JAK PRZEGRAĆ W OBRONIE III RP – hipotezy i teorie.docx

(206 KB) Pobierz

poniedziałek, 22 lutego 2016

JAK PRZEGRAĆ W OBRONIE III RP – hipotezy i teorie

Najlepsze efekty kombinacji operacyjnych osiąga się poprzez grę na emocjach oraz zaangażowanie tzw. wolnych mediów. Nie ma bardziej oddanych rezonatorów wrzutek, tematów zastępczych i treści dezinformacyjnych, niż media uzależnione od obcego przekazu. Nie ma też lepszych odbiorców (grupy docelowej) od środowiska określanego mianem prawicy.

Twórcy bezpieczniackich kombinacji mogli się o tym przekonać wielokrotnie - w roku 2008, gdy pod nazwą „afery aneksowej” prowadzono działania osłonowe B. Komorowskiego i próbowano zdyskredytować Komisję Weryfikacyjną WSI, podczas gier związanych z „aferą  stoczniową”, czy niedawno, w trakcie operacji kreowania „nowego rozdania” i rozgrywki służb zwanej „aferą taśmową”. W każdym przypadku mieliśmy do czynienia z powielaniem tematów przewodnich (np. określenia „afera aneksowa”), wiarą w przekaz kreowany przez funkcjonariuszy propagandy oraz z bezrefleksyjną konsumpcją treści podawanych przez informatorów ze środowiska służb specjalnych. O przydatności „wolnych mediów” decyduje również niezdolność do samodzielnej, wolnej od obcych wpływów refleksji oraz deficyt umiejętności analitycznych.

Było dziwne, gdyby w kombinacji zatytułowanej „teczki Kiszczaka” nie wykorzystano owych naturalnych predyspozycji i nie sięgnięto po sprawdzone wzorce.

Wszystko, co wiemy o przebiegu tej „afery” wydaje się sugerować, że sprawa pojawiła się nieprzypadkowo i musi zawierać „drugie dno”. Do takiej interpretacji skłania się wielu publicystów i obserwatorów życia politycznego.

Nietrudno dostrzec kontekst sytuacyjny wizyty M.Kiszczak w IPN -  zainteresowanie publiczną „debatą” o przeszłości Wałęsy, fakt wykorzystania wątłego, przez co przydatnego interesom układu III RP narzędzia (szefostwo IPN) oraz ścisłe ukierunkowanie uwagi na sprawę TW „Bolka”. Niestety - nikt z analityków i „znawców tematu” nie próbował rzeczowo uzasadnić swoich wątpliwości, a tym bardziej, wskazać prawdziwego celu kombinacji. Zgodnie z ulubioną metodą mitologów, ograniczano się do spekulacji lub wieloznacznych dywagacji, okraszanych sugestiami o posiadaniu „tajnej wiedzy”.  Jeśli pojawiały się hipotezy (o „ruskiej grze”, intencji storpedowania szczytu NATO, kreowaniu tematu zastępczego itp.) nie były poparte dowodami ani racjonalną argumentacją.

Taki sposób postrzegania kombinacji operacyjnych jest niezwykle korzystny i w pełni zadowalający autorów.

W zachowaniu wdowy po Kiszczaku słusznie dostrzega się celowość i logikę, a jej infantylne „wyjaśnienia” traktuje z dystansem. Można przyjąć, że osoba ta jest zaledwie wykonawcą cudzych poleceń lub uczestnikiem gry, której cele wykraczają poza ujawnienie „teczki Bolka”.

Pojawiają się natomiast spekulacje, jakoby Maria K. czuła się zagrożona i „detonując” archiwum męża chciała uniknąć losu małżeństwa Jaroszewiczów.  Ta wyjątkowo fałszywa teza nie uwzględnia faktu, że „przypadkowo” ujawnione przez Kiszczakową dokumenty dotyczą kwestii ogólnie znanych i w niczym nie zagrażają esbeckim decydentom i ich agenturze. Logika takich wywodów nakazywałaby raczej uznać, że wdowa po oberesbeku, obnosząc się publicznie ze swoją indolencją  i niefrasobliwością dopiero teraz sprowadziła na siebie poważne zagrożenie. Trudno uwierzyć, że zapisy dotyczące TW „Bolka” były najcenniejszym i najtajniejszym trofeum w archiwum Kiszczaka, a ich pozbycie odsuwa niebezpieczeństwa związane z posiadaniem uciążliwego depozytu.

Można raczej sądzić, że sprowokowano wykrycie takich „rewelacji”, by zabezpieczyć (osłonić) rzeczy stokroć ważniejsze i agenturę bardziej przydatną. Szef komunistycznej bezpieki mógł posiadać nie tylko kopię mikrofilmów przekazanych Moskwie przez gen. Bułę, ale informacje o „urobku” gen. Witalija Pawłowa (szefa rezydentury KGB w Polsce) oraz o agenturze zwerbowanej przez towarzyszy wschodnioniemieckiej Stasi. W takiej sytuacji, wywołanie „akcji prewencyjnej”(celem zaspokojenia opinii publicznej informacjami drugorzędnymi), byłoby ruchem logicznym, zgodnym z pragmatyką pracy operacyjnej.  

Za taką interpretacją przemawiałby fakt, że „odgrzanie” tematu „Bolka” to wyważanie dawno otwartych drzwi. Ujawnione informacje nie przynoszą dodatkowej wiedzy o agenturze „obozu solidarnościowego”, nie prowadzą do wykrycia czynnych agentów (ulokowanych głębiej) i nie zagrażają interesom układu III RP. Wiadomo natomiast, że temat zostanie natychmiast podchwycony przez „wolne media” i dzięki dostatecznie długiej „obróbce” stanie się wkrótce niestrawny dla większości odbiorców.

Obawa o skutki kombinacji istniałaby wówczas, gdyby rządzący PiS nie był zakładnikiem mitologii demokracji i kwestię agenturalności oraz współpracy „liderów opozycji” z bezpieką (casus Magdalenki i ukrywania zbrodni założycielskiej III RP) odnosił do całego procesu powstawania komunistycznej hybrydy.

Cóż bowiem po tym, że „wolne media” rozpisują się o  „biesiadach z Kiszczakiem” i dostrzegają fałsz „transformacji ustrojowej”, skoro nie podąża za tym świadomość istnienia „skazy pierworodnej” III RP ani wola obalenia bezpieczniackiego tworu?  To oznacza, że ujawnienie prawdy o agenturalnej przeszłości Wałęsy, nie tylko nie może podważyć fundamentów patologicznej państwowości, ale zostanie wykorzystane jako przesłanka świadcząca o rzekomym „oczyszczeniu” życia publicznego. Ten rodzaj konwalidacji esbecko-agenturalnego tworu był już wielokrotnie praktykowany.

Drugim kryterium jest świadomość słabości i „koncyliacyjności” układu rządzącego. Tak widowiskowa akcja mogłaby zagrozić interesom autorów kombinacji, gdyby istniała pewność, że  PiS podejmie radykalne działania: np. uchwalając nowelę ustawy o IPN i dokonując szybkiej zmiany kierownictwa Instytutu, wszczynając śledztwa w/s „prywatnych zbiorów” esbeckich (przeszukania, rewizje, areszty) czy uchwalając restrykcyjną ustawę lustracyjną i upubliczniając wszystkie zasoby „zbiorów zastrzeżonych” oraz nowo pozyskanych dokumentów. Gdyby zaistniałą sytuację wykorzystano do podjęcia zmasowanej akcji informacyjnej w mediach krajowych i zagranicznych, odebrania uprawnień esbekom i eliminacji tego środowiska z życia publicznego, do zdecydowanej rozprawy z obcą agenturą (pisałem o tym w poprzednim tekście) lub ukrócenia antypolskich działań ośrodków propagandy (powołanych z funduszy bezpieki i zarządzanych przez „przyjaciół Kiszczaka”) – można byłoby mówić o sensownej reakcji.

Ponieważ takie działania nie zostaną podjęte, zaś opinia publiczna jest epatowana wyłącznie sprawą TW „Bolka”, ryzyko przejęcia inicjatywy lub pokrzyżowania planów kombinacji jest praktycznie znikome. 

Warto przypomnieć, że jedna z metod operacyjnych stosowanych przez tajne służby polega na zamierzonym poświęceniu (wystawieniu) agenta/współpracownika mało przydatnego lub wręcz bezużytecznego. Ta (znana również graczom w szachy) zagrywka służy zwykle dwóm celom – ma zaangażować (odwrócić) uwagę przeciwnika, ukrywając przed nim rzeczywiste zamiary gracza oraz pozwala wypracować dogodniejszą pozycję do ataku. 

Jeśli przyjmiemy, że „wystawienie” TW ”Bolka” byłoby rodzajem operacyjnego gambitu, należy szukać odpowiedzi na pytanie – co miałaby ukryć ta inscenizacja, jakie wywołać korzyści lub jakim zagrożeniom zapobiec?

Ponieważ nie istnieje obawa podjęcia przez PiS działań wymierzonych w fundamenty III RP, a rozgrywana wcześniej kombinacja (m.in. na forum UE) skutecznie sparaliżowała grupę rządzącą i uczyniła z niej zakładnika  „demokracji III RP” – hipotezę o zagrywce gambitowej traktuję z dużą rezerwą. Już dziś staje się oczywiste, że największa troska partii Jarosława Kaczyńskiego (podzielana również przez elektorat PiS) dotyczy „unikania prowokacji”. Wszechobecny lęk przed posądzeniem o „zemstę polityczną” oraz wizerunkowa dbałość o „demokratyczny sznyt” nowej władzy, zostały skutecznie zaszczepione podczas powyborczej gry z udziałem reżimowych „obrońców demokracji”. Ta kombinacja zdecydowała o obezwładnieniu  PiS-u i narzuceniu mu przymusowej roli  „gołąbka pokoju” i krzewiciela wartości demokratycznych.

Zdarza się jednak, że zamysł kombinacji jest bardziej złożony, jak np. wówczas, gdy „wystawienie” ma służyć uwiarygodnieniu nowego, znacznie cenniejszego agenta lub jest rodzajem swoistej „deklaracji lojalności”. W takim przypadku, moglibyśmy mówić o działaniach zmierzających do uwierzytelnienia jakiegoś środowiska służb oraz „podrzuceniu” tematu wyjątkowo korzystnego dla układu rządzącego. Za taką interpretacją przemawiałaby wcześniejsza gra, zwana „aferą taśmową”, w której ludzie jednej ze służb umiejętnie dozowali komprmateriały obciążające niektórych polityków PO-PSL. Materiały te były chętnie kolportowane i rezonowane przez żurnalistów „wolnych mediów” – z tym zastrzeżeniem, iż nikt nie zadawał pytań – kto jest rzeczywistym mocodawcą osławionych „kelnerów”  i  jakie cele przyświecają kombinacji? Warto natomiast pamiętać, że jej efekty medialne znacząco pomogły w zwycięstwie wyborczym PiS i przyczyniły się do wizerunkowego pogrążenia reżimu.

Nie można wykluczyć, że efektowne „odstrzelenie” TW „Bolka” i towarzysząca temu wrzawa medialna jest kolejnym elementem służącym kreowaniu „nowego rozdania” (pozbycie się zużytych, skompromitowanych wspólników) i rodzajem doraźnej pomocy udzielonej rządzącym przez „niewidzialną rękę” służb. Biorąc pod uwagę przebieg poprzedniej kombinacji oraz charakterystykę ówczesnych i obecnie wystawionych „celów”, można dostrzec, że negatywne skutki tych działań „zwyczajowo” omijają środowisko „ludzi w brązowych butach”.

Ta hipoteza – szczególnie przydatna dla zwolenników tzw. teorii spiskowych, prowadziłaby do konkluzji, że procesy polityczne związane z „dobrą zmianą” przebiegają według wzorca i scenariusza ludzi służb specjalnych. 

Jeśli do zdarzeń rozgrywanych w III RP przyłożymy miarę działań operacyjnych, pojawia się również trzecia, niemniej atrakcyjna teoria. Złożone kombinacje służb specjalnych są niekiedy rozgrywane w dłuższym czasie i rozpisane na poszczególne elementy. Zdobycie zaufania przeciwnika lub skłonienie go do określonych zachowań i reakcji, wymaga nierzadko podjęcia precyzyjnych działań uwiarygodniających. Podobnie, jak operacja ulokowania cennego agenta pociąga za sobą konieczność „spalenia” pionka lub figury zużytej, tak wykreowanie korzystnej sytuacji, stworzenie pożądanej atmosfery lub ugruntowanie fałszywego przeświadczenia, wymagają wcześniejszych „zabiegów legalizacyjnych”.  Jeśli autorzy kombinacji chcą np. uzyskać efekt wiarygodności pewnych źródeł informacji, muszą zadbać, by przeciwnik utrwalił takie przekonanie na podstawie wcześniejszych faktów i doświadczeń. Wprowadzenie jednej fałszywej informacji bywa wówczas okupione przekazaniem stu informacji prawdziwych. Potencjalne „straty” są rekompensowane istotną wagą fałszywki oraz efektami, jakie wywoła w obozie przeciwnika.

Może się zatem zdarzyć, że celem obecnej kombinacji jest wprowadzenie do „obiegu publicznego” dokumentów/informacji niekorzystnych lub dyskredytujących układ rządzący. Wyobraźmy sobie sytuację, gdy w odzyskanych przez IPN „zbiorach Kiszczaka” (bądź w prywatnym archiwum innego, prominentnego esbeka) zostaną znalezione dokumenty świadczące o współpracy agenturalnej któregoś z czołowych polityków Prawa i Sprawiedliwości bądź informacje obciążające (kompromitujące) najważniejsze postaci „środowiska patriotycznego”. Jeśli wcześniej, z tego samego źródła uzyskano szereg wiarygodnych dokumentów, na jakiej podstawie można wykluczyć prawdziwość tego, konkretnego przekazu? Kto uwierzyłby, że esbek przechowujący oryginały dotyczące TW „Bolka” lub teczki niezwykle cennych agentów, kolekcjonuje w swoich zbiorach pospolite „fałszywki” i zbiera informacje pozbawione znaczenia?

Takie „znalezisko” byłoby cennym elementem rozgrywki prowadzącej do rozpisania wcześniejszych wyborów, lub przez długie lata pozwoliło eksploatować temat niewygodny dla PiS-u.

Istnieją przesłanki pozwalające uprawdopodobnić i taką hipotezę. Jak wiemy, z publicystą tygodnika "Do Rzeczy" skontaktował się wysoki rangą oficer SB, bliski współpracownik Kiszczaka. Przekazał dziennikarzom informację, gdzie były szef komunistycznego bezpieki miał ukryć kolejne kartony tajnych dokumentów. Ta nadzwyczajna aktywność byłego esbeka i manifestowane przez niego „wzburzenie”, nie należy do kanonu zwyczajowych zachowań. Ponieważ sprawą zajął się już  IPN, należy się spodziewać, że temat będzie kontynuowany, a odkryty zbiór dokumentów może zawierać zgoła nieoczekiwane informacje.

Warto również zwrócić uwagę na zadziwiający pęd do jawności życia publicznego i lustracyjne dążenia polityków PO. Andrzej Halicki, jeden z czołowych działaczy tej partii, okazał się zwolennikiem udostępnienia wszystkich dokumentów jakie znalazły się w tzw. szafie Kiszczaka i orzekł, że  ujawnienie tylko dokumentów dotyczących Wałęsy będzie „polityczną rozgrywką ze strony Prawa i Sprawiedliwości”. Mając na uwadze genezę KLD-PO (powstałych przy udziale byłych esbeków) oraz obecność w tej partii postaci o agenturalnej przeszłości, takie zachowanie wobec treści esbeckich archiwów powinno zadziwiać, ale też niepokoić. Deklaracje Halickiego wydają się opierać na przeświadczeniu, że dokumenty znalezione w „szefie Kiszczaka” nie zawierają żadnej wiedzy niekorzystnej dla polityków byłego reżimu.

Niezależnie od tego, która z powyższych hipotez byłaby prawdziwa, jest dla mnie oczywiste, że partia pana Kaczyńskiego okaże się bezradna wobec zamysłów tej kombinacji.

Nieprzypadkowo wspomniałem o zgubnej mitologii „demokracji III RP” i istotnej roli „wolnych mediów” w utrwalaniu fałszywych przekazów. Dziś reprezentują one stanowisko partii rządzącej i  kreują „linię programową” ściśle związaną z interesami politycznymi PiS. Ta cecha jest szczególnie widoczna w obszarze spraw związanych z działaniami poprzedniego reżimu oraz w ocenie realiów państwa powstałego w Magdalence. Uniemożliwia ona kierowanie krytyki i postulatów pod adresem grupy rządzącej i ogranicza autonomię wolnej myśli. Ponieważ w interesie PiS leży osłona medialna wyjątkowo słabego i pasywnego prezydenta Dudy oraz odstąpienie od rozliczenia najgroźniejszych postępków PO-PSL, nie usłyszymy informacji o losach aneksu do Raportu z Weryfikacji WSI, o spustoszeniach dokonanych przez środowisko  B. Komorowskiego w sferze bezpieczeństwa, a tym bardziej, o sprawach, które podważałyby mitologię „wolnej i demokratycznej” III RP. Dlatego sposób uczestnictwa w obecnej kombinacji zostanie ograniczony do rezonowania tylko tych treści, które odpowiadają politycznym wizjom i strategiom partii rządzącej. To z kolei sprawia, że autorzy esbeckiej gry mogą czuć się bezpieczni.

Autor: Aleksander Ścios o 12:30 http://img1.blogblog.com/img/icon18_email.gif

Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w usłudze TwitterUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

Etykiety: agentura, III RP, komunizm, PiS, służby

http://3.bp.blogspot.com/-hsid-Ch37-k/VCchBd6UCmI/AAAAAAAAAME/hjptvOcpRVQ/s1600/*

Aleksander Ścios

bezdekretu@gmail.com

132 komentarze:

1.       http://img2.blogblog.com/img/b16-rounded.gif

Arek Cisek22 lutego 2016 13:38

Panie Aleksandrze,

Przyznam szczerze, że mam wielką nadzieję, iż głęboko się Pan myli. Pańska analiza, skądinąd niezmiernie atrakcyjna intelektualnie, opiera się jednak na założeniu, że wśród pozostałych archiwaliów z "szafy kiszczaka" nie ma nic więcej (oprócz akt TW "Bolka") interesującego lub też są to materiały kompromitujące prominentnych przedstawicieli obecnej władzy (szeroko zresztą rozumianej, włącznie np. z "wolnymi mediami"). Nie wiem, na czym Pan opiera to przekonanie, ale życzyłbym sobie, by było inaczej. Co zresztą jest - wiem - słabością takiego podejścia: nie mam wiedzy, co w tych dokumentach jest, mam ledwie nadzieję. Ale czy Pan ma wiedzę? ...

Serdecznie pozdrawiam,
Warszawa1920

Odpowiedz

Odpowiedzi

1.       http://1.bp.blogspot.com/-z-WjmFdGeyQ/VCchDbAyJYI/AAAAAAAAAMo/9jyvJuF9Ml8/s35/*

Aleksander Ścios22 lutego 2016 14:02

Arek Cisek,

Moja wiedza na temat dokumentów zabezpieczonych w domu Kiszczaka jest identyczna z Pana wiedzą.
Dlatego pojawia się pytanie - dlaczego do tej chwili jesteśmy karmieni wyłącznie sprawą TW "Bolka"(znaną oficjalnie od 1992r) i dozowaniem "analiz" lub "przecieków" w wykonaniu żurnalistów tzw.wolnych mediów?
Czy nie miałby Pan prawa oczekiwać, iż ta władza uczyni wszystko, by odnaleźć i upublicznić pełne archiwum Kiszczaka i będzie dążyła do likwidacji pozostałych esbeckich "zbiorów prywatnych"?
W tym tekście nie mógł Pan znaleźć "założeń", jakie mi przypisuje. Są to wyłącznie hipotezy, oparte nie na wiedzy tajemnej, lecz na znajomości/analizie realiów III RP oraz zasadach pracy operacyjnej służb specjalnych.
Nie wiem zatem - czy w "szafie Kiszczaka" było coś więcej, bo władze tego państwa (pod osłoną autonomii "niezależnych instytucji") ukrywają przede mną takie informacje.
Tym bardziej nie wiem - czy pojawią się (lub pojawiły) informacje niekorzystne dla obecnej władzy.
Kwestia oceny moich hipotez nie należy do zakresu wiary i nadziei, lecz podważenia logiki wywodu lub wskazania argumentów przeczących takim teoriom.
Dopiero wówczas otwiera się pole do dyskusji.

