła,
z nieskazitelną cerą i zmysłowymi ustami. – Domyślałam się, że masz mnóstwo rozrywek i miło
spędzasz czas.
Emmie się skrzywiła.
– Mieszkanie z Odette było koszmarem – wyznała.
– Przykro mi – rzekła łagodnie Kat, nalewając jej herbatę do filiżanki.
– Wiedziałaś, że tak będzie, prawda? Dlaczego mnie nie ostrzegłaś?
– Sądziłam, że może mama z wiekiem trochę złagodniała.
Emmie prychnęła i opowiedziała o kilku incydentach dowodzących gigantycznego
egoizmu Odette.
– Wróciłam więc tutaj na dobre – zakończyła. – I powinnam cię o czymś uprzedzić…
Jestem w ciąży…
– W ciąży? – wykrzyknęła wstrząśnięta Kat. – Proszę, powiedz, że żartujesz!
– Przykro mi, nic na to nie poradzę. Tak się po prostu stało.
– A ojciec? – spytała z napięciem Kat.
Emmie spochmurniała.
– To już skończone i nie chcę o tym rozmawiać. Ale zamierzam urodzić to dziecko.
Kat pohamowała liczne pytania cisnące jej się na usta. Czuła się dla swojego rodzeństwa
bardziej matką niż siostrą i zastanawiała się teraz ze smutkiem, jaki popełniła wychowawczy błąd.
– Pomyślałaś, jak sobie poradzisz?
– Oczywiście. Zamieszkam tutaj i będę ci pomagać w prowadzeniu pensjonatu – oznajmiła
spokojnie Emmie.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin