Skawiński R., Współpraca szkoły i rodziny, StEł 13, 2011.pdf

(370 KB) Pobierz
RYSZARD SKAWIŃSKI
STUDIA EŁCKIE
13(2011)
WSPÓŁPRACA SZKOŁY I RODZINY – OD TRAKTATÓW
SOCJOLOGICZNYCH PO PRAKTYCZNE RADY
Zagadnienie współpracy rodziny ze szkołą czy szkoły z rodzicami
(to nie tylko przestawienie akcentów) uznawane jest za jeden z kluczo-
wych warunków skutecznego wychowania dzieci i młodzieży. Od poło-
wy XIX wieku, kiedy upowszechnił się w Europie obowiązek szkolny,
wprowadzano do programów kształcenia nauczycieli umiejętność dzia-
łania pedagogicznego w środowisku, co poprawić miało skuteczność
edukacyjną szkoły. W czasach nam bliższych za jedną z podstawowych
tendencji w procesie zmian oświatowych uznano uspołecznienie szkoły.
To uspołecznienie szkoły rozmaicie bywa rozumiane, najczęściej zakła-
da poszerzenie jej autonomii wobec władz państwowych oraz zwiększe-
nie wpływu rodziców na jej działalność. Jak to jednak zrealizować
to w praktyce, jak przejść od deklaracji etycznych i przepisów prawnych
do rzeczywistej współpracy? Intencją autora jest uzmysłowienie na ele-
mentarnym poziomie uwarunkowań tej tak pożądanej współpracy.
Przedwojenne spostrzeżenia, niepokoje, prognozy i rekomendacje
Ponad 80 lat temu ukazała się klasyczna praca Floriana Znaniec-
kiego pt.
Socjologia wychowania,
dzieło należące do najwcześniejszych
wśród tych, które w socjologii światowej koncentrują uwagę na proce-
sach służących instytucjonalnej i kulturowej reprodukcji oraz rozwojowi
społeczeństwa. Autor konstatuje, że na pierwszym planie w tej dziedzi-
nie stawia się rodzinę, że rodziców uznaje się za naturalnych i głównych
wychowawców dziecka, a więź biologiczną za dostateczną podstawę
stosunku wychowawczego. „W rzeczywistości socjologicznej jednak
sprawa wcale nie jest taka prosta”
1
– zauważa Znaniecki. O ile upraw-
nienia wychowawcze i chęć opieki nad dzieckiem w przypadku matek
Ryszard Skawiński; dr nauk humanistycznych w zakresie pedagogiki; pracownik
naukowy Wydziału Zamiejscowego w Kętrzynie Wyższej Szkoły Informatyki i Eko-
nomii TWP w Olsztynie; adres do korespondencji: ryszardskawinski@wp.pl
F. Znaniecki,
Socjologia wychowania,
t. 1:
Wychowujące społeczeństwo,
PWN, Warszawa 1973, s. 97.
1
R
YSZARD
S
KAWIŃSKI
można wiązać z instynktem macierzyńskim, to w istnienie instynktu oj-
cowskiego trzeba powątpiewać, jako że „związek biologiczny między
ojcem a dzieckiem nie jest wszak wcale oczywisty”
2
. Odwołując się
do obserwacji, Znaniecki stawia tezę (u schyłku lat 20 ubiegłego wieku),
że w wielu rodzinach stosunek rodziców do dzieci „(…) w ogóle nie jest
już stosunkiem wychowawczym, (…) rodzice nie stosują jakichkolwiek
norm w tym zakresie, nie spełniają żadnych zobowiązań względem dzie-
ci lub nawet ignorują ich istnienie”
3
. Realia sprzed blisko wieku oddaje
poniższy fragment pracy Znanieckiego: „Nawet instynkt macierzyński
niekiedy zawodzi; są wypadki matek, zostawiających dzieci całymi
dniami bez pożywienia „na łasce Boskiej”, tj. na łasce sąsiadów, lub od-
dających dzieci obcym rodzinom. Coraz częstsza praca zarobkowa matek
poza domem przyczynia się nieraz do częściowego zaniedbywania ele-
mentarnych obowiązków opieki fizycznej. Jeszcze znacznie liczniejsze
są fakty, że ojciec zupełnie się nie interesuje fizycznym bytem dzieci,
nie daje środków na ich utrzymanie, a nawet odbiera matce zdobyte
przez nią środki”
4
. W konkluzji autor stwierdza, że zadania wychowaw-
cze rodziców wcale nie są naturalnym efektem ich rodzicielstwa,
ale wypływają z praw i obowiązków nadanych im przez społeczeństwo.
Definiując społeczeństwo jako „kompleks różnorodnych grup społecz-
nych zależnych od grupy najbardziej wpływowej, i często łączących się
i krzyżujących z innymi społeczeństwami odmiennego typu”, Znaniecki
pisze, iż „rodzice są tu wychowawcami z ramienia i pod sankcją tych
grup…”, a wśród nich najsilniejszy wpływ dotychczas (tj. do XX wieku)
wywierały rody bądź wielkie rodziny
5
. I dodaje: „Rodzice w tym okresie
są (…) niemal funkcjonariuszami rodu lub wielkiej rodziny w sprawach
wychowania”
6
. Współcześnie zarówno rody, jak i wielkie, poszerzone
rodziny w zasadzie zanikły, ich miejsce zajęła mała, dwupokoleniowa
rodzina nuklearna. W zatomizowanym społeczeństwie masowym mała
rodzina ukryta w dżungli blokowisk za drzwiami swego mieszkania uzy-
skuje całkowita niezależność od „szerszego związku genetycznego”,
stając się całością samą dla siebie. Rzeczywistość za drzwiami mieszka-
nia w bloku wymyka się kontroli, często przekształcając się w sceny
2
3
4
5
6
Tamże, s. 99.
Tamże, s. 117.
Tamże, s. 117-118.
Tamże, s. 107.
Tamże, s. 110.
602
W
SPÓŁPRACA SZKOŁY I RODZINY
z koszmaru sennego czy filmowego horroru – nierzadko społeczeństwo
dociera tam w oparciu o nakaz prokuratorski. Przed niemal wiekiem
F. Znaniecki postawił pytania, które do dziś wydają się aktualne:
„Czy ten proces stopniowego zanikania funkcji wychowawczej rodzi-
ców, idący w parze z osłabieniem grupy małżeńskiej w ogóle, jest
na razie przynajmniej niepowstrzymany? Czy grupa małżeńska znajduje
się w przededniu zupełnego upadku i, współrzędnie z tym, czy rodzice
z czasem przestaną zupełnie być wychowawcami swych dzieci z ramie-
nia społeczeństwa i tylko przygodnie i dowolnie spełniać będą czynności
wychowawcze z czysto osobistych pobudek?”. Zdaniem autora tylko
dwie instytucje mają taką moc, aby podporządkować sobie małą rodzinę
i wymóc na rodzicach wypełnianie obowiązków wychowawczych wobec
ich dzieci: to kościół i państwo; jednak w skuteczność działania obu tych
instytucji autor powątpiewa z tych względów, że pierwsza z nich kon-
centruje się na zbawieniu jednostek i nie wypracowała dotąd skutecz-
nych metod oddziaływań na grupy, druga zaś zawsze grzęźnie w formal-
nych procedurach. Z tego względu autor proponuje ideę wychowującego
społeczeństwa, tworzonego przez „kompleks krzyżujących się grup”,
który „harmonijnie współdziałając, podtrzyma małą rodzinę i powierzy
rodzicom określone działania wychowawcze dla dobra ich wszystkich.
Mała rodzina bowiem sama przez się utrzymać się nie zdoła”
7
.
Nowe realia
Według Znanieckiego każda z grup społecznych powinna stawiać
rodzicom zadania wychowawcze, ale też uczyć ich, jednocześnie dozoru-
jąc i wspomagając. Rodzice powinni odczuwać i presję, i wsparcie
dla swej działalności. Tylko taką drogą można skutecznie uratować spo-
łeczną rangę rodziców i utrzymać małą rodzinę w jej zadaniach. W tym
dziele powinny złączyć się działania wszystkich: od narodu i kościoła,
przez szkołę, związki zawodowe i stowarzyszenia – po kluby sportowe.
Społeczeństwo nie może sobie pozwolić na niewykorzystanie w pełni
tak potężnego potencjalnie czynnika wychowawczego jak rodzice, kiedy
zadania społeczne wychowania są tak wielkie i trudne.
To obszerne omówienie fragmentu pracy Floriana Znanieckiego
niech posłuży za wstęp artykułu o obecnej teorii i praktyce kontaktów
szkoły z rodzicami. Warto w tym miejscu zaznaczyć istotne elementy
kontekstu i pracy F. Znanieckiego (1928), i obecnych realiów (wiosna
7
Tamże, s. 121.
603
R
YSZARD
S
KAWIŃSKI
2011). Wprawdzie już w końcu lat 20. minionego stulecia prawie
wszystkie dzieci w Polsce wypełniały obowiązek szkolny, ale większość
z nich uczęszczała do niżej zorganizowanych szkół powszechnych (pod-
stawowych), zaś jedynie kilka procent
8
uczyło się w gimnazjum. Zdecy-
dowana większość ówczesnych dzieci uczęszczała do szkół wiejskich,
wychowując się w zwartym, wspólnotowym środowisku; Znaniecki
w swej pracy odnosi się głównie do przemysłowych środowisk wielko-
miejskich, opisując zjawiska, które w Polsce wtedy istniały w zarodku.
Inna była wówczas ranga i rola szkoły, inny także autorytet nauczyciela.
Warto zwrócić uwagę na fakt, iż w latach 90. ubiegłego stulecia niektóre
wskaźniki edukacyjne (odsetek osób zdających egzamin dojrzałości,
odsetek populacji na studiach), odnoszące się do całego społeczeństwa
polskiego, osiągnęły poziom charakteryzujący przedwojenne elity.
To również zmienia pozycję szkoły w społeczeństwie i może wpływać
na stosunki pomiędzy dwiema głównymi instytucjami wychowawczymi:
szkołą i rodziną. Zmienili się dwaj kluczowi partnerzy działań wycho-
wawczych w Polsce: Kościół katolicki i państwo.
Tezy Kościoła katolickiego
Kościół katolicki wśród rzeczy świata tego zagadnienia wycho-
wawcze stawia na pierwszym planie. Sobór Watykański II w we Wstępie
do Deklaracji o wychowaniu chrześcijańskim
9
podkreśla „olbrzymie
znaczenie wychowania w życiu człowieka” i dostrzega „wysiłki celem
większego doskonalenia pracy wychowawczej”, dlatego uznaje za słusz-
ne ogłosić „niektóre podstawowe zasady wychowania chrześcijańskiego
szczególnie w szkołach, które to zasady po Soborze winny być szerzej
rozwinięte przez specjalną Komisję, a następnie dostosowane przez Kon-
ferencje Biskupów do różnych warunków regionalnych”.
W punkcie 3 DWCH poruszona została rola rodziców w procesie
wychowawczym; uznaje się ich, „ponieważ dali życie dzieciom”, za zo-
bowiązanych „w najwyższym stopniu” do wychowywania swego potom-
stwa. Rodzice uważani są „za pierwszych i głównych wychowawców”,
a rodzina „za pierwszą szkołę cnót społecznych, potrzebnych wszelkim
społecznościom”. Nie może jednak rodzina być pozostawiona sama so-
bie – „potrzebuje pomocy całej społeczności”, a „pewne obowiązki
Po reformie Jędrzejewicza w latach 30. do 1 klasy gimnazjum (siódmy rok
nauki) trafiało ok. 6% populacji).
9
http://archidiecezja.lodz.pl/czytelni/sobor/dwch.html, z dnia 4 maja 2011 r.
8
604
Zgłoś jeśli naruszono regulamin