Pozdrawiam

2.       http://img2.blogblog.com/img/b16-rounded.gif

Tom Asz22 lutego 2016 17:34

Pana hipoteza jest logiczna, ale nieudowodniona, dyskusyjna bez dodatkowych warunków. Nie dodaje jej wartości brak publicznie dostępnych dowodów na inne, konkurencyjne scenariusze. Osobiście zakładam, bo daję im zasłużony kredyt zaufania, że PAD PJK i Rząd wiedzą i biorą pod uwagę znacznie więcej rzeczywistych danych, niż Pan we własnych autorskich spekulacjach, i reagują stosownie do sytuacji.

3.       http://img2.blogblog.com/img/b16-rounded.gif

Wojciech Miara22 lutego 2016 18:09

Tom Asz,
,,Pana hipoteza jest logiczna, ale nieudowodniona, dyskusyjna bez dodatkowych warunków".

Właśnie dlatego jest hipotezą. Warto takowe stawiać, skoro obiektywnie brak pełnego zespołu przesłanek.

,,PAD PJK i Rząd wiedzą i biorą pod uwagę znacznie więcej rzeczywistych danych, niż Pan we własnych autorskich spekulacjach, i reagują stosownie do sytuacji".

Teraz to Pan postawił hipotezę, tyle, że brak jakiegokolwiek uzasadnienia. Nie jest nim duży kredyt zaufania z Pańskiej strony.

Niech Pan pamięta przy tym , co powiedział kanclerz Oxenstierna: Ludzie nawet nie wiedzą, jak małą mądrością rządzony jest ten świat.

Pozdrawiam Pana

4.       http://img2.blogblog.com/img/b16-rounded.gif

Tom Asz22 lutego 2016 19:38

Pan Wojciech Miara,
zgadzam się z tym, co Pan napisał. Brak danych, aby mówić o "dowodzeniu" poruszanych tu tez, w tym mojej. Z tym, że mój kredyt zaufania jest uzasadniony. Uzasadniony tym,co stało się w roku 2015 w dwukrotnych wyborach oraz wieloma posunięciami rządu PBS (Macierewicz to nie Klich i nie Siemoniak, Waszczykowski to nie Sikorski itd itp, twarde fakty), a co wg Pana Ściosa stać się nie mogło, nie miało prawa. Dlatego, z całym należnym szacunkiem dla Pana Ściosa, dopóki mówimy o spekulacjach opartych na zdecydowanie niepełnych informacjach, znacznie mniej waży mój kredyt zaufania do anonimowego blogera niż do zwycięskich liderów PIS. Co do myśli kanclerza: owszem, tego się obawiam. Dziękuję za odpowiedź, pozdrawiam.

5.       http://img2.blogblog.com/img/b16-rounded.gif

Warszawa 192022 lutego 2016 20:42

Panie Aleksandrze,

Oczywiście, że oczekuję od tej władzy po prostu opublikowania wszelkich dokumentów wyjętych z wszelkich możliwych szaf komunistycznych. Między innymi z tego powodu na PiS (i Andrzeja Dudę) głosowałem.

Pański tok myślenia, w istocie, nie zawiera luk; ja wyraziłem jedynie nadzieję, że okaże się nietrafny w tej konkretnej sytuacji. Teraz moja argumentacja, przyznaję, nie wytrzymuje racjonalnej krytyki. Jest jednak, broniąca jej, jedna przesłanka, nie wykraczająca spekulatywnie poza stan naszej dziś wiedzy, a przy tym korespondująca z kierunkami Pańskich hipotez. Jeśli bowiem ważność, autentyczność i wiarygodność akt TW "Bolka" ma stanowić gwarant niepodważalnej wartości innych akt z "szafy kiszczaka", rodzi się pytanie, czy w tej grze operacyjnej mogłoby chodzić o kogoś z obozu władzy, ale spoza grona najważniejszych jego polityków? Co dałoby skompromitowanie – dajmy na to – Gowina, Glińskiego, Kowalczyka, Kuchcińskiego, Szyszki, czy Waszczykowskiego? Błaszczak, Jackiewicz, Morawiecki, Szałamacha, czy Ziobro wydają się, ponadto, za młodzi, by były na nich "mocniejsze teczki". Beata Szydło, Mariusz Kamiński, a szczególnie Andrzej Duda, Lech i Jarosław Kaczyńscy, Antoni Macierewicz, wreszcie Jan Olszewski - wyłącznie te nazwiska miałyby odpowiednią rangę jako OZI „odkryte” przez „prawdziwych patriotów” III RP. Tylko te postaci byłyby warte celu gry służb: odzyskania pełnej kontroli nad przywiślańskim krajem. Bo jaki mógłby być wtedy inny cel? Dlaczego jednak obóz zaprzaństwa nie wykorzystał tych „kwitów” wcześniej, nie dopuszczając tak groźnych przeciwników do władzy? A groźni być muszą, skoro montowana jest przeciw nim taka operacja … Czy takie poniżenie człowieka będącego u rządów jest lepsze, mniej ryzykowne, niż zniszczenie go, gdy o rządzenie dopiero się stara? Itd. itp. Pytań powstaje mnóstwo, odpowiedzi – póki co, możemy się ledwie domyślać. Ale też wykluczać nie możemy, że służby Magdalenki są coraz słabsze, coraz częściej się mylą i coraz mniej zachowują ostrożności. A to są zjawiska sprzyjające ujawnianiu prawdy.

