Bezpieczeństwo kosmetyków fakty i mity.docx

(30 KB) Pobierz

Bezpieczeństwo kosmetyków - fakty i mity

wtorek 18 czerwiec 2013

Nie trzeba wcale grzeszyć naiwnością, by uwierzyć w zapewnienia producentów kosmetyków co do bezpieczeństwa stosowania ich produktów. Nie mamy w końcu powodu by domniemywać, że ładnie opakowany krem kojarzonej marki może zawierać jakiekolwiek nieprzebadane substancje. Jest to temat co jakiś czas przez nas poruszany, ale nie robimy tego bez powodu. Kosmetyki w końcu nie zawsze spełniają reklamowe obietnice, ale zdecydowanie gorzej jest, gdy potencjalne szkody przewyższają korzyści płynące z ich stosowania. Mamy dla Was dziś parę mitów i faktów, które - mamy nadzieję - pomocne będą w dokonywaniu kolejnych kosmetycznych wyborów i doborze preparatów dla klienta.

 

Mit: Przemysł kosmetyczny sam się nadzoruje, dbając o to, by dopuszczać jedynie bezpieczne, skrupulatnie przetestowane składniki.

Fakt: W swojej 37-letniej historii, amerykańska Cosmetic Ingredient Review przebadała jedynie 20% składników kosmetyków, ustalając że jedynie 11 z nich jest niebezpiecznych dla zdrowia. Jej ustalenia nie są ponad to dla producentów wiążące. Sprawy mają się lepiej w Unii Europejskiej, gdzie w tym samym czasie przebadano i zakazano stosowania 1400 (!) składników, które uznano za rakotwórcze, mutagenne lub wpływające negatywnie na układ reprodukcyjny.

 

Mit: Rząd zakazuje stosowania niebezpiecznych składników w środkach higieny osobistej, a firmy nie odważyłyby się ich używać.

Fakt: Firmy kosmetyczne mogą używać jakichkolwiek składników, poza niektórymi kolorantami i substancjami wymienionymi na niekompletnych listach substancji niebezpiecznych, bez potrzeby raportowania ich organizacjom rządowym. I ponownie, w najgorszej sytuacji są klienci w Stanach Zjednoczonych, gdzie do kosmetyków nagminnie dodawane są składniki zakazane w Japonii, Kanadzie i Unii Europejskiej. Nie tylko tam jednak znajdziemy np. nietestowane nanomateriały. Co więcej, do 22% środków higieny osobistej może być skażone rakotwórczym 1,4-dioksanem, włączając w to produkty dla dzieci. Około 60% kremów z filtrem zawiera mogący powodować zaburzenia hormonalne oksybenzon, który łatwo penetruje skórę i kumuluje się w organizmie. O zawartości śladów ołowiu w szmince pisaliśmy już w kwietniu. W USA wykryto go aż w 61 procent pomadek.

 

Mit: Składniki kosmetyków rzadko są wchłaniane do organizmu, a jeśli już tak się staje, ich poziomy są zbyt niskie by stwarzać jakiekolwiek zagrożenie.

Fakt: Jesteśmy ciągle narażeni na wdychanie rozpylaczy i pudrów, połykanie chemikaliów nakładanych na usta lub dłonie i wchłanianie ich przez skórę. Niestety, nie pozostają one bez wpływu na zdrowie. Badania biomonitoringowe dowiodły, że składniki jak ftalany (stosowane przy produkcji nie tylko kosmetyków, ale większości przedmiotów plastikowych), parabeny (substancje przedłużające trwałość produktów, znaleziono je w komórkach raka piersi), triklosan (pestycyd, środek grzybobójczy i bakteriostatyczny, nagminnie dodawany do mydeł, dezodorantów i środków czystości), sztuczne piżma i wspomniany już oksybenzon, wykryte zostały w organizmach większości mężczyzn, kobiet i dzieci. Wiele z tych związków chemicznych wpływa na gospodarkę hormonalną organizmu. Co więcej, produkty zawierają często substancje, pozwalające na głębsze wnikanie składników w skórę. Badania wykazały wpływ tych związków na płodność mężczyzn, od obniżenia jakości nasienia po feminizację męskich gruczołów płciowych. U kobiet wywoływały zaniżoną wagę ciała nowonarodzonych dziewczynek. Pamiętajmy o tym, by unikać wdychania dezodorantów, lakierów do włosów czy nawet talku, który został okrzyknięty niedawno nowym azbestem. Płuca nie są miejscem dla jakiegokolwiek preparatu kosmetycznego czy pyłu.

 

Mit: Produkty dla dzieci, lub te określane jako "hipoalergiczne" są zawsze bezpieczniejszym wyborem.

Fakt: Większość sloganów producentów kosmetyków nie jest weryfikowana, a firmy rzadko spotykają się z koniecznością udawadniania ich prawdziwości. Nawet w przypadku produktów dla dzieci. Producent może użyć określenia jak "hipoalergiczny" czy "naturalny" z pewną dowolnością. Wybiegi takie mają oczywiście znaczenie marketingowe, ale niekoniecznie niosą za sobą jakąkolwiek treść. Badanie przeprowadzone na 1700 "delikatnych" i "hipoalergicznych" produktach dla dzieci wykazało, że 81% z nich zawierało alergeny i substancje irytujące oczy.

 

Mit: Produkty naturalne i ekologiczne są zawsze bezpieczne.

Fakt: Produkty oznaczone jako naturalne zawierają często syntetyczne chemikalia, a nawet prawdziwie naturalne czy ekologiczne związki potrafią nieść ze sobą ryzyko stosowania. Pisaliśmy już o coraz częstszych przypadkach alergii na substancje naturalne, jak przyprawy. Globalny rynek farmaceutyczny produktów roślinnych, wyceniany już w 2008 roku na 19 miliardów dolarów, opiera się na używaniu "naturalnych" związków chemicznych (jak te, które znajdziemy w części produktów kosmetycznych), by wpłynąć na funkcje organizmu. Brzmi niewinnie? Produkty opisane jako "ekologiczne" czy "naturalne", zawierają w niektórych przypadkach związki petrochemiczne, lub brak w nich jakichkolwiek certyfikowanych lub choć naturalnych substancji. Nacisk natomiast kładziony jest na "organiczne" motywy na opakowaniu, jak i na kolor oraz zapach produktu. Preparat można oficjalnie określić jako "ekologiczny" już gdy udział naturalnych składników w nim wynosi tylko 10% (według wagi lub objętości). Jak wynika z badań, 35% "naturalnych" produktów dla dzieci zawiera sztuczne substancje konserwujące.

 

Mit: Konsumenci mogą znaleźć pełną informację o składnikach produktu na jego opakowaniu.

Fakt: Wiele składników może być pominiętych z opakowań kosmetyków. Zalicza się do nich składniki kombinacji zapachowych, nanomateriały czy związki objęte tajemnicą handlową. Testy aromatów wykazały do 14 ukrytych składników, w tym wspomniane wyżej ftalaty.

 

Mit: Problem bezpieczeństwa kosmetyków ogranicza się do kobiet.

Fakt: Sondaże pokazały, że kobiety używają codziennie średnio 12 produktów kosmetycznych, zawierających 168 różnych składników. Mężczyźni natomiast używali około 6ciu produktów, z 85cioma składnikami. Dzieci napotykają codziennie 61 składników. Gdy do kosmetyków i środków higieny osobistej doliczymy chemię domową, czy choćby zanieczyszczenie środowiska, określenie ryzyka kumulacyjnego staje się niemal niemożliwe do określenia.

 

Co zatem robić? Na pewno warto czytać informacje na opakowaniu. Składników jest rzeczywiście dużo, ale te najbardziej niebezpieczne (jak parabeny czy powszechne w dezodorantach związki aluminium) są jasno oznaczone. Unia Europejska co pewien czas uaktualnia listę związków niebezpiecznych dla zdrowia, producenci jednak przyjmują te wytyczne opieszale. Pamiętajmy, że każdy stosowany przez nas preparat jest miksturą związków chemicznych, zachowajmy w jego stosowaniu ostrożność i umiar.

 

Na podst. Skin Deep oprac M.D.

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin