Mokrzynska Jolanta - Wszystkie swinstwa swiata.pdf

(1505 KB) Pobierz
===OV9pXmxdPARmAztZOl5rUjEJbwxtCT9cZFw+CTBVN1U=
WSZYSTKIE ŚWIŃSTWA ŚWIATA
Copyright © 2014 by Jolanta Mokrzyńska
Copyright © 2014 by Wydawnictwo Sonia Draga
Projekt graficzny okładki: Mariusz Kula
Redakcja: Ewa Penksyk-Kluczkowska
Korekta: Iwona Wyrwisz, Aneta Iwan
ISBN: 978-83-7999-240-9
WYDAWNICTWO SONIA DRAGA Sp. z o.o.
Pl. Grunwaldzki 8-10, 40-127 Katowice
tel. 32 782 64 77, fax 32 253 77 28
e-mail: info@soniadraga.pl
www.soniadraga.pl
www.facebook.com/wydawnictwoSoniaDraga
E-wydanie 2015
Skład wersji elektronicznej:
Virtualo Sp. z o.o.
===OV9pXmxdPARmAztZOl5rUjEJbwxtCT9cZFw+CTBVN1U=
Dla Niuńka i Madzi,
którzy pomagali mi zobaczyć rzeczy
i ludzi takimi, jacy są naprawdę
===OV9pXmxdPARmAztZOl5rUjEJbwxtCT9cZFw+CTBVN1U=
Aleksander Rawski nie był niezastąpiony, ale zrobiło się już za późno, by znaleźć kogoś na jego
miejsce.
– I co my teraz, kurwa, zrobimy?
Redaktor wydania spojrzał na realizatora, tak jakby ten mógł mu pomóc. Zegar wyświetlony na
jednym z ekranów nieubłaganie wskazywał dwudziestą drugą piętnaście. Studio naszykowane, reflektory
włączone, reżyserka w gotowości. Za kwadrans startował „Przegląd Dnia” – flagowy serwis
informacyjny wieczornego pasma. Podsumowanie wydarzeń, rozmowa z gościem, dzień z bliska
i w detalach. Wszystko czekało – scenariusz napisany i zamknięty, materiały zmontowane, nawet
operatorzy kamer w studiu stali grzecznie na swoich stanowiskach. Brakowało tylko prezentera.
Wydawca szalał w reżyserce.
– Ja pierdolę! Jak to jest w ogóle możliwe: nie przyjść na program? Co on sobie, kurwa, myśli?!
Pewnie nie bez wpływu na tę wściekłość pozostawało jego własne zaniedbanie. Był czas, kiedy dało
się jeszcze coś przedsięwziąć. Zwerbować kogoś w zastępstwie, zażądać od poprzedniej zmiany, by
została dłużej, skorzystać z dość natrętnie oferowanych i zawsze aktualnych usług ambitnego reportera
działu zagranicznego, który za wszelką cenę chciał zaistnieć jako prezenter. Tymczasem czujność
wydawcy – skądinąd zasłużonego i doświadczonego na wielu medialnych frontach – zmyliło to, że
„Przegląd” był programem prowadzonym w parach. Współprowadząca Rawskiego – jak zawsze
obowiązkowa i skrupulatna Izabela Kalicka – już po południu stawiła się na miejscu i swoim zwyczajem
grzecznie i cichutko pisała zapowiedzi materiałów, czytała depesze, przygotowywała się do programu.
To właśnie stworzyło złudne wrażenie, że sytuacja nie wymyka się spod kontroli. Tymczasem wymknęła
się, i to na tyle poważnie, że Jerzy Blajer zaczynał się zastanawiać, czy nie przyjdzie mu za to zapłacić
własną, pieczołowicie pielęgnowaną karierą. Wydawca to człowiek, którego nie widać podczas
programu, ale który odpowiada za jego całość – Blajer pracował w telewizji zbyt długo, by nie wiedzieć,
że to on może zostać rozliczony za zaniedbanie, niefrasobliwość, a może kaprys Rawskiego.
Prowadzący wieczorny program powinien był pojawić się w pracy najpóźniej o osiemnastej. Kiedy
tego nie zrobił, Blajer – podobnie jak cała reszta redakcji – zbagatelizował sprawę. Rawskiego nie ma?
No nie ma, ale cóż… Bez stresu, jeszcze wcześnie, może się po prostu spóźni. Nieobecność połowy
duetu prezenterskiego nie zatrzymywała prac nad programem; wszystko szło tak, jak powinno – Blajer
jako wydawca decydował o tym, co jest godne wzmianki na antenie, a co można pominąć, sprawdzał
reporterom materiały, przekomarzał się z autorką nagłówków do tematów.
– Jak tam po urodzinach, pani Joanno? Główka boli? – Dziewczyna wprawdzie nie wyglądała na
cierpiącą, ale na niewyspaną na pewno.
– Nie jest tak źle – starała się, by uśmiech choć trochę rozjaśnił sińce pod oczami, ale Blajer i tak
wiedział swoje. W kwestii nieobecności Rawskiego również. Kiedy minęła dwudziesta, a jego nadal nie
było, wciąż jeszcze nie widział powodu do paniki. Ważniejsze było zaproszenie do studia
odpowiedniego gościa – takiego, który będzie umiał opowiedzieć o skutkach użycia sarinu, ale bez
nadmiernego epatowania nazbyt dokładnymi opisami; widzowie mogą przecież właśnie jeść późną
kolację przed telewizorem. Użycie gazu bojowego na przedmieściach Damaszku – to był temat dnia, a nie
jakieś nieeleganckie spóźnienie prowadzącego.
Poza tym Blajer był dobrym obserwatorem – przez prawie półtora roku wspólnej pracy z Kalicką
Zgłoś jeśli naruszono regulamin