Serdecznie pozdrawiam,
Warszawa1920

6.       http://img2.blogblog.com/img/b16-rounded.gif

Tom Ash22 lutego 2016 22:49

IPN juz ujawnil co po za teczkami Bolka znajdowalo sie u Kiszczaka:
Co dokładnie znalazło się w drugim pakiecie dokumentów odnalezionych w domu generała Kiszczaka? Oto lista, którą zamieszczono w komunikacie przygotowanym przez Instytut Pamięci Narodowej:

Kserokopie dokumentów dotyczących działań Policji w dniach 15-16 czerwca 1990 r. w Mławie związanych z likwidacją blokady drogi E-77 przez protestujących rolników.
Dokumenty dotyczące działań Policji w dniu 29 czerwca 1990 r. związanych z odblokowaniem siedziby Ministerstwa Rolnictwa, Leśnictwa i Gospodarki Żywnościowej.
Materiały statystyczne MSW dotyczące przestępczości w latach 1976-1985.
Kserokopia listu Mieczysława Rakowskiego z 7 stycznia 1958 r.
Kserokopia życiorysu Mirosława Milewskiego datowana na 22 czerwca 1953 r.
Częściowo wypełniony Zeszyt Pracy WSW należący do Czesława Kiszczaka.
Kolorowe kserokopie zdjęć, na których występują m.in.: Czesław Kiszczak, Wojciech Jaruzelski, Adam Michnik, ks. Henryk Jankowski, Lech Wałęsa i Bronisław Geremek.
Fragmenty wspomnień Czesława Kiszczaka.
Różne rękopiśmienne notatki Czesława Kiszczaka.
Maszynopis książki dotyczącej Czesława Kiszczaka.
Kopie dokumentów dotyczącej procesu Wacława Komara z 1953 r.
Kopie dokumentów z wojskowych akt personalnych Czesława Kiszczaka.
Projekty wystąpień Czesława Kiszczaka przed Trybunałem Stanu.
Notatka dotycząca struktury departamentu IV MSW z 25 października 1984 r.
Projekty wystąpień Czesława Kiszczaka przed sejmową Komisją Odpowiedzialności Konstytucyjnej w sprawie wprowadzenia stanu wojennego.
Maszynopisy wspomnień gen. Józefa Kuropieski.
Materiały do przygotowywanej przez Czesława Broniarka biografii Czesława Kiszczaka.
Uwagi do zmian ustaw o kombatantach oraz o Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich.
Notatka zawierająca ocenę sytuacji politycznej w końcu 1980 r.
Ocena komendanta wojewódzkiego MO w Legnicy.

Jak widac nic konkretnego. Wierzyc sie nie chce iz Kiszczak posiadal tylko teczki na LW. Wyglada to na akcje staranni zaplanowana.

7.       http://img2.blogblog.com/img/b16-rounded.gif

Stary Maciej23 lutego 2016 03:52

"(...) z publicystą tygodnika "Do Rzeczy" skontaktował się wysoki rangą oficer SB, bliski współpracownik Kiszczaka. Przekazał dziennikarzom informację, gdzie były szef komunistycznego bezpieki miał ukryć kolejne kartony tajnych dokumentów (...)" czyli ze takie archiwum moglo byc i najprawdopodobniej zostalo odpowied...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin