det_238_06_2006.pdf

(5245 KB) Pobierz
BISMARCK
KONTRA
KRASZEWSKI
ZIELONY
BERET
MORDERCA
Z SĄSIEDZTWA
64 strony • cena 2 zł 50 gr <
tym 7%
v a t
>
«
SPIS TREŚCI
Jarosław Meller
Brzm i zbyt p ię k n ie ... - Od redakcji.......................................................................................... 2
Krzysztof Kilijanek
Morderca z sąsiedztwa - Bez okoliczności łagodzących
Ewa Szczecińska
Randka na wycieraczce - Obyczaje........................ .......................................................12
Stanisław Milewski
Bismarck kontra Kraszewski - As wywiadu.................................................................14
Karol Rebs
Żą d za zabijania ( a . V I) - Z policyjnego archiwum ................................................. 22
Anna Drzewiecka
Lokator - Na marginesie życia
«
OD REDAKCJI
któryś prima aprilis słucha­
łem w radiu audycji z tele­
fonicznym udziałem słu­
chaczy. Prowadzący czytał frag­
menty listów, a zadaniem dzwonią­
cych była odpowiedź na proste py­
tanie: czy przedstawiona historia
jest prawdziwa, czy zmyślona?
Opisywane historie były prze­
dziwne: operator telefoniczny prze­
praszał posiadacza telefonu za za­
wyżony rachunek, rejon energe­
tyczny wzywał do odebrania nad­
płaty, a ubezpieczyciel po ponow­
nej analizie kosztorysu przyznał
poszkodowanemu więcej pienię­
dzy na naprawę auta. Wśród tych
historii znakomicie plasuje się opo­
wieść pana, nazwijmy go Nowaka,
który tuż przed Wigilią otrzymał
groźnie brzmiące zawiadomienie
z urzędu skarbowego, że wszczy­
na się przeciw niemu postępowa­
nie karno-skarbowe i wzywa się go
do złożenia wyjaśnień. Urząd
chciał się dowiedzieć, skąd pan N.
wziął pieniądze na kupno dużego
i drogiego mieszkania. Pan Nowak
przeczytał pismo i choć wiedział,
że nie jest winny żadnego przekrę­
tu, to z żalem stwierdził, iż staran­
nie pielęgnowaną przez żonę cie­
płą atmosferę świąteczną szlag
trafił. Nie wiedział jednak, że strata
zahaczy też o Wielkanoc, bo tyle
mu zeszło na wyjaśnianiu sprawy.
Poniósł też niemałe koszty, bo
za kopie potwierdzonych przez
urząd skarbowy zeznań musiał sło­
no zapłacić. Nie mówiąc już
o zwolnieniach z pracy i krzywych
spojrzeniach szefa.
yło tak. Zanim kupił nowe, to
sprzedał stare mieszkanie
i stąd miał większość pienię­
dzy, reszta zaś pochodziła z udo­
kumentowanych oszczędności.
