Webber Meredith - Odważna lekarka.pdf

(537 KB) Pobierz
Meredith Webber
Odważna lekarka
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Nash z poczuciem winy wjezdzał do Edenvale.
˙ ˙
˛´
˛
Kiedy to ostatnio był w domu? Cztery, piec miesiecy
˛
˛.
temu? Tyle czasu nie widział sie z matka
Nie, nie robiła mu z tego powodu wyrzutow. Wy-
´
starczało jej, ze dzwonił raz w tygodniu.
˙
˛
Ona jednak z reguły na nic sie nie skarzyła. Ani na
˙
samotnosc, ktora z pewnoscia doskwierała od czasu
´´ ´
´ ˛jej
smierci ojca. Ani na bol po stracie drugiego syna,
´
´
˛
Russella. Ani na artretyzm, ktory szpetnie powykrecał
´
jej palce pianistki. Nawet na brak wnukow, o posiada-
´
˛tpił, od dawna marzyła...
niu ktorych, Nash w to nie wa
´
˛
Juz słysze, jak mowisz, ze to bardzo ładne
˙
´
˙
miasteczko.
Komentarz Karen nie był dla Edenvale komple-
mentem
juz bardziej zarzutem. Jej zdaniem malow-
˙
˛
˛
niczosc była jedyna zaleta Edenvale.
´´
Chyba nie zaprzeczysz
powiedział cicho Nash,
˛c
˛
wspominaja beztroskie dziecinstwo spedzone w tym
´
nadmorskim małym raju na ziemi.
˛c
Wspominaja przyjacioł i przygody, uswiadomił
´
´
˛
˛,
˛ca
sobie po raz kolejny głeboka nieprzemijaja ˛ miłosc
´´
˛tku podejrze-
do tej miejscowosci, ktora, jak od pocza
´
´
˛c
˛
wał, nakaze mu tam kiedys wrocic i przeja´ praktyke po
˙
´ ´ ´
ojcu, ktora
´ ˛ten z kolei odziedziczył kiedys po dziadku.
´
˛
˛
I rozrasta sie
podjeła Karen.
Dzwoniłam
wczoraj do agencji obrotu nieruchomosciami. Powie-
´
dziano mi, ze cena posesji połozonych na wybrzezu
˙
˙
˙
poszybowała ostro w gore, a za jakies dwa lata, kiedy
´ ˛
´
˛
bogatsi inwestorzy zwietrza dobry interes, wzrosnie
´
˛ ˙
jeszcze bardziej. Mam nadzieje, ze wyperswadujesz
swojej matce sprzedaz.
˙
˛
˛
I ja mam taka nadzieje!
˛ł ˛
Wzdrygna sie na mysl o tym, ze mogłoby do tego
´
˙
dojsc. Matka juz jakis czas temu wspominała mu przez
´´
˙
´
˛
telefon, ze nosi sie z mysla o sprzedazy praktyki, do
˙
´ ˛
˙
niego jednak dopiero teraz dotarło, co by to znaczyło.
˛
Az do tej pory sam nie mogł sie zdecydowac, czy mu
˙
´
´
˛ ´´
na tej praktyce zalezy. A przeciez to umiejetnosc
˙
˙
podejmowania szybkich i trafnych decyzji czyniła go
dobrym lekarzem ratownictwa medycznego.
˛
˛
˛
Skrecił w promenade i opuscił nieco szybe, by
´
˛c
˛
˛
odetchna ´ przesyconym morska sola powietrzem.
˛ca
Jechał teraz powoli, a plusk niewielkich fal i skrza
˛
˛
sie w słoncu błekitno-zielona woda napełniały go
´
poczuciem, ze jest w domu.
˙
˛
Czyzby naprawde chodził mu po głowie powrot do
˙
´
Edenvale na stałe?
˛z
˛cych cenach nie-
Karen rozprawiała wcia ˙ o rosna
˛ł
˛
˛,
ruchomosci. Zerkna na nia spod oka. Straciłby ja
´
˛c ˛
decyduja sie na to...
˛
˛
Czy az tak bardzo odczułby te strate...?
˙
˛
Marze o kilku przespanych w całosci nocach
´
˛ł.
˛
mrukna Nie do wiary, w jakim kierunku zbaczaja
jego mysli. Jest z Karen od czterech lat, ona spodzie-
´
˛
˛
˛
wa sie pierscionka zareczynowego pod choinke. Wie-
´
dział o tym, bo rozsiewała mu po mieszkaniu kobiece
czasopisma otwarte na stronach z reklamami drogich
brylantow.
´
Co do Karen tez nie jest zdecydowany...
˙
No to w ten weekend raczej sobie nie pospisz
´
powiedziała rozkosznie.
Dzisiaj wieczorem jes-
tesmy zaproszeni do Beaviesow, a jutro na wernisaz
´
´
˙
˛
Charliego. To naprawde nie jest najlepszy czas na
odwiedzanie twojej matki.
˛przyja te wymowke. Karen była dla
˛ł ˛
Nash z pokora
´ ˛
niego bardzo wyrozumiała, kiedy przez kilka ostat-
˛
˛
nich miesiecy wszystkie weekendy spedzał w pracy,
˛
i bardzo niechetna wyprawie do Edenvale w pierwszy
weekend czterotygodniowego urlopu, ktory wreszcie
´
˛ł.
wzia
Inna sprawa, ze wcale nie musiała z nim jechac.
˙
´
˛gna
˛.
Nie cia ˛ł jej ze soba
˛z ˛c
˛dek, pro-
I teraz na drodze, ktora okra ˙ aja przyla
´
˛
wadziła do domu, w ktorym sie wychował, jej obec-
´
˛
nosc zaczeła mu przeszkadzac. W tej chwili wolałby
´´
´
w samotnosci, bez poczucia winy i zakłopotania
´
oddac sie wspomnieniom i przezywac swoj powrot
´ ˛
˙
´
´
´
w rodzinne strony.
˛
˛
Skrecił w podjazd i ujrzał przed soba dom
szero-
˛ce
˛
˛
kie schodki prowadza na jeszcze szersza werande,
˛
w głebi drzwi frontowe, a przed nimi pies...
Pies? Matka sprawiła sobie psa?
I to nie byle jakiego. Był wysoki, wysmukły, pełen
gracji. Chart!
˛ ˙
Widze, ze Sara ma gosci
zauwazyła Karen.
´
˙
˛
Tylko dlaczego odwiedzili ja z psem? Chyba
˛, ˙
wiedza ze przez ten artretyzm ma trudnosci z porusza-
´
˛
˛przewrocic.
niem sie. Takie wielkie psisko mogłoby ja
´ ´
Nash zatrzymał auto przed schodkami. Pies nie
˛
zachowywał sie jak gosc, sprawiał wrazenie zadomo-
´´
˙
wionego. Tak samo dziewczynka, ktora wynurzyła
´
˛
˛cego w głebi werandy. Była
˛
sie teraz z cienia zalegaja
˛zowe pukle przewia
˛zane czer-
jak z obrazka: złotobra
˛
˛z ˛,
wona wsta ˙ ka pucołowate rumiane policzki, ustecz-
˛czek rozy i czyste, szeroko otwarte oczy,
ka jak pa
´˙
˛ce
˛co.
patrza na nich pytaja
˛ ˙
Jakby ja juz kiedys widział...
´
˛c
Popatrz, goscie
rzuciła Karen, wysiadaja
´
z samochodu.
˛
˛c ˛
Dziewczynka zblizyła sie do psa i wspinaja sie na
˙
˛
˛
palce, objeła go za szyje.
Sara bierze prysznic i kazała wam powiedziec,
´
zebyscie weszli od tyłu.
˙ ´
Wyrzuciła z siebie ten tekst jednym tchem, tak
jakby powtarzała go sobie od jakiegos czasu w mys-
´
´
lach, zeby nie zapomniec.
˙
´
˛
˛
Dzieki za informacje
odrzekł Nash, podcho-
˛c
dza blizej, by przyjrzec sie orzechowym oczom
˙
´ ˛
˛
dziecka.
Jestes z wizyta u Sary?
´
˛
˛co,
Mała patrzyła na niego przez chwile taksuja
˛c,
oceniaja czy zasługuje na odpowiedz.
´
˛pac
˛
Szłam własnie wyka ´ Donne.
´
Te czyste orzechowe oczy i sposob, w jaki dziew-
´
czynka przekrzywiała głowke, kogos mu przypomi-
´ ˛
´
˛
nały... Tylko kogo? Bo był pewien, ze mała widzi po
˙
raz pierwszy.
˛
To ona wabi sie Donna?
Zgłoś jeśli naruszono regulamin