1.Jak zaczęła się Pani przygoda z blogiem?
Mój pierwszy komputer dostałam z Opieki Pomocy Społecznej, a Internet podłączyła mi koleżanka, kolega uczył mnie parę razy jak pisze się na komputerze i później radziłam sobie już sama. Blog założyłam mając 30 lat,dzięki temu miałam duży kontakt z ludźmi, czasem rozmawiałam z nimi przez całą noc. Miałam trudne dzieciństwo i ludzie, którzy do mnie pisali, bardzo mnie wspierali, dodawali mi otuchy, co dawało mi poczucie, że nie jestem sama.
2.Czy literatura to Pani pasja?
2.
Nigdy nie chodziłam do szkoły jak inne dzieci, choć bardzo tego chciałam. Czytać nauczyła mnie sąsiadka, ta nauka trwała pół roku, jestem jej bardzo wdzięczna. Trudno jest mi czytać , dlatego często słucham książek z lektorem, bo jak czytam sama to długo trwa i mnie męczy.
3.Jaki jest cel Pani bloga? Do kogo chce Pani dotrzeć?
3.
Na Blogu opisałam moje całe życie, trudności z którymi zmagałam się, chciałam i chcę pokazać, że mimo rożnych przekraczających ludzkie siły doświadczeń, można żyć dalej, oddać wszystko Bogu, bo On jest naszą jedyną siłą i nadzieją. Chcę pokazać że kalectwo to nie koniec świata, że dom, w którym się po ludzku nie da żyć to nie koniec świata, ale jest Bóg, są dobrzy ludzie, którzy nam pomagają. To co nas nie zabije to nas wzmocni. Jestem szczęśliwym człowiekiem, jestem szczęśliwą kobietą. Dziękuję Bogu za życie na wózku. Chce być wsparciem dla innych, którzy zmagają się z podobnymi trudnościami. Chcę dotrzeć do wszystkich wrzących i niewrzących, chcę im powiedzieć że Bóg ich kocha, że nie są sami.
Rozmawiam z ludźmi na GG i na Facebook, oni mnie pytają: „jak możesz wierzyć w Boga, skoro dał ci kalectwo?” „gdzie jest Bóg”
4. Z jaką chorobą się Pani zmaga?
Mam dziecięce porażenie mózgowe. Fizycznie jestem niepełnosprawna, ale w środku jestem normalną kobietą. Choć inni którzy mnie spotykają myślą, że jestem kaleką, i że jestem głupia, co nie jest prawdą.
5. Jak wygląda Pani codzienność?
Rano jest poranna toaleta, w której pomagają mi panie które pracują w DPS. One mnie kąpią , ubierają i pomagają mi jeść. Poruszam się na wózku samodzielnie, więc o godz. 7.00 jadę na Mszę św. Do naszej kapicy, później śniadanie, jadę znowu do Kaplicy na Adoracje, następnie wracam i odpisuję na maile, rozmawiam na GG, umieszczam zdjęcia, które zostały zrobione w ostatnim czasie i opisuje moja codzienność. O 12.30 jest obiad, o 15.00 Koronka do Miłosierdzia Bożego, później wracam do siebie i spędzam czas przy komputerze korespondując z cały światem...:)
6. Czy choroba i codzienne zmagania z fizycznością ograniczają
kobiecość? Jak sobie z tym radzić?
Jestem kobietą i mam wszystkie takie same potrzeby jak każda zdrowa kobieta. Jak sobie z tym radzić? Zgodzić się na swoją chorobę, pozwolić sobie pomóc, co czasem jest bardzo krępujące. Ktoś ciebie kąpie, ubiera..i tak dalej to nie jest proste, ale nie można się załamywać, trzeba przyjąć rzeczywistość taka jaka ona jest.
7. Jak znalazła się Pani w tym Domu?
Jak zachorowała moja mama na raka, zaczęłam w komputerze szukać dla siebie domu, bo wiedziałam, że mama niedługo umrze, a bałam się że zostanę sama bez opieki. Sama sobie bym nie poradziła potrzebuje pomocy innych ludzi. Ksiądz mi pomógł i dał mi adres do Domu, w którym są siostry, a na tym bardzo mi zależało. Napisałam maila do siostry dyrektor DPS i ona mi od razu odpisała, że są miejsca i jak załatwić sobie przyjście do DPS prowadzonego przez siostry felicjanki. Opieka Pomocy Społecznej nie chciała zgodzić się, żebym była u sióstr, chcieli mnie zostawić w DPS, który znajduje się niedaleko Puław, ale ja się na to nie zgodziłam. Miałam duże problemy z załatwieniem zgody na ten dom, ale musiałam zawalczyć o sobie i swoja przyszłość.
8. Jaka była Pani historia sprzed pobytu w tym Domu? Z jakimi
trudnościami się Pani zmagała?
Moja historia życia jest długa i bardzo bolesna, nie chcę o tym mówić publicznie..zapraszam na mój blog..
9. Jak otoczenie radziło i radzi sobie z Pani chorobą? Czy miała Pani
chwile rozczarowania? Jak dziś wspomina Pani trudne chwile?
Jak ktoś mnie nie zna to omija wielkim łukiem. Ludzie, którzy mnie nie znają myślą że jestem głupia, że nie mówię, ale ja mówię, trzeba tylko trochę czasu ze mną spędzić , żeby mnie rozumieć. To że jestem niepełnosprawna to nie znaczy że jestem głupia i nic nie mam do powiedzenia.
Ludzie boją się kalectwa, nie wiedzą jak mają się zachować , co powiedzieć.
Tutaj wszyscy którzy mnie znają wiedzą że jestem normalna jak inni ludzie, tylko potrzebuje pomocy w codziennych czynnościach.
10. W czym ten Dom jest wyjątkowy? Dlaczego to miejsce i czy Pani się w
nim odnajduje?
Ja od dziecka modliłam się i długo przebywałam w kościele na modlitwie, tutaj mogę się nadal modlić, a to jest dla mnie bardzo ważne. Są tu też siostry, wiem że żadna krzywda mnie nie spotka.
11. Jaki według Pani jest sens życia? Co jest najważniejsze w Pani
osobistej hierarchii?
Bóg jest moja najwyższą wartością, On nadaje sens mojemu życiu. Dzięki Niemu widzę, że kalectwo to dar a nie kara.
12. Gdyby mogła Pani ze swoich doświadczeń życiowych wskazać naukę i
lekcję dla innych co by to było?
Mimo różnych trudności i czasem może nawet kalectwa, życie jest darem od Boga i nie wolno go nikomu odbierać.
13. Czego lub kogo dziś Pani najbardziej brak?
Jestem szczęśliwa, wszystko co potrzebuje jest tutaj, tu jest mój dom, czuję się bezpiecznie, mam poczucie wolności, nic nie jest mi narzucane wbrew mojej woli.
14. Jakie dziś są Pani marzenia?
Moim marzeniem jest wyjazd do Lourdes
Jeszcze raz serdecznie dziękuję i z niecierpliwoscią oczekuję
jutrzejszego spotkania.
Do zobaczenia!
Pozdrawiam,
Klaudia Jastrzębska
grazyna.szczepaniak