Urząd dostał tylko umowę kup­
na nowego mieszkania, a nie
otrzymał umowy sprzedaży stare­
go locum. Gdyby się stało jak nale­
ży, to byłoby jasne, że kwota różni­
cy wartości obu lokali nie jest pora­
żająca, szczególnie dla lekarza
z kilkunastoletnim stażem i prywat­
ną praktyką. Niepotrafiący się przy­
znać do swojej porażki urzędnicy,
zamiast grzecznie przeprosić pa­
na Nowaka, postanowili sprawdzić,
czy prawidłowo rozliczył PIT-y. I tu
spotkała ich zasłużona kara. Po-
W
4
29
Z kraju i ze świata - Rozrywka z Temidą .........................................................................32
Leszek Bogacki
W do w i weksel - Rzeczywistość jak zły sen
Paweł Grodzicki
Sekrety broni geofizycznej - Domysły, hipotezy, przypuszczenia........................46
Tadeusz Wójciak
Zie lo n y Beret ( a . I) - Nieprawdopodobne - a jednak prawdziwe
Anna Błachnio-Parzych
Czytelnicy pytają - a dw okat odpow iada - Porady prawne ........................60
N a s z @ n o w @ s tro n a @ - „Detektyw" w sieci ....................................................61
Kizyżów ka z h a s łe m ....................................................................................................................63
Nowojorski łącznik - Zagadka krym inalna.................................................................64
WYDAWCA
KOLPORTAŻ
Tel.: (22) 429 24 19
Fax: (22) 429 25 81
e-mail: kolportaz@pwrsa.pl
38
52
ПЗ
b P i Przedsiębiorstwo
Wydawnicze
Rzeczpospolita SA
Al. Jerozolimskie 107
02-011 Warszawa
Tel.: (22) 429 24 00 Fax: (22) 429 25 90
www.pwrsa.pl e-mail: sekretariat@pwrsa.pl
KOLPORTAŻ ZAGRANICZNY:
USA:
„EXLIBRIS” - 5708 W. Belmont Ave. Chicago, IL.
60634 Tel.: 773/725-2005 Fax: 773/725-7392 Biuro
w Warszawie, ul. Dęblińska 13
Kanada:
„POLPRESS” 90 Cordova Ave. Unit 908 To­
ronto Etobicoke, ON, M9A 2H8 Tel.: (416) 239 06 48
Prenumerata:
Oddziały “Ruch” SA, urzędy pocztowe
i doręczyciele. Prenumerate ze zleceniem wysyłki za
granicę przyjmuje „Ruch” SA Oddział Krajowej Dystry­
bucji Prasy, 01-248 Warszwa, ul. Jana Kazimierza
31/33, telefony: 022 5328-731, 022 5328-816, 022
5328-820, infolinia 0-800-1200-29, www.ruch.pol.pl
B
ADRES REDAKCJI
Al. Jerozolimskie 107
02-011 Warszawa
Tel.: (22) 429 24 50 Fax: (22) 429 25 92
www.e-detektyw.pl e-mail: detektyw@pwrsa.pl
REKLAMA
Katarzyna Klimowicz
Tel.: (22) 429 24 41
e-mail: katarzyna.klimowicz@pwrsa.pl
REDAKTOR NACZELNY
Adam Kościelniak: adam.koscielniak@pwrsa.pl
DRUK
Drukarnia Prasowa SA Łódź
Nakład: 287 719 egz.
Oddano do druku: 11.05.2006 r.
im ii m iiP iu u r
Z-CA REDAKTORA NACZELNEGO
Krzysztofa Grabowska: krzysztofa.grabowska@pwrsa.pl
SEKRETARZ REDAKCJI
Krzysztof Kilijanek: krzysztof.kilijanek@pwrsa.pl
KIEROWNIK DZ. SPOŁECZNO-PRAWNEGO
Ewa Kozierkiewicz-Widermańska
ewa.kozierkiewicz@pwrsa.pl
Wydawca miesięcznika „Detektyw” ostrzega, że
bezumowna sprzedaż aktualnych i archiwalnych nu­
merów miesięcznika po innej cenie niż wydrukowa­
na na oktadce jest działaniem nielegalnym i skutku­
je odpowiedzialnością karna.
Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych, za­
strzega sobie prawo redagowania i zmiany tekstów. Ko­
piowanie i rozpowszechnianie publikowanych materiałów
wymaga pisemnej zgody Wydawcy. Wydawca nie pono­
si odpowiedzialności za treść reklam i ogłoszeń.
© Copyright by
„Detektyw”
SEKRETARIAT
Ewa Zientek: ewa.zientek@pwrsa.pl
PROJEKT GRAFICZNY I ILUSTRACJE
Zdzisław Byczek
REPRO I LAYOUT
AKAPIT, Jakub Nikodem: jakub.nikodem@pwrsa.pl
ШШШ
2
----------------------------------------------------
OD REDAKCJI
Brzmi zbyt pięknie
W myśl nowych przepisów kompensaty należą
nieważ sprawa stała się dość głośna w urzędzie, nie
dość biegli widać w liczeniu słupków urzędnicy po­ się nawet ofiarom przestępstw, których sprawcy nigdy
prosili o pomoc swoich przełożonych, a ci stwierdzi­ nie zostali wykryci. Kompensaty mają pokrywać kosz­
li, że petent pomylił się znacznie, ale... na swoją nie­ ty leczenia, utraconych zarobków, w ostateczności
pogrzebu. Ofiara napadu, której nieustaleni bandyci
korzyść. Skarbówce przyszło oddać mu ponad pięć
połamali nogi, dostanie pieniądze nie tylko z tytułu
tysięcy złotych i nie chcę sobie nawet wyobrażać, co
zwrotu kosztów leczenia, ale również wynagrodzenie
tam się działo w tym urzędzie.
za okres zwolnienia lekarskiego czy utracone w tym
dyby ta historia i jej pointa zostały poddane
pod osąd słuchaczy wspomnianej na po­ czasie zarobki. Polskie przepisy określają wysokość
kompensaty. Na razie nie będzie ona przekraczała 12
czątku audycji, spowodowałaby niechybnie
tysięcy złotych. Co ciekawe, tworzący przepisy w Unii
werdykt - bujda. Tak zresztą określili słuchacze
wszystkie prezentowane opowieści, chociaż, jak
nie określili górnej granicy wypłacanych kompensat
się okazało na końcu programu, absolutnie
i dlatego można podejrzewać, że w zasobniejszych
wszystkie historie były prawdziwe.
krajach tzw. „starej Unii” będą one zapewne wyższe,
Teraz, dla odmiany, chcę opowiedzieć Państwu
niż w Polsce.
inną historię, ale mam prośbę, by czytając te słowa
nstytucją, która przyjmuje wnioski o kompensaty,
zastanowili się Państwo również, czy opisana spra­
jest prokurator okręgowy właściwy dla miejsca za­
wa jest prawdziwa, czy to tylko bujda na resorach.
mieszkania ofiary. Tu mamy pewną trudność, bo
Otóż, od 2006 roku, jeśli mieliśmy pecha, że jakiś
ilu z nas zna adres swojego prokuratora rejonowe­
bandyta nas pobił, złamał nam nos albo poranił
go? Przepisy stanowią, że kompensaty będą wypła­
twarz, to nawet jeżeli policja nigdy go nie odnalazła,
cane przez sądy rejonowe w ciągu 30 dni, liczonych
jako obywatele Rzeczypospolitej Polskiej i Unii Eu­ oczywiście od dnia uprawomocnienia się wyroku.
ropejskiej mamy prawo domagać się od państwa
W tym miejscu nasz entuzjazm trochę słabnie, bo
pieniędzy na leczenie, lub zwrot kosztów na przy­ dobrze znamy tempo, w jakim w naszym kraju pra­
kład za niezbędną operację.
cują sądy, ale miejmy nadzieję, że praca sądów
Nie ma znaczenia przy tym, że wypadek zdarzył
zmieni się na lepsze i ofiary nie będą czekać miesią­
się w czasie urlopu, na przykład w Grecji. Do tej po­ cami na należne im pieniądze. Musimy też wiedzieć,
ry my, zwykli obywatele, nie mieliśmy żadnych
że ten sam prokurator przyjmie wniosek, jeżeli prze­
szans, by dostać od państwa choćby złotówkę od­ stępstwo miało miejsce w innym kraju Unii Europej­
szkodowania. Wiedzą o tym dobrze ofiary różnych
skiej. To on będzie naszym pełnomocnikiem, repre­
przestępstw, które poniosły uszczerbek na zdrowiu
zentującym interesy ofiary przed urzędnikami w kra­
czy wręcz zostały kalekami, bo zabrakło im, bądź ich
jach, w których popełniono przestępstwo.
rodzinom, pieniędzy na specjalistyczne zabiegi.
Chciałbym zakończyć te dywagacje dwoma re­
Po pierwszym stycznia 2006 roku jest inaczej.
fleksjami. Pierwsza, bardziej optymistyczna, zado­
Wystarczy pójść do swojego prokuratora okrę­ woli pewnie tych, którzy obawiać się będą budżeto­
gowego i zażądać od państwa pieniędzy, np.
wych kosztów nowych przepisów. Otóż trzeba wie­
na koszty operacji. Dzieje się tak dzięki dobrodziej­ dzieć, że złapani i osądzeni przestępcy będą obo­
stwom zawartym w „Ustawie o państwowej kompen­ wiązkowo skazywani na zwrot kosztów kompensat
sacie przysługującej ofiarom niektórych przestępstw
wypłaconych przez państwo ofiarom prze­
umyślnych” z 7 lipca 2005 roku (Dz. U. Nr 169,
stępstw. I druga refleksja jest taka, że poza ulotkami
poz. 1415), powstałej na mocy dyrektywy Rady Eu­ na przejściach granicznych, z których wracający
ropy z 29 kwietnia 2004 roku.
z zagranicy Polacy dowiadują się o nowych przepi­
edług niej ofiarom przestępstw, które poniosły
sach, nie znalazłem żadnej informacji tak potrzebnej
uszczerbek na zdrowiu, a także bliskim śmier­ ludziom, których dotknęło nieszczęście, o tym, że
telnych ofiar przestępstw popełnionych na te­ nie są sami i że nie są pozbawieni możliwości wy­
rytorium Unii należy się kompensata od państwa. To kompensat.
płaty
całkowita zmiana przepisów. Do tej pory tylko sąd ska­
peluję więc z tego miejsca do ministerialnych
zując sprawcę mógł nakazać wypłatę odszkodowania
urzędników, by zadbali o szerokie rozpropago­
ofierze, która mogła też skarżyć sprawcę z powódz­
wanie informacji, chociażby o tym, że obowią­
twa cywilnego, ale dochodzenie roszczeń trwało z re­
zujące przepisy stanowiące podstawę ubiegania się
guły latami. W obu przypadkach warunkiem otrzyma­ o kompensaty i formularze wniosków można znaleźć
nia pieniędzy było schwytanie przestępcy, a potem
na stronie internetowej Ministerstwa Sprawiedliwości.
prawomocny wyrok. Jak pokazuje praktyka, niewiele
I jeszcze jedna uwaga. Otóż, gdyby ktoś z Pań­
ofiar doczekało się pieniędzy od swoich katów, nawet
stwa zechciał opowiedzieć tę historię w jakiejś audy­
jeżeli zostali schwytani i sprawiedliwie osądzeni. Naj­ cji radiowej, to ostrzegam, że w jej prawdziwość
częściej wymiar sprawiedliwości nie był w stanie wy­ większość ludzi może nie uwierzyć, bo brzmi zbyt
egzekwować należnych kwot od sprawcy z powodu
pięknie. A jednak... ■
Jarosław Heller
jego niewypłacalności.
G
I
W
A
3
Morderca
z sąsiedztwo
Krzysztof
KILIJANEK
Zabójstwo 12-letniej Katarzyny Z.
w podwarszawskiej Górze Kalwarii było
jedną z najgłośniejszych zbrodni
w ostatnich latach na Mazowszu. Może
dlatego, że przerażało okrucieństwem,
a ofiarą padło niewinne, bezbronne
dziecko. Dziewczynka została najpierw
w brutalny sposób zgwałcona, a potem
zamordowana. Morderca, chcąc zatrzeć ślady zbrodni, nieudolnie podpalił
mieszkanie. Dopiero po rocznym śledztwie, dzięki determinacji stołecznej po­
licji i ojca Kasi, zatrzymano mordercę. W lutym 2006 roku przed Sądem Okrę­
gowym w Warszawie zapadł w tej sprawie jeden z najsurowszych wyroków
w powojennych dziejach polskiego sądownictwa - dożywocie z prawem ubie­
gania się o przedterminowe zwolnienie najwcześniej za 50 lat.
BEZ OKOLICZNOŚCI ŁAGODZĄCYCH
P
aństwo Z. zamieszkali w Górze Kalwarii
w latach 90. Ryszard Z. otrzymał niewielkie,
służbowe mieszkanie w jednym z tutejszych
bloków. W 2003 roku przenieśli się do więk­
szego, blisko 60-metrowego, dopiero co wy­
remontowanego lokalu, który znajdował się
zaledwie kilkaset metrów dalej. Ich radość zdała się
nie mieć końca. Życie w niewielkim pokoju ze
skromnym aneksem kuchennym i równie ciasną ła­
zienką nie było łatwe. Teraz mieli do swojej dyspo­
zycji przepiękne trzy pokoje. Spełniły się marzenia
ich dwóch córeczek: 11-letniej wtedy Kasi i młod­
szej o cztery lata Kamili: nareszcie każda z nich
miała swój własny pokój. Wprawdzie rodzice zacią­
gnęli spore długi na poczet wykończenia nowego
lokum, ale szczęście nadal im sprzyjało - jesie-
nią 2003 roku pan Ryszard wyjechał na roczny kon­
trakt do Indii. Miał nadzieję, że dzięki temu da się
spłacić zaciągnięte zobowiązania finansowe.
Tęsknota na obczyźnie była bardzo ciężkim do­
świadczeniem. Brak najbliższych najbardziej od­
czuwalny był w Boże Narodzenie, a potem w Nowy
Rok. Pocieszał się, że już wkrótce zobaczy chociaż
swoją ukochaną żonę, która miała przylecieć do In­
dii na tygodniowy pobyt na początku lutego. Z kolei
dzieci tęskniące za ojcem zastanawiały się, jaki pre­
zent przekazać mu przez mamę. Termin odlotu był
coraz bliższy, zbiegał się z rozpoczęciem zimowych
ferii, które dziewczynki miały spędzić u babci. Takie
przynajmniej były plany.
★★★
iedziela, 25 stycznia 2004 roku, nie zapisała
się w życiu rodziny Z. niczym szczególnym.
Jedynie wieczorem starsza córka spytała ma­
mę, czy może nie iść do szkoły.
-
Mamusiu, pani od polskiego kazała nam przygo­
tować na poniedziałek inscenizację „Balladyny” a na­
,
sza grupa nie zrobiła do tej pory ani jednej próby
-
tłumaczyła powody zaskakującej prośby. -
Boję
się, że inscenizacja okaże się jedną wielką klapą
i wszyscy będziemy m ieli sporo nieprzyjemności. Po­
za tym, na angielskim będzie trudny sprawdzian, któ­
ry wolałabym zaliczyć indywidualnie w późniejszym
terminie. Będę miała czas, żeby się do niego lepiej
przygotować, z pewnością dostanę lepszą ocenę
na koniec semestru. To co, mogę zostać w domu... ?
- Dobrze, córeczko. Odprowadzisz tylko Kamilę
do szkoły i wrócisz do domu. Tylko pamiętaj, żebyś
nie wpuszczała nikogo obcego -
zgodziła się pani Z.
Zresztą córka nie musiała długo prosić. Bardzo
rzadko zwracała się do niej z takimi prośbami. Była
bardzo dobrą uczennicą. Zajęcia w szkole opusz­
czała wyłącznie z powodu choroby.
W poniedziałek pani Z., jak zawsze, wyszła z do­
mu kilka minut przed godziną 7.00, bowiem pracę
w Warszawie rozpoczynała o 8.00. Około 9.30 za­
N
dzwoniła do domu. Kasia niemal natychmiast pod­
niosła słuchawkę, zamieniły kilka słów. Córka oglą­
dała telewizję, wertowała szkolne podręczniki, przy­
gotowywała się do sprawdzianu z angielskiego. Pa­
ni Z. ponownie wykręciła domowy numer telefonu
około południa. Ku jej zdumieniu, nikt nie podniósł
słuchawki, usłyszała jedynie komunikat: „abonent
czasowo niedostępny”. Próbowała jeszcze kilka ra­
zy dzwonić do domu, jednak cały czas telefon mil­
czał jak zaklęty. Była coraz bardziej zdenerwowana.
Około godziny 14.00 na jej numer telefonu komórko­
wego zadzwoniła mieszkająca pod nimi sąsiadka:
-
Basiu, w twoim mieszkaniu chyba pękła rura, bo
u mnie przecieka woda z sufitu -
alarmowała.
-
Proszę cię, idź na górę, w domu jest Kasia, bo
nie poszła dzisiaj do szkoły, może coś uda ci się za­
radzić. Jeśli będę mogła, zwolnię się z pracy i natych­
miast jadę do domu -
obiecała.
-
Już tam byłam, ale nikt nie otwiera.
- To spróbuj jeszcze raz za kilka minut. Kasia
pewnie gdzieś wyszła na chwilę, może do sklepu.
Na pewno zaraz będzie w domu.
Jeszcze dwa razy przed wyjściem z pracy nerwo­
wo wystukiwała numer domowego telefonu. Milczał
jak zaklęty. Była pełna złych przeczuć. Kasia nie od­
biera telefonu, nie ma jej w domu, pęknięta rura wo­
dociągowa. Co się, u licha, dzieje?! Na szczęście ko­
lega z pracy zaproponował, że natychmiast odwiezie
ją do Góry Kalwarii. Prawie godzinna jazda po zakor­
kowanych ulicach dłużyła się niemiłosiernie.
-
Myślałam, że może Kasia poszła do sklepu
po karmę dla królika -
zeznawała kilkanaście mie­
sięcy później w sądzie -
albo zasłabła, bo była ast-
matyczką. Tak odganiałam od siebie myśli, że mogło
stać się coś złego.
Jeszcze parę razy bezskutecznie próbowała
skontaktować się z córką przez telefon. Wreszcie
kilka minut po 15.00 zatrzymali się pod jej blokiem.
Niemal biegła po stopniach, pokonując kolejne pię­
tra. Drzwi były zamknięte. Wyciągnęła klucze z tor­
by, jednak pomimo przekręcania w zamku nadal nie
mogła ich otworzyć. Dopiero jeden z sąsiadów
- młody, silny mężczyzna - pomógł w ich siłowym
otwarciu. Z wnętrza zaczął wydobywać się gęsty,
gryzący dym, uniemożliwiający wejście do środka
bez odpowiedniego zabezpieczenia. Sąsiedzi na­
tychmiast powiadomili straż pożarną i pogotowie.
Strażacy zjawili się kilka minut później. Zadymie­
nie wewnątrz mieszkania było tak wielkie, że poru­
szali się tam na czworakach i po omacku. Nawet
w świetle latarek ledwie widzieli zarysy mieszkania.
Przeszukując kolejne pomieszczenia w pewnym
momencie natrafili na osmalone ciało Kasi Z.
-
Chciałem jak najszybciej wynieść ją na zewnątrz
- zeznał jeden ze strażaków. -
Złapałem ją za nogi,
ale ubranie zostało mi w ręku, bo stopiło się od panu­
jącej w mieszkaniu wysokiej temperatury. Wtedy zoba­
czyłem, że dziewczynka miała nogi związane kablem.
JUŻ WKRÓTCE NOWE WYDANIE SPECJALNE „DETEKTYWA"!